Rozdział 14
Rozdział 14
Pełnia
━━━
Ben zmarszczył brwi. Utknął między powiedzeniem siostrzenicy, że jej chłopak jest wilkołakiem, a nie mówieniem niczego, bo wiedział, że nie będzie jej to obchodziło. Nie oceniała i przyjmowała większość rzeczy ze spokojem. Na przykład jak powiedział jej, że jest czarownicą.
Nie podobało mu się, jak nieodpowiedzialnie zachowywał się Scott, zwłaszcza że dziś była pełnia, a według jego siostrzenicy, młody nastolatek miał gdzieś ją zabrać wieczorem.
Może powinien jej powiedzieć?
Ale wtedy zrobi dokładnie to, czego oczekiwał i wyjdzie z obietnicą, że nic jej nie będzie.
— Wujku? — Imogen westchnęła, posyłając mu spojrzenie, kiedy dostrzegła jego minę. — Myślałam, że lubisz Scotta?
— Nie powiedziałem, że go nie lubię. — Ben skrzywił się na widok uniesionej brwi siostrzenicy i położonej dłoni na biodrze. — Okej, może nie do końca lubię twojego chłopaka, ale moim zadaniem jest nie lubić żadnego z chłopaków, z którymi się umawiasz.
— Dobrze. — Żartobliwie przewróciła oczami, pozwalając, by na jej ustach pojawił się uśmiech. Zabawne było widzieć, jak wujek stał się nadopiekuńczy. Chociaż była pewna, że nie zamierza uprawiać seksu ze Scottem. Jeszcze.
— W każdym razie Imogen chciałem, żebyś teraz nauczyła się zaklęcia.
Dziewczyna wyciągnęła Grymuar i wręczyła mu go, aby mógł wybrać zaklęcie, które ma się nauczyć. Jego oczy przeszukiwały strony, szukając konkretnego zaklęcia, z którym wiedział, że sobie poradzi.
— Okej, może to. Na wypadek, gdybyś wpadła w kłopoty.
Imogen zmarszczyła brwi, gdy oddał jej księgę i wskazał tekst.
— Tutaj jest napisane, że tego zaklęcia można użyć do zadawania bólu innym nadprzyrodzonym stworzeniom. — mruknęła i spojrzała na niego z zakłopotaniem w niebieskich oczach. — Czy to dlatego, że dziś jest pełnia?
— I dlatego, że chcę mieć pewność, że moja ukochana siostrzenica może skopać tyłek jakimś gagatkom na wypadek, gdyby coś się stało. — powiedział, brzmiąc bardzo opiekuńczo.
Dziewczyna posłała mu dziwne spojrzenie, po czym westchnęła i zaczęła czytać zaklęcie. Miała kilka godzin, zanim Scott przyjedzie. Chciała nauczyć się jak najszybciej, by mieć więcej czasu na przygotowanie się.
─────
Scott stał na zewnątrz, czekając, aż jego dziewczyna otworzy drzwi. Miał nadzieję, że dzisiaj nic nie pójdzie źle. Stiles wydawał się nawet wierzyć, że poradzi sobie z przebywaniem w pobliżu Imogen pomimo jego chaotycznego zachowania przez cały dzień, gdy nie jej było. Wyglądało na to, że naprawdę była jego kotwicą.
Drzwi się otworzyły, Imogen stała z promiennym uśmiechem na ustach na jego widok, przez co Scott nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
— Hej. — powitał ją, a ona owinęła ramiona wokół jego szyi i pociągnęła go do pocałunku.
Ich usta poruszały się powoli, jego dłonie jak zwykle powędrowały do jej talii i przyciągnął ją bliżej, by pogłębić pocałunek. Imogen przeczesała palcami jego włosy, a mały warkot wyrwał się z jego ust. Światła nad nimi pękły, powodując, że oboje się odsunęli.
Policzki Scotta zarumieniły się, mając nadzieję, że nie słyszała jego warczenia, ale i ona wyglądała na równie zdenerwowaną.
— Um... — Nie mogła uwierzyć, że to się stało, gdy myślała, kiedy ma wszystko pod kontrolą. Ale nie mogła się powstrzymać, słysząc jego jęk, czy też warkot. Tak czy inaczej, spowodowało to, że nagle zatraciła się w pożądaniu. — Więc dokąd idziemy?
Scott spojrzał na zepsutą żarówkę, zanim spojrzał na Imogen i otworzył usta, żeby jej powiedzieć.
─────
Wybrali się do kina na wolnym powietrzu, które dla Scotta było świetnym sposobem na oderwanie się od nadprzyrodzonego dramatu, który stał się jego życiem. Nie mógł też zaprzeczyć, że mała część niego miała nadzieję, że spędzą sami trochę czasu, którego ostatnio nie mieli.
I właśnie to robili na przednim siedzeniu samochodu. Trzymał ją na kolanach, gdy siedziała na nim okrakiem, gdy całował ją w szyję. Imogen wypuściła chrapliwe westchnienie, zanim ponownie złączyła ich usta i przeczesała palcami jego włosy. Jego ręka przejechała po jej udach.
W końcu przesunął się trochę za bardzo do przodu i pchnął ją na kierownicę, a tym samym docisnął jej tyłek do klaksonu.
Oboje natychmiast przestali się całować, a Imogen podniosła się, patrząc na niego z zarumienioną twarzą i opuchniętymi ustami. Oboje poczuli nagłe zakłopotanie z powodu hałasu, gdy usłyszeli, że inne samochody zaparkowane wokół nich trąbią na nich.
Wymienili spojrzenia, a zakłopotanie zniknęło i się roześmiali.
— Może powinniśmy przystopować? — zasugerowała, patrząc na niego z zarumienionymi policzkami.
Scott skinął głową, pocierając kciukiem jej policzek.
— Tak. Robiło się trochę...
— Tak. — skinęła głową na zgodę, pochylając się pod jego dotykiem. — A poza tym nie chcę, aby nasz pierwszy raz był w samochodzie z innymi osobami, które również robią to w swoich samochodach. — powiedziała, zerkając na inne pojazdy wokół nich i zobaczyła kilka przyciemnionych szyb. Skrzywiła się, zanim odwróciła wzrok.
— Może kupię popcorn i obejrzymy film? — zaproponował, również się z nią zgadzając. Nie czuł się komfortowo, gdy robili to w samochodzie jego mamy i wiedział, że zasługuje na coś lepszego.
Imogen zgodziła się, zeszła z jego kolan i usiadła na siedzeniu pasażera. Scott wysiadł z samochodu, ale przed tym złożył delikatny pocałunek na jej ustach, a potem poszedł kupić popcorn.
Niebieskooka spojrzała na ekran i zamrugała ze zdziwieniem, kiedy filmowi bohaterzy krzyczeli ze strachu. Nie miała pojęcia, co się dzieje i wiedziała, że Scott także nie będzie miał pojęcia o fabule filmu.
Nagle poczuła dreszcz wzdłuż kręgosłupa i rozejrzała się wokół, aby zobaczyć, co sprawiło jej to uczucie. Oddech uwiązł jej w gardle, gdy zobaczyła w odległym końcu, blisko krawędzi ekranu. To był Alfa.
W jej żyłach krążył niepokój nie tylko o Scotta, który jeszcze nie wrócił, ale także o otaczających ich ludzi. Wujek powiedział, że to Alfa zabijał ludzi w mieście i zabronił jej angażować się, ponieważ wciąż była nowa w nadprzyrodzonym świecie.
Imogen sprawdziła, czy ktoś to zauważył, ale na szczęście nie było krzyków paniki. Musiała go zmusić do wyjścia i przygryzła wargę, próbując wymyślić sposób, aby to zrobić. Jej oczy rozszerzyły się, przypominając sobie zaklęcie, którego się nauczyła. Chociaż tak naprawdę nie miała szansy tego przetestować, teraz był na to idealny czas. Poczuła, że jej oddech urywa się, widząc, jak Alfa idzie w kierunku stoiska z jedzeniem, gdzie Scott poszedł zakupić popcorn.
Nie mogła pozwolić, by go skrzywdził. Nie dopuści do tego. Wzdychając cicho, skoncentrowała się na alfie i skupiła na nim swoją magię. Zaczęła powoli zamykać rękę, a jej oczy pozostały na ciele, które nagle zaczęło się skręcać w agonii.
Zaklęcie polegało na łamaniu kości, aby spowolnić lub zatrzymać nadprzyrodzone stworzenie o zdolnościach leczniczych.
Zaciskając zęby, czuła, jak próbuje walczyć i mocniej zacisnęła pięść. Nagle musiała przestać, gdy poczuła zawroty głowy i coś ciepłego spływającego z jej nosa. Sięgnęła w górę i zobaczyła krew. Ben ostrzegał, że zbyt szybkie użycie magii wpłynie na jej ciało zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
To było pierwsze zaklęcie obronne, jakiego kiedykolwiek użyła.
Imogen była zaskoczona, gdy drzwi od strony kierowcy się otworzyły, a jej rysy złagodniały, gdy zobaczyła, że to Scott patrzył na nią z niepokojem.
— Przepraszam. Przestraszyłem cię?
— T-tak. — skłamała. Spojrzała na miejsce, gdzie był Alfa i poczuła ulgę, widząc, że zniknął, podobnie jak jej uczucie. — Była długa kolejka? — zapytała, zmieniając temat.
Scott przestraszył się w drodze powrotnej, że widział czerwone świecące oczy i bał się, że pojawił się Alfa. Ale doszedł do wniosku, że się przewidział.
— Ach szkoda nawet mówić. Kupiłem też coś do picia. — powiedział, wsiadając do samochodu i umieszczając popcorn między nimi. — Więc wiesz, co się dzieje w filmie? — zapytał, posyłając jej zakłopotany uśmiech, ponieważ obściskiwali się, kiedy zaczął się film.
Zobaczyła jego minę i nie mogła się powstrzymać, by cichy śmiech wyrwał się z jej ust, gdy potrząsnęła głową.
— Nie wiem.
Scott zachichotał.
— Cóż, myślę, że będziemy musieli spróbować dowiedzieć się, co się dzieje. — powiedział, obejmując ją ramieniem, gdy skinęła głową.
Oboje pozwolili sobie na relaks, pozwalając, by ich poprzednie problemy zniknęły, gdy cieszyli się resztą randki.
─────
Derek siedział w swoim samochodzie, przyglądając się dwóm nastolatkom wysiadającym z samochodu. Obserwował, jak drugi beta prowadzi dziewczynę do jej drzwi. Nie mógł zaprzeczyć, że był zaskoczony tym, jak wiele powściągliwości i kontroli wykazał dziś Scott. Nie chciał ryzykować, pozwalając nastolatkowi wędrować po okolicy, zwłaszcza podczas pełni sam na sam z dziewczyną.
Było oczywiste, że uczucia Scotta do niej powstrzymywały go przed zranieniem jej. W pewnym sensie mógł to zrozumieć, gdy przypomniał sobie czas, kiedy odkrył, że jest w stanie kontrolować się dzięki dziewczynie. Dziewczynie, którą kochał.
Niestety, również w tym czasie zdał sobie sprawę, dlaczego bezpieczniej jest trzymać się z daleka od normalnych ludzi. Dlaczego bezpieczniej dla wszystkich i dla samego siebie, gdy utworzy się wokół siebie mury. Chroniły nie tylko ich, ale i samego siebie przed ponownym zranieniem.
Wyglądało jednak na to, że Scott jeszcze nie dowiedział się, dlaczego musi trzymać się z daleka od Imogen. Nie miała pojęcia, że jej chłopak był wilkołakiem. To dlatego Derek chciał, żeby Scott trzymał się od niej z daleka. Wiedział, że nie skończyłoby się to dla niej dobrze, gdyby kontynuowali swój związek, ponieważ Scott był zbyt uparty, by go zakończyć. Twierdził, że to dlatego, że kochał dziewczynę.
Chociaż Derek zdawał sobie sprawę, że było z nią coś nie tak. Jej zapach z biegiem czasu powoli zmieniał się w bardziej kwiatowy i naturalny. Znał rodzinę, z której pochodziła i zastanawiał się, czy jest czarownicą. To by wyjaśniało, dlaczego jej wujek wydawał się nieufny wobec niego, ilekroć odwiedzał szpital, zanim został nazwany mordercą.
Był to również kolejny powód, dla którego trzymał się z daleka od dwójki nastolatków. Nie mógł sobie pozwolić na bycie widzianym.
Kontynuował obserwowanie, jak oboje pocałowali się, zanim dziewczyna posłała chłopakowi ostatni uśmiech, a następnie weszła do jej domu. Derek widział sposób, w jaki Scott wydawał się blednąć, kiedy zobaczył go w samochodzie. Spojrzał mrocznie na nastolatka.
Młody nastolatek spojrzał na dom, posyłając mu błagalne spojrzenie. Derek przewrócił oczami i skinął głową. Było oczywiste, że Scott nie chciał prowadzić tej rozmowy, gdy jego dziewczyna mogła ich zobaczyć.
Tak więc Derek podążył za nim w wynajętym samochodzie do domu McCalla.
Upewnił się, że zaparkował przecznicę dalej i szybko wszedł przez okno Scotta, zaskakując nastolatka.
— Jak długo mnie śledziłeś? — zażądał Scott. Miał nadzieję, że to nie był cały czas, kiedy był z Imogen, ale z wyrazu twarzy starszego mężczyzny wynikało, że ich obserwował. — Poważnie?!
— Nie martw się, nie byłem w kinie. Naprawdę nie musiałem patrzeć, jak wpychasz jej język do gardła i gdzieś jeszcze. — Derek odparł bez ogródek, przewracając oczami na sfrustrowaną minę nastolatka. — Chciałem się tylko upewnić, że nikogo przypadkowo nie zabiłeś.
— Cóż, nie zrobiłem. — Scott warknął, prychając cicho, siadając na łóżku. Spojrzał na mężczyznę, zacisnął usta i ciężko westchnął. — Muszę coś wiedzieć. Czy jest na to lekarstwo? — Chciał być normalny i nie musieć zaglądać przez ramię, aby upewnić się, że Alfa lub Derek go nie śledzą.
Starszy mężczyzna zawahał się, wiedząc, że potrzebuje pomocy Scotta, jeśli chce zabić Alfę. I chociaż czuł się nieco winny za kłamstwo, musiał to zrobić. Musiał pomścić swoją siostrę.
— Dla kogoś, kto został ugryziony? Słyszałem o jednym. Nie wiem, czy to prawda.
Scott zmarszczył brwi, przyglądając mu się z ciekawością.
— Dobrze co to jest?
— Musisz zabić tego, który cię ugryzł.
Beta rzucił mu niedowierzające spojrzenie, a jego ton był pełen niedowierzania.
— Zabić Alfę?
Musiał kogoś zabić?
Derek zachował pusty wyraz twarzy, gdy kontynuował swoje kłamstwo.
— Scott. Jeśli pomożesz mi go znaleźć, pomogę ci go zabić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro