✘18✘
Carla miała ubrać się wygodnie.
Tymczasem Dario wpatrywał się w jej kwiecistą miniówę na ramiączkach i wysokich, białych szpilkach z niedowierzaniem. Blond włosy dziewczyny zostały upięte w gęstego kłosa tak perfekcyjnie, że młody mężczyzna od razu rozpoznał w nich robotę fryzjera, choć znał się na upięciach tak, jak Carla na mechanice samochodów.
Jakby tego było, Granch podjechała pod hotel, w którym mieszkał różowym porsche z opuszczonym dachem.
Dario nie wiedział, czym był bardziej zszokowany: widokiem cholernie bogatej Barbie w tak luksusowym samochodzie, czy faktem, że owa Barbie potrafiła prowadzić samochód.
– Zbieraj szczękę z podłogi i wsiadaj, nim stwierdzę, że marnuję czas – obojętny głos Carli przedarł się przez natłok myśli, skutecznie skupiając na sobie uwagę bruneta.
Dario rozejrzał się nerwowo na boki z nadzieją, że nikt z hotelu nie ujrzał, kto po niego podjechał. Nie mieszkał w obskurnym, tanim motelu, jednak żaden z gości nie mógł poszczycić się różowym, cholernie drogim, sportowym porsche, za który on sam byłby ustawiony do końca życia.
Mężczyzna oparł łokcie na drzwiach samochodu, posyłając Carli wymuszony uśmiech, za którym starał się ukryć zakłopotanie.
– No co się tak gapisz jak ciele w malowane wrota? – fuknęła Carla, zirytowana jego zachowaniem. – Mój brat pożyczył kierowcę, a ty nie masz samochodu. Zapraszasz mnie na randkę, a to ja mam podjechać pod twój dom, który jest... – Zmarszczyła brwi, wpatrując się w zadbany budynek z niechęcią – ... hotelem. Bzykasz bogate panienki za kasę, tańczysz w klubie i nie stać cię ani na samochód, ani na mieszkanie. Masz tak słabe finanse, a mimo to odmówiłeś, gdy zaproponowałam ci posadę ochroniarza?
Patrzyła na niego z taką pogardą i niezrozumieniem, że momentalnie odechciało mu się spędzenia z nią czasu.
Mimo to zajął miejsce na skórzanym, czarnym fotelu, odsuwając go do tyłu, by zmieścić się w tym piekielnie różowym, niewielkim samochodzie. Gdy odnalazł wygodną dla siebie pozycję i przełknął fakt, iż czuł się jak Ken ze zdecydowanie zbyt ciemną karnacją, niepasującym czarnym zarostem i włosami, ponownie spojrzał na wpatrującą się w niego z irytacją blondynkę.
– Nie brakuje mi pieniędzy, nie chcę żadnej posady twojego ochroniarza, za to uwielbiam oszczędzać i mam jasny plan na życie. Luksusy nie są mi potrzebne do codziennego życia – oznajmił w końcu, a na ustach Carli pojawił się ironiczny uśmieszek.
– To dlaczego korzystasz z ekskluzywnych wycieczek, które fundują ci twoje klientki?
– Widzę, że dowiedziałaś się o mnie sporo rzeczy. Jak przypuszczam, Hugo nieźle się bawił z twoją przyjaciółeczką.
– Dlaczego nie mieszkasz w tanim motelu? Doba w tym miejscu na pewno nie kosztuje mało. – Carla nie odpuszczała. Wbijała w chłopaka błękitne spojrzenie, palce zaciskając na kierownicy. – Co jest z tobą nie tak, Ferrera?
Znała nawet jego nazwisko! Świetnie.
Dario wywrócił oczami, ignorując zaczepkę. Nie zamierzał dać się sprowokować, choć dziewczyna wyraźnie na to liczyła. Odniósł dziwne wrażenie, że chciałaby się z nim pokłócić i nie dopuścić do randki. Stąd te przeklęte porsche i jej wyzywający strój. Dopiero teraz dostrzegł, że na uwydatnionych policzkach dziewczyny lśniły jakieś diamenciki, a powieki pokrywał różowy makijaż.
– Musimy podjechać do La Boqueria – oznajmił spokojnie, bezceremonialnie zmieniając stację w radiu na inną.
– Na ten wielki bazar, gdzie wiecznie jest mnóstwo ludzi?! – Patrzyła na niego z niedowierzaniem. Gdy skinął twierdząco głową, pokręciła palcem przy skroni, mówiąc: – Zwariowałeś? Mam podjechać swoim porsche pod jakiś tandetny bazarek, gdzie biedacy będą się na mnie gapić jak wygłodniałe zwierzęta?
– Mieliśmy tam podjechać taksówką. – Dario wzruszył ramionami. – Miałem wszystko zaplanowane. Skoro zdecydowałaś się odgrywać Barbie w Barcelonie, ruszaj. Mam nadzieję, że po drodze nas nie zabijesz.
W błękitnych oczach Carli zalśniły niebezpieczne ogniki, a kąciki ust uniosły się w diabolicznym uśmieszku.
Przez ciało Dario momentalnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy pochwycił jej niebezpieczne spojrzenie.
Gdy niespodziewanie się nad nim nachyliła, wbił się głębiej w fotel, oszołomiony pięknym zapachem jej perfum i oddechem na swojej szyi.
– Pasy – szepnęła słodko do jego ucha, zwinnie sięgając po jego pas i bez problemu go zapięła. – Chyba nie chcemy, by stała ci się krzywda po drodze, prawda? – Zatrzepotała rzęsami, gdy się od niego odsunęła.
Jej uśmiech przypominał szaleńczy uśmiech Jokera i ani trochę nie podobał się Dario.
– Przerażasz mnie...
– Och, nic dziwnego! – Odpaliła samochód i ruszyła z piskiem opon. – Kogo nie przerażałaby Barbie na drodze?
Dario nie powiedział już słowa.
Wpatrywał się w drogę z przerażeniem, przy każdym gwałtowniejszym hamowaniu głębiej wbijając się fotel.
Kto do cholery dał Carli prawo jazdy?!
W życiu nie widział takiego pirata drogowego!
♥
Carla czekała cierpliwie w samochodzie na Dario, który po paru minutach przyszedł z ogromnym, piknikowym koszem i wielkim kocem. Z radością obserwowała jego chwiejny krok, gdy opuścił samochód po gwałtownej jeździe, jednak w chwili, gdy zniknął z jej pola widzenia, momentalnie się spięła.
Bała się, że ukradną jej auto, dlatego zdecydowała się poczekać w środku, choć obawiała się również zostać sama. Wiedziała, że stanowiła łatwy cel dla szemranych typków, choć po targowisku kręciło się mnóstwo ludzi.
W dodatku wszyscy robili zdjęcia różowemu porsche, jakby było jakimś ósmym cudem świata. Całe szczęście, że miała przyciemniane szyby i nikt nie mógł jej ujrzeć w środku! Inaczej popadłaby na skraj paranoi i odjechała z piskiem opon, by zaszyć się we własnym domu.
Obecnie szła w ciszy u boku przystojnego Włocha, który z jakiegoś powodu na nią nie patrzył. Trzymała w dłoni szpilki, co chwilę poprawiając podwijającą jej się góry sukienkę. Żałowała, że Dario nie zdradził jej planów owej „randki". Ubrałaby się wówczas bardziej odpowiednio i nie przyjechałaby samochodem, który zostawili na strzeżonym parkingu, oddzielonym kawałek drogi od plaży Nova Icaria. Teoretycznie mieli dzięki temu czas na rozmowę, w praktyce żadne z nich nie miało ochoty się odezwać.
Carla była zbyt wściekła na denerwującą ją kieckę i zmęczona emocjami, jakie przytłoczyły ją, gdy została sama przed targowiskiem.
Dario zaś wciąż przeżywał szybką jazdę z blondynką za kółkiem, mimowolnie podziwiając fakt, że ta potrafiła parkować. W dodatku robiła to lepiej od niego.
Zatrzymali się w miejscu, gdzie w ogóle nie było ludzi. Daleko od głównego wejścia, co wiązało się z tym, że droga powrotna będzie równie długa i nużąca.
Dario położył na żółtym piasku koszyk i sięgnął po koc, prosząc dziewczynę, by pomogła mu go rozłożyć.
Carla zrobiła to bez wahania, mimowolnie naśmiewając się z różowego koloru materiału.
– Chcę go zabrać do domu – oznajmiła ze śmiechem, gładząc róg koca.
Dario roześmiał się głośno, a odgłos ten sprawił, że napięta atmosfera momentalnie znikła.
– Po co ci koc za dziesięć euro? – spytał rozbawiony, siadając na kocu. Zdjął z siebie koszulkę oraz spodenki, pozostając w obcisłych slipkach, od których blondynka przez moment nie mogła odwrócić wzroku.
Carla analizowała umięśnioną klatkę piersiową chłopaka oraz wytatuowane ramię, które dodawało mu seksapilu i drapieżnego wyglądu.
Gdy nacieszyła spojrzenie, oznajmiła:
– Ponieważ nigdy nie miałam koca za dziesięć euro. – Zdjęła sukienkę, pozostając w czarnej koronkowej bieliźnie. Miała na sobie stringi, Dario więc nie mógł odwrócić wzroku od jej zgrabnych pośladków.
Teraz to ona cieszyła się faktem, iż chłopak pochłaniał ją wzrokiem.
Dario z uśmiechem wyjął z kosza tanie wino, pokrojone owoce w plastikowych pojemnikach, sandwiche oraz kiełbasę, na której widok Carla omal nie udławiła się ze śmiechu.
– Że niby mamy jeść kiełbasę na zimno? – spytała, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. – A gdzie talerzyki? Noże, widelce?
– Poradzisz sobie – Dario odgryzł pęto kiełbasy, dając wyraźnie do zrozumienia, w jaki sposób miała to zrobić i podał kiełbasę blondynce. – No, dawaj. Teraz twoja kolej. Jestem pewien, że nigdy nie jadłaś w taki sposób kiełbasy.
Oczywiście, że się nie mylił. Była Carlą Granch. Od dziecka pławiła się w luksusach, żywiła się w najlepszych restauracjach na świecie i nigdy nawet nie skosztowała czegoś, co było z najniższej półki. Nigdy nawet nie zrobiła osobiście zakupów! Sklepy znała jedynie te z ubraniami, spożywcze markety omijała szerokim łukiem.
Tacy ludzie jak ona nie musieli przejmować się czymś takim jak gotowanie, pranie, sprzątanie, czy cotygodniowe zakupy.
Nigdy też nie miała okazji być na pikniku, ponieważ matka nienawidziła robactwa i uważała, że jedzenie na trawie było przypisane biedakom, którzy nie mieli pieniędzy na zafundowanie sobie atrakcji.
Tymczasem Carla sięgnęła po pęto kiełbasy i odgryzła jej kawałek, a zachwyt momentalnie zalśnił w jej oczach.
– Naprawdę dobra! – przyznała, rozglądając się po pozostałych przygotowanych przez Dario rzeczach.
Ferrera wówczas wpatrywał się w nią szczerze urzeczony. Spodziewał się marudzenia i awantury o zaoferowanie jej tak pospolitego, taniego jadłospisu i zabranie na darmową plażę.
Byli na randce, a on nieszczególnie się na nią wykosztował, jednak o to właśnie chodziło.
Wiedział, że taka dziewczyna jak Carla miała wszystko i nigdy nie musiała martwić się o pieniądze. Oznaczało to jednak, że zapewne nigdy nie spróbowała czegoś, co na dzień spożywali ludzie poniżej standardu jej życia. A on obiecał, że ją zaskoczy i zrobią coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Mógł jednak poinformować ją, by założyła strój kąpielowy, ponieważ doprowadzała go do szału w tej seksownej, koronkowej bieliźnie. Nie chciał też, by przypadkowy przechodzeń się w nią wgapiał.
– Może masz ochotę założyć moją koszulkę? – spytał tak niespodziewanie, że Carla zastygła z truskawką w ustach. Dario sięgnął po biały podkoszulek, podając jej go z uśmiechem. – Pomyślałem, że możesz czuć się skrępowana, gdy ktoś pojawi się znienacka.
Carla przegryzła truskawkę i sięgnęła po koszulkę. Pachniała cudownie.
– Naprawdę uważasz, że z takim ciałem mogłabym poczuć się skrępowana? – spytała, unosząc lewą brew.
Dario przytaknął, nieco skrępowany.
– Odniosłem wrażenie, że ludzie cię z jakiegoś powodu przerażają... – zaczął niepewnie, obawiając się, iż wkroczy na niepewny grunt, który zniszczy atmosferę i ponownie zaczną skakać sobie do gardeł. – Niby jesteś pewna siebie i byłabyś gotowa zdobyć cały świat, ale potrafisz też niespodziewanie skulić się w kąt i modlić o to, by stać się niewidzialną.
Carla przerzuciła podkoszulek przez szyję, skupiając uwagę na męskich perfumach. Uwielbiała je i choć obiecała sobie, że kupi podobne Anderowi, nie zrobiła tego do teraz.
Z jakiegoś powodu nie chciała, by Andera i Dario cokolwiek łączyło. Podobało jej się to, że byli tak różni, ponieważ czuła, jakby jej życie toczyło się na dwa oddzielne scenariusze. W jednym z nich była bogatą panienką z dobrego domu, przyrzeczoną eleganckiemu, wpływowemu chłopakowi, który był synem przyjaciela jej ojca.
W drugim zaś mogła się odrobinę wyluzować, posmakować innego życia i poznać człowieka z zupełnie innego świata.
Oczywiście, że nie chciałaby żyć w biedzie ani zrezygnować z dotychczasowego życia, jednak Dario był dla niej ciekawą odskocznią. Kimś, kto potrafił doprowadzić ją do szału, jednocześnie obdarzając spokojem, jakiego potrzebowała. I choć zdarzało mu się patrzeć na nią przez pryzmat pozorów, dostrzegał w niej kogoś więcej, niż bogatą Carlę Granch. Wychodziło na to, że ujrzał również jej słabą, pokruszoną niczym szkło stronę.
Nic dziwnego. W końcu widział ją w chwili załamania nerwowego.
– Boję się samotności – zdecydowała się wyznać. Jej radosny uśmiech przygasł, a w oczach pojawił się żal, gdy posłała Dario krótkie spojrzenie. – Przeraża mnie to, co może mi się stać ze strony innych, gdy zostanę pozbawiona u boku kogoś bliskiego. Nienawidzę przebywać wśród obcych twarzy, gdy jestem zupełnie sama, dlatego zwykle ktoś mi towarzyszy.
– Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Patrzyła na niego przez moment, jakby zastawiała się nad odpowiedzią.
Prawda była jednak taka, że nie zamierzała mu się zwierzać. Tylko raz opowiedziała o tym, co ją spotkało po porwaniu i nie zamierzała wracać myślami do tamtych chwil. Wystarczyło, że obraz tamtych dni i bezduszna twarz Poncho nawiedzały ją w koszmarach.
– Nalej mi tego taniego wina i opowiedz, dlaczego mieszkasz w hotelu – oznajmiła, dając tym samym do zrozumienia, że temat został zakończony.
Dario nie zamierzał naciskać. Wiedział, że jeśli dziewczyna będzie chciała, to pewnego dnia wyjawi mu o sobie prawdę.
Tymczasem zdecydował się uchylić rąbka tajemnicy o sobie, mając nadzieję, że w ten sposób na stałe zakorzeni się w jej umyśle i pozostanie w nim na zawsze.
Nie wiedział, co przyniesie im los i czy ta znajomość przerodzi się w coś wyjątkowo, dlatego cenił każdą chwilę u boku tej uroczej blondynki, która jedynie z pozoru wydawała się zadufaną w sobie księżniczką.
Polubił prawdziwą Carlę Granch i miał nadzieję, że ona polubiła jego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro