Rozdział 19
Rozdział 19
Ujawniony Sekret
━━━
Odwracając wzrok od ekranu telewizora, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Ben wstał z niechęcią z kanapy i spojrzał na zegar. To nie mogła być jego siostrzenica, skoro jeszcze trwał bal. Mruknął pod nosem, idąc w kierunku drzwi.
Otworzył je. Na jego werandzie stał Christopher Argent, który był z Imogen u jego boku. Ta miała obojętny wyraz twarzy, podczas gdy Chris miał wyrazistą zmarszczkę na twarzy.
- Dlaczego do cholery jest z tobą moja siostrzenica? - spytał szorstko Ben, nie lubiąc myśliwego w pobliżu swojej siostrzenicy.
- Nie teraz - Chris powiedział spokojnie i spojrzał na młodszą dziewczynę ze zmartwieniem w oczach. - Hej, to, co widziałaś, nie było zamierzone. Nie chciałem, żebyś to zobaczyła. Nawet nie zauważyłem, że tam jesteś - powiedział szczerze.
- W porządku - szepnęła, wciąż w szoku, gdy weszła do swojego domu i spojrzała na niego z ostrożnością. - Dziękuję za odwiezienie mnie do domu - przeszła obok swojego wujka, kierując się do swojego pokoju.
- Co się stało? - zażądał Ben.
Chris westchnął ciężko.
- Okazuje się, że Scott McCall był drugą betą, której szukaliśmy - Nie zauważył zaskoczenia na twarzy lekarza i zmrużył oczy. - Wiedziałeś.
- Nie wiem, o czym mówisz. Teraz uprzejmie poproszę stąd iść - powiedział tonem niepozostawiającym miejsca na kłótnię.
Łowca zacisnął szczękę, niechętnie kiwając głową, kierując się z powrotem do swojego samochodu, gdzie czekała na niego jego córka, również będąca w szoku dzisiejszymi wydarzeniami.
─────
Imogen siedziała na skraju łóżka z wilczym pluszem w dłoni, kiedy usłyszała otwierające się drzwi do sypialni, jednak nie podniosła wzroku.
- Wiedziałeś, prawda? - zapytała, w końcu patrząc na swojego wujka, który posłał jej winne spojrzenie. Zacisnęła usta, chcąc zapytać, dlaczego jej nie powiedział, ale szybko się zbeształa. Sama miała sekret przed Scottem. - Nieważne.
Ben posłał jej mały uśmiech.
- Wiem, że to trochę zaskakujące, gdy dowiadujesz się, że twój chłopak jest wilkołakiem, ale szczerze, czy to ma znaczenie, kim on jest? - zapytał delikatnie, siadając obok niej.
Jej oczy powędrowały w dół na pluszowego wilka, którego Scott wygrał dla niej na ich pierwszej randce.
- Oczywiście, że nie. Sama jestem czarownicą - wstała i zaczęła chodzić po swoim pokoju. - Po prostu, myślę, że myślałam, że był normalnym nastolatkiem. Całą noc wariowałam, bo chciałam mu o sobie opowiedzieć. Nie chciałam, żeby między nami były już jakieś tajemnice.
Ben zamrugał ze zdziwienia.
- Miałaś mu powiedzieć?
- No tak, to znaczy, kocham go. Oczywiście nie zamierzałam wiecznie ukrywać tego przed nim.
- Kochasz go? - zapytał z niedowierzaniem.
Imogen skinęła głową.
- Oczywiście, że tak i on też mnie kocha. Ale nie o to chodzi - prychnęła, nagle wróciła myślami do Argenta i skąd wiedział, że jej chłopak był wilkołakiem. Sapnęła i spojrzała na wujka szeroko otwartymi oczami. - Czy Argentowie skrzywdzą Scotta? Czy w ogóle mogą go skrzywdzić?
- Dopóki nikogo nie zabił, powinien mieć spokój - powiedział Ben, patrząc, jak jego siostrzenica nadal chodzi w sukience. - Scott nikogo nie zabił, prawda?
Dziewczyna spojrzała na wujka z irytacją.
- Jeśli nie powiedział mi, że jest wilkołakiem, to oczywiście nie powiedział mi o żadnym morderstwie, które mógł popełnić. Którego na pewno nie popełnił. To znaczy, o-on nie ma tej samej atmosfery, co alfa, kiedy go zobaczyłam - wymamrotała. - O Boże. Użyją Scotta, by wywabić alfę?
Ben zacisnął usta, wiedząc, że to możliwe.
- Mogą.
- Muszę ich powstrzymać - powiedziała, gotowa do wyjścia.
- Nie wyjdziesz tam - Ben powiedział surowo. - Zwłaszcza jeśli Kate Argent szuka alfy. Ta kobieta nigdy nie dbały o to, kto ucierpi w trakcie polowania. Wiem, że zależy ci na Scottcie, ale nic mu nie będzie, dopóki będzie trzymał się z dala od Argentów.
- Ale muszę coś zrobić - zaprotestowała, a jej telefon zapiszczał. Natychmiast sprawdziła, czy to Scott, i poczuła się rozczarowana, gdy zobaczyła, że to Jackson. Przynajmniej dopóki nie przeczytała jego wiadomości.
Telefon Bena nagle zadzwonił i odebrał.
- Tu doktor Lewis. Tak. W porządku - zerknął na swoją siostrzenicę, wzdychając. - W porządku, zaraz będę.
- Musisz iść? - zapytała.
- Tak, chcą, żebym sprawdził pacjentkę, którą przywieźli - zobaczył wyraz twarzy siostrzenicy. - Zostajesz tutaj.
- Chcę zobaczyć Lydię - powiedziała, chcąc wiedzieć, czy z jej przyjaciółką wszystko w porządku. Z wiadomości Jacksona wyglądało na to, że z Lydią może być źle - Wrócę do domu, ale chcę ją zobaczyć.
Ben dostrzegł jej wyraz twarzy i westchnął, kiwając głową.
─────
Scott pozwolił łzom spłynąć po jego policzkach, siedząc w kącie sali do badania zwierząt. Nie mógł uwierzyć, że nie tylko wyjawił swojej dziewczynie, kim jest, ale nie miał szansy jej tego wytłumaczyć, zwłaszcza w obecności myśliwych.
Zszokowany wyraz jej twarzy był czymś, czego się spodziewał. Spodziewał się nawet, że zacznie krzyczeć, ale nie zrobiła tego. Jedyne, co zrobiła, to wpatrywała się w niego z zaskoczeniem w niebieskich oczach.
Już sobie wyobrażał, że nazywa go potworem. Była wyraźnie zniesmaczona tym, kim był.
Nienawidził, jak jego życie wywróciło się do góry nogami z powodu głupiego ugryzienia, o które nie prosił. Chciał być normalny. Chciał porozmawiać z Imogen. Musiał jej wyjaśnić, kim był i o wszystkich kłamstwach, które jej powiedział.
Ale przede wszystkim potrzebował, żeby wiedziała, że nie skłamał w tym, że ją kocha. Chciał zapewnić jej bezpieczeństwo. Dlatego nie powiedział, kim jest. Próbował tylko ją chronić.
Dlatego wiedział, że musi znaleźć Dereka, aby mogli zabić Petera, a on mógł odzyskać swoje dawne życie.
─────
Imogen przełknęła ślinę, stojąc przed szpitalem po wizycie u Lydii, gdy mocno ściskała papier w kieszeni kurtki. Najwyraźniej Lydia została zaatakowana, ale jej wujek powiedział jej, że została ugryziona przez alfę i że truskawkowa blondynka ma jakąś reakcję alergiczną na ugryzienie.
Choć martwiła się o Lydię, nie mogła nic dla niej zrobić i musiała znaleźć Scotta.
Ale nie mogła odejść, ponieważ wujek zawiózł ich oboje do szpitala i powiedział, że musi zostać, dopóki nie zdoła wymyślić czegoś, co pomoże Lydii. Więc nie miała czyn wrócić.
Pozwoliła swojemu umysłowi skupić się na wszystkim, co się wydarzyło, odkąd po raz pierwszy przybyła do Beacon Hills i wszystkich ludziach, których zabił alfa. Tamtego wieczoru w szkole, kiedy dostała wiadomość, nie pochodziła ona od Scotta. Została wysłana do niej, kiedy była z Lydią, Jacksonem i Allison.
Allison, która była członkiem rodziny polującej na wilkołaki.
Jej brwi zmarszczyły się.
Czy alfa może mieć jakąś urazę do rodziny Argentów?
To było możliwe. I udało jej się dowiedzieć, że Derek też był wilkołakiem. Zwłaszcza gdy przypomniała sobie czasy, kiedy widziała z nim Scotta.
Zawsze było w nim coś, co czasami ją denerwowało, chociaż najwyraźniej nie stanowił dla niej zagrożenia. Kiedy wpadli na siebie tego dnia na korytarzu, zobaczyła obraz czarnego wilka. W tamtym czasie ten obraz nie miał dla niej znaczenia, więc zignorowała go. Ale teraz było oczywiste, że reprezentowało to fakt, że on też był wilkołakiem.
Wtedy przyszły jej do głowy myśli o naszyjniku Allison i o tym, jak czuła w nim coś mrocznego.
- Imogen?
Podskoczyła, chwytając się za klatkę piersiową, gdy rzuciła mężczyźnie przed nią zirytowane spojrzenie.
- Poważnie? - prychnęła, przyglądając mu się ostrożnie. - Co pan tutaj robi?
- Powinienem cię o to samo zapytać - Chris odparł, marszcząc brwi na młodą dziewczynę. Potrząsnął głową, wypuszczając ciężkie westchnienie. - To i tak nie ma znaczenia. A teraz, jeśli mi wybaczysz, muszę już iść.
- Zamierzacie skrzywdzić Scotta? - zapytała, wyglądała na zdenerwowaną.
Mężczyzna zobaczył jej postawę i westchnął.
- Nie, o ile wiem, nikogo nie zabił. Muszę go tylko znaleźć, zanim zrobi to moja siostra - Nie mógł uwierzyć, co jego siostra zrobiła rodzinie Hale'ów. Nie chciał w to uwierzyć, ale najwyraźniej istniał dowód na to, co zrobiła.
- Mogę ją znaleźć - wypaliła, a Chris spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Ale musi mi pan zaufać.
Patrzył na nią przez chwilę, widząc, że było oczywiste, że robi to tylko po to, by uratować swojego chłopaka. Nie, żeby ją obwiniał. Jego siostra zabije młodego nastolatka, jeśli nie powstrzymają jej na czas.
- W porządku, co chcesz, żebym zrobił?
Imogen westchnęła z ulgą i wyjęła mapę Beacon Hills.
- Potrzebuję twojej krwi.
─────
Scott ze strachem spojrzał na wycelowany pistolet w jego twarz. Udało mu się znaleźć Dereka i wyciągnąć go, tylko po to, by zarówno Allison, jak i jej ciotka Kate zaczęły do nich strzelać. Brunetka najwyraźniej była zraniona faktem, że wszyscy okłamywali ją prosto w twarz od miesięcy.
Ciągle myślał o tym, jak powiedziała, że nie tylko on był kłamcą, ale także Imogen. Nie miał pojęcia, co miała na myśli.
Nie tak, żeby naprawdę mógł rozpamiętywać te myśli z wycelowaną w niego bronią. Wiedział, że Kate nie zawaha się wpakować mu kuli w głowę, skoro właśnie postrzeliła Dereka.
- Kate! Wiem, co zrobiłaś - Cała trójka odwróciła się i zobaczyła Chrisa celującego w swoją siostrę z Imogen u boku. Scott wpatrywał się w niebieskooką w szoku. - Odłóż broń - Chris powiedział swojej siostrze z surowym wyrazem twarzy.
Blondynka nie zachwiała się w swojej postawie, gdy cały czas mierzyła pistoletem w Scotta.
- Zrobiłam to, co mi kazano.
- Nikt nie prosił cię o mordowanie niewinnych ludzi - warknął na nią jej starszy brat. - W tym domu były dzieci, ludzkie. Zobacz, co teraz robisz - bkinął głową na sposób, w jaki wycelowała broń w młodego betę. - Trzymasz broń przy 16-letnim chłopaku bez dowodu, że przelał ludzką krew. Kierujemy się kodeksem - zaczął mówić po francusku. - Nous chassons ceux qui nous chassent.
Allison zmarszczyła brwi.
- Polujemy na tych, którzy polują na nas - mruknęła pod nosem.
Kate zacisnęła uścisk na broni i Imogen spojrzała na starszą kobietę.
- Odłóż broń! - Niebieskooka groziła.
- Dlaczego miałabym słuchać nowicjuszki? - Kate odparła, posyłając dziewczynie mroczny uśmieszek. Scott zamrugał. - I to czarownicy?
Wszyscy zesztywnieli, kiedy usłyszeli, że drzwi się otwierają.
- Allison, wracaj - Chris powiedział córce, gdy zarówno on, jak i jego siostra wycelowali broń w drzwi.
Młoda łowczyni wstała, stojąc za ciotką. Scott również wstał, zerkając na Imogen, która tak jak reszta wpatrywała się w drzwi.
- Co to jest? - zapytała Allison, czując, jak wkrada się strach.
- Alfa - powiedział Scott, a jego oczy błyszczały na żółto.
Alfa wybiegł obok nich, zbyt szybko, by którykolwiek z nich mógł go zaatakować. Chris został nagle powalony na ziemię, a za nim Allison, potem Imogen i wreszcie Scott.
Kate zacisnęła szczękę, próbując zablokować alfę.
- No chodź! - krzyknęła, strzelając. - No chodź! - krzyknęła, kiedy Peter stanął przed nią, łapiąc ją za nadgarstek, który trzymał broń i złamał jej go, powodując, że krzyknęła z bólu. Chwycił ją za gardło i rzucił na ganek domu, zanim pojawił się przed nią i zaciągnął do spalonego domu.
Allison szybko ruszyła za ciotką.
Imogen skrzywiła się, chwyciła się z bólu za głowę i zauważyła, że Allison zniknęła. Szybko podążyła za drugą brunetką, gdy Scott wykrzyknął jej imię.
Dziewczyna sapnęła, gdy zobaczyła martwe ciało Kate na podłodze przed mężczyzną, którego spotkała w centrum handlowym.
- Cześć, Imogen - Peter posłał jej udawany niewinny uśmiech. - Myślę, że najlepiej byłoby, gdybyś odeszła, a ja zajmę się tym - powiedział, a jego niebieskie oczy powędrowały do Allison, która drżała ze strachu, gdy przelotne spojrzenie gniewu przemknęło przez jego spojrzenie. Wierzył, że pewnego dnia młoda Argent stanie się dokładnie taka jak jej szalona ciotka i musiał wyeliminować ewentualne zagrożenie.
- Nie krzywdzisz jej - warknęła Imogen, popychając Allison za sobą w chwili, gdy pojawili się Scott i Derek. Podniosła rękę, przez co Peter został rzucony z powrotem na ścianę za nim. - Idziemy - pociągnęła za sobą Allison, gdy wyszli na zewnątrz, pozostawiając trzech walczących mężczyzn.
Scott ukrył zdziwienie, gdy zobaczył, co zrobiła Imogen, nie odrywając wzroku od Petera. Jego oczy zaświeciły się, zanim wydał z siebie warkot i zaatakował alfę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro