Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Rozdział 12

Niebieskie Oczy

━━━

Kira była podekscytowana, biegnąc obok innych ze swojego rocznika. Zastanawiała się, czy to dlatego, że jest Kitsune. Nie miało to znaczenia, ponieważ kochała każdą sekundę tego.
Przynajmniej dopóki nie poczuła, że ​​coś owinęło się wokół jej talii i sprawiło, że nagle się zatrzymała.

— Kira! — To uczucie zniknęło, gdy tylko usłyszała głos Imogen. Odwróciła się, wiedząc, że to czarownica zatrzymała ją w połowie biegu.

Wszelkie pytania urwały się nagle, gdy zauważyła jej towarzystwo. Trener, Scott i Stiles również się zatrzymali, ludzki nastolatek miał spanikowany wyraz twarzy.

— Stop! Wszyscy zatrzymajcie się! 

Poczuła, jak reszta klasy zbiera się za nią, gdy patrzyli, jak Stiles odgarnia liście z ziemi i podnosi łańcuch. Ale nie był połączony z niczym.
Imogen i Scott wymienili się krótkim spojrzeniem, zastanawiając się, co właściwie zrobił Stiles, będąc Nogitsune w ciągu ostatnich kilku dni.

Trener zaczął klaskać.

— Gratulacje, Stilinski. Znalazłeś kawałek łańcucha — rzucił im oskarżycielskie spojrzenie, rzeczywiście martwiąc się, że coś się wydarzy. — Czy ktoś może mi teraz powiedzieć, co się u diabła dzieje?

Właśnie wtedy Scott usłyszał dźwięk drutu i zobaczył, gdzie wszedł Finstock. Jego oczy rozszerzyły się, wykrzykując ostrzeżenie.

— Trenerze!

Kira i kilku innych uczniów sapnęło na widok strzały wystającej z brzucha trenera.

— O kurcze — Finstock spadł na ziemię, blednąc.

─────

Allison z niechęcią podążyła za swoją najlepszą przyjaciółką o truskawkowych włosach i powstrzymała ją przed otwarciem drzwi.

— Chociaż mądrze jest zabrać mnie ze sobą, nadal uważam, że reszta jest całkowicie szalona — poszła do domu tylko by wziąć prysznic, zanim chciała wrócić do szpitala, ale zamiast tego zastała Lydię czekającą na nią.

Lydia wiedziała, że ​​była tylko jedna osoba, która wydawała się zawsze znać odpowiedzi i chociaż nienawidziła tego robić, potrzebowali pomocy.

— Próbowałam znaleźć Stilesa i zaprowadziłam wszystkich do szpitala psychiatrycznego. Nazywam to kolosalną porażką — powiedziała brunetce. Chciała zaprosić Imogen, ale coś jej mówiło, że to nie był dobry pomysł. — Słuchaj, po prostu muszę to rozgryźć, a on jest jedynym, który oferuje pomoc.

Łowczyni spojrzała na nią z wątpieniem.

— Peter nie oferuje pomocy. Daje ci szansę, żebyś dała się zmanipulować, by dać mu to, czego chce.

— W porządku. Zobaczmy, czego chce — prychnęła i otworzyła drzwi.

— Łowca i Banshee — Peter wyglądał na zadowolonego i wcale nie zdziwionego, widząc ich tutaj, zwłaszcza po tym, jak Lydia zobaczyła go rozmawiającego z matką. Wiedział, że przybiegnie do niego po pomoc. — Panie, wejdźcie.

─────

Finstock krzyczał z bólu, wymachując rękami, jakby to miało złagodzić ból. Co tak naprawdę nie działało.

— Wyciągnij to ze mnie! — Ciągle krzyczał. — O mój Boże, umrę. Wyciągnij to ze mnie! Umrę!

— Trenerze, nie umrzesz — powiedział zirytowany Stiles, patrząc, jak Imogen używa rąk, by utrzymać strzałę.

— Umrę! — zignorował go.

— Będzie mniej bolało, jeśli przestaniesz się ruszać, trenerze — Aiden zadrwił.

— Wyciągnij to ze mnie!

— Nie ruszaj się, trenerze. Jedzie już karetka — Aiden kontynuował, podczas gdy Finstock po prostu krzyczał. Były alfa spojrzał na innych uczniów, którzy wciąż tłoczyli się wokół nich. — Cofnąć się! Dajcie mu trochę miejsca!

— Naprawdę musisz przestać się ruszać albo wykrwawisz się na śmierć — Imogen warknęła na mężczyznę, który natychmiast się zamknął, słysząc jej ton i słowa.

Scott złapał trenera za rękę i zaczął uśmierzać ból tak, jak tego ranka z Omarem.

— Myślę, że zemdlał — Imogen wypuściła powietrze, wciąż trzymając ręce.

Stiles zaczął oddychać trochę szybciej.

— Mogłem go zabić. Mogłem go zabić, prawda? A jeśli to byłaby jego głowa albo gardło?

Alfa spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela.

— Ale tak nie było. I wszystko będzie dobrze.

Aiden przechylił głowę, słysząc syreny w oddali.

— Wydaje mi się, że właśnie usłyszałem zbliżającą się karetkę.

Stiles wypuścił powietrze.

— I mojego tatę.

─────

— Idziemy — Allison prychnęła, podczas gdy Lydia zacisnęła usta, nie ruszając się z miejsca.

— Ostatnim razem, gdy byłam z tobą sam na sam... — spojrzała na niego nieufnie. — Prawie się wykrwawiłam na boisku.

— Naprawdę myślisz, że próbowałem cię zabić, kiedy cię ugryzłem? — Peter skrzyżował ręce na piersi. — Byłaś moim planem awaryjnym, pamiętasz? Nie wspominając o tym, że ugryzienie jest tym, co wydobyło twoje rodzące się zdolności. Myślisz, że taka moc wyjdzie sama z siebie? — parsknął — Jestem iskrą, która rozpaliła twój ogień, kochanie.

Allison spojrzała na niego.

— Zaatakowałeś ją i prawie zabiłeś.

— Władza nie przychodzi bez odrobiny bólu i walki — odparł mimochodem.

— Nie prosiłam o to — powiedziała Lidia.

— Ale nie narzekasz, prawda? — uśmiechnął się.

Przełknęła, wiedząc, że nie mylił się, podczas gdy Allison zaszydziła.

— A co powiesz na to, że zrobiłeś jej pranie mózgu i wykorzystałeś ją, by przywrócić się do życia?

— Abym mógł być tutaj dzisiaj, aby pomóc ci opanować twoje umiejętności. Czy to nie zdumiewające, jak sprawy zataczają krąg? — Szybko odpowiedział.

— Jest stuknięty — Brunetka zaczęła ciągnąć za sobą Banshee. — Idziemy.

— Chcesz prawdy, Lydio? — zapytał, powodując, że dziewczyny się zatrzymały. — To nie krzyk daje ci moc. Krzyk pomaga jedynie zagłuszyć hałas, pozwalając usłyszeć to, czego naprawdę potrzebujesz. Pomogę ci skupić słuch.

Allison zdała sobie sprawę, że Lydia nie zamierza odejść i westchnęła.

— Ale chcesz czegoś w zamian.

— Nie, poświęcam swoje życie na pomaganiu narcystycznym nastolatkom — powiedział sarkastycznie i przewrócił oczami. — Oczywiście, że chcę coś w zamian — obszedł stół, o który się opierał, podniósł słoik ze szponami jego siostry i wyrzucił je na stół.

Allison podniosła jeden z pazurów, przyglądając mu się z zaciekawieniem po tym, jak wyjaśnił, do kogo należą i jak je zdobył.

— To są pazury matki Dereka?

— Moja siostra, Talii — Peter im powiedział. — Zanim umarła, ukradła mi wspomnienie. To coś, co może zrobić tylko bardzo potężny alfa. To wspomnienie jest zamknięte w tych szponach.

Lydia zacisnęła usta, wpatrując się w pazury na stole.

— Dlaczego twoja siostra miałaby chcieć ukraść ci wspomnienie?

— Cóż, gdybym pamiętał to wspomnienie, być może mógłbym ci odpowiedzieć — prychnął, na co westchnęła.

— Więc co mam zrobić? — Uważnie słuchała słów, które wylewały się z jego ust, rezygnując z tego, że tylko w ten sposób uzyska odpowiedzi. Chwyciła pazury i próbowała cokolwiek usłyszeć.

Po piętnastu minutach Peter zaczął się nią denerwować.

— Skup się.

— Próbuję! — spojrzała na niego.

Musiał wiedzieć, co zabrała mu siostra. Od chwili, gdy skończył leczyć się z oparzeń, czuł, jakby brakowało mu jakiegoś kawałka jego życia i nie wiedział, co to jest. Był przekonany, że Talia zrobiła coś z jego pamięcią.

— Nie jesteś wystarczająco skupiona.

— Próbuję — Lydia również zaczęła się denerwować.

— Próbuj dalej! — rozległ się trzask i mężczyzna wyglądał na rozbawionego widokiem paralizatora, który łowczyni wycelowała w niego. — Twoja ciotka też próbowała — zadrwił, sprawiając, że łowczyni spojrzała na niego. — Ciociunia Kate.

Lydia spojrzała na jego wyjęte pazury i broń Allison.

— Przestańcie. Obydwoje — wyszeptała.

— Nie zrobiłem ci przysługi, gdy rozerwałem jej gardło? — zapytał złośliwie, nie odrywając wzroku od brunetki.

Allison posłała mu puste spojrzenie.

— Mam wielką ochotę wsadzić ci to w...

— Przestańcie! — krzyknęła Lydia, rzucając pazurami, które utkwiły w filarze. Znajome szepty zaczęły ją otaczać, gdy zagłuszała wszystkich w pokoju.

Truskawkowa blondynka powoli podeszła bliżej do pazurów i usłyszała płacz dziecka. Potem usłyszała dwie rozmawiające kobiety. Jej oczy zaszły łzami na to, co usłyszała. Prawie nie chciała w to uwierzyć, ale to by tyle wyjaśniało.

Peter zdał sobie sprawę, że słyszała to, co zabrała mu siostra.

— Lydio? Lydia, słyszałaś coś? Co to jest? Co mówią? Czy to wspomnienie? Co Talia mi zabrała? — czuł, że jego ton zaczyna być zdesperowany, ale musiał wiedzieć. — Powiedz mi!

Lydia powoli odwróciła się twarzą do niego, próbując znaleźć właściwe słowa do powiedzenia. Bo nawet ona nie wiedziała, jak uchwycić te informacje. To było coś, co zmieniło życie.
Kilka razy otworzyła i zamknęła usta.

— Nie jesteś tylko wujkiem.

Peter poczuł się, jakby miał zemdleć, słysząc jej słowa.

Nie był tylko wujem. To by oznaczało, że miał dziecko. Syna? Córkę? Kim było? W jakim wieku jest?
Miał wrażenie, że jego umysł pędzi miliony mil na godzinę z tą nową informacją.

─────


Wszystko było wielkim bałaganem. Po zabraniu trenera przez karetkę pognali z powrotem do szkoły, gdzie podejrzewali, że Nogitsune podłożył bombę. Okazało się jednak, że był to fałszywy alarm, ponieważ właściwa bomba znajdowała się na posterunku szeryfa, gdzie pospieszyli.

Niestety nie zdążyli i bomba wybuchła. Scott próbował znieść ból zastępcy, który został ranny, ale zastępca zmarł pomimo wysiłków alfy. Kira pojawiła się na posterunku, żeby ostrzec ich, że Oni przybędą.

Nie mieli innego wyjścia, jak tylko uciec do kliniki weterynaryjnej, gdzie Scott miał nadzieję, że zdołają powstrzymać Oni. Na zewnątrz lało, co utrudniało im zobaczenie, gdy wysiedli z samochodu i rzucili się do drzwi.

Scott znieruchomiał i odwrócił się, by zobaczyć stojących tam Oni.

— Stiles, wejdź do środka — powiedział do przyjaciela, wiedząc, że są tu po niego. Rzucił mu klucze i odwrócił się do Oni, wydając groźne warczenie, zanim ich zaatakował.

Imogen szybko zaczęła mu pomagać, odpychając od niego Oni, aby dać mu szansę na walkę bycia otoczonym. Kira również dołączyła, uderzając ich rurą, którą podniosła. Czarownica skupiła się na Oni przed nią, używając magii, by skręcić mu kark i rzucając ciałem tak daleko, jak tylko mogła.

Kiedy spojrzała w kierunku Scotta, poczuła, że ​​serce jej opada, gdy zobaczyła miecz w jego brzuchu i wykrzyknęła jego imię.

— W porządku, chodź — Stiles podbiegł do niego i spojrzał na dziewczyny. — Wprowadźcie go do środka! Zabierzcie go do środka!

Kira pomogła Stilesowi we wniesieniu alfy do środka.

Imogen zatrzymała się z tyłu, tworząc barierę, aby powstrzymać Oni i upewniła się, że zamknęła za sobą drzwi. Zanim zdążyła wejść do gabinetu, ktoś złapał ją za ramię i spojrzała, kto to był. Deaton podniósł palec do ust, mówiąc jej, żeby była cicho, gdy obserwowali, co się dzieje w gabinecie.

— Proszę nie — błagał Scott. — Przestań.

— W porządku — Nogitsune powiedział cicho, skupiając uwagę na alfie — Czy to boli? — Scott jęknął z bólu, kiedy przekręcił miecz. — Hej, spójrz na mnie. Powinieneś był czytać, Scott. Widzisz, Nogitsune karmi się chaosem, kłótnią i bólem. Dziś rano odebrałeś go Omarowi, a potem trenerowi. A potem od umierającego zastępcy. Cały ten ból. Zabrałeś to wszystko. Teraz daj mi to — Jedną rękę położył na twarzy alfy — Naprawdę musisz się nauczyć, Scott, aby nie ufać lisowi. Wiesz czemu? Bo są oszustami. Oszukają cię. Wszystkich oszukają.

Deaton dał znak Imogen, żeby weszła, a sam znalazł się za Nogitsune.

— Nie każdego — dźgnął go igłą w szyję, zanim Stiles upadł na ziemię nieprzytomny. Deaton zwrócił się do prawdziwego alfy i wyciągnął miecz.

Imogen pomogła uspokoić swojego chłopaka.

— Co to było? — Scott spojrzał na niego z desperacją, mając nadzieję, że wyleczył Stilesa. — Czy to było lekarstwo?

Weterynarz przyjrzał się uważnie chłopakowi leżącemu na ziemi.

— Lis jest otruty. Ale nie jest martwy. Jeszcze nie.

─────

Allison zaparkowała samochód przed swoim apartamentowcem.

— Wiesz, kim jest jego dziecko, prawda?

Dziewczyna na siedzeniu pasażera milczała przez całą jazdę po tym, jak zostawili Petera na ziemi porażonego prądem po tym, jak Lydia odmówiła podania mu imienia jego dziecka.

Lydia wciąż była zszokowana całą tą sprawą.

— Tak i nadal próbuję przetworzyć wszystko, co usłyszałam — powiedziała, słysząc na zewnątrz dudnienie deszczu.

— Więc kto to jest? — Łowczyni odwróciła się na swoim miejscu, by spojrzeć na banshee z zaciekawieniem i zobaczyć jej minę. — To ktoś, kogo znamy, prawda?

— Jeśli ci powiem, nie możesz nikomu powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. Zwłaszcza gdy to wszystko się dzieje —  Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, było to, aby wszyscy rozpraszali się tą informacją. — Obiecaj, że nie powiesz ani słowa, Allison. Nawet Omarowi.

Dziewczyna zarumieniła się.

— Jak się.... Wiesz co, nieważne — wypuściła powietrze, nadając jej poważny wyraz twarzy. — Obiecuję, że nic nie powiem. A teraz powiedz mi, kto to jest.

Lydia spojrzała na zdjęcie na swoim telefonie i przekazała go łowczyni. Allison wpatrywała się w zdjęcie i sapnęła, nie mogąc ukryć emocji.

— Jesteś pewna?

— Tak — szepnęła, czując się tak samo zszokowana, jak ona. — Ale to tyle wyjaśnia. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie widzieliśmy. Zwłaszcza że ​​mają takie same oczy.

— Zawsze się zastanawiało, po kim je ma — mruknęła Allison, wciąż patrząc na zdjęcie smutnym spojrzeniem. Wiedziała, jak bardzo wpłynie to na jej najlepszą przyjaciółkę. — Teraz znamy prawdę.

Banshee wypuściła powietrze.

— Imogen jest córką Petera Hale'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro