Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Rozdział 10

Uratuj Danny'ego

━━━

Scott podskoczył, kiedy odwrócił się i zobaczył trójkę stojącą za nim.

— Widziałeś, gdzie poszedł? — Stiles zapytał, poruszając się niespokojnie na czubkach stóp.

Wilkołak odetchnął ciężko. 

— Zgubiłem go.

Imogen, Lia i Stiles zmarszczyli brwi. 

— Co? Nie mogłeś wyczuć jego zapachu? — zażądał człowiek. Nie podobał mu się pomysł, że Jackson może kogoś zabić.

— Nie sądzę, żeby jakikolwiek miał — Scott odpowiedział.

— Domyślasz się, dokąd on idzie? — zapytała Lia, marszcząc brwi, odrywając wzrok od ludzi wchodzących do klubu.

— Zabić kogoś — Scott zażartował, podczas gdy Imogen spojrzała na niego z pogardą.

— Co za idiota... — Stiles jęknął zażenowany — Pewnie wyciągnął kły, pazury i tak dalej, żeby zrobić darmową reklamę Halloween. Teraz ma sens — Nagle spoważniał, gdy zobaczył miny, które posłali mu pozostali. — Co? No błagam was! Nie mam kłów, pazurów, nic! W zasadzie jestem chudym nastolatkiem, który - według mojej wiedzy z filmów - nie ma żadnej możliwości przetrwania. Cud, że jeszcze żyję. Sarkazm jest moją jedyną obroną!

— Po prostu pomóż mi to znaleźć — powiedział Scott.

— Nie "to" — Imogen poprawiła go — Jacksona.

Scott spojrzał na nią przepraszająco. 

— Tak, wiem. Ja... Wiem.

— W porządku, ale czy on o tym wie? — spytał Stiles, patrząc na nich. — Czy ktoś jeszcze go widział w twoim domu?

Wilkołak westchnął. 

— Nie wiem, ale i tak już zdał test Dereka.

— Tak, ale, jak udało mu się zdać test? — zapytała Lia.

Oboje wzruszyli ramionami. 

— Nie wiem.

Imogen zmarszczyła brwi, przypominając sobie, jak Jackson nie rozpoznał siebie w formie kanimy, kiedy zobaczył swoje odbicie. Najwyraźniej nie był sobą, kiedy się zmieniał. 

— Derek powiedział, że węża nie da się otruć własnym jadem, prawda? — wymamrotała. — Kiedy kanima nie jest kanimą?

Scott zacisnął usta, zastanawiając się przez chwilę nad jej pytaniem. 

— Kiedy jest Jacksonem.

Stiles spiął się, patrząc w górę. 

— Uch — poklepał ich ramiona, wskazując w górę i czwórka cofnęła się razem. — Czy on...?

Udało im się dostrzec ogon wślizgujący się przez okno. 

— Jest w środku — Beta odetchnął zmartwiony.

— Co on tam robi? Poszedł potańczyć?

Scott zmarszczył nos. 

— Wiem, kogo szuka.

— Co? — Stiles patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. — W jaki sposób? Wyczułeś coś?

— Armaniego — powiedział Scott.

Imogen podążyła za jego wzrokiem i poczuła niepokój, gdy zobaczyła Danny'ego wchodzącego do klubu. 

— Musimy wejść do środka — wymamrotała, odwróciła się i podeszła do boku klubu.

Cała trójka szybko ją dogoniła, a Stiles podbiegł do drzwi. 

— Oj — potrząsnął klamką, wypuszczając oddech frustracji. Odwrócił się, rozglądając się dookoła, aby zobaczyć inny sposób, aby dostać się do środka.

Imogen wymieniła spojrzenia z Lią, obie rozbawione oczywistym zapomnieniem Stilesa. Jej niebieskie oczy spojrzały na chłopaka. 

— Chcesz czy...? — Scott gestem nakazał jej to zrobić, uśmiechając się lekko.  Podniosła rękę, otwierając drzwi.

— No dobrze, może jest jakieś... No... Okno, przez które moglibyśmy się wspiąć, albo coś w rodzaju... — Stiles przerwał, gdy odwrócił się, by zobaczyć otwarte drzwi i rozbawioną trójkę. — Osoby, która potrafi otworzyć je za pomocą magii — wydął wargi. — Jak mogłem o tym nie pomyśleć?

— Chodź — mruknęła Lia, wciągając go do środka po tym, jak para weszła do środka.

— Um, wszyscy tutaj są kolesiami — Scott zauważył, rozglądając się dookoła, by zobaczyć tylko tańczących tu facetów, gdy zacisnął uścisk na dłoni swojej dziewczyny. — Myślę, że jesteśmy w klubie gejowskim.

Lia i Imogen zachichotały cicho na jego oszołomioną minę.

— Nic nie umknie twoim wyostrzonym zmysłom wilkołaka, co, Scott? — Stiles zapytał ze śmiertelną powagą.

Trójka obejrzała się i zobaczyła, jak głaska go kilka drag queens, które wydawały się zainteresować chłopakiem.

— Znalazłam Danny'ego — powiedziała Imogen, kiwając głową w stronę Jacksona stojącego przy barze ze smutnym spojrzeniem.

Patrzyli, jak jego wyraz twarzy zmienia się w pełen nadziei, zanim wszedł na parkiet. Podeszli do baru, próbując się wtopić w tłum.

Stiles poklepał ladę z uśmiechem na ustach. 

— Cztery piwa, ziomeczku.

Barman spojrzał na czwórkę podejrzliwie. Nie wierzył, że byli nawet bliscy ukończenia 21 lat.

— Dowody tożsamości. — Barman zobaczył, jak chudy chłopak grzebie w portfelu, wyraźnie zakłopotany. — A może cztery cole? — zasugerował.

Stiles pokiwał głową w takt muzyki. 

— Wódka z colą? Pewnie. Uwielbiam! — zobaczył poważny wyraz twarzy barmana. Przełknął nerwowo ślinę. — Właściwie cola jest w porządku. I tak prowadzę. Wiesz, piłeś? Nie jedź... — Mężczyzna skinął głową i odszedł po napoje.

Przyszedł inny barman, tylko że był bez koszulki. Podał drinka Scottowi, który spojrzał na niego z zakłopotaniem. 

— Na koszt firmy — powiedział przez muzykę.

Stiles zauważył rozbawione spojrzenie, jakie posłał mu Scott, gdy poczuł się odrobinę urażony, że nikt nie kupił mu drinka. 

— Och, zamknij się.

— Nic nie powiedziałem — Scott zachichotał.

— Tak, ale twoja twarz już tak — mruknął Stiles, zirytowany przygryzając słomkę. 

Lia wyglądała na rozbawioną całą sytuacją, gdy cicho piła swój napój, lekko kiwając głową w takt muzyki.

Imogen szturchnęła swojego chłopaka, który patrzył na nią, jak jeleń w świetle reflektorów, gdy dostrzegł wyraz jej twarzy. 

— Powinnam być zazdrosna? — zadumała się, krzyżując ręce pod klatką piersiową.

Szczerze mówiąc, była bardziej rozbawiona jego miną niż zaniepokojona sytuacją. Nie obwiniała faceta za podrywanie jej chłopaka, ponieważ był seksowny, ale denerwowało ją to, że ludzie ciągle go podrywali. Najpierw Erica, a teraz ten facet. Kusiło ją, aby kogoś walnąć.

Scott zająknął się, odstawiając drinka, gdy zdał sobie sprawę, że może przyjęcie go wyśle ​​drugiemu facetowi niewłaściwą wiadomość. 

— Oczywiście, że nie — powiedział jej, całując jej skroń, gdy wziął ją w ramiona. — Kocham cię.

Imogen spojrzała na niego.

— Ja też cię kocham — odetchnęła.

Oboje podzielili się krótkim pocałunkiem, gdy położył ręce na jej talii i przyciągnął ją bliżej, by pogłębić pocałunek.

Brązowe oczy Lii oderwały się od całującej się pary, by poszukać Danny'ego. Kiedy znalazła go tańczącego z jakimś przypadkowym facetem, klepnęła ramię sarkastycznego nastolatka. 

— Stiles. Popatrz.

— Hej, Lia znalazła Danny'ego — powiedział głośno Stiles, przerywając ich krótką chwilę i spojrzeli w miejsce, w które się wpatrywał.

Scott podniósł oczy, gdy usłyszał znajomy syk i napiął się. 

— Znalazłem Jacksona.

Podążyli za jego wzrokiem i zdali sobie sprawę, że Jackson również znalazł Danny'ego. 

— Zabierz Danny'ego — Jego brązowe oczy odnalazły swoją dziewczynę i ścisnął jej dłoń. — Uważaj na siebie.

— Ty też — mruknęła, wiedząc, że ją słyszy i wymieniła spojrzenie z Lią, kiedy odsunęła się od Scotta.

— Co zamierzasz zrobić? — zakwestionował Stiles z zaciekawionym wyrazem twarzy, który zniknął w zrozumieniu, gdy jego przyjaciel wysunął pazury. Pokiwał głową. 

— Idź ze Stilesem — Niebieskooka powiedziała Lii, ponieważ wiedziała, że ​​na wypadek, gdyby Jackson jej się wymknął, człowiek byłby bezpieczny. Blondynka przewróciła oczami, po czym szybko poszła za Stilesem.

Imogen zdołała ominąć kilka osób, nie odrywając wzroku od Jacksona/Kanimy i szepcząc pod nosem zaklęcie, aby powstrzymać go przed ruszeniem się.

Hałas zagłuszył się wokół niej, gdy była w stanie go tam zatrzymać i skinęła głową do Scotta, który zauważył przez fale ludzi, że dziewczyna ma Jacksona.

Dopiero gdy ktoś w nią wbił, straciła koncentrację, a jej wzrok został oślepiony przez dym, który został uwolniony, aby uzyskać dodatkowy efekt na parkiecie.

Próbowała przepychać się przez ludzi i jej wzrok padł na czerwone świecące oczy, które należały do ​​Dereka Hale'a. Zarówno ona, jak i Scott zdali sobie sprawę z jego intencji, zwłaszcza gdy zobaczyli Jacksona na parkiecie.

— Nie, nie rób tego! — Jej krzyk został stłumiony przez głośną grzmiącą muzykę, niebieskie oczy rozszerzyły się w szoku, gdy Derek podciął gardło Jacksonowi.

Wydobyło się więcej dymu, blokując jej widok, ale udało jej się złamać nogę Dereka magią, aby dać jej lub Scottowi szansę na odnalezienie Jacksona. Scott wybiegł na zewnątrz, a Imogen szybko podążyła za nim, wiedząc, że Lia zapewni Stilesowi bezpieczeństwo.

Kiedy wyszła, zauważyła czarną krew na podłodze i podążyła za nią. Znalazła swojego chłopaka klęczącego przy Jacksonie, który wydawał się nagi, ale widok był zablokowany przez jeepa.

Scott wyglądał na równie oszołomionego, jak ona wyglądem Jacksona i tym, że wciąż żyje.

Usłyszeli kroki i szybko dołączyli do nich Stiles i Lia. 
Scott spojrzał na nich, zanim spojrzał na Jacksona. 

— Co teraz z nim zrobimy?

─────

Po tym, jak Scott i Stiles niechętnie wsadzili Jacksona do niebieskiego jeepa, wilkołak zapewnił swoją dziewczynę, że znajdzie miejsce do ukrycia chłopaka, ponieważ musiała odebrać ze szpitala zarówno Melissę, jak i wujka.

Było oczywiste, że nie mogą ukryć zmiennokształtnego w jednym ze swoich domów, z możliwością znalezienia go przez ich opiekunów. Lia nie mogła zaoferować swojego domu, ponieważ powiedziała, że ​​jej rodzice wracają.

Więc tutaj była w samochodzie ze swoim wujem po tym, jak podrzuciła Melissę i Lię do ich domów. Czuła się winna, że ​​nie powiedziała wujkowi, co się dzieje, ale wiedziała, że ją uziemi i odbierze przywileje, aby powstrzymać ją przed wymknięciem się, by pomóc przyjaciołom.

W chwili, gdy wysiedli z samochodu, poczuła, jak jego wzrok pali się w tył jej czaszki, gdy weszli do domu.

Była gotowa wbiec po schodach, aby uniknąć jego przesłuchania. Udało jej się uniknąć jego pytań, ponieważ pracował, a ona chodziła do szkoły lub nie było jej w domu.

— Zaczekaj, młoda damo.

Przybierając niewinny wyraz twarzy, odwróciła się, by na niego spojrzeć. Mężczyzna trzymał ręce na biodrach, posyłając jej surową minę.

— Tak, wujku Ben?

Zacisnął usta w cienką linię, lekko zwężając na nią niebieskie oczy. 

— Czy dzieje się coś, o czym powinienem wiedzieć? Ostatnio zachowujesz się dość nerwowo.

Dokuczało jej poczucie winy, ale postanowiła je zignorować. Posłała mu wymuszony uśmiech. 

— Nic się nie dzieje — skłamała.

Ben uniósł brew, wpatrując się w nią przez chwilę. Westchnął. 

— W porządku — wymamrotał. — Słuchaj, wiem, że ostatnio sprawy nie były łatwe, odkąd ty i Allison nie możecie ze sobą rozmawiać, a obecność jej przerażającego dziadka w mieście nie pomaga. Chcę, tylko żebyś wiedziała, że ​​możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, okej?

Poczucie winy rosło i chciała mu powiedzieć, ale przypomniała sobie wyraz jego twarzy, kiedy powiedział jej, żeby nie angażowała się w niebezpieczeństwo. Zrozumiała, że ​​chciał tylko zapewnić jej bezpieczeństwo i może mógłby pomóc, ale była szansa, że ​​tego nie zrobi. Był nadopiekuńczy.

— Wiem — mruknęła, przełykając ślinę, unikając jego spojrzenia.

— W porządku, możesz iść na górę — powiedział cicho, obserwując, jak w milczeniu kiwa głową przed wejściem na górę.

Opuścił ramiona, kiedy odłożył torbę i kurtkę przed udaniem się do kuchni. Wiedział, że coś się dzieje z siostrzenicą i nie mógł zrozumieć, co to jest. Był pewien, że miało to coś wspólnego z morderstwami, które miały miejsce w mieście.

Nalewając sobie szklankę wody, wyjrzał przez kuchenne okno. Wiedział, że nie może ochronić Imogen przed wszystkim, ale obiecał swojej siostrze, że to zrobi. Wciąż były rzeczy, które ukrywał przed nią, o których nie był gotów jej powiedzieć.

Pijąc powoli, spojrzał na okno. Jego serce miało wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z piersi na to, co zobaczył w odbiciu. Za nim stała osoba, której nie widział od lat.

Ten uśmieszek na ustach i mroczne, złe spojrzenie w oczach wpatrzonych w niego.

Dysząc głośno, upuścił szklankę i roztrzaskała się na podłodze, gdy natychmiast się odwrócił, ale był sam. Spojrzał z powrotem na okno i już nic nie widział.

Poczuł przyspieszone bicie serca, gdy ciężko oddychał, zdając sobie sprawę, że nie będzie miał już wyboru. Musiał wkrótce powiedzieć Imogen prawdę.

— Wujku, co się stało? Czy wszystko w porządku?

Spojrzał na swoją siostrzenicę ubraną w piżamę, wpatrującą się w niego tymi niebieskimi oczami wypełnionymi troską. Posłał jej napięty uśmiech, pozwalając kolejnemu kłamstwu prześlizgnąć się przez jego usta.

— Nic. Wszystko okej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro