Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Rozdział 2

Niepokój

━━━

W chwili, gdy wrócili do Beacon Hills, Scott i Imogen niechętnie się rozstali. Scott poszedł dogonić Liama, ponieważ według Masona, Hayden wyjechała z siostrą. Rezultatem był załamany Liam.

W międzyczasie Imogen dogoniła dziewczyny i Isaaca, który wydawał się chcieć uniknąć cuchnącego smutkiem Liama.

Dni mijały szybko i Imogen tęskniła za małym mieszkankiem. Chociaż bardzo kochała swoich przyjaciół, naprawdę brakowało jej spędzanie czasu ze Scottem. Widzieli się tylko w nocy przed pójściem spać. Dziewczyny nalegały, żeby ją odciągnąć, podczas gdy Scott był albo zajęty pomaganiem Liamowi, albo drużynie lacrosse. Co według niego nie byli w najlepszym stanie.

Podczas gdy jej chłopak był zajęty treningiem lacrosse, Imogen dowiedziała się od Lydii, że najwyraźniej matce Lydii jakoś udało się podnieść ocenę Liama, Masona i Coreya. Wydawało się, że chce jak najszybciej pozbyć się wszystkich trzech nadprzyrodzonych nastolatków ze szkoły.

— Pieprzeni farciarze — Isaac mruknął, przerzucając przewodnik turystyczny swojej podróży po Europie z Malią.

— Żałuję, że nie mogłam pominąć klasy — dodała Malia, marszcząc brwi, naciskając przycisk odświeżania na swoim laptopie.

Allison westchnęła.

— Przynajmniej nie musiałaś ich powtarzać — Nie lubiła wspominać wszystkich przeprowadzek, zwłaszcza wiedząc dlaczego.

Imogen pomogła Lydii zamknąć walizkę pełną ubrań Malii. Pomogli pakować się kojotołaczce, ponieważ czekała w ostatniej chwili, żeby wszystko spakować. Musieli także upewnić się, że przypadkowo nie spakowała czegoś, co mogłoby ją zatrzymać na lotnisku.

Jej telefon zabrzęczał i sprawdziła go. Jej oczy przeczytały wiadomość od jej chłopaka. Zmarszczyła brwi.

Isaac zauważył jej minę i odetchnął.

— Nie podoba mi się to spojrzenie. Co się stało? — Naprawdę chciał pojechać do Europy, gdzie był z dala od tego całego szaleństwa.

— Więc najwyraźniej wilk wszedł na boisko podczas treningu, a Scott i Liam poszli za nim do lasu — Imogen przerwała, a jej chłopak przesłał jej zdjęcia tego, co zobaczył... — Znaleźli go martwego wraz z resztą. Och i pająki wyszły z jego oczu. — dodała z grymasem.

— Potrzebuje, żebyśmy poszli? — zapytała ciekawie Allison.

Imogen zmarszczyła brwi.

— Nie, nie jest pewna, czy to nadprzyrodzone. To mogła być infekcja pasożytnicza — powiedziała im.

Malia odetchnęła.

— Dzięki Bogu, bo nigdzie się nie wybieram poza Europą — zacisnęła usta, gdy jej lot wydawał się być zmieniany.

— Nie wygląda na to, że dziś wieczorem polecicie. — zauważyła Lydia, czytając zawartość ekranu.

— To nie może się dziać — Kojotołaczka jęknęła i upadła na łóżko.

Isaac patrzył z rozbawieniem.

— Ponieważ wygląda na to, że dzisiaj nie wyjeżdżamy, czy powinienem zamówić pizzę? — zapytał.

Imogen i dziewczęta skinęła głowami. Scott powiedział jej, że przed przyjazdem musi porozmawiać z Liamem.

— Pamiętaj o podwójnym serze! — powiedziała Malia. Spojrzała na Zeusa, który leżał na jej brzuchu, a jej gniew zniknął, gdy przytulała małego psa.

Imogen obserwowała swoją kuzynkę z rozbawionym spojrzeniem, zanim powiedziała grupie, że powinni iść do salonu, ponieważ telewizor był na dole.

─────

Następnego dnia Imogen ubrała się i poszła do najbliższej kwiaciarni. Kupiła trzy bukiety kwiatów i udała się na cmentarz.

Wysiadła z samochodu i zatrzymała się po raz pierwszym nagrobku, zostawiając Grace zestaw kwiatów. Za każdym razem, gdy zostawiała kwiaty, zawsze pojawiało się ukłucie winy. Grace była niewinna i została przez nią zabita.

Po kilku słowach podeszła do mamy i wujka. Wyczyściła ich nagrobki, tak jak zrobiła to dla Grace, zanim odłożyła ich bukiety.

Usiadła na ziemi.

— Wiem, że wy dwoje prawdopodobnie już to wszystko wiecie, ale tęsknię za wami. Przez jakiś czas nie będę mogła was odwiedzać, ponieważ wyjadę — Jej oczy powędrowały do ​​nagrobka wuja Bensa. — Ale Malia obiecała, że ​​przyjdzie.

Po drugiej stronie rodzeństwo przemknęło obok przodków. Patrzyli, jak ich siostrzenica i córka powstrzymuje łzy, gdy zaczęła im opowiadać o swoim mieszkaniu i o wyglądzie szkoły. To nie było łamanie zasad, jeśli odwiedzali ją, kiedy odwiedzała miejsce pochówku ich ciał. Nie wolno im było iść za nią poza cmentarz.

— Musimy ją ostrzec — Ben wyszeptał.

Zauważyli, że ludzie po ich stronie zaczęli się denerwować krążącymi wokół plotkami, że ścigane są nadprzyrodzone istoty.

Viola zacisnęła usta.

— Ale jak? Żadne z nas nie ma magii. Tylko przodkowie mogą to zrobić i wiesz, co powiedziała mama, nie możemy ingerować w życie.

— To twoja córka, Vi. Musimy dać jej znać, że ona i jej przyjaciele, w tym moja córka, są w niebezpieczeństwie — syknął.

— Kocham moją córkę i chciałabym pomóc, ale nawet Grace nie będzie w stanie się z nią skontaktować. I wiesz, co teraz myślą o niej inne czarownice. Ich uczucia zmieniły się, kiedy aktywowała swoją stronę wilkołaka.

Mężczyzna wypuścił powietrze, zaciskając i otwierając pięści.

— Wiem. Ale nie ma pojęcia, że ​​nie wyjedzie stąd, zwłaszcza gdy dowie się, że ludzie wokół niej są w niebezpieczeństwie.

— Czasami żałuję, że nie może tak po prostu uciec — mruknęła, obserwując córkę zmartwionym spojrzeniem.

— Jak Peter.

Zarumieniła się pod jego spojrzeniem i prychnęła.

— Zamknij się. Nie miałam tego na myśli, poza tym Peter się zmienił.

Przewrócił oczami.

— Tak, właśnie dlatego nie przyszedł jej odwiedzić, odkąd wróciła.

Otworzyła usta, żeby się spierać, ale wtedy coś sobie przypomniała.

— O mój Boże! Nie możemy dotrzeć do Imogen, ale na pewno możemy dotrzeć do Banshee! — wykrzyknęła.

Ben zamrugał.

— Och, racja. Ale jeśli odejdziemy, przodkowie się dowiedzą.

— Mogę pomóc — odwrócili się, by znaleźć Grace.

Spojrzała na swoją uczennicę, która zawsze dawała jej kwiaty i upewniła się, że jej nagrobek jest czysty.

— Jak... — Ben wyglądał na zdezorientowanego.

— Nieważne... Pójdę ostrzec Banshee. Zostańcie tutaj i cieszcie się czasem spędzonym z Imogen — zniknęła, zanim mogli się kłócić.

Rodzeństwo wymieniło spojrzenia, zanim zdecydowało, że Grace ma rację, powinni cieszyć się czasem, który spędzili z Imogen. W końcu nie będzie mogła ich odwiedzać, gdy będzie zajęta walką z Anuk-Ite i myśliwymi.

─────

Kiedy Imogen wróciła do domu, zastała Malię niosącą walizkę z laptopem pod pachą.

— Czy możemy włożyć je do twojego samochodu, żebyśmy nie tracili więcej czasu?

Dla Imogen było oczywiste, że jej kuzynka była zbyt chętna do opuszczenia Beacon Hills. Nie, żeby mogła ją winić, skoro ona i Scott cieszyli się ich krótkim czasem nieobecności. Skinęła głową.

— Jasne. Możemy pojechać do Scotta, jeśli chcesz. Wiem, że Lydia ma się z nami spotkać, ponieważ jej samolot też odlatuje dziś wieczorem.

— Cóż, mój powinien wczoraj. — wymamrotała z grymasem na ustach.

Imogen uśmiechnęła się.

— Nadal jest przekierowywany?

Malia otworzyła laptopa, marszcząc brwi.

— Tak. — zamknęła go i zaczęła wkładać walizkę do samochodu. Na szczęście zabrała tylko jedną dużą walizkę i torbę. Isaac planował zrobić to samo. Trochę bała się zobaczyć, ile walizek spakowała Lidia. — Możemy najpierw zjeść lunch? Umieram z głodu.

— W porządku — Imogen zgodziła się, woląc spędzić czas z kuzynką przed wyjazdem.

Wiedziała, że ​​kiedy Malia i Isaac wrócą z podróży, zarówno ona, jak i Scott będą już w swoim mieszkaniu. Następnym razem, gdy prawdopodobnie się zobaczą, będzie to podczas wakacji.

Spojrzała na Zeusa, który spał na kanapie. Omar obiecał, że zaopiekuje się małym psem podczas jej nieobecności lub gdy Malia będzie zajęta.

Kuzynki wsiadły do samochodu i odjechały w poszukiwaniu miejsca do jedzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro