Rozdział 12
Rozdział 12
Więź Kuzynostwa
━━━
Derek spojrzał na dziewczynę, siedzącą na siedzeniu pasażera. Wciąż było dla niego trochę dziwne widzieć Imogen jako swoją kuzynkę. Od chwili, gdy ją poznał, była tylko czarownicą w związku z nastolatkiem, którego ugryzł jego wujek.
Potem nagle, bez ostrzeżenia, stała się córką Petera. Córką, o której nawet jego wujek nie wiedział. Wszystko dlatego, że jego mama chciała chronić swojego brata. Postanowił więc, że przynajmniej spróbuje z nią nawiązać relację, ponieważ Peter najwyraźniej stara się być jej ojcem.
— Jestem zaskoczona, że poprosiłeś mnie o pomoc w znalezieniu Satomi. — powiedziała, patrząc przez okno.
Derek spojrzał na nią.
— Wiem, że wciąż uczysz się kontroli, więc pomyślałem, że to może pomóc ci poprawić zmysły. — odpowiedział z łatwością, nie chcąc, by myślała, że próbuje się z nią otwarcie poznać.
— Więc proponujesz, że mnie nauczysz? — spojrzała na niego nieco zaskoczona.
— Dużo się działo i jest to prawdopodobnie jedna z nielicznych okazji na chwilę przerwy, dopóki sprawy z Pulą Śmierci nie miną. — powiedział, patrząc na drogę. W pierwszej kolejności pomyślał o nazwiskach, które były hasłami. — A tak przy okazji, jak się czujesz? Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. — rozumiał jej ból, zwłaszcza gdy chodziło o utratę rodziny.
Przez chwilę słyszał, jak jej serce przyspiesza. Przełknęła ślinę.
— Chyba nic mi nie jest. Koszmary nie zdarzają się tak często, a imię Bena i Grace nie sprawia, że mam ochotę płakać. Przynajmniej nie tak jak wcześniej.
— Nie planujesz sprowadzić go z martwych, prawda? — obserwował, jak lekko się wzdrygnęła, ale szybko to ukryła. — Słyszałem, jak mamrotałaś pod nosem zaklęcie na pogrzebie. Jego ciało nie śmierdziało. Nie jestem pewien, czy ktokolwiek to zauważył.
— Nie możesz nikomu powiedzieć. — błagała, nawet nie próbując zaprzeczyć. — Nikt inny wie i nie chcę, aby wiedział.
— Słuchaj, nie widziałaś, jak wszyscy zachowywali się po twojej śmierci. Nie możesz się poddać...
— Nie oddam swojego życia. Wiem, że wujek Ben oddał swoje, aby sprowadzić mnie z powrotem, i nie zamierzam tego zmarnować. Ale to nie znaczy, że mogę pozwolić mu gnić w ziemi. Nie zasługuje na to.
Derek zaparkował samochód, gdy dotarli na miejsce.
— Postanowił oddać za ciebie życie. To był jego wybór. Nie znałem go dobrze, ale było jasne, ile dla niego znaczysz. Wiedział, z czego rezygnuje.
Imogen zacisnęła pięści.
— Nie mogłam się z nim pożegnać. Obudziłam się z martwych, a on odszedł. — szepnęła ze łzami w oczach. — Zostawił tylko głupi list, którego nawet nie potrafię przeczytać, bo wiem, że kiedy to zrobię, stanie się to rzeczywistością. To ostatnia rzecz, jaką mi zostawił. Chcę go sprowadzić z powrotem. Wiem, że to marna szansa na znalezienie zaklęcia, ale muszę spróbować. Tyle mu zawdzięczam. — powiedziała, zanim wysiadła z samochodu.
Mężczyzna patrzył, jak wysiada i wyszedł za nią. Wiedział, że gdyby miał szansę sprowadzić swoją matkę, siostrę lub któregoś ze swoich zmarłych krewnych, to by się starał. Więc rozumiał ból, który czuła i nadzieję, że znów zobaczy kogoś, kogo kochała.
─────
Imogen odepchnęła rozmowę, którą prowadziła z Derekiem w samochodzie. Nie mogła myśleć o tym, że wiedział o jej planie sprowadzenia Bena z powrotem. W tej chwili ważniejsze było odnalezienie stada Satomi.
— Okej, po prostu weź wdech i skoncentruj się. Będziesz w stanie wyczuć ich zapach lub usłyszeć bicie serca — Derek powiedział cicho.
Skinęła głową i skoncentrowała się tak mocno, jak tylko mogła. Słyszała tylko słaby szelest liści na wietrze. Jej nos zmarszczył się na dziwny zapach, który wyłapała wraz z silnym zapachem krwi.
— Derek, są tam, ale myślę, że wszyscy nie żyją — wskazała.
— Dobra, poczekaj tutaj — powiedział i zaczął iść, ale ona szła obok niego, na co westchnął. — Albo i nie — wymamrotał, niepewny, czy był zaskoczony jej uporem.
Imogen była oszołomiona widokiem ciał i stanu, w jakim były. Wszystkie miały czarną krew.
— Ten dziwny zapach... Zostali otruci?
— Chyba tak — mruknął, zdegustowany, że ktoś to zrobił.
Niebieskooka zmarszczyła brwi, słysząc cichy dźwięk, który był jak bicie serca. Odwróciła głowę i sapnęła, gdy zobaczyła zakrwawioną rękę uniesioną słabo w powietrzu.
— Derek — szepnęła w szoku.
Wstał i podbiegł, zaskoczony, że Braeden leży na ziemi i wygląda na półmartwą.
— Musimy zabrać ją do szpitala — podniósł najemniczkę.
Dwóch kuzynów popędziło do samochodu, by zawieźć Braeden do szpitala.
─────
— Stiles, co ty mówisz?
Scott wpatrywał się w przyjaciela z niedowierzaniem. Cały jego dzień był wystarczająco stresujący. Z pomocą Argentów spędził większą część dnia na szukaniu swojej zaginionej bety. Na szczęście znaleźli Liama, ale teraz był w swoim pokoju ze swoim najlepszym przyjacielem.
Postanowił powiedzieć mu o pieniądzach, które znalazł w szafce Garreta, podczas gdy Stiles powiedział mu, że Derek jest ostatnim kluczem do listy Puli. Zdecydował, że lepiej będzie oddać Derekowi i Peterowi pieniądze, ale wyglądało na to, że jego najlepszy przyjaciel się wahał. Była jeszcze jedna rzecz.
Ich uwagę przykuły trzaskające drzwi na dole i kroki na schodach. Pospieszyli, aby schować pieniądze z powrotem pod łóżkiem, oboje wyglądali na zarumienionych, gdy drzwi się otworzyły.
Imogen była przemoczona deszczem lejącym na zewnątrz, nie zauważając ich dziwnego zachowania.
— Znaleźliśmy stado Satomi — wymamrotała — Derek i ja. Ale nie żyją.
— Wszyscy? — Scott wpatrywał się w nią oszołomiony.
— Wszyscy, których znaleźliśmy — powiedziała.
— Więc gdzie jest Derek? — spytał Stiles z zaciekawieniem, starając się odwrócić od nich jak najwięcej uwagi.
Imogen wpatrywała się w swojego chłopaka, marszcząc brwi.
— Jest w szpitalu z Braeden. Znaleźliśmy ją wśród martwych ciał. Próbowałam do ciebie zadzwonić...
— Mam rozładowany telefon — powiedział Scott, wskazując na ładowarkę.
Zmarszczyła brwi.
— Dobrze. Cóż, nie znaleźliśmy Satomi, więc Derek i ja myślimy, że prawdopodobnie jakoś się jej udało — Jej oczy spojrzały między nimi, zauważając, że coś jest nie tak. — Co jest? Coś się stało?
— Cóż, chyba powinienem wrócić do domu. Mamy jutro egzaminy i chcę się trochę pouczyć — Stiles jąkał się nerwowo, gdy mijał Imogen, która rzuciła mu dziwne spojrzenie, gdy uciekał.
Scott przełknął ślinę, niepewny, czy powinien jej powiedzieć o pieniądzach, które ukradł. Które technicznie również zostały skradzione jej ojcu i kuzynowi.
— Czy chodzi o to, że Liam został dziś zabrany? — zapytała, sprawiając, że spojrzał na nią zdziwiony — Allison zadzwoniła do mnie tuż przed moim przyjazdem. Powiedziała mi, że wpadliście też na Kate. Już mogę założyć, co się stało.
— Uciekła — wypuścił powietrze i usiadł na łóżku. — Liam mógł dzisiaj umrzeć.
Imogen usiadła obok niego i trzymała go za rękę.
— Jak się miewa? Pamiętam, jak przytłaczające może być pierwsze spotkanie ze śmiercią.
— Naprawdę nie wiem. Podrzuciłem go do domu i kazałem odpocząć. Nie wiem, jak mogę być jego alfą, skoro nie mogę go nawet ochronić — powiedział, brzmiąc na pokonanego. Którym w pewnym sensie był. Chociaż obiecał, że nie będzie patrzeć na śmierć nikogo więcej, wciąż nie miał pojęcia, jak powstrzymają Pulę Śmierci. Dopóki będą pieniądze, zabójcy będą ich ścigać.
— Myślę, że musisz z nim porozmawiać. Jego świat nagle zmienił się bez ostrzeżenia. Chcę, żebyś z nim porozmawiał i powiedział mu dokładnie, czego będzie częścią. Oboje wiemy, że bycie tym, kim jesteśmy, nie jest łatwe.
Scott westchnął, wiedząc, że ma rację. Nawet kiedy został ugryziony, wciąż miał czas, by zachowywać się jak nastolatek, podczas gdy Liam spędzał prawie każdą sekundę, martwiąc się o zabójcę, który go ściga.
— Porozmawiam z nim, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć.
Imogen zamrugała, a jej oczy wypełniła ciekawość.
— Co to jest?
Stiles pokazał mu, że ostatni klucz szyfrowy, został całkowicie zaskoczony. Nie tylko imię Dereka złamało ostatni klucz, ale jedno z nazwisk na liście nie było tym, czego on, Stiles lub Lydia się spodziewali.
Wiedział, że powiedzenie jej było słuszne, ale nie był pewien, jak zareaguje na wiadomość.
— Chodzi o ostatni klucz i listę — Z wahaniem wyciągnął kartkę z tylnej kieszeni i powoli podał jej.
Jej oczy spoczęły na kluczu, a jej oddech unieruchomił się.
— Derek. Czy to oznacza, że...
— To może się nie wydarzyć — widział panikę w jej spojrzeniu.
— Tego nie wiesz — zadrwiła z gorzkim uśmiechem na ustach. Właśnie wtedy, gdy zaczynali się dogadywać — Oczywiście. Jeden z trzech członków rodziny, których mi zostało, umrze. Najpierw moja mama, potem Grace i Ben, a teraz Derek. Kto następny, Peter? Cora? Mam po prostu patrzeć, jak ludzie w moim życiu padają jak muchy?
— Derek nie umrze — zapewnił ją, delikatnie łapiąc jej twarz, żeby mogła na niego spojrzeć.
Jej oczy były szkliste.
— Nie mogę patrzeć, jak ktoś jeszcze zostaje pochowany.
— Nie będziesz musiała. Będziemy go mieć na oku — obiecał jej, przerywając na chwilę.
Imogen zauważyła jego spojrzenie i zmarszczyła brwi.
— Jest coś jeszcze, prawda?
— Przeczytaj listę — powiedział cicho, obserwując, jak robi to, co powiedział i zobaczył, że nie wyglądała na zaskoczoną. Było prawie tak, jak się tego spodziewała. — Wiedziałaś?
Jej oczy podniosły się, by spotkać jego.
— Podejrzewałam. Nie byłam pewna, czy mam rację.
— Zamierzasz jej powiedzieć? Ponieważ prawdopodobnie wkrótce się dowie — przypomniał jej.
Imogen zaciska usta.
— Nie wiem, czy powinniśmy jej powiedzieć. Dzisiaj w szkole zapytałam, czy chce wiedzieć, kim są jej biologiczni rodzice, a ona odmówiła.
— Ale to wszystko zmienia.
— Tak? — odparła. — Jeśli naprawdę jest jego córką, to nawet nie wiedział. Gdyby wiedział, że ma córkę, wiem na pewno, że wychowałaby się ze mną. Ale umarł, nie wiedząc, że ma córkę. Córkę, która myśli, że jej biologiczni rodzice nawet jej nie chcieli.
— Cóż, może powinnaś jej powiedzieć. Przynajmniej pozna prawdę.
Dziewczyna patrzyła na niego przez chwilę i westchnęła, ustępując.
— Masz rację, ale myślę, że powinno to poczekać do jutrzejszego testu. Nie chcę jej przytłoczyć wiadomościami. Dowiedzenie się, kim jest twój ojciec, może być bardzo trudne. Zwłaszcza jeśli znasz rodzinę — wymamrotała, odnosząc się do siebie i tego, jak dowiedziała się, że jest córką Petera Hale'a.
— Mówiąc o egzaminach... Myślisz, że zdążymy się trochę nauczyć do jutra? — Tak naprawdę nie siadał ostatnio do nauki.
Jej rysy złagodniały, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
— Jasne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro