2. Kurka rurka
Zmiany zostały już wprowadzone :)
- Adrienie Agreste, co ty sobie wyobrażasz?!
Kiedy tylko wspomniany chłopak to usłyszał, odskoczył od drzwi jak poparzony i z hukiem przewrócił się na komodę stojącą za nim.
To nie tak, że Adrien miałby podsłuchiwać kolejną tajną rozmowę swojego ojca...
Nie, nie, nie!
On tylko podziwiał te piękne białe drzwi do pokoju, który miał szeroko omijać, ale, rozumiecie, te rzeźbienia (których tam nie było, ale pomińmy ten fakt) kazały mu przyjść.
To taka zasada, że rzeczy, których ruszać nie możemy najbardziej nas przyciągają – myślał Adrien, wbiegając po schodach na drugie piętro prosto do swojego pokoju, po czym zamknął je na klucz.
- Adrienie Agreste!
Gniewny głos ojca niósł się echem po domu, choć, szczerze mówiąc, Adrien nie miał pojęcia kiedy jego tata nauczył się tak krzyczeć.
Pewnie wtedy, kiedy poszedłem do liceum...
Nagle chłopak usłyszał huk, który spowodowany był zderzeniem się Gabriela Agreste'a z drzwiami do pokoju syna.
- Kurka rurka – mruknął pod nosem ojciec, rozcierając nos, który ucierpiał najbardziej. – Otwieraj te drzwi!
- Nie mogę teraz! – odkrzyczał Adrien. – Ubieram się, a chyba nie chcesz mnie teraz widzieć!
Tak naprawdę, Adrien pakował się pośpiesznie do małego worka, który był jedyną rzeczą, którą chłopak miał zamiar zabrać ze sobą po ucieczce z domu.
Od dawna podejrzewał, że jego ojciec ma coś nie tak z głową. Dowodem było choćby to, że cały czas chodził w czerwonych rurkach, przez co, jego umarła żona Aurore, wymyśliła jego ulubione powiedzenie ,,kurka rurka".
Ale nie o to chodziło...
Adrien zupełnie przypadkowo podsłuchał kawałek rozmowy, w której brały udział takie wyrazy jak: ,,zniszczenie", ,,reinkarnacja rezerwatu", ,,wydziedziczenie", a także ,,niekorzystny obrót spraw dla Nypsików", co było zdecydowanym objawem, że Gabriel Agreste rzeczywiście nie jest zdrowy.
A najgorsze było to, że jego sekretarka, Natalie, nie uspokajała go, tylko co jakiś czas potakiwała i wtrącała takie stwierdzenia jak na przykład: ,,pozbycie się Artefaktu", czego Adrien nie mógł zrozumieć.
Dom wariatów...
Natomiast kiedy w rozmowie padły słowa: ,,nieznośny syn się nie nadaje", chłopak troszeczkę za głośno zakrztusił się, wciągając powietrze, co zdradziło jego obecność.
Adrien nie miał pojęcia co się dzieje, ani czemu jego ojca tak często nie ma w domu, ale postanowił, że nie chce tak żyć. Dlatego też spakował zapas ubrań i jedzenia na kolejny tydzień i już miał wyjść przez okno z domu, ale coś go zatrzymało.
Usłyszał za drzwiami pociąganie nosem i płacz.
Początkowo nie był pewny, czy to rzeczywiście jego ojciec – zawsze dumny i nieugięty Gabriel aka czerwone rurki Agreste, ale przesądziły o tym słowa, które chwilę później wypowiedział.
- Przepraszam, Aurore...
Adrien podszedł bliżej drzwi, żeby usłyszeć coś więcej, mimo że wiedział, iż następne zdania nie były przeznaczone dla jego uszu.
- Przepraszam cię, kochanie, za moje zachowanie wobec naszego dziecka. Powinienem był mu powiedzieć o wszystkim, nie uważasz? – szeptał Gabriel od czasu do czasu głośno pociągając nosem. – Jest już wystarczająco duży, chociaż dla mnie na zawsze pozostanie dzieckiem. Chciałem go jak najdłużej chronić przed niebezpieczeństwem, bo zdaję sobie sprawę z zasady ,,im mniej wiesz, tym bezpieczniejszy jesteś", a nie chcę, żeby Adriena spotkało coś niedobrego. Przepraszam, Aurore...
Po policzku Adriena spłynęła pojedyncza łza wzruszenia i trochę smutku, którą od razu otarł rękawem, po czym odwrócił się plecami do drzwi.
Już wcześniej podjąłem decyzję – pomyślał i podszedł do otwartego okna.
- Adrien, proszę – usłyszał jeszcze już bardziej opanowany głos ojca i tym razem wypowiedź rzeczywiście była skierowana do niego. – Nie rób tego! Nawet nie wiesz jakie niebezpieczeństwo tam na ciebie czeka! Nie zdajesz sobie sprawy...
Ale Adriena już tam nie było.
Gabriel Agreste dalej stał pod drzwiami do pokoju syna, nie wiedząc co zrobić. Po chwili oprzytomniał, a jego twarz znowu przybrała surowy wyraz. Zbeształ siebie w duchu za swoją chwilę słabości, po czym zawołał Natalie.
- Zbierz wszystkich ochroniarzy – oznajmił sekretarce. – Mają znaleźć tego chłopaka, a niemożliwością jest, żeby uciekł daleko.
Natalie pokiwała głową, po czym zbiegła na dół, zostawiając Gabriela samego.
- Matka chciała, żebym wychował cię, synu, delikatnie i w niewiedzy – zaczął. - Ale te czasy się skończyły. Teraz dowiesz się co to znaczy surowe wychowanie w domu, które od dzisiaj, Gabriel Agreste, stosować będzie...
Adrien, tymczasem, biegł po ulicy, co chwilę potykając się na prostej drodze.
Jego ojciec zawsze twierdził, że Adrien przejął ciapowatość po matce, ale nie chciał w to wierzyć. Zawsze sądził, że jego mama, Aurore Agreste, była okazem perfekcyjności i idealizmu.
Nagle usłyszał za sobą krzyki, których nie dało się pomylić z niczym.
Pachołki ojca.
Skręcił w najbliższą ulicę, a worek niemiłosiernie obijał się mu o plecy.
Nie przegonię pachołków – pomyślał. – Z moją kondycją nie jest zbyt dobrze...
Kolejne krzyki ochroniarzy, uświadomiły Adrienowi, że w takiej sytuacji nie ma czasu na myślenie.
Podbiegł więc do najbliższego samochodu i schował się w bagażniku...
C.D.N.
*****
Dobrze mi idzie z redakcją xd
Jestem dumna
Zapraszam Was na wszystkie moje social media, które macie w moim opisie hehe
Stare info:
I jak tam? Może być?
Piszcie jakie macie przemyślenia co do rodziców Adriena!
I jak zwykle:
#zostaw_po_sobie_ślad
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro