Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Rozdział 10


Zerwanie Przyjaźni 

━━━

Lydia chwyciła czystą szmatkę z jednej z szuflad w kuchni, którą wskazała Imogen i wytarła krew z karku Coreya. Niechętnie pozwolił jej to zrobić, mimo że wciąż był wściekły z powodu tego, co zrobił Scott. Chimera mogła praktycznie słyszeć ciszę za sobą.

— Zagoiło się, prawda?

— Tak. Całkowicie — Theo odpowiedział, zerkając na dwie dziewczyny, które zostały z nim, odkąd Stiles wyszedł porozmawiać z tatą.

— W porządku. Było fajnie — powiedział Corey, wstając z krzesła. Chciał jak najszybciej się stamtąd wydostać. — Zwłaszcza ta część, w której wilkołak wdarł się do mojego mózgu swoimi pazurami.

— Nie sądzę, żeby odejście to taki dobry pomysł, Corey. — powiedział nagle Theo, idąc za młodszym chłopakiem. — Wiesz, Lydia jest Banshee. To znaczy, że wie, kiedy ktoś jest bliski śmierci. Lydio, co się stanie, jeśli wyjdzie przez te drzwi?

— Będzie źle. Bardzo źle.

Imogen miała ochotę przewrócić oczami, kiedy jej przyjaciółka skłamała.

— Zaryzykuję — Corey zakpił.

Imogen wstała, podążając za nimi.

— Zaczekaj, Corey. Możesz wyjść, ale po prostu powiedz nam wszystko, co pamiętasz. Coś, co pomoże nam znaleźć Liama ​​i Hayden.

Reszty nie było przez prawie godzinę, co nie brzmiało dobrze. Albo ich tam nie było, albo byli i byli po prostu ukryci w bezpieczniejszym miejscu. Tak czy inaczej, trwało to zbyt długo.

Chłopak spojrzał na nią i zacisnął usta, zanim odpowiedział.

— Był szpital i... Zabrali mnie z mojego pokoju.

— Gdzie? — Theo zapytał.

— Tunele. Jak już powiedziałem. To wszystko.

— Nic po tym? — Theo nalegał, powodując, że hybryda wiedźmy zmrużyła na niego oczy.

— Nie — Nastolatek potrząsnął głową.

— Cóż, musi być więcej. Myśl. Corey, przez minutę, po prostu... Pomyśl.

Zmarszczył brwi i spróbował pomyśleć.

— Była piwnica.

— Gdzie? — Lydia zapytała łagodniejszym tonem — Na przykład w budynku?

— Dom. Był stary, pokryty kurzem i... Był tam połamany kamienny mur z dużą dziurą. Jakby wybuchła bomba.

Theo zwrócił się do Banshee.

— Lydio, wilkołak ze szponami... Ten, który zaatakował Scotta... Czy Parrish nie mówił, że rozbił ścianę piwnicy? Czy to nie było coś takiego?

— Nie. To było dokładnie to — powiedziała, jej oczy rzuciły się na przyjaciółkę.

Imogen patrzyła, jak Theo mówi, że zamierza sprawdzić, czy Liam i Hayden tam są. Spojrzała na Lydię, która już patrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami. Odwróciła wzrok od Banshee.

─────

Imogen stała w kuchni, nalewając sobie szklankę wody. Corey wyszedł niedługo po tym, jak wyjechał Theo, a ona została z Lydią.

— Imogen, muszę ci coś powiedzieć — zaczęła niepewnie Banshee.

Niebieskooka spojrzała z powrotem na przyjaciółkę i odstawiła szklankę.

— Już wiem, co powiesz, obie to wiemy.

— Tak? Więc wiesz o... — zaczęła oszołomiona.

Imogen westchnęła.

— Nikomu nic nie mów. Już się tym zajmuję.

— Ale... — Wciąż wyglądała na zmartwioną.

Ich rozmowa urwała się, gdy usłyszały pukanie do drzwi. Wyszły z kuchni trochę spięte i rozluźniły się, dopiero gdy zobaczyły, że to Theo wszedł.

Za nim szli Hayden i Liam, obaj wyglądający na nieco wyczerpanych.

— Znalazłeś ich. — powiedziała Imogen, patrząc na Theo, gdy Lydia prowadziła dwóch uczniów do kanapy, po czym podała im wodę, by ugasić pragnienie.

Theo wzruszył ramionami.

— Po prostu miałem szczęście — odparł, nie odrywając wzroku od niej. — Już wysłałem SMS-a do Scotta, aby powiedzieć mu, że ich znalazłem i przywiozłem tutaj. Powinni wkrótce wrócić.

— Powinniście odpocząć — Lydia powiedziała chimerze i wilkołakowi, którzy nadal wydawali się nieco ostrożni, ale zrobili tak, jak powiedziała.

Liam usiadł z Hayden wtuloną w jego klatkę piersiową. Oboje wkrótce zasnęli, najwyraźniej wyczerpani tym, przez co przeszli.

Imogen spojrzała na Hayden i nawet z daleka wyczuła, że ​​coś jest z nią nie tak. To było to samo, co wcześniej dostała od Coreya. Próbowała to zignorować, ale to uczucie odczuwała jeszcze od kogoś innego.

Lydia przykryła icj kocem, żeby było im ciepło i gdy tylko się cofnęła, otworzyły się frontowe drzwi. Scott wszedł z Isaaciem, Masonem, Allison i Malią.

Alfa najpierw spojrzał na uczniów drugiego roku śpiących na jego kanapie, po czym przytulił Theo z wdzięczności. Kiedy się cofnął, patrzył, jak reszta stada mówi Theo, jak niesamowity był, że znalazł Liama ​​i Hayden. Ukrył wyrzuty sumienia i niezadowolenie na ten widok.

─────

Pięć dni później napięcie między wszystkimi wzrosło.

Liam wydawał się chcieć zachować dystans od wszystkich, skupiając się na ochronie Hayden.
Corey po prostu wydawał się nie chcieć mieć z nimi nic wspólnego.
Malia była zajęta szukaniem swojej matki, szukając zemsty za to, co wydarzyło się wiele lat temu, a Isaac zdawał się jej pomagać.
Kira opuściła miasto, ponieważ musiała znaleźć odpowiedzi, które pomogą w kontrolowaniu lisa, a nie mogła tego zrobić tutaj, w Beacon Hills.
Lydia i Stiles byli zajęci szukaniem Nemetonu, ponieważ zorientowali się, że to Parrish kradł ciała.

Potem była Imogen i Scott, którzy zdawali się ledwie się do siebie zwracać. Allison wydawała się trzymać hybrydy, pomagając jej robić nie wiadomo co. Cokolwiek robili, będzie musiał to rozgryźć później.
Theo był bardziej skupiony na fakcie, że Scott ledwo miał stado i coś z tym musiał zrobić.

Chociaż byłoby bardziej zabawnie, gdyby para się rozpadła. Theo stłumił uśmieszek na myśl o kradzieży dziewczyny alfy. To z pewnością by go złamało. Ale to nie miało znaczenia, skoro i tak planował zabić i ukraść moc Scotta.

Ale w tej chwili musiał zerwać przyjaźń między Scottem i Stilesem, a jedyne, co mogło to zrobić, była rozmowa o Donovanie.

— Otwórz schowek — powiedział, ciesząc się, że wkrótce będzie alfą. Scott otworzył schowek w samochodzie, znajdując zakrwawiony klucz. — Należał do Stilesa. Upuścił go w szkole.

— Upuścił to kiedy? — spytał Scott cichym tonem.

— Kiedy zabił Donovana.

Nastąpiła krótka cisza, zanim Scott się odezwał.

— O czym ty mówisz?

— Wiesz, że zranił się w ramię, prawda? Poczułeś zapach krwi.

— To przez jeepa. Maska na niego spadła — powiedział alfa, brzmiąc, jakby próbował przekonać samego siebie, że jego najlepszy przyjaciel nie okłamał go i to prawie wywołało u Theo uśmiech.

— Nie, nie, nie, to był Donovan. Poszedł za Stilesem do biblioteki. Widziałem tylko koniec. A kiedy zobaczyłem, co robi Stiles... — udawał zdenerwowanie — Nie mogłem go powstrzymać. Nie powinienem... Nie powinienem ci tego mówić. Powinieneś to usłyszeć od niego...

— Powiedz mi. — błagał.

— Widziałem, jak Donovan upadł. Stiles uderzył go kluczem, a potem, on po prostu, po prostu go bił — powiedział. — Uch, może to dlatego, że on... Groził, że zabije jego tatę. A może Stiles myślał, że musi dalej się bronić, ale on po prostu... Ciągle go bił.

— To nie jest możliwe — wyszeptał alfa.

— Zmiażdżył czaszkę tego dzieciaka. Słyszałem, jak pęka. Zanim ściągnąłem z niego Stilesa, połowa głowy Donovana była zapadnięta. To nawet nie wyglądało na prawdziwe — wyjąkał — Ciągle sobie powtarzam, że to była samoobrona... To była samoobrona, ale... Scott, przepraszam. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. I nigdy nie widziałem nikogo tak wściekłego. Ty... Powinieneś porozmawiać ze Stilesem. Musisz z nim porozmawiać.

W samochodzie panowała tylko cisza, gdy jechali dalej w kierunku szpitala.

Dopiero później tej nocy, kiedy byli w klinice weterynaryjnej i pojawił się Stiles, Theo wiedział na pewno, że definitywnie zerwał przyjaźń Scotta i Stilesa, kiedy Scott skonfrontował się z nim w sprawie Donovana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro