Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Epilog~

...GUN'S POV...

"Gun, strasznie mi się dzisiaj nudzi. Masz ochotę na wesołe miasteczko? Chodźmy tam..." Papii wyszeptał prośbę wprost do mojego ucha.

Leżeliśmy aktualnie na łóżku, wtulając się w siebie nawzajem. Jestem z lekka tym faktem zaskoczony, bo nigdy nie widziałem żeby Off tak bardzo pragnął tego typu bliskości. Jesteśmy w związku ale widzę po nim, że w takich momentach zazwyczaj nie czuje się zbyt komfortowo. Oczywiście że czasami jest mi z tego powodu smutno i czuję się zawiedziony, ale wiem że Off naprawdę stara się powoli przełamywać.

"Mówisz serio Papii? Sądziłem że chcesz spędzić cały dzień w moim łóżku. Czy może jednak nie chcesz?" Zapytałem wplatając swoje palce w jego włosy i przeczesując je delikatnie...

"Zmieniłem zdanie. Poleżmy tak jeszcze chwilę..." Odpowiedział rysując palcami kółka na moich plecach.

"Jeśli jest Ci tak samo przyjemnie jak mi, to jednak wolałbym pójść do lunaparku później..." Złożył delikatny pocałunek na moim czole i objął mnie mocniej...

"Kocham Cię Papii."

Off przytaknął na moje słowa, po czym zamknął oczy. Skradłem mu szybkiego buziaka w usta i schowałem głowę wtulając ją w tors chłopaka. Trwaliśmy w tej pozycji przez jakiś czas, aż poczułem jak przymykają mi się powieki...

...

"Gun? Pobudka. Jest już 4 po południu." Usłyszałem jak Papii coś do mnie mówi, ale wciąż istniałem w swojej krainie snów.

"Guuun, wstawaj." Powtórzył, ale ja postanowiłem go nie słuchać odwracając się do niego plecami.

Usłyszałem jak wzdycha, a potem potrząsa moim ramieniem.

"Ko- Kochanie, wstań proszę..."

W jedną sekundę, z rumieńcem na twarzy otworzyłem oczy. Nie chciałem na niego spojrzeć bo wiedziałem, że zaraz zacznie mi dokuczać mówiąc że mam czerwonego pomidora zamiast twarzy. Zareagowałem tak dlatego, że Papii rzadko kiedy używa w stosunku do mnie tego sformułowania. To dopiero czwarty raz kiedy nazwał mnie kochaniem... On doskonale wie, że to pieszczotliwe określenie jest moją największą słabością... Prawdopodobnie wiedział również, że użycie tej tajnej broni zagwarantuje sukces...  I faktycznie tak się stało bo otworzyłem oczy ale... Ja też chciałem mu trochę podokuczać więc zamknąłem je z powrotem udając że wcale go nie słucham.

"No jaja sobie ze mnie robisz?" Usłyszałem jego westchnięcie po raz kolejny, zaraz po tym w pokoju zrobiła się cisza. Myślałem że sobie poszedł więc już chciałem otwierać powieki ale... wtedy poczułem na swoich ustach coś miękkiego. Zakręciło mi się w głowie, a moje ciało zapłonęło żywym ogniem. Nie trwało to długo ale wystarczyło, by wywołać szybsze bicie serca.

"Kochanie, błagam zbudź się. Chciałbym już iść do tego lunaparku."

O mój Boże wspomóż... On znowu mnie tak nazwał... Przyjdź tutaj i ratuj moją duszę...

Potarłem twarz udając że już nie śpię. Ziewnąłem szeroko i powoli otworzyłem oczy. Zobaczyłem nadąsaną minę chłopaka, więc zbliżyłem się do niego skradając mu buziaka. W odpowiedzi położył swoje dłonie na mojej szyi pogłębiając pocałunek. To było... O nie! Przecież ja jeszcze nie...

Odsunąłem się szybko od niego zakrywając dłonią usta...

"Papii, dopiero co wstałem."

"Kto pierwszy mnie pocałował?" Off wraz z tym pytaniem uniósł jedną brew.

"Nie musisz się tym martwić, wciąż ładnie pachniesz. A teraz idź się naszykować, bo zaraz wychodzimy do wesołego miasteczka"

"No dobra, już no... Ile razy jeszcze dzisiaj powtórzysz słowa: wesołe miasteczko?" Poruszyłem zadziornie brwią, lecz kiedy zobaczylem że tamten znowu zaczyna się uroczo złościć, uśmiechnąłem się szeroko.

"Ja po prostu chce iść do... Ahh nieważne. W takim razie idę spać." Chłopak podniósł się z miejsca i ruszył w kierunku drzwi z zamiarem wyjścia. Na szczęście okazałem się szybszy i udało mi się go zatrzymać w pół drogi.

"Papii, ja tylko tak sobie żartuję. Oczywiście że mam ochotę odwiedzić z Tobą ten park rozrywki." Stanąłem na palcach i ucałowałem go w szyję.

"Poczekaj proszę w salonie." To powiedziawszy udałem się do łazienki.

Nie mam na sobie nic nadzwyczajnego. Zwykły biały T-shirt i jeansy z przetarciami powinny być w porządku. Zanim wyszedłem z pomieszczenia spryskałem ciało perfumami.

"Papii jestem gotowy, idziemy?" Chłopak obdarował mnie uśmiechem i zarzucił dłonie na moje barki.

"Jak Ty to robisz że nawet w zwykłych ciuchach jesteś taki przystojny?" Na te słowa oboje zachichotalismy, po chwili jednak Off odezwał się znowu kontynuując swoją wypowiedź.

"Powinienem znać odpowiedź. Ty zawsze wyglądasz olśniewająco, więc nie powinno mnie to dziwić."

Postanowiłem pozostać cicho, bo wciąż nie mogłem wyjść z szoku. Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego On mnie dzisiaj tak czaruje?

Weszliśmy do auta, decydując wcześniej że Off prowadzi. Minęło kilka minut drogi które spędziliśmy w ciszy. Wyjrzałem za okno, w tym samym momencie czując coś na swojej ręce.

"Twoje dłonie są takie delikatne. Jesteś pewien że jesteś chłopcem?" Papii złączył czule nasze palce ...

"To dobrze czy źle?"

"Oczywiście że dobrze ale... Powinienem być jedynym, który ma prawo trzymać Twoją rękę w ten sposób." Ścisnął moją dłoń i zbliżył ją do swoich ust zostawiając na niej pocałunek.

Jego zachowanie sprawiało że czułem się wyjątkowy.  Byłem oszołomiony jego osobą.

"Papii, dlaczego dzisiaj jesteś w stosunku do mnie taki słodki? Wszystko w porządku?"

"Wolałbyś żebym zachowywał się bardziej oschle?"

"Nie, to nie tak. Nie o to chodzi. Jestem po prostu z lekka zaskoczony, ponieważ Ty nigdy nie jesteś taki wylewny. Ale to dobrze. Lubię kiedy jesteś taki jak teraz." Kąciki moich ust uniosły się ku górze.

"Oj, daj spokój. To było kiepskie..."

"Serio Off? To ja jestem  tandetny? Czy to ja nazywam siebie kochaniem i całuję podczas span- oops." Zakryłem swoje usta uświadamiając sobie, że właśnie się wydałem a mój mały sekret z udawaniem że śpię i wiem o tym że Off podczas mojego snu skradł mi całusa wyszedł na jaw....

"Gun! Nie mów mi, że wtedy nie spałeś!" Off krzyknął na mnie ale w głębi serca wiem, że wcale się na mnie za to nie gniewa.

Postanowiłem mu jednak nie odpowiadać.

Naprawdę mocno go kocham...

...

"Wow... Tu wciąż jest tak samo pięknie." Rozejrzałem się dookoła. Od naszego ostatniego razu w tym miejscu, nic się nie zmieniło.

"Wiem, tak więc... Chcesz żebym wybrał gdzie pójdziemy najpierw?"

"Jasne, Papii... Gdzie mnie zabierzesz?"

Off spojrzał na mnie z uśmiechem.

"Hmm... To jest oczywiste. Na początek pojedziemy Twoją ulubioną kolejką. Chodźmy na rollercoastrer!" Potrząsnąłem przecząco głową mówiąc że nadal się tego boję, ale Papii zaczął mnie przekonywać więc w ostateczności przystałem na jego pomysł.

"Nienawidzę Cię!" Zszedłem z kolejki od razu wypowiadając te słowa w kierunku chłopaka.

"To w jaki sposób reagujesz jest przezabawne Gun." Zmarszczyłem brwi w lekkiej złości.

"Ale i tak jesteś piękny."

"Dobra, skończ już. Co będziemy teraz robić?"

"Uhh... Może najpierw sprawdzimy jakie mamy możliwości? Od tego czasu może otworzyli coś nowego."

Zgodziłem się z nim i po chwili zwiedzaliśmy wesołe miasteczko powolnym krokiem. Złapał mnie ponownie za rękę. Zerknąłem na niego niepewnie.

"Papii... Ludzie się na nas gapią... Nie przeszkadza Ci to?" Nie mogłem powstrzymać się przed zadaniem tego pytania.

"Tak, jest w porządku Gun. Jestem szczęśliwy i rozpiera mnie duma."

"Dlaczego?"

"Bo mam takiego chłopaka jak Ty. To dobrze że inni na nas patrzą. Powinni wiedzieć że jesteś zajęty. Mam na myśli... no spójrz na nich! Zobacz jak się w Ciebie wpatrują." Off rzucił im złowieszcze spojrzenie zanim się do mnie odwrócił.

"Serio mam ochotę im za to przywalić."

"Nie złość się Papii. Jestem tylko Twój."

...

Słońce chowało się pomału za horyzontem, dlatego zdecydowaliśmy że zanim wrócimy do domu powinniśmy udać się jeszcze na diabelski młyn.

"Gun, a pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Przyszliśmy tutaj z New i Tayem, jednak oni mieli trochę inne plany. Zostawili nas samych, a my będąc skazani na swoje towarzystwo nie mieliśmy wyboru i dzięki temu poznaliśmy się bliżej." Uśmiechnąłem się przywołując w głowie to wspomnienie.

"Pamiętam. I pamiętam też, jak bardzo się bałeś kiedy zabrałem Cię do domu grozy. To było ciekawe doświadczenie."

"A wiesz co ja pamiętam? Pamiętam to jak mnie pocałowałeś widząc jak mocno jestem przestraszony." Oho, teraz to jego kolej na dokuczanie.

"Nie zachowuj się tak, jakby Ci się to nie podobało."

"Nigdy nie powiedziałem że nie. Tak właściwie to co zrobiłeś, podobało mi się."

"Papii mówisz poważnie?"

"Tak. I jest jeszcze coś, o czym chciałbym z Tobą porozmawiać."

"Papii, Papii! Utknęliśmy tu! Co teraz zrobimy?" Koło zatrzymało się nagle kiedy wisieliśmy w naszym wagoniku na samej górze. Czułem jak w kącikach moich oczu pojawiają się łzy.

"Nie bój się, Gun. Nic złego nam nie grozi. Tam na dole, zobacz... Oprócz nas nie ma tu nikogo." Off mnie przytulił, a ja zrobiłem to o co mnie poprosił.

Miał rację. Była tutaj tylko nasza dwójka, co wcale mnie nie uspokoiło. Ponownie zacząłem panikować, gdy nagle poczułem coś na swoich ustach. Pocałunkiem tego nie nazwę, było to bardziej muśnięcie...

"Spójrz w niebo Gun..."

Kiedy podniosłem głowę oniemiałem. W chmurach błyskały fajerwerki... To było takie piękne...

"Papii, cudownie..."

Spojrzałem na chłopaka łapiąc jego wzrok na sobie. Zbliżaliśmy się do siebie do momentu zetknięcia się naszych ust.

Nasz pocałunek stał się bardziej zachłanny. Całowaliśmy się namiętnie aż zabrakło nam tchu. Mechanizm diabelskiego młynu się odblokował zjeżdżając ku dołowi. Kiedy koło ponownie się zatrzymało, wysiedliśmy z niego i byłem zaskoczony widokiem który zastałem.

Czekało na nas kilkunastu ludzi,  w swoich dłoniach mieli róże... Niektórzy trzymali balony w kształcie serca. A inni po prostu patrzyli się na mnie z uśmiechem.

To wszystko co się działo było dla mnie niezrozumiałe i bardzo mnie poruszyło. Kiedy zauważyłem że obok mnie nie ma Offa, czułem niepokój. Zostawił mnie tutaj samego?

Obcy mężczyzna podszedł do mnie wręczając mi pierwszą róże z dołączonym do niej liścikiem. Nie powiedział nic więcej, obdarzył mnie tylko uśmiechem zanim zniknął... Spojrzałem zadowolony na kartkę...

~ Wiem, że słowo perfekcja nie istnieje, ale kiedy tylko Cię zobaczyłem... nagle zmieniłem zdanie... ~

Za moment podszedł do mnie kolejny facet, i tak jak ten pierwszy wręczył mi róże z listem ale tym razem, dostałem też pudełko czekoladek.

~ Mówią, że słodkości nie działają dobrze dla zdrowia... Ale kiedy Cię spotkałem, moje życie stało się o stokroć lepsze... ~

Zachichotałem bo to było naprawdę tandetne, ale okey - podobało mi się.

Następnie podeszła do mnie dziewczyna i po raz kolejny tego wieczoru dostałem róże a także uroczą maskotkę.

~ Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli poczujesz się samotny, możesz przytulić się do pluszaka, ale... Czemu wtulać się w puchatą kulkę kiedy możesz we mnie? ~

"Głupi Papii..." Powiedziałem pod nosem, ale to jeszcze nie był koniec. Ludzie jeden po drugim, podchodzili do mnie dając mi kwiatka z przypiętym liścikiem...

~ Dałeś mi tysiące powodów do uśmiechu... ~

~ Kiedy zobaczyłem Cię po raz pierwszy, myślałem że przyczepiła się do mnie jakaś choroba. Sprawiłeś że w sekundę zrobiłem się nerwowy i zakręciło mi się w głowie. Teraz wiem, że lekarstwo jest w Tobie... ~

~ Wierzysz w przeznaczenie? Ja z początku nie wierzyłem, ale wiele czynników wskazywało na to, że Ty i ja jesteśmy sobie przeznaczeni... ~

~ Jesteś jedynym, przy którym czuję się w ten sposób... ~

~ Myślałem że to słońce, ale kiedy zacząłeś mówić zrozumiałem, że ten błysk pochodzi od Twojego uśmiechu... ~

~ Jest księżyc i jest też słońce. Jesteś też i Ty - moja jedyna gwiazda... ~

~ Jesteś wart czekania... ~

Poczułem chłód bijacy z mojego policzka...  Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że podczas czytania kolejnych karteczek łzy postanowiły zaszczycić mnie swoją obecnością spływając cichutko po twarzy... Wytarłem policzek kiedy tylko zobaczyłem że Papii stoi naprzeciw. W ręce trzymał ostatnią różę i ostatni liścik.

~ Kocham to, jak dałeś mi powód do życia... ~

Przytuliłem go mocno, co odwzajemnił. Rozpłakałem się już na dobre, ale nie dbałem o to. Jestem tak przytłoczony emocjami, ze nie umiem sobie z tym inaczej poradzić. Mówiłem już jak mocno go kocham? Off po chwili odsunął się ode mnie uwalniając z uścisku.

"Gun... Wiem że nie byliśmy parą zbyt długo. Wiem też, że zrobiłem mnóstwo rzeczy które Cię zasmuciły. Powodem dla którego tak bardzo chciałem tutaj przyjść jest to, że właśnie w tym miejscu staliśmy się sobie bliżsi. Jest to też miejsce, w którym chcę zakończyć nasz związek. Nie chce być już dłużej Twoim chłopakiem."

Obserwowałem uważnie Offa, nie spuszczając go z oczu nawet na momencik. Nie miałem pojęcia co powiedzieć. Papii uklęknął na jedno kolano wprost przede mną i wyciągnął pierścionek...

"Chcę Ci pokazać, jakim uczuciem darzę Twoją osobę. Nie mogę też doczekać się spędzenia reszty mojego życia z Tobą. Bo widzisz... Nie chcę być Twoim chłopakiem, dlatego... że chcę zostać Twoim mężem.

Może nie jestem dla Ciebie idealnym mężczyzną ale zrobię co w mojej mocy aby udowodnić, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Gun Atthaphan, miłości mojego życia, mój cały świat ukryty w Twojej osobie. Wyjdziesz za mnie?"

"Tak, zrobię to." Kiwnąłem głową, potwierdzając ten gest słowami. Ludzie dookoła nas zaczęli wiwatować, a Off wsunął pierścionek na mój palec. Pasował idealnie...

"Musisz mi uwierzyć, bardzo Cię kocham Gun. Nie przejmuje się tym jak będzie wyglądać przyszłość, bo dopóki jestem z Tobą wiem, że dla nas będzie ona idealna."

Przytuliliśmy się do siebie złączając nasze usta w czułym pocałunku.

"Ja również nie mogę doczekać się reszty życia z Tobą, Papii..."

Prawda jest taka, że prawie z niego zrezygnowałem. Sądziłem że powinienem się od niego odsunąć, ponieważ nie ma żadnych szans żebyśmy mogli być razem.

Miedzy nami jest tak samo jak w tamtej książce którą czytałem, gdzie główni bohaterowie na końcu zeszli się ze sobą z tym że... nasza historia nie zakończy się słowami " i żyli długo i szczęśliwie".
W naszej przyszłości czekają nas większe wyzwania, którym będziemy musieli sprostać. Wiem też, że jakoś damy sobie radę a koniec naszej opowieści określać będą słowa "żyli na zawsze razem, będąc ze sobą szczęśliwi".

~KONIEC~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro