Rozdział 14
Rozdział 14
Oddzielenie
━━━
— Nie wiem, dlaczego nie odbierasz, ale proszę, zadzwoń do mnie tak szybko, jak to możliwe — Ben westchnął, odłożył telefon i usłyszał kroki schodzące ze schodów. To była jego siostrzenica, która wydawała się gotowa do ponownej ucieczki. — Nie wróciłaś do domu zeszłej nocy — Jego głos ją zaskoczył.
Policzki Imogen zarumieniły się.
— Dobrze. Wczoraj zostałam u Scotta i wróciłam do domu, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Zaraz wracam do niego, żebyśmy mogli wyśledzić opętanego Stilesa.
Mężczyzna uniósł brew.
— Tak go nazywasz? — zdecydował się zignorować fakt, że jego siostrzenica spała w domu swojego chłopaka. — W każdym razie widziałaś ostatnio Grace?
Imogen zamrugała zdezorientowana.
— Nie? To znaczy, widziałam ją wczoraj, zanim wyszłam, ale nie sądzę, żeby spała tu zeszłej nocy. Myślisz, że kogoś spotkała?
Ben zmarszczył brwi, pocierając brodę.
— Nigdy nie była typem, który po prostu chodził na jedną noc, ale może? — Ostatnio miał przerażające uczucie, ale nie był pewien, co o tym sądzić. Podszedł do swojej siostrzenicy i położył ręce na jej ramionach. — Wiem, że ty i twoi przyjaciele chcecie uratować Stilesa, ale to Nogitsune nie zadaje żadnych ciosów. Chcę, żebyś była bezpieczna, rozumiesz mnie?
— Będzie dobrze — obiecała, uśmiechając się do niego.
Wyglądała jak matka, pomyślał, uśmiechając się do niej łagodnie.
— W porządku. Wiesz, że cię kocham, prawda, dzieciaku?
Dziewczyna patrzyła na niego błyszczącymi niebieskimi oczami.
— Tak i też cię kocham, wujku Ben — Jej telefon zabrzęczał, zaskakując ich oboje. — To Scott. Powiedział, że mnie odbierze. Muszę iść.
— Widzimy się później? — Miał nadzieję, że nic jej się nie stanie. Nie tylko zagrożenie ze strony Nogitsune, ale także jego siostra, przypominały mu, że nie jest bezpieczna.
— Widzimy się później — potwierdziła, zanim wyszła za drzwi na chodnik, gdzie czekał na nią Scott.
─────
W chwili, gdy Imogen podeszła do Scotta, powiedział jej, że muszą szybko wrócić do jego domu, ponieważ Lydia i Aiden znaleźli Stilesa. Scott zadzwonił do swojego szefa, aby spotkać się z nimi w jego domu, zanim odjechał z Imogen. Lia pojawiła się również po tym, jak Imogen napisała do niej SMS-a.
— Kanapa, połóżcie go na kanapie.
Melissa patrzyła, jak sadzają Stilesa na kanapie, z błyskiem troski w jej spojrzeniu.
— To szalone. Musi być w szpitalu.
Scott ledwo na nią spojrzał, nie odrywając wzroku od opętanego przyjaciela.
— Mamo, pamiętasz, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy był w szpitalu?
— Zabijał ludzi — Lia wymamrotała jako przypomnienie.
Deaton podniósł koszulę Stilesa, żeby zobaczyć ranę, którą miał.
— Wygląda na to, że nie krwawi — przerwał, przyglądając się uważnie ranie. — Myślę, że może nawet się leczyć.
— Uzdrawia się tak, jak my? — Aiden zmarszczył brwi.
— To dobrze, prawda? — zapytał zdezorientowany Scott.
Mężczyzna zacisnął usta.
— Dla niego tak. Dla nas? Nie jestem taki pewien.
— Zadzwonię do Noah i powiem mu, że mamy tu Stilesa — Melissa wyszła z salonu, by znaleźć swój telefon, żeby zadzwonić do szeryfa.
Imogen spojrzała na Lydię, która wpatrywała się w nią. Uniosła brew.
— Dlaczego ciągle patrzysz na mnie tak dziwnie?
Lydia zamrugała, przybierając niewinną minę.
— Nie patrzę — powiedziała, przeklinając się w myślach za bycie tak oczywistym. Lia podejrzliwie przyglądała się parze, zwłaszcza Banshee.
Czarownica nie wygląda, jakby choć trochę jej wierzyła, ale na szczęście Aiden się odezwał.
— Cóż, jeśli nie zamierzamy go zabić, to dlaczego przynajmniej nie zwiążemy go naprawdę sporymi łańcuchami?
Weterynarz podniósł się, trzymając małą butelkę.
— Mogę mieć coś bardziej skutecznego — Deaton podszedł do Stilesa, otwierając usta i wkładając krople do jego ust.
Oczy opętanego chłopaka otworzyły się gwałtownie, zaskakując ich, zwłaszcza gdy owinął dłoń wokół gardła Aidena. Były alfa był zaskoczony siłą, jaką posiadał rzekomy człowiek.
— Zabierzcie go ode mnie! — warknął, próbując go odciągnąć.
Scott odciągnął człowieka w chwili, gdy dopadł go efekt jadu kanimy, a Stiles został sparaliżowany. Jego brązowe oczy rzuciły się na weterynarza z rozbawieniem.
— Jad Kanimy. Mądry ruch — Aiden warknął na niego, zanim poczuł dziwne uczucie. — Wiesz, mówią, że bliźniacy czują, kiedy drugiemu się coś dzieje. Nie straciłeś też tego talentu, prawda? Och, mam nadzieję, że nie. Będziesz tego potrzebować — cieszył się wyrazem strachu, który pojawił się w oczach bliźniaka na myśl, że jego brat został zraniony. — Dobrze, dam małą wskazówkę. Ethan jest w szkole.
Aide spojrzał na Scotta niepewny, czy powinien odejść, czy nie. Scott skinął głową.
— Idź.
Nogitsune roześmiał się, obserwując, jak bliźniak biegnie.
— Och, mam nadzieję, że dotrze na czas. Lubię ich. Mają silne temperamenty i tendencje do mordowania. Są o wiele fajniejsi niż wy, którzy każdego dnia próbujecie ratować świat.
— Doktorku, przyniosłeś coś, co sparaliżuje jego ciało. Masz coś na język? — zapytała Melissa, wpatrując się w chłopaka.
— Tak — Deaton umieścił taśmę na ustach Nogitsune, zakrywając jego krzyki i śmiech.
— Prawdopodobnie powinniśmy to omówić — powiedziała Imogen, patrząc na gigantyczne cięcie na brzuchu Stilesa.
— Przyniosę coś do opatrzenia — Melissa mruknęła na znak zgody i wyszła.
Deaton zaciągnął nastolatków do kuchni, by porozmawiać o złym duchu, podczas gdy Melissa owinęła mu ranę na brzuchu.
— Ale zwój kazał zmienić jego ciało — Scott przypomniał swojemu mentorowi.
Weterynarz wyglądał na niepewnego.
— Jeśli przetłumaczyłem to poprawnie. Szukamy lekarstwa na coś, co może być niczym więcej niż przysłowiem lub metaforą.
— A jeśli on tego nie chce? — Prawdziwy alfa nigdy nie mógł odebrać komuś tego wyboru. On nie miał wyboru, kiedy został ugryziony. — Nigdy nie prosił o bycie wilkołakiem.
— A jeśli to uratuje mu życie? — Lydia przypomniała, że nie chce, by Stiles umarł.
Scott spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— A jeśli to go zabije? Nigdy tego nie robiłem — wpadał w panikę. — To znaczy, co jeśli go ugryzę i przypadkowo trafię w tętnicę czy coś w tym rodzaju?
— Myślę, że trochę przesadzasz — mruknęła Lia.
Deaton zerknął do salonu, gdzie siedział opętany nastolatek.
— Jad nie potrwa długo. Trzeba coś zrobić.
— Mogę ponownie zadzwonić do Dereka. — Scott potrzebował kogoś, kto wiedział coś o ugryzieniu kogoś, żeby chociaż pomyśleć o przemienieniu Stilesa.
Lydia zmarszczyła brwi.
— A jeśli nie odpowie?
— Możemy spróbować zadzwonić do Petera — Imogen zasugerowała, by wywołać niedowierzające spojrzenia zarówno od Deatona, jak i Scotta, podczas gdy Lydia wyglądała na nieco bladą, a Lia na zaskoczoną. — Wiem, że to nie jest mądre, ale ugryzł Scotta i Lydię, więc to musi się liczyć. A on zawsze wydaje się wiedzieć więcej niż wszyscy inni. Pomyślałam tylko, że może mógłby pomóc.
— Nie podoba mi się to, ale potrzebujemy wszelkiej pomocy, jaką możemy uzyskać — Scott wypuścił powietrze.
— Czy masz w ogóle jego numer? — Lia spojrzała na nią.
— Ja mam — Lydia powiedziała, nie chcąc, aby Imogen rozmawiała z Peterem i tylko ona mogła go przekonać, by tu przyjechał.
Wiedziała, że zapyta o imię swojego dziecka i nawet jeśli nie chciała mu powiedzieć, wiedziała, że w końcu się dowie. Przynajmniej w ten sposób dostanie coś w zamian.
─────
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, Lydia szybko otworzyła, podczas gdy reszta przyglądała się Stilesowi, który tylko odwzajemniał ich spojrzenie z rozbawieniem. Peter rozejrzał się po pokoju, zanim spojrzał na sparaliżowanego nastolatka na kanapie.
— Nie wygląda, jakby przeżył uderzenie w twarz, nie mówiąc już o przemianie w wilkołaka.
Scott zmarszczył brwi.
— Nie sądzisz, że to zadziała?
Peter pochylił się, mając oczy na poziomie wzroku Nogitsune.
— To bardziej wojna umysłu niż ciała. Są lepsze metody na wygranie tej bitwy.
Deaton podszedł bliżej, zaciekawiony.
— Jakie metody?
Peter wyprostował się, chwytając Scotta za nadgarstek, zmuszając jego pazury do wysunięcia się.
— Dostaniemy się do jego głowy — Brwi Nogitsune uniosły się ze zdziwienia, wypuszczając śmiech pod taśmą. — Daj nam chwilę — wciągnął Lydię do innego pokoju, pozostawiając resztę, by wpatrywała się w nastolatka.
— Jak myślisz, czego on chce w zamian? — Imogen spojrzała na swojego chłopaka, który posłał jej zaciekawione spojrzenie. Zacisnęła usta. — Cóż, to Peter, wiesz, on będzie czegoś chciał. Szczerze wątpię, że robi to z dobroci serca.
— To prawda — Scott wymamrotał, gotów przysłuchiwać się rozmowie między Lydią i Peterem, ale wrócili do salonu.
Deaton spojrzał na Hale'a.
— Więc mamy plan?
Peter spojrzał na Prawdziwą alfę.
— Scott spróbuje przekopać się przez umysł Złego Stilesa, by odkryć bladego i chorowitego Prawdziwego Stilesa. Następnie wyprowadzi go z powrotem z głębin jego własnej podświadomości — przerwał. — Ale nie zrobi tego sam.
— Co masz na myśli? — Scott zmarszczył brwi.
— Ktoś musi z tobą wejść — spojrzał na Lydię, która stała obok niego. Szybko wyjaśnił, co Scott zamierzał zrobić ze swoimi pazurami i umieścił je tam, gdzie powinny, zanim się cofnie.
Wzrok Prawdziwego alfy padł na swoją dziewczynę, która wyglądała na równie niespokojną, jak on się czuł.
— Więc co zrobimy, jeśli go znajdziemy?
— Będziesz musiał go jakoś wyprowadzić — powiedział Peter. — Spróbujcie jakoś przywrócić mu kontrolę nad jego umysłem, jego ciałem.
Lydia nerwowo przełknęła ślinę.
— Czy mógłbyś powiedzieć, co rozumiesz przez „jakoś"? W tej chwili nie wydaje się to zbyt konkretne.
— Improwizujcie.
— A jeśli to tylko kolejna sztuczka?
Peter natychmiast wyglądał na urażonego słowami prawdziwej alfy.
— Kiedy zaczniecie mi ufać?
Scott spojrzał na niego, po czym wskazał na Nogitsune.
— Miałem na myśli jego.
— Och... — Hale wyglądał na zakłopotanego.
— Scott, kończy nam się czas — Głos Deatona był poważny.
Nastoletni alfa skinął głową, zanim skupił się na swoich mocach. Ze świecącymi czerwonymi oczami, wbił pazury zarówno w karki Nogitsune, jak i Lydii. Imogen z niepokojem przygryzła dolną wargę.
— Nic im nie będzie, prawda? — Nie wiedziała, co się z nimi stanie, jeśli coś pójdzie nie tak.
— Dopóki ich nie ruszymy, nic się nie stanie — Peter powiedział jej, przyglądając się uważnie tej trójce, zwłaszcza Banshee, która obiecała mu powiedzieć imię jego dziecka.
Zaledwie pięć minut później wydawało się, że się pomylił, gdy Lia zauważyła, że Lydia krwawi z nosa.
— Hej, ona krwawi — zwróciła uwagę dość spokojnie.
Deaton powstrzymał Melissę i Imogen przed podejściem bliżej.
— Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.
Melissa spanikowała, gdy Peter przykucnął przed truskawkową blondynką.
— Co się dzieje? Co się z nią dzieje?
Peter chwycił twarz dziewczyny, potrzebując jej żywej.
— Lydio, słyszysz mnie? Lydia, jesteś silniejsza niż to. Musisz się skoncentrować. Lydia — wziął głęboki oddech, zanim wykrzyknął jej imię, mając nadzieję, że jego głos do niej dotrze. — Lydia!
To sprawiło, że przestała krwawić z nosa i wszyscy czekali z niespokojnym wyrazem twarzy, zastanawiając się, czy tym dwóm udało się znaleźć Stilesa.
Imogen zerknęła na swój telefon, gdy zabrzęczał i zobaczyła, że to Allison. Najwyraźniej Isaac i bliźniacy stali się żądni krwi i próbowali się nawzajem zabić. Ale na szczęście ona i Kira byli w stanie ich powstrzymać.
Oczy Scotta i Lydii otworzyły się gwałtownie, przykuwając całą ich uwagę. Prawdziwy alfa natychmiast spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela.
— Zadziałało? Zadziałało? — zapytał, nie widząc otwartych oczu Stilesa.
— Co się stało? — wyszeptała Lydia, w jej głosie wyraźnie słychać było zaniepokojenie. — Dlaczego to nie zadziałało?
— Bo to nie nauka, Lydio. To sprawa sil nadprzyrodzonych — Peter odciągnął dziewczynę, szepcząc szorstko. — Zrobiłem swoją część. A teraz podaj mi imię.
Imogen, która była obok Scotta i patrzyła na nich ze zmarszczonym czołem.
— Jakie imię? O czym mówisz? — zażądał.
Peter zignorował ją, gdy wciągał Lydię do kuchni, jakby to miało powstrzymać alfę przed usłyszeniem ich rozmowy.
Imogen spojrzała na swojego chłopaka z zaciekawieniem, zwłaszcza gdy spojrzał na nią i zauważyła, że Peter posyła jej ten dziwny wyraz twarzy, którego nie była w stanie rozszyfrować.
Stiles otworzył oczy i usiadł, gdy zerwał taśmę z ust i zaczął się krztusić. Para cofnęła się i wszyscy patrzyli z chorobliwym obrzydzeniem, jak zaczął powoli wyciągać bandaże z ust.
Nagle ze stosu bandaży wystrzeliła ręka. Potem powoli reszta ciała podniosła się, sprawiając, że wszyscy odskoczyli, gdy nie mogli zobaczyć, kto to był, ponieważ twarz była pokryta bandażami.
Nogitsune próbował złapać oddech, obserwując ich, jednocześnie czując dumę z siebie, że jest w stanie oddzielić się od ludzkiego chłopaka. Nadal byli połączeni, ale teraz miał własne ciało.
Peter i Scott podbiegli do potykającej się postaci, nie wiedząc, kim lub czym mogą być. Zły Stiles wykorzystał tę chwilę nieuwagi, by złapać zarówno Banshee, jak i wiedźmę. Ani Melissa, ani Deaton nie zauważyli, kiedy obserwowali Petera i Scotta powstrzymującego zabandażowaną postać.
Nogitsune był wystarczająco silny, by je przytrzymać, ale nie na tyle, by zakryć im usta, ale był w stanie zobaczyć, jak blond wiedźma szepcze coś, co powoduje, że dwie dziewczyny straciły przytomność. Posłał jej mały uśmieszek, zanim odciągnął dziewczyny.
Wsadził je do samochodu i usiadł na miejscu kierowcy, kierując się do miejsca, w którym wszystko się zaczęło.
Oak Creek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro