✘13✘
Poprosiła Ernesto, by podwiózł ją pod Hasta Rojo.
Dario nie odpowiedział na żadną z wiadomości, dlatego musiała się z nim spotkać. W końcu obiecał, iż zastanowi się nad jej propozycją.
Przypuszczała, że się nie zgodzi. Po co miałby robić za jej ochroniarza, skoro nie brakowało mu pieniędzy i bez wątpienia podobało mu się życie, jakie prowadził. Tym bardziej, że ochrona była jej wymysłem. W końcu po co jej ochroniarz? Przecież Dario nie był w stanie poradzić sobie z bałaganem, tkwiącym w jej głowie.
Carla bez problemu przeszła pod czujnym okiem ochroniarzy, dumnie rozglądając się po klubie. Nikt nie zwrócił na nią uwagę, ponieważ na scenie rozpoczęło się show, wywołujące ogromną ekscytację wśród zebranych kobiet.
Podeszła bliżej sceny, marszcząc brwi na widok Dario, który w stroju policjanta tańczył przed siedzącą na krześle młodą dziewczyną. Nie omieszkała zauważyć, iż była bardzo atrakcyjna.
Carla miała gdzieś pozostałych tancerzy. Nie spuszczała wzroku z seksownych ruchów Ferrery, odczuwając coraz większą złość na szczerzącą się do niego kobietę, która bezczelnie dotykała go po klatce piersiowej oraz pośladkach, a jemu wyraźnie się to podobało.
Nic dziwnego, że nie miał czasu, by jej odpisać. Pewnie od rana był zbyt zajęty kobietami, które mu płaciły.
Na samą myśl ją zemdliło, a mimo to nie potrafiła odejść i wrzucić tego mężczyzny do kosza pełnego niepotrzebnych wspomnień. Nigdy nie ubiegała się o żadnego faceta. Wystarczyło jedno skinięcie, by obiekt westchnień stracił dla niej głowę, a Dario wydawał się odporny na jej urok i pieniądze.
Być może właśnie to sprawiało, że wracała do niego, pomimo wszelkich barier i głosu rozsądku?
Zawsze otrzymywała to, co chciała, a on był uciekającą myszką, którą pragnęła pojmać w złotej klatce i dbać o nią jak o najcenniejszy klejnot.
Odwróciła się od sceny i z poczuciem upokorzenia ruszyła w stronę baru. Było przy nim pusto, więc bez większego problemu zajęła miejsce na wysokim stoliku i zamówiła drinka.
Kelner próbował do niej zagadać, jednak nie dała się wciągnąć w konwersację, zbyt przybita niechcianymi myślami, kiełkującymi w umyśle.
Opuściła imprezę z Anderem i bratem, by znaleźć się w Hasta Rojo i obserwować śliniące się na widok Dario napalone kobiety. Doskonale wiedział, jak na nie działał i było widać, że mu to odpowiadało. Szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy uwodził wybraną przez siebie dziewczynę na scenie.
Świadomość, iż z nią zrobił jakiś czas temu to samo, wywołała absurdalny smutek.
W końcu chłopak był chippendalesem i po prostu wykonywał swoją pracę. A że był w tym świetny, to już druga kwestia.
Jakim cudem ktoś taki zdołał wkraść się umysłu Carli? Miała Andera. Był kochany, czuły i patrzył tylko na nią, choć nigdy nie oczekiwała wierności. Mimo to sama była mu wierna, dopóki nie poznała Dario. Wraz z jego pojawieniem się w jej życiu, wszystko szlag trafił.
– Może masz ochotę się gdzieś ulotnić? – Usłyszała delikatny, męski głos. Zwróciła się w jego stronę. Piwne oczy przystojnego, młodego mężczyzny momentalnie zalśniły z radości, a usta rozszerzyły się w uśmiechu, ukazując szparę między jedynkami. Wyglądał bardzo młodo. – Myślę, że znam sposób, by poprawić ci humor.
– Skąd pomysł, ze coś jest z nim nie tak? – Upiła drinka, nie spuszczając wzroku z nieznajomego.
– Przed chwilą na scenie rozegrało się prawdziwe show, a ty nawet nie obejrzałaś go do końca – odparł z pewnością siebie. – Gdybym wcześniej dostrzegł cię w tłumie, wierz mi, zabrałbym cię, zamiast tamtej dziewczyny.
– Doprawdy?
– Słowo honoru! – Uniósł lewą dłoń, prawą kładąc na nagiej piersi.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na ładnie wyrzeźbioną klatę i bicepsy ozdobione ciekawymi tatuażami. Przyglądała im się z zaciekawieniem, mimowolnie wspominając tatuaże Dario, które miała okazję dotykać.
– To jak? Zbieramy się?
– Ona nigdzie z tobą nie pójdzie.
Momentalnie przeszedł ją dreszcz, gdy głos Dario dobiegł zza jej pleców.
Nagle się nią zainteresował i jeszcze zamierzał dyktować, co mogła, a czego nie?
Carla poprawiła się na siedzeniu i sięgnęła dłonią do ramienia chłopaka z upiętymi, ciemnobrązowymi włosami, mówiąc:
– Chętnie się rozluźnię. Ostatnio mam dość niezdecydowania i chaosu. Potrzebuję odrobiny świeżości.
Hugo uśmiechnął się, posyłając przyjacielowi jedynie ukradkowe spojrzenie. Miał nadzieję, że ten zrozumie aluzję i odpuści, jednak w chwili, gdy chciał otoczyć blondynkę ramieniem, ten zrobił to za niego i zaczął iść, choć miał na sobie jedynie stringi.
– Ubierz się! – krzyknął za nimi Hugo, godząc się z porażką.
Myślał, że Dario odpuścił sobie tę dzianą blondynę. Najwidoczniej jednak w tym wypadku słowa nie szły w parze z czynami, a szkoda, bo sam chętnie by się nią zajął. Przypominała mu królewnę uziemioną w wierzy, którą mógłby wyzwolić z samotności, jednocześnie zdobywając jej serce i majątek.
Carla pozwoliła poprowadzić się nieopodal szatni, nim wyrwała się z uścisku chłopaka.
Wcześniej była zbyt dumna, by to zrobić, ponieważ podobały jej się nienawistne spojrzenia kobiet, mierzących ją z góry na dół zawistnym wzrokiem. Uwielbiała być w centrum uwagi, a dzięki tutejszemu Apollo właśnie w nim się znalazła.
Gdy jednak kotary opadły, przestała zgrywać szczęśliwą u jego boku i teraz mierzyła go surowym spojrzeniem niebieskich oczu, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
– Co ty sobie wyobrażasz?! – uniosła głos. – Najpierw mnie ignorujesz, a teraz przychodzisz i odciągasz w momencie, gdy ktoś inny okazuje mi zainteresowanie? Jesteś psem ogrodnika?!
– Poczekaj na mnie chwilę. Przebiorę się i porozmawiamy – poprosił łagodnym tonem Dario, na co się roześmiała.
– No tak, lepiej zmień te majtki, bo nie wiadomo, ile śliny na niej zostało po tej lasce, nad którą tańcowałeś – fuknęła rozzłoszczona. – I nie mam zamiaru na ciebie czekać! Termin twojej przydatności właśnie się skończył i nie jestem zainteresowana dalszą znajomością.
Dario nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Świadomość, iż widziała go na scenie i poczuła zazdrość, gdy tańczył dla innej kobiety, połechtała jego ego. Sam fakt, że pojawiła się w Hasta Rojo, wyraźnie pokazywał, jak bardzo zaangażowała się w tę relację.
Z pozoru nic ich nie łączyło, jednak uczucia i emocje wywołane każdym dotykiem i chwilami, gdy byli razem, sprawiły, że nie potrafili pozwolić sobie pójść w inną stronę.
Dario celowo ignorował jej wiadomości. Chciał zobaczyć prawdziwą twarz Carli, jednocześnie udowadniając, że jednak jakimś cudem zaczęło jej na nim zależeć, a ten cały Ander nie był kandydatem nie do pokonania. Gdyby go kochała, nigdy nie wylądowałaby z nim w łóżku.
Miał więc szansę, by rozkochać w sobie tę nadętą księżniczkę i sprawić, by zaczęła patrzeć na życie w nieco innych barwach.
– Poczekaj – nakazał po raz kolejny i ruszył do drzwi z tajemniczym uśmieszkiem na przystojnej twarzy.
Carla w ciszy obserwowała szerokie, umięśnione plecy i zgrabne pośladki do momentu, aż Dario nie zniknął jej z oczu.
Czuła irytację i złość. Za kogo się miał, by zachowywać się w taki sposób?
Ignorował ją, a gdy tylko pojawiła się w klubie, odgrywał rolę zazdrosnego faceta, znaczącego swoje terytorium. A przecież nawet do niego nie należała!
Nie należała do nikogo tak długo, jak żyła i ani jej się śniło, by to zmieniać.
Choć serce pragnęło zostać i poczekać, oczekując wyjaśnień, nogi same pokierowały ją w stronę wyjścia z klubu.
Wystarczyło, że Dario ją zobaczył. W ten sposób przypomniała mu, jak musiał być wyjątkowy, skoro pojawiła się w klubie przez wzgląd na niego.
Jeśli to niczego nie zmieni, chyba naprawdę zrezygnuję z tej dziwnej relacji, prowadzącej donikąd.
♥
„Nie wierzę, że wyszłaś. Chciałem ci wynagrodzić ten czas oczekiwania na moją odpowiedź", Carla odczytała wiadomość, odrzucając buty w kąt, a uśmiech momentalnie pojawił się na jej zmęczonej twarzy.
Jeśli Dario myślał, że tak łatwo ją kupi, srogo się pomylił. Musiał się postarać, by odzyskać jej zainteresowanie i nie zamierzała mu tego ułatwiać.
Odpisała jedynie uśmiechniętą emotikonką i rozejrzała się po obuwiu. Christian nadal nie wrócił, choć zbliżała się pierwsza w nocy, za to dostrzegła damskie obuwie, bez wątpienia nienależące do niej.
Służba spała, nie miała więc nawet kogo spytać, skąd się tam wzięły.
Stawiała ostrożnie kroki na schodach, chcąc czym prędzej znaleźć się w swojej sypialni i wziąć prysznic, gdy ujrzała zmierzającą w jej stronę postać.
W ostatniej chwili chwyciła za poręcz, ratując się tym samym przed upadkiem.
– Rany boskie! Nic panience nie jest?! – krzyk Sary rozbrzmiał niczym echo, a silne dłonie zacisnęły się na nadgarstku Carli, gdy tylko gosposia się przy niej znalazła.
– Doprowadzisz mnie kiedyś do zawału tymi swoimi nocnymi wędrówkami! – fuknęła Carla, wyrywając się z uścisku kobiety. – Dlaczego nie śpisz?!
– Słyszałam, że ktoś wrócił, a mam informację do przekazania – poinformowała pospiesznie, mając nadzieję, że blondynka dzięki temu przestanie się na nią złościć. – Pozwoliłam sobie umieścić pani przyjaciółkę w pokoju dla gości. Tym, który został umieszczony zaraz obok panienki pokoju.
Carla zmarszczyła w konsternacji wystylizowane brwi.
– Lea tu jest? – zdziwiła się.
– Tak. Nie mogła się do panienki dodzwonić. Wyglądała na szczerze czymś przejętą i miała ze sobą walizkę...
– Dziękuję za informację, Saro. Możesz iść spać dalej. – Carla poklepała gosposię po ramieniu i przyspieszyła, chcąc czym prędzej znaleźć się we wskazanym pokoju.
Lea nigdy nie przyszłaby do willi i nie została na noc pod jej nieobecność. A już na pewno nie z walizką.
Musiało dojść do konfrontacji z matką, która nie pozwoliła jej dłużej z nią mieszkać.
Blondynka uchyliła ostrożnie drzwi i weszła do środka, uśmiechając się na widok zapalonej lampki nocnej. Lea nie potrafiła spać bez światła. Z jakiegoś powodu obawiała się ciemności, choć powinna dawno z tego wyrosnąć. Najwidoczniej niektórych przyzwyczajeń nie dało się ot tak zmienić.
Podeszła do dużego łóżka i usiadła na jego skrawku, przyglądając się piegowatej twarzy przyjaciółki. Miała opuchnięte oczy i rozczochrane włosy. Musiała płakać.
Gdy Carla rozejrzała się po pokoju, dostrzegła otwartą walizkę, z który wysypywały się ubrania i kosmetyczka dziewczyny. Zabrała wszystkie najpotrzebniejszy rzeczy, więc musiała wyprowadzić się z domu.
Stało się coś strasznego, a Granch odrzucała od niej połączenie, ponieważ bawiła się w klubie z bratem i Anderem. Później nawet do niej nie oddzwoniła. Wolała pojechać zobaczyć Dario, którego ostatecznie i tak odprawiła z kwitkiem, choć miała w końcu idealną okazję, by z nim porozmawiać.
Czasem naprawdę zachowywała się jak rozkapryszona księżniczka, która patrzyła jedynie na czubek własnego nosa. Szkoda tylko, że zdawała sobie z tego sprawę dopiero po fakcie.
Ignorując chęć wzięcia ciepłej kąpieli, wgramoliła się na łóżko i wślizgnęła się pod kołdrę, przytulając śpiącą Leę.
– Przepraszam. Jestem beznadziejną przyjaciółką, ale kocham cię jak siostrę i zawsze ci pomogę.
Miała nadzieję, że fakt, iż Lea się u niej pojawiła, świadczył, iż doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
𒆨ꕥ𒆨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro