Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✘16✘

 – Powiedz mi coś, czego nikt o tobie nie wie.

Dario zmarszczył z konsternacją ciemne brwi, wlepiając błękitne oczy w hotelowy sufit.

Carla ułożyła głowę na jego umięśnionym ramieniu. Palcem gładziła tors, nogę zaś nałożyła na jego nogę. Nadal była blisko, choć namiętny seks mieli już za sobą. Wystarczyło, że rozstali się z Hugo i Leą, przekroczyli próg pokoju i wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie.

Dario miał nadzieję, że tym razem nie dojdzie do kłótni i żadne z nich nie zniknie, unikając kontaktu przez kolejne dni.

Tworzyli skomplikowaną relację. Wciąż niewiele o sobie wiedzieli, ponieważ nigdy nie rozmawiali na prywatne tematy. Myślał, iż łączył ich jedynie świetny seks, jednak było w tej dziewczynie coś, co nie pozwalało o niej zapomnieć i sprawiało, że miał ochotę ją poznać.

Marzył o prawdziwej randce, podarowaniu jej kwiatów i zabraniu do kina. Chciał, by otworzyła przed nim serce, choć sam obawiał się miłości, a nawet niezbyt w nią wierzył. Czuł jednak, że nawet jeśli ten romans miałby potrwać zaledwie ułamek czasu, pragnął tego z całego serca. I miał totalnie gdzieś fakt, iż dziewczyna miała życiowego partnera. Gdyby była z nim szczęśliwa, nigdy by na niego nie spojrzała.

– Tak bardzo nienawidziłem życia z moimi rodzicami, że odszedłem z domu tuż po ukończeniu pełnoletności. Nie ukończyłem żadnych studiów, porzuciłem szkołę. Odciąłem się od bliskich, a moje życie toczyło się wokół dilowania narkotykami i uciekaniem przed glinami.

Carla podniosła się na łokciu, z niedowierzaniem wpatrując się w jego opaloną twarz.

– Byłeś chuliganem? – zdziwiła się. – Nie pasuję mi to do ciebie.

– Dawne dzieje. – Pstryknął ją palcem w niewielki, zadziorny nos. – Wróciłem po śmierci mamy, by zająć się siostrą i pomóc ojcu. Rzuciłem dawne życie i zacząłem pracować w Hasta Rojo.

– Dlaczego akurat tam? Rozumiem, że nie miałeś doświadczenia ani wykształcenia, ale zawód chippendalesa raczej nie jest czymś, o czym myśli się w pierwszej chwili.

– Od zawsze uwielbiałem tańczyć, a nie chciałem wracać do dilowania. Moja rodzina nie wie o tym etapie w moim życiu i chcę, by tak zostało. – Westchnął, w końcu podchwytując jej spojrzenie. – Margarita dała mi pracę kelnera. Dostałem szansę, której nikt inny nie chciał mi podarować, a wierz mi, że długo szukałem jakiekolwiek pracy. W chwili, gdy zobaczyłem chłopaków na scenie Hasta Rojo i usłyszałem zachwyt kobiet, wiedziałem, że chcę być jednym z nich. Gdy się okazało, że można kosić na tym grube pieniądze, nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Godzinami przesiadywałem na siłowni, ćwiczyłem choreografię z chłopakami, zdobywając przy okazji kumpli, a Margarita pozwoliła, bym pokazał jej swoje umiejętności, gdy byłem gotów. Otworzyła przede mną wiele możliwości i sprawiła, że jestem w tym miejscu. Stałem się Apollo. Kimś, kogo pożądają kobiety, a nie wychudzonym dilerem, ryzykującym życie albo więzienie, by jakoś wiązać koniec z końcem.

Dario opowiadał o tej kobiecie, jakby była jakimś guru, odmieniającym jego życie na lepsze.

A przecież sprzedawał własne ciało, by zarobić pieniądze. Konkretne czy nie, dla niej nie była to gra warta świeczki, ale co ona mogła wiedzieć o życiu tych, którym pieniędzy brakowało? Od dziecka pławiła się w luksusach, w zamian nie smakując życia prawdziwej rodziny, ponieważ rodzice byli zbyt zajęci, by się zajmować swoimi pociechami. Zostali z Christianem wychowani przez opiekunki i gosposie, mając każdą rzecz materialną, o jakiej tylko pomyśleli.

Cokolwiek pragnęli, od razu lądowało w ich dłoniach.

Mieli wszystko, jednocześnie nie czując szczęścia.

Dario usiadł, dotykając jej dłoń i gładząc blady policzek.

Dostrzegała w jego spojrzeniu zaangażowanie. Nie była jedną z klientek, od których chciał wziąć pieniądze i przestać myśleć do kolejnego spotkania. Połączyło ich coś, czego nie potrafiła zdefiniować. Obawiała się, iż prędzej czy później ta relacja wywoła wiele szkód, a mimo to nie potrafiła o nim zapomnieć.

– A co z tobą? – zagaił. – Teraz ty powiedz mi coś, o czym nikt nie wie.

Uśmiechnęła się słabo, spuszczając wzrok na jego duże, silne dłonie. Uwielbiała go, choć rozsądek gardził tym, czym się zajmował na co dzień.

– Obawiam się, że nie ma niczego takiego.

– No to powiedz mi coś, czego ja nie wiem. – Nie ustępował. – Nie znam cię, Carlo i chciałbym to zmienić.

Westchnęła, opadając z powrotem na łóżko. Było miękkie, wygodne. Woń seksu nadal unosiła się w powietrzu, nie pozwalając zapomnieć o tym, co się wydarzyło.

Nie miała w zwyczaju, by o sobie opowiadać. Pozwalała, by ludzie opisywali ją za pomocą pierwszego wrażenia lub tego, co pisano o niej w brukowcach. A pisano jedynie tyle, że padła ofiarą porwania dla okupu i przeżyła piekło, a mimo to uśmiechała się i z radością trwoniła pieniądze rodziców.

Może więc to całe porwanie było kłamstwem, mającym na celu skupienie na sobie uwagi rodziny? Może ćpała i szukała dla siebie ratunku?

Naczytała się tylu bzdur na swój temat, że przestała wchodzić na strony z wiadomościami. Nie odpalała też telewizji, skupiając się jedynie na stronach typu Netflix, gdzie sama decydowała o tym, co oglądała. Na Instagrama wrzucała zaś zdjęcia, jednak wyłączyła opcję komentowania.

– Tylko co ja mam ci powiedzieć? – odezwała się w końcu. – Nigdy nie zaznałam biedy, wszystko zawsze podawano mi pod nos. Jestem pustą skorupą, która nie ma pasji ani ambicji, by robić cokolwiek. Moje życie skupia się na wylegiwaniu się na leżaku i łażeniu po sklepach. Kiedyś imprezowałam, teraz nie robię nawet tego.

– Teraz lubisz spędzać czas w Hasta Rojo, bawić się ze mną w kotka i myszkę i robisz wszystko, bym stracił dla ciebie głowę.

Zaskoczona spojrzała w jego oczy.

– Wcale tego nie robię.

– Robisz. – Dotknął nosem jej nosa, czule gładząc przy tym jej policzki. – Straciłem dla ciebie głowę i nie uważam, byś była pustą skorupą. Masz wiele do zaoferowania. Może zwyczajnie się pogubiłaś, ale widzę w tobie pewną siebie, oddaną przyjaciółkę. A reszty z pewnością dowiem się sam, jeśli mi na to pozwolisz.

– Dario, nie sądzę...

– Naprawdę chcę cię poznać, Carlo – przerwał jej. – Prawdziwą ciebie. Nie tą, o której piszą brukowce.

Czyli wie, pomyślała, a uczucie niepokoju momentalnie rozlało się po jej spiętym ciele.

Nie chciała, by patrzył na nią ze współczuciem.

Nie chciała być w jego oczach ofiarą, z którą musiał obchodzić się jak z jajkiem.

Chciała być Carlą Granch. Tą Carlą Granch, jaką była przed porwaniem.

– Miałam nadzieję, że się nie dowiesz – wyznała, z żalem na niego patrząc. – Nie chcę być w twoich oczach ofiarą.

– Nie jesteś – zapewnił pospiesznie, nie chcąc, by uciekła. Zbyt wiele razy jej na to pozwolił. – Obecnie jesteś dla mnie Carlą, która ucieka za każdym razem, gdy próbuję się do niej zbliżyć. A później wraca jak bumerang, nie pozwalając mi o sobie zapomnieć.

Westchnęła głośno, czując coraz większą frustrację.

– Czego ode mnie chcesz?

– Jutro zabieram cię na randkę. Wyślę ci w wiadomości wszystkie wytyczne.

– Randkę? – Zaśmiała się, posyłając mu niedowierzający uśmiech.

– Randkę. I jestem pewien, że nigdy na takiej nie byłaś – odparł pewnie, wpatrując się w nią lśniącymi, błękitnymi oczami. – Udowodnię, że potrafię cię zaskoczyć i pokażę rzeczy, których nigdy nie doświadczyłaś.

Szczerze w to wątpiła, ale skinęła głową na zgodę.

Nie zaszkodziło sprawdzić, co takiego chłopak miał do zaoferowania.



Podziękowały Ernesto za podwózkę i ruszyły w stronę willi, życząc kierowcy spokojnej nocy.

Lei przeszło przez myśl, że mężczyzna miał ciężką pracę. Musiał być zawsze pod telefonem i zjawiać się nawet nad ranem, jak to miało miejsce w tym przypadku.

Dochodziła szósta, a one parły przed siebie z szerokimi uśmiechami, radośnie rozmawiając o minionym wieczorze.

O ile Carla poszła na całość, o tyle Lea spędziła miło czas na rozmowie z Hugo. Nie był to pusty, zakochany w sobie piękniś, który miał do zaoferowania jedynie dobry seks. Miał marzenia, cele i wydawał się dobrym chłopakiem. Gdyby nie profesja, bez wątpienia by się z nim umówiła. Niestety to skutecznie wykluczało go z roli potencjalnego, życiowego partnera.

– Dziękuję. Naprawdę świetnie się bawiłam. – Lea spojrzała na przyjaciółkę, gdy zdjęła buty.

Carla wycofała gosposię gestem ręki i wzięła przyjaciółkę pod ramię.

– Mówiłam, że pomogę ci zapomnieć o troskach. Hugo jest świetny, prawda? – Mrugnęła z zadowolonym uśmieszkiem.

– Kim jest Hugo? – Christian niespodziewanie zagrodził im drogę, uniemożliwiając dalsze wspinanie się po schodach. – I co tu robi ten bezpański psiak? – Skinął w stronę Lei, która momentalnie obdarzyła go grymasem niezadowolenia.

– Nie twój interes – odparła stanowczo Carla. – I przestań ją tak nazywać. Lea jest moją przyjaciółką i zatrzyma się u nas, dopóki nie znajdzie własnego lokum.

– Ponieważ, gdyż? – Chłopak skrzyżował dłonie na ramionach, błądząc zielonymi oczami od siostry do jej przyjaciółki.

– Ponieważ jest mi jak siostra i potrzebuje wsparcia, a my mamy mnóstwo wolnych pokoi. Przesłuchanie skończone?

Christian namyślał się przez chwilę, uważnie lustrując zgrabną, niziutką dziewczynę o jasnobrązowych lokach. Musiał przyznać, że nawet bez makijażu w twarzy pełnej piegów prezentowała się niezwykle uroczo.

Szkoda tylko, że nie była taka harda, jak w kawiarni. Najwidoczniej nie chciała sprawiać Carli kłopotu.

Przybrał na usta szeroki, radosny uśmiech, wyciągając w stronę szatynki dłoń.

– W takim razie miło mi cię gościć w naszych skromnych progach.

Oczy Carli momentalnie pojaśniały z radości, z kolei usta Lei nadal wykrzywiał brzydki grymas.

Mimo to, Nelson uścisnęła dłoń chłopaka, nie spuszczając wrogiego spojrzenia z jego oczu.

Jeśli ten babiarz myślał, że będzie mógł sobie z nią pogrywać tylko dlatego, bo przyjaźniła się z Carlą, to się grubo mylił. Już ona mu pokaże, z kim zadarł.

– Dziękuję. – Lea wymusiła na ustach uśmiech. Odwróciwszy wzrok na przyjaciółkę, dodała: – Idziemy? Muszę odespać tę wspaniałą noc.

Carla skinęła głową i poklepała brata po ramieniu.

– Nie budź nas. Jak wstaniemy, to będziemy – oznajmiła.

Znikły mu z oczu tak szybko, jak się pojawiły, szepcząc coś do siebie.

Christian roześmiał się, nadal wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stały dziewczyny.

– Coś czuję, że będzie ciekawie – odparł rozbawiony.

Ruszył w stronę pokoju, zamierzając się jeszcze zdrzemnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro