Zenet i przemyślenia
Nastał kolejny poranek, a wraz z nim kolejne ciekawe zajęcia. Wczoraj było ciekawie, zwłaszcza w nocy. A Zenet nie lubi się nudzić. Jej życie to ciągły tok wydarzeń. Nawet jak jest spokojnie i dobrze, to potrafi z niczego stworzyć aferę. I właśnie za to jest, mimo swojej wrodzonej nadnaturalności, ceniona przez arystokrację mieszkającą w stolicy. Kiedy potrzeba było jakiejś przykrywki, albo po prostu znaleźć na kogoś jakiegoś haka, Zenet była zawsze niezawodna. Lubiła swoje szpiegowo-awanturnicze życie, zwłaszcza jeżeli wszystko co się stało, działo się zgodnie z planem, a ona pozostawała z dala od jakichkolwiek podejrzeń. Dlaczego więc postanowiła dołączyć do armii i to jeszcze jako agent specjalny, a co z tym idzie bardzo infiltrowany członek wojny. Sama nie wie. Chodziło o nowe wyzwania, nowe miejsca. Możliwość wyciągnięcia dużo informacji o pałacu cesarskim gdyby miała się tam jeszcze kiedyś w przyszłości pojawić? Cóż, pewne jest raczej, że gdy skończy się jej misja, będzie raczej musiała działać dla cesarza niż dla jego przeciwników, więc poszukiwanie ukrytych przejść mało jej się przyda... No chyba, że Barodius przegra wojnę, w co osobiście mało wierzyła. Chyba nie jest możliwy tak duży obrót wydarzeń, żeby świetnie przygotowany militarnie cesarz, mając względną kontrolę nad sytuacją polityczną, bez większych, niebezpiecznych przeciwników w państwie przegrał walkę ze zdezorientowanymi, nieprzygotowanymi i dość rozbitymi politycznie przeciwnikami, jakimi są Neathianie. To, że są strażnikami wielkich mocy pierwotnych, takich jak moc Świętej Kuli, czy Żywiołu, który jest tak widoczny zwłaszcza w ostatnich bitwach nie zmienia za dużo- są to osoby na tyle pokojowo nastawione, że nie miały jeszcze wielu tych mocy nauczyć się używać w walce. Nie chodzi tutaj o samą walkę bakuganów, ale już zdążyła się nasłuchać kazań ich naczelnej matrony Kazariny, co by się dało zrobić z tymi mocami. Jakie wielkie przedsięwzięcia można by było wykonać, jakie eksperymenty przeprowadzić. Jak tą moc skoncentrować i uczynić z tego potężną broń. Nie można powiedzieć: Kazarina na pewno było genialna, ale mimo wszystko wciąż miała jakieś dziwne wrażenie, że nie po kolei ma w głowie. Może nie jest szalona, ale jakaś dziwna. Taka jakby coś przeżyła niesamowicie uderzającego i próbuje udawać, że wszytko jest nadal w porządku. Prawdą jest, że ponoć to właśnie on była żoną zmarłego księcia Dariusa, brata Barodiusa, ale raczej Zenet wątpi, by to właśnie był dla niej ten wielki powód. Musiało się stać coś ważniejszego i chętnie się tego dowie, ale niestety nie od Kazariny. Jeżeli a co dzień jest z nią źle, to aż strach pomyśleć, co by było jakby się próbować dowiercić do środka. Pomyślmy, kto tu może coś wiedzieć... Cesarz, no ale nie będzie przecież próbować niczego takiego... No chyba że jakimś szczęśliwym trafem zostałaby jego ulubienicą. Mało możliwe, jest zbyt niepewna i wredna z natury, aby móc się nią stać, ale kto wie, może Barodius też taki jest i szuka bratniej duszy? Można powiedzieć, że jeżeli będzie wybierał ulubieńca na podstawie reprezentowanej przez niego siły, to ona wypada. Dostała się do eliminacji wyższych i po prostu sabotowała swoich przeciwników. Na polu walki podczas zmagań wojennych czy na treningach z drużyną nie będzie miała możliwości tak zrobić. Może być przydatnym szpiegiem, albo bawić się w odwracanie uwagi, ale walczenie z czempionami przeciwnika może być bardzo kłopotliwe. No chyba, że jej przeciwnicy będą po prostu napakowanymi idiotami, wtedy ma dość duże szanse. Może tak nie wygląda, ani się nie zachowuje, ale Zenet uważa na każdy swój krok i dokładnie przemyśla co ma zrobić. Czasem pod presją czasu zachowuje się infantylnie i nierozważnie, dlatego lubi mieć dobrze przygotowany plan, tak aby nie musieć za dużo improwizować. Nie można powiedzieć, że była kiepska w improwizowaniu, wręcz przeciwnie, bardzo dobra, ale nie zawsze jej wychodziło, a improwizowanie podczas włamania się do domu jakiegoś szlachcica mając gwarancję, że jej pracodawca ją z tego wyciągnie, a improwizowanie na polu bitwy gdzie, nie miała żadnej gwarancji bezpieczeństwa to dwie różne rzeczy.
Będzie musiała się jeszcze zastanowić nad tym jak powinna się zachowywać. Z jednej strony udawanie głupiej sprawi, że będzie mało ważna w drużynie, ale znowu udawanie nazbyt mądrej i zawsze mającej plan może w pewnym momencie zawieść ich wszystkich. Kim więc miała być? Może spróbuje postaci głupio-mądrej. Wiecie, takiego średniaka, co od czasu do czasu na genialne pomysły. Tak, to będzie zdecydowanie najbezpieczniejsze.
No dobrze, kolejna rzecz załatwiona, teraz jeszcze ogarnąć ludzi w składzie. Zacznijmy od najważniejszych: sam cesarz Barodius. Jak to kiedyś milusi spokojny chłopaczek teraz rozżalony szaleniec próbujący zdobyć wielką moc. No cóż, mimo, że Zenet ocenia wielu ludzi nie chciała oceniać kogoś, kto stracił całą rodzinę, zarówno w młodości matkę, a teraz i ojca(chociaż jak już zdążyła zauważyć, chyba niezbyt się lubili) jak i brata bliźniaka zaledwie dwa dni przed swoją koronacją po ojcu. Zapewne oszalał ze smutku/tęsknoty za swoimi bliskimi. Kogo ja oszukuję, każdy po prostu wiedział to podświadomie, że jest najzwyczajniej w świecie zdrowo szurnięty. No dobra, tyle Kat Gill... No cóż, wychowany no dworze, wiecznie poważny przydupas cesarza. Jeżeli szaleństwo władcy Gundalii sprawie, że polubi on Zenet, Gill także będzie musiał, niestety ta strategia nie imała się Kazariny. Ta z kolei na pewno rozdarła by ją na kawałki, gdyby stała się jego ulubienicą. Sama chciałaby się znaleźć na tym miejscu. Kto wie, może po śmieci Dariusa nagle uznała, że go kocha i zrozpaczona teraz uważa jego brata za jego samego, dlatego tak bardzo chce zostać jego cesarzową? Albo przyzwyczajona do pewnego rodzaju władzy na dworze królewskim (była przecież księżniczką i żoną drugiego w kolejce do trony księcia) nie chciała stracić pozycji i stać się niepotrzebną, co wiązało się z opuszczeniem dworu. W sumie, to... Jakby nie patrzeć ten Gill też może być przydatny przy odkryciu co jest nie tak z tą kobietą. Może powinna się jego trzymać. Chociaż, od razu myślała o tym całym Stoice. Niby młody, ale bardzo silny wojownik i bardzo w jej typie. Co prawda był świetnym wojownikiem, co potwierdzają liczni świadkowie jego walk, ale miał coś w sobie takiego, że wiedziała, że to on będzie dla niej najlepszy. I jak już zdążyła się ona jako jedyna tak uważała. Jak tylko wrócili z tego oficjalnego przywitania, wszyscy jej współpracownicy jednym chórem uznali, że Stoica jest co najmniej dziwny i lepiej się trzymać z daleka. Czyli przynajmniej nie będzie miała niepotrzebnego towarzystwa, przynajmniej tyle dobrze. No ok, to jeszcze Nurzak. Znała go dobrze, to utrapienie większości jej zleceniodawców, a także i niegdyś jej. Miała znaleźć coś na niego, aby zapewnić łatwość osiągnięcia odpowiedniego stanowiska jednemu z klientów owego człowieka. Dwa miesiące i nie znalazła nic wystarczająco dobrego, aby cokolwiek mu zarzucić. Jakiś małe przewinienia czy pomyłki, przy wkładzie pracy tego staruszka nic nie znaczyły. Dlatego nigdy więcej nie wzięła zlecenia w którego treści chociażby znalazło się jego nazwisko. Ten gość też mogłby jej pomóc, ale razcej należy do nudnych i konsekwentnych, nic tutaj nie zadziała... A ten Airzel? Jest w sumie najmłodszy... W sumie to jest chyba tylko o rok starszy od pana szlachcica... A może tylko wygląda tak niedojrzale? Nie ważne, ten z kolei jest przydupasem przydupasa... No zapowiada się ciekawie, w sumie, to dlaczego on? Wiadomo, że miejsce załatwił mu Gill, ale żeby tak od razu się na Podkata? Stoica musiał sobie na ten tytuł sporo zapracować, pewnie dlatego się z Airzelem nie lubią... A z jej drużyny? Ren wydaje się być szalony, ale kto wie, może tak po prostu się zgrywa. Był tu z polecenia cesarza, więc może to jakiś dziwny sposób przygotowania ich na to co tutaj się będzie działo? Jesse, pan szlachcic, nie był jakimś typowym szlachcicem, a przynajmniej nie takim z jakimi miała styczność przez całe życie... Może okazać się przydatny, jeżeli odpowiednio się dowie jak go przekonać do jej racji... Sid mięśniak... Tak... Nie będzie się wtrącać do jego świata, on zostaje poza jej zainteresowaniem, przynajmniej na razie. Lena, typ intelektualisty, ale jest mimo wszystko kobietą, więc chcąc nie chcąc ma przewagę na d chłopakami, jeżeli chodzi o współpracę, kobiety po prostu się potrafią zrozumieć tak po prostu, niestety mężczyźni ni posiedli tej niesamowitej mocy, a przyzwyczajone do swojego kobiecego grona wybranki ich życia nie raz denerwują się nie rozumiejąc tego, że jej mężczyzna nie rozumie nic a nic z tego co ona mówi po swojemu. Ta, nią się zainteresuje i to nie jeden raz. Skoro jest już zamężna i to jeszcze z wysoko ustawionym arystokratą, to rodzinie Isis o coś tutaj chodzi i to nie byle jakiego. No i Mason... Po ich wczorajszym spotkaniu stał się on o wiele ciekawszym obiektem obserwacji. Chociaż, jakby się uprzeć to można powiedzieć, że pewnie on zdąży to zrobić zanim ona zacznie, mając na uwadze także inne cele... Tutaj będzie ciekawie, ale i niebezpiecznie. Może to będzie największa przygoda jej życia... A może ostatnie przygoda jej życia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro