Rozdział 2
Rozdział 2
Nieufny
━━━
— W porządku, skąd wiesz — Scott spojrzał na swoją dziewczynę, podciągając prześcieradła, aby zakryć ich nagie ciała. — O Theo?
Położyła się na boku, patrząc na niego zarumienionymi policzkami.
— Wiesz, jak często się przeprowadzałam, prawda? Cóż, on i ja w pewnym momencie chodziliśmy razem do tego samego gimnazjum. Zostałam zaproszona na moją pierwszą imprezę i bawiliśmy się w butelkę — powiedziała, widząc wyraz jego twarzy, jakby już wiedział, dokąd to zmierzą. Skrzywiła się. — To on skradł mój pierwszy pocałunek.
— Poważnie? — jęknął. Był teraz zazdrosny o Theo. Zawsze myślał, że on i Imogen byli dla siebie pierwsi.
— Nie byłam twoim pierwszym pocałunkiem, prawda? — wyglądała, jakby prawie błagała go, by przynajmniej pocałował kogoś innego. Ale kiedy nic nie powiedział, patrzyła na niego z niedowierzaniem. — Naprawdę? Jak?
Scott poczuł się lepiej, wiedząc, że nie uważała go za kompletnego frajera.
— Zapominasz, że nie byłem popularny przed ugryzieniem i nie miałem dziewczyn, które mnie chciały. Nie byłem jak Jackson — wymamrotał gorzko. Nigdy by nie pomyślał, że jakakolwiek dziewczyna będzie go chciała przed spotkaniem z Imogen.
Usiadła na nim okrakiem, jej oczy pociemniały z pożądania.
— Cóż, nigdy mnie to nie obchodziło. Polubiłam cię od chwili, gdy dałeś mi swój długopis — przerwała — Poza tym, tylko ty widziałeś mnie nago — przypomniała mu.
— To prawda — Jego oczy pociemniały z pożądania, przypominając sobie, że małe cmoknięcie w usta, które dzieliła z Theo, nic nie znaczyło w porównaniu ze wszystkim, co z nią robił.
─────
To był ich ostatni pierwszy dzień w liceum.
Imogen rozpromieniła się do swojego chłopaka, kiedy odprowadzała go na lekcję biologii rozszerzonej. Wiedziała, że to będzie niespodzianka dla Lydii i Kiry, ponieważ nie wiedziały, że Scott będzie z nimi w klasie. Ale nie mogła nic poradzić na to, że czuła się z niego dumna, że dostał się do klasy.
Nie była najlepsza, jeśli chodzi o przedmioty ścisłe i tak naprawdę nie potrzebowała tych zajęć w swojej karierze, ponieważ planowała zostać nauczycielką przedszkolną.
— Gotowy? — zapytała go, gdy zatrzymali się przed klasą.
Scott przełknął nerwy.
— Tak, jestem trochę zdenerwowany — Nie był najbystrzejszą osobą, był tego świadomy, ale potrzebował tej klasy, żeby dostać się na UC Davis.
Imogen uśmiechnęła się do niego łagodnie.
— Poradzisz sobie. Zasłużyłeś — pocałowała go krótko w usta. — Muszę iść na zajęcia. Widzimy się później — odbiegła, zanim zdążył wydobyć słowo i westchnęła.
Alfa odetchnął głęboko i wszedł do klasy.
─────
Malia nie mogła powstrzymać rumieńca, który pojawił się na jej policzkach, gdy zbliżyła się do dwóch niebieskookich, którzy obserwowali, jak bierze lekcję jazdy z panem Yukimurą.
— Ani słowa — syknęła, czując się zawstydzona, że nie tylko przewróciła pachołki, ale także przejechała fałszywego pieszego na przejściu.
Isaac zacisnął usta, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
— Myślałem, że powiedziałaś, że jesteś dobrym kierowcą — spojrzał na Imogen — Powiedziałaś, że była dobra.
— Kiedy zabrałam ją na trening, parking był pusty. To było inne — powiedziała Imogen, gdy cała trójka udała się do biblioteki, gdzie czekała reszta ich przyjaciół. Dogoniła Malię — Hej, w porządku. To było prawdopodobnie po prostu przytłaczające.
— Nie byłam zdenerwowana — Malia mruknęła, odmawiając wspomnień, którymi została uderzona, kiedy prowadziła.
Hybryda westchnęła i skinęła głową. Wszyscy weszli po schodach, gdzie czekali Scott, Allison i Kira. Usiadła obok swojego chłopaka.
— Jak było?
— Intensywnie — powiedział, całując ją w policzek, zanim ponownie spojrzał na swój podręcznik. — Przy okazji, Stiles i ja rozmawialiśmy z Theo — To zwróciło ich uwagę. — Powiedział, że został ugryziony, gdy był w skateparku.
— A jego alfa? — zapytała ciekawie Imogen.
Przesunął się na swoim miejscu.
— W tym rzecz... Powiedział, że jego alfa nie żyje. Podobno zabili go bliźniacy.
— Nawet gdybyśmy zadzwonili do bliźniaków... Nie będą wiedzieć. Nie było ich tam, kiedy się przemienił — zauważyła Allison.
— Cóż, ja też mu nie ufam — Isaac mruknął, gdy pozostali wrócili do nauki, z wyjątkiem Imogen. — Jest w nim coś, co wydaje się nie w porządku.
Niebieskooka spojrzała na niego.
— Gdybym nie została zdradzona dwa razy w ciągu ostatniego roku, kłóciłabym się, ale po tym, co stało się z Lią i Peterem... Nie mogę ufać nikomu nowemu.
Isaac posłał jej smutne spojrzenie, rozumiejąc zdradę Lii, biorąc pod uwagę, że spał z blondynką, która pracowała z ciotką Imogen.
Stiles rzucił na stół dwie kartki papieru, zaskakując ich. Scott westchnął.
— Więc znalazłeś coś?
— Kolejny podpis — powiedział człowiek. — To podpis taty Theo na mandacie za przekroczenie prędkości sprzed ośmiu lat. A to podpis jego taty na formularzu przeniesienia do liceum w Beacon Hills sprzed zaledwie kilku dni.
— Jak zdobyłeś jego formularz przeniesienia? — zapytała naiwnie Kira, ponieważ pozostali wcale nie wyglądali na zaskoczonych.
— Nie włamałeś się do sekretariatu? — Scott zapytał, ale już znał odpowiedź.
— Nie, nie włamałem się do sekretariatu — Stiles zaprzeczył, ale zobaczył miny, które nagle wszyscy mu okazywali. — Dobrze, mogłem włamać się do sekretariatu. Czy możemy po prostu skupić się na podpisach? Są różne.
— Są trochę inne — powiedziała Malia, próbując go uspokoić.
— Są zupełnie inne. Doskonały przykład oszustwa!
— Jesteś szalony — Isaac powiedział bez ogródek.
Imogen pokręciła głową.
— Nie mów tego przy Lydii — wymamrotała, wiedząc, jak nadopiekuńcza była wobec swojego chłopaka.
Allison odetchnęła.
— Więc Theo to Theo, ale jego rodzice nie są jego rodzicami?
— Ktoś nie jest kimś. A kiedy dowiem się, kim naprawdę jest ten ktoś, będzie miał poważne kłopoty.
— Ale nikt nie zrobił nic złego — Scott powiedział cicho, chciał dać Theo korzyść z wątpliwości, nawet jeśli reszta jego przyjaciół była trochę ostrożna. Nie mógł winić swojej dziewczyny i nie zmuszałby jej do zaakceptowania Theo w swoim życiu, chyba że była gotowa.
— Jeszcze — Człowiek zatrzymał się. — Jeśli oboje rodzice Theo są psychotycznymi zabójcami, to oczywiście nie powinniśmy mu ufać, prawda?
— Moim ojcem jest Peter Hale i nie wspominając o tym, że moja ciotka próbowała mnie zabić — wymamrotała hybryda.
— A moja ciotka próbowała zabić Scotta i Hale'ów — powiedziała Allison, choć uznała za niepotrzebne przypominanie im o tym, co zrobiła Kate.
— A moja matka jest Pustynną Wilczycą — Malia odparła, dowiedziawszy się o tym podczas wakacyjnej przerwy, kiedy zdecydowała, że lepiej wiedzieć. I poczuła ulgę, że się dowiedziała, ponieważ jej matka była zabójcą.
— Okej... — Stiles skrzywił się, łapiąc spojrzenia, które rzucały mu Allison, Imogen i Malia. — W porządku. Wiecie co? Sam to rozgryzę. Dobrze? — wskazał na nich — Nie potrzebuję ciebie, ciebie, ciebie, ciebie lub...
— Pójdę z tobą — Isaac powiedział, przerywając mu w połowie tyrady.
— Naprawdę? — zapytał Stiles, patrząc na niego w szoku. — Nie byłeś moim pierwszym wyborem, ale w porządku.
Beta przewrócił oczami.
— Zaufaj mi, wolałbym nie spędzać z tobą reszty dnia, ale temu facetowi też nie ufam. Więc chodźmy, zanim zmienię zdanie.
Resztą patrzyła, jak wychodzą, a Malia spojrzała na nich.
— Naprawdę powinniśmy pozwolić im odejść?
— Chcesz spędzić z nimi dzień, chodząc za Theo? — zapytała ją Imogen, wiedziała, że najprawdopodobniej to zrobią. — Ponieważ ci dwaj nie są najlepszymi przyjaciółmi, więc będzie dużo kłótni.
Kojotołaczka zacisnęła usta.
— Wolałabym nie — oparła się na krześle i przerzuciła czasopismo.
─────
Jego oczy zapłonęły czerwienią, gdy się z nią kochał. Czuł, jak jego kły grożą wysunięciem się, a chęć ugryzienia jej rosła.
Jego wilk chciał ją zdobyć.
To był trzeci raz, kiedy robili to bez prezerwatywy i chociaż wiedzieli, że to lekkomyślne, zgubili się w zdzieraniu ubrań, kiedy wrócili do domu.
Imogen nie wiedziała, co ją opętało, ale błagała go, żeby ją ugryzł, a on zastosował się.
Pożądanie zaciemniło ich osądy. Imogen powiedziała mu kilka miesięcy temu o tym, co zrobią, gdy gryzą się nawzajem i nie ugryzłby jej, ale zwierzęca chęć była silniejsza.
Jego kły wgryzły się w nią, a ona płakała z przyjemności i bólu. Gdy ból trochę zelżał, pocałowała go szorstko w usta, zanim ugryzła go w szyję.
Dopiero potem zdali sobie sprawę z tego, co zrobili. Byli jednak zbyt zmęczeni, by rozmawiać, ponieważ zasnęli wkrótce po skończeniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro