Rozdział 15
Rozdział 15
Oak Creek
━━━
Młoda czarownica jęknęła, jej oczy otworzyły się, powoli chłonąc otoczenie. Imogen znalazła się na twardej podłodze i ociężale usiadła, rozglądając się i dostrzegając, że jest w ciemnym miejscu z rurami biegnącymi wzdłuż ścian. Słabo słyszała kapiącą wodę i rozejrzała się w poszukiwaniu Nogitsune, ale zamiast tego znalazła swoją najlepszą przyjaciółkę leżącą na podłodze zaledwie kilka stóp od niej, wciąż nieprzytomną.
Wstała i próbowała się do niej zbliżyć, ale weszła w niewidzialną ścianę. Jej usta rozchyliły się w szoku, gdy próbowała w nie uderzyć, ale to było bezużyteczne. Kiedy spojrzała w dół, zauważyła symbole na podłodze. Schyliła się, symbole były jej znajome, ale nie mogła sobie przypomnieć, co oznaczają. Wyszeptała zaklęcie pod nosem i próbowała je przerwać, ale to nie zadziałało.
— Lydio? — szepnęła do swojej przyjaciółki. — Lydio, obudź się! — Kiedy stwierdziła, że dziewczyna powoli otwiera oczy i rozgląda się z zakłopotaniem, odezwała się ściszonym głosem. — Lydio, nie panikuj. Musisz iść i spróbować znaleźć pomoc. Musisz iść, zanim wróci.
Truskawkowa blondynka usiadł, patrząc na nią z niedowierzaniem.
— A ty?
Imogen wskazała na krąg na podłodze.
— To zaklęcie barierowe. Nie mogę się wydostać. Musisz iść, Lyds — powiedziała cicho.
— Nie zostawię cię — Lydia odparła surowo, kiedy wstała i podeszła do niej. Próbowała przejść przez barierę, ale ją zablokowała. Jej oczy zaszły łzami, wiedząc, że ktoś dzisiaj umrze, ale nie wiedziała kto. — Nie mogę zostawić cię z nim samej.
— Będzie dobrze. Musisz znaleźć pomoc — uspokoiła ją. — Będę próbowała się wyrwać, ale przynajmniej będziesz miała przewagę — Lydia wyglądała na gotową do protestu, a Imogen spojrzała na nią surowo, gdy oboje usłyszeli zbliżające się kroki. — Lydio, idź. Teraz.
Banshee cofnęła się, jej dolna warga drżała i niechętnie wyszła. Imogen wypuściła powietrze.
— Nie zajdzie daleko. — powiedział spokojnie Nogitsune, wychodząc z cienia, spoglądając na wiedźmę.
Niebieskooka spojrzała na niego.
— Dlaczego nas porwałeś? — zażądała. — Dlaczego jestem tu zamknięta?
— Lydia nie osiągnęła jeszcze pełnego potencjału, więc nie jest prawdziwym zagrożeniem, podczas gdy ty możesz używać magii — powiedział jej, podchodząc bliżej kręgu. — W tej chwili jesteś tak samo słaba, jak ona.
Dziewczyna uderzyła w barierę z oczami wypełnionymi gniewem. Spróbowała zaklęcia ataku, ale coś było nie tak, kiedy to zrobiła.
— Co do cholery... — mruknęła, nagle czując się słabsza.
Odsunął się z rozbawieniem w ciemnym spojrzeniu.
— Och... Czy zapomniałem wspomnieć, że za każdym razem, gdy spróbujesz użyć magii, magiczny krąg wysysa ją i wysyła w moją stronę? — spojrzał na swoją rękę. — A więc używaj wszystkich zaklęć, o których możesz pomyśleć. Po prostu stanę się silniejszy — odetchnął głęboko, patrząc w kierunku, w którym uciekła Banshee. — A teraz, jeśli mi wybaczysz... Muszę dogonić pewną truskawkową blondynkę.
— Czekaj! — zawołała, chcąc opóźnić go przed dogonienie jej najlepszej przyjaciółki.
Wciąż nie miała pojęcia, gdzie są. Imogen zaklęła pod nosem i próbowała przełamać barierę. Tylko po to, by przestać, gdy zdała sobie sprawę, że Nogitsune nie ma możliwości stworzenia tego magicznego kręgu. Tylko czarownica mogła to zrobić. Tylko jedna osoba była w stanie to zrobić. Z gorzkim wyrazem twarzy wymamrotała imię.
— Sylvia.
─────
Ben zaczął ścierać ser do lasagne, którą przygotowywał na obiad. Jego oczy powędrowały do zegara, a potem do drzwi, zmartwiony o przyjaciółkę, która jeszcze do niego nie oddzwoniła.
Jego uwagę przykuł warczący Zeus i odłożył ser, napędzając się. Mały pies nigdy na nikogo nie warczał, więc zdecydowanie martwił się, że ktoś może próbować się włamać.
Powoli podszedł do miejsca, w którym warczał pies i poczuł, jak całe napięcie w jego ramionach znika, gdy zobaczył Petera Hale'a siedzącego w fotelu.
— Co ty tutaj robisz? — domagał się, od lat nie widząc mężczyzny.
Peter wpatrywał się w niego z pustym wyrazem twarzy.
— Jak długo planowałeś utrzymywać Imogen moją córkę w sekrecie?
Krew odpłynęła z twarzy Bena, gdy patrzył na mężczyznę z przerażeniem.
— Nie powiedziałeś jej, prawda?
— A więc jest moją córką — Hale rozłożył się bardziej.
Gdy zobaczył, że Nogitsune zabrał Lydię i Imogen, zdecydował się tu przyjechać. Musiał mieć pewność, że Banshee go nie okłamała. I się dowiedział. Imogen Lewis, młoda czarownica, była rzeczywiście jego córką.
Jego wzrok padł na zdjęcie na małym stoliku obok niego i podniósł je. Obraz młodej Imogen i stojącej za nią bardzo pięknej kobiety z ogromnym uśmiechem na twarzy sprawił, że przyszły mu do głowy przebłyski wspomnień. Nadal nie wiedział, co o nich sądzić.
— Talia zabrała mi wspomnienie, a Lydia dowiedziała się, że mam dziecko. Domyślam się, że to ta kobieta, twoja siostra — odstawił ramkę z powrotem na stół.
Ben przełknął. To nie było częścią planu. Peter miał nigdy nie wiedzieć o Imogen.
— Nie powinna była ci mówić. To nie była jej rola, żeby cię poinformować.
— Zasłużyłam, żeby wiedzieć, że mam córkę! — Peter warknął ostro, wstając. — Jesteś tu od ponad roku i nie powiedziałeś mi!
Lekarz wyprostował się, rzucając mu bierne spojrzenie.
— Moja siostra kazała mi obiecać, że nigdy ci nie powiem. Talia zabrała ci wspomnienia z jakiegoś powodu. Bo spójrzmy prawdzie w oczy Peter, nie jesteś do końca dobrą osobą — przypomniał starszemu mężczyźnie, który nie mógł się powstrzymać, ale wzdrygnął się na jego słowa. — W zeszłym roku prawie zabiłeś nastoletniego chłopaka i zabiłeś własną siostrzenicę. Utrzymanie tajemnicy mojej siostry nie było trudne, zwłaszcza gdy wiem, że lepiej, żeby Imogen nie miała ciebie w swoim życiu jako rodzica.
— Może nie jestem najbardziej lubianą osobą w Beacon Hills, ale nigdy nie chciałem zabić Laury. Czy zwabiłem ją tutaj do Beacon Hills? Tak. Ale próbowałem nakłonić ją, by przeniosła swoją władzę na mnie, ale odmówiła i wkurzyłem się. Zanim zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem, ona już nie żyła — przyznał.
Ben wpatrywał się w niego.
— Nie potrzebuję, żebyś usprawiedliwiał to, co zrobiłeś, bo nie chcę, żebyś był w pobliżu mojej siostrzenicy. Nie zasługujesz, by być blisko niej.
— Może nie, ale jestem jej ojcem — przypomniał mu, że wiedział, że chociaż Nogitsune wziął Imogen, to wierzył, że jej nie skrzywdzi. Zwłaszcza że jej ciotka wydawała się z jakiegoś powodu ścigać ją. Wiedział, że nie pozwoli, by coś stało się Imogen, skoro pragnęła jej dla siebie.
Ben spojrzał na niego.
— Nigdy nie będziesz dla niej ojcem, rozumiesz mnie? Jesteś ostatnią osobą, jaką kiedykolwiek chciałbym mieć w pobliżu Imogen...
— Co z twoją siostrą? — Lekarz spiął się na wzmiankę o swojej złej siostrze. Peter zmrużył na niego oczy. — Wiem, że próbuje zabić Imogen, a ponieważ nie znam całej historii, musisz mi to wszystko wyjaśnić.
Ben pomyślał o swojej siostrzenicy, która zasługiwała na lepszego ojca niż Peter Hale.
— Dlaczego miałbym ci coś powiedzieć?
— Ponieważ wbrew temu, co o mnie myślisz, nadal jest moją córką i nie chcę patrzeć, jak umiera z rąk jakiejś stukniętej wiedźmy — odparł szczerze. Wiedział, że mu nie zaufa, ale byli związani krwią i nie zostało mu wiele rodziny. — Chcę wiedzieć wszystko o tej kobiecie i o tym, co planuje zrobić Imogen — Jego oczy spojrzały na kobietę na zdjęciu obok dziewczyny. Wciąż brakowało mu tego fragmentu w pamięci i nie miał pojęcia, jak je odzyskać, ale najpierw musiał skupić się na swojej córce.
Ben przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, próbując znaleźć jakikolwiek ślad oszustwa, ale żadnego nie znalazł.
— Dobrze, ale tylko dlatego, że Viola kochała cię z jakiegoś nieznanego powodu. W zamian nie możesz powiedzieć ani słowa Imogen, że jesteś jej ojcem.
Peter był niechętny, ale wiedział, że dziewczyna w końcu dowie się prawdy.
— W porządku.
─────
Imogen klęczała, wyczerpana, gdy wpatrywała się w barierę przed sobą. Była świadoma, że Nogitsune dogonił Lydię i choć była zdenerwowana, że jej przyjaciółka nie może uciec, wiedziała, że jeśli uda jej się wydostać z tej bariery, może jej pomóc.
Nie zajęło jej dużo czasu, zanim zorientowała się, że są w Oak Creek.
Jedyną opcją, jaką miała, było przesłanie wiadomości do przyjaciół, aby wiedzieli, gdzie ich znaleźć, ale nie miała jak
Spojrzała na swoją bransoletkę. Widziała to, co widzi Scott, ale nie byłaby w stanie się z nim komunikować przez to.
Zaciskając usta, przyszedł jej do głowy pomysł. Nigdy wcześniej tego nie próbowała, ale jeśli to zadziała, przyda się w przyszłości.
Rozpięła bransoletkę, ugryzła się w kciuk na tyle mocno, że zaczął krwawić i choć to było obrzydliwe, nie miała innego sposobu na napisanie wiadomości. Zacisnęła bransoletkę prawą ręką i zakrwawionym kciukiem, zanim powoli napisała Oak Creek na lewej dłoni. Zamykając oczy, szepnęła pod nosem zaklęcie w nadziei, że wiadomość pojawi się na dłoni jej chłopaka, a on będzie wiedział, gdzie ich znaleźć.
Kiedy otworzyła oczy, słowa z jej dłoni zniknęły i odetchnęła zmęczona, czując się bardziej wyczerpana. Jej oczy spojrzały na napis na podłodze. Albo będzie musiała to jakoś złamać, albo będzie musiała liczyć, że Scott pojawi się z jednym z ich nienadprzyrodzonych przyjaciół, który zepsuje napis na podłodze.
─────
Scott otrzymał jej wiadomość i szybko poinformował pozostałych. Nie powiedział Benowi o jej zniknięciu, ale tylko dlatego, że nie chciał go martwić, a teraz wiedzieli, gdzie jest. Jedyną rzeczą, która go przerażała, była krew, która pojawiła się na jego dłoni i bał się, że ona i Lydia mogą zostać zranione.
Kiedy dotarli do Oak Creek, on i Stiles rzucili się, by je znaleźć, podczas gdy Isaac, Lia, Omar, Allison i Kira zostali, by powstrzymać Noshiko i Oni. Podążał za zapachem Imogen, a jego oczy rozjaśniły się, gdy ją znalazł.
— Tutaj jest! — siedziała na podłodze w tym kręgu z dziwnym napisem na podłodze. — Im!
Imogen podniosła wzrok na dźwięk jego głosu i poczuła ulgę, widząc jego i Stilesa.
— Znalazłeś mnie — odetchnęła zmęczona.
— Co to jest? — zapytał Stiles, spoglądając na barierę, w której się znajdowała.
Wstała powoli.
— Musisz przerwać krąg, bo ja nie mogę. Za każdym razem, gdy próbuję użyć magii, wysysa ją i wysyła do Nogitsune. Scott nie będzie w stanie jej złamać, bo jest wilkołakiem, ale ty możesz — powiedziała szybko.
Stiles skinął głową, kładąc stopę na piśmie i rozmazał je stopą. Patrzył, jak dziewczyna wręcz wybiega z kręgu, a Scott wziął ją w ramiona. Człowiek wyglądał na dumnego z siebie, że był pomocny i rzeczywiście był szczęśliwy z bycia człowiekiem.
— Gdzie jest Lydia?
— Poszła w tę stronę — odpowiedziała, wskazując na długi korytarz.
— Idziemy — Scott pomógł jej, gdy szli szukać Lydii, aby mogli wydostać się z tego miejsca.
Wyczerpany Stiles z ulgą zobaczył truskawkową blondynkę całą i zdrową.
— Lydio! — zawołał ją, gdy jako pierwszy dotarł do drzwi bramy.
Lydia spiąła się, widząc jego, a potem Scotta i Imogen tuż za nim.
— Nie. Nie nie nie. Dlaczego tu jesteście?
Scott zmarszczył brwi, widząc, jak spanikowana była.
— Lydio, jesteśmy tu dla ciebie.
— Nie powinno was tu być — spojrzała na nich ze strachem, wciąż nie wiedziała, kto jest w niebezpieczeństwie. — Nie dostaliście mojej wiadomości?
Imogen nie była pewna, dlaczego jej najlepsza przyjaciółka wyglądała na tak przygnębioną.
— Lydio, co się dzieje?
— Kto jeszcze tu jest? — zażądała, patrząc na chłopaków — Kto jeszcze tu jest?
— Czy ktoś umrze? — zapytała niebieskooka, zastanawiając się, czy popełniła błąd, sprowadzając tu przyjaciół, by ich ratować. Mina Lydii dała jej odpowiedź. Wszyscy natychmiast zaczęli wracać do miejsca, w którym zostawili pozostałych.
Zmusili się do biegu tak szybko, jak tylko mogli. Imogen zwolniła lekko, kiedy rozpoznała to miejsce. To było jak w tym koszmarze, który miała kilka dni temu. Ten sam, w którym widziała krzyczącą Lydię. Ale to nie był zwykły krzyk. To był krzyk Banshee.
Scott zauważył, że zwalnia i objął ją ramieniem, żeby jej pomóc.
— Wszystko w porządku? — zauważył, że Stiles i Lydia nie byli już za nimi. Uznał, że to dlatego, że Stiles odczuwał zbyt duży ból.
— Musimy się pospieszyć — wypaliła i zaczęła przyspieszać, mając nadzieję, że jej plan zadziała. W końcu dotarli do drzwi bramy i gdy tylko udało im się je otworzyć, oboje zamarli na miejscu, gdy zobaczyli, jak Oni dźgają Allison prosto w brzuch.
Cisza była ogłuszająca. Zanim para przybyła, reszta z podziwem patrzyła, jak Allison zdołała zabić Oni, ale małe świętowanie zostało przerwane, gdy pojawili się kolejni i przebili ją mieczem.
Imogen zareagowała jako pierwsza i wysłała falę magii, aby odrzucić Oni z powrotem, upewniając się, że miecz jest w Allison. Omar pozostał nieruchomo na ziemi, ledwo mogąc się ruszyć, gdy obserwował, jak czarownica łapie brunetkę, w której powoli się zakochiwał.
Scott wyciągnął telefon, by wezwać karetkę, kiedy zobaczył znikające Oni. Nikt nie widział, jak Nogitsune odchodzi z uśmieszkiem na ustach. Lia pomogła Isaacowi wstać, podczas gdy Omar czuł się winny, że dał się otoczyć.
W niebieskich oczach Imogen pojawiły się łzy, gdy próbowała położyć przyjaciółkę na ziemi.
— Wszystko będzie dobrze.
Łowczyni westchnęła z ulgą na jej widok.
— N-Nic ci nie jest. Czy z Lydią wszystko w porządku? — zapytała, krzywiąc się z bólu, który czuła.
Czarownica nie mogła walczyć z uśmiechem, który pojawił się na jej twarzy.
— Właśnie zostałaś dźgnięta mieczem, a pytasz o Lydię i mnie? — próbowała powstrzymać drżenie rąk, trzymając miecz w dłoni. — Nic jej nie jest. Jest ze Stilesem. Musimy trzymać miecz w środku, abyś się nie wykrwawiła — wymamrotała cicho, nie odrywając oczu od krwi wokół ostrza.
— Wiem... Wiem, że użyłaś na mnie zaklęcia ochronnego — Allison ledwo pamiętała, jak coś odpychało Oni, które próbowały ciąć ją od tyłu, ale coś ją odrzuciło. Na jej ustach było trochę krwi.
Imogen pociągnęła nosem.
— Miałam zły sen — przyznała się i zauważyła Scotta przykucniętego po drugiej stronie Allison. — M-możesz...?
Skinął głową, wiedząc, o co prosiła.
— Tak — Nie chciał, żeby ktoś został zraniony, ale wydawało się, że Nogitsune zawsze miał plan — Karetka powinna być niedługo.
Allison jęknęła, a Imogen przełknęła ślinę. Zauważyła, że Oni zniknęli. Nogitsune prawdopodobnie rozkoszował się ich bólem i żalem, że ich przyjaciółka została zraniona.
— Allison! — Lydia wrzasnęła, łzy spływały jej po policzkach, gdy podbiegła do nich ze Stilesem, który został zalany poczuciem winy, gdy zobaczył miecz w brzuchu Allison.
Minęło dużo czasu, zanim pojawił się Chris i poczuł, jak ściska mu żołądek, gdy zobaczył swoją jedyną córkę leżącą na ziemi, otoczoną przez przyjaciół z mieczem w niej.
Oczy Allison zamknęły się w chwili, gdy usłyszała syreny z karetki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro