Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zuzia wraca myślami do wakacji

Przypomniała mi się rzecz, którą właściwie miałam wstawić na początku książki, ale pamięć zawodną bywa.

Chciałam opowiedzieć o zajściach kolonijnych związanych z "Kłin"

"Ale kim jest Kłin?", zapytacie.

Otóż Oleńka (aka Królowa) jest tym typem osoby, chociaż w sumie to nie wiem, czy takie stworzenia zasługują na miano osoby, do której bym autetycznie strzelała. Mówię serio.

Kojarzycie panią "sucz" z poprzednich rozdziałów? Proszę wyobrazić sobie taką osobę, ale tysiąc razy gorszą, dodać wieczny okres i dożucić do tego kilogram tynku i tapety.

Wiecie już o czym mówię (w sumie piszę)?

Ale skąd ksywa "Kłin"?

Już tłumaczę.

To miał być normalny przejazd pociągiem przez całą Polskę. 12 godzin śmiania się z koleżankami i użerania z rodzeństwem w przedziale. Normalka.

Jednak nas (ja, moje znajome, moja sis i sis Hanki) była ósemka i w przedziale było jedno wolne miejsce.   

Zajęła je w miarę spoko dziewczyna. Jednak miała ona koleżankę. Albo raczej, jak to mówiła, psiapsiółę (matko,  jak mnie to słowo drażni).

I tu zaczyna się historia.
Nie znałyśmy wtedy jej imienia, ale będę się nim posługiwać.

Olcia *wyczuj ten jad* co chwila do nas wpadała i mówiła "Chryste, jak tu duszno! Dzieci, wy się tu udusicie!"

I otwierała okno na oścież w jadącym pociągu, gdy my byłyśmy strasznie nagrzane, a na dworze 10° 👌

Ale do rzeczy.

Dowiedziałyśmy się, że dziewczyna (nie Kłin) ma na imię Natalia (chyba, już nie pamiętam). Chciałyśmy też znać imię tej, przez którą dostaniemy zapalenia płuc.

Kreweta (ksywa jednej kol.): A masz ty w ogóle jakieś imię?
Olcia: Mówcie mi KRÓLOWA! *udaje, że ma blask zajebistości, ale jest na niego za głupia"

Niestety to był dopiero początek. Jak się cieszę, że nie byłam z nią w grupie, jaka wielka radość!

Na śniadanko wszyscy przychodzili jakoś luźno ubrani. Ja osobiście przychodziłam w piżamie, ale jak kto lubi. Ale Kłin jest "inna niż wszystkie".

Jej nieudolny "tamleł" makijaż aż bolał w oczy, a ubierała się... hmm... znacie strój Mary Sue? To wyglądała właśnie tak.

No ale nie czepiajmy się stroju, bo to po prostu głupie.

Kłin, jak sama nazwa wskazuje, była królową wszystkich mediów społecznościowych.

Zobaczyć ją bez telefonu z włączonym snapem/fb/insta/yt (z włączoną Sex Masterką) można było chyba tylko pod prysznicem, chociaż śmiem wątpić.

No, ale to jeszcze się dało znieść. Nie robiła tym nikomu krzywdy, więc okej.

Jednak było coś przez co czara mojej niechęci do niej się przelała. Matko, jak ona marudziła!

Mogę wyjść na hipokrytkę, bo sama teraz narzekam, ale dotrwajcie do końca.

Idziemy na piechotę?
Czemu nie busem?

Jedziemy busem?
Na piechotę jest zdrowiej, nerdy śmierdzące!

Mamy wspinać się po górach?
Ale mi się nie chce!

Nie wspinamy się po górach?
To po co ja jechałam taki kawał?! Żeby po dolinach łazić?!

Idziemy do sklepu?
Nie, nie chcę!

Nie idziemy do sklepu?
Czemu?! Specjalnie wzięłam portfel!

Była też mało inteligentna. Jej pociski w stylu "Chyba ty" albo "Mała jest twoja pała" były niezapomniane *wyczuj sarkazm* A jej sposób gry w szachy był podobny do tego, którym posługiwał się Polska (na mocy Polskiego Prawa od teraz zawsze jest moja kolej) 

Mogłabym tak wymieniać, że hej. A potem Kłin zaczęła się bawić w swatkę.

Ale to już jest ponad moje siły...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
    Sorki, że tak się rozpisałam, ale chciałam to już z siebie wyrzucić. No, ale na takich ludzi się nic nie poradzi i trzeba dalej żyć.

Żegnam was zmęczona, ale szczęśliwa, że udało mi się to napisać. Pa~~

~Mała Susanka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro