~7~
~Bill p.o.v~
Starałem się wymyślić plan jak przedostać się do świata tych małych i głupich ludzi. Muszę sprawić by kula ze szczeliną między naszymi światami pękła.
- Lepiej odpocznij Bill. - Do pokoju wszedł 8-ball.
- Jeszcze trochę i zawładniemy tamtym światem przyjacielu. - Przetarłem zmęczony oko.
- Słyszałem pogłoski, że odwiedzasz często sny pewnej dziewczyny. - Spojrzałem na niego zaskoczony. Nie sądziłem, że aż tu dojdzie ta prawda.
- A co mówią konkretnie te pogłoski?
- To, że stałeś się słaby i zakochałeś się w ludzkiej dziewczynie, i jak ją odwiedzasz to przyjmujesz ludzką formę.
- Przyprowadź tego demona. - Byłem mocno wkurzony. 8-ball wprowadził jakiegoś demona. Był to mój dawny wróg. Nawet nie raczył złożyć pokłonu przede mną.
- 8-ball wrzuć go do lochu. Nie mam zamiaru z nim gadać. - Demon wyprowadził go. Musiałem się jakoś uspokoić. Postanowiłem odwiedzić złoto oką. Pojawiłem się w pokoju rodzeństwa Pines. Próbowałem przeniknąć do snu Alex. Niestety nie mogłem tego zrobić. Złoto oka zablokowała jakoś swój umysł przede mną. Zrezygnowany wróciłem do mojego wymiaru.
- Czyli to jednak prawda. - Spojrzałem na 8-ball'a. Trzymał w swoich łapach mój dziennik.
- Miał to ze sobą. Musisz lepiej pilnować swoich rzeczy. - Oddał mi dziennik. Po jego minie wywnioskowałem, że czeka na wyjaśnienia. Cicho westchnąłem.
- Nazywam ją złoto oką. Sprowadziłem ją do świata tych idiotów z jej własnego.
- Jest tego warta?
- Wie wszystko na temat tego co się wydarzy.
- Czyli jest kolejną marionetką. Będę mógł ją pożreć jak przejmiemy władzę w mieście? Co Bill? - Spojrzałem wściekły na niego. Zrobiłem się cały czerwony. Rzuciłem się na niego. Próbowałem go udusić. Ten jedynie zaczął się śmiać. Puściłem go. Byłem tym mocno zaskoczony.
- Nie martw się przyjacielu, nic jej nie zrobię. Jak przejmiemy władzę to zgłaszam się na jej ochroniarza. - Zadowolony także uśmiechnąłem się. Byłem mu za to wdzięczny.
- Chciałem tylko sprawdzić czy jest czegoś warta. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi.
- Dzięki przyjacielu. - Zadowolony usiadłem na fotelu.
- Zagrajmy w cygana Bill.
- Dobry pomysł. - Przede mną pojawił się stolik, fotel i talia kart.
~Alex p.o.v~
Leżałam sobie na materacu. Nie miałam zamiaru w ogóle wstawać. Gdy przewróciłam się na plecy poczułam jak ktoś siada na moim brzuchu.
- Alex wstawaj. Zaraz śniadanie.
- Mabel złaź ze mnie. Dziś leżę cały dzień tutaj. - Otworzyłam leniwie jedno oko. Przed moją twarzą zauważyłam uśmiech Mabel.
- Dzieciaki śniadanie! - Z dołu usłyszałam wołanie wujka Stanka. Mabel wyrwała mi koc, który miałam zamiar zakryć głowę. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć za sobą. Dosłownie ciągnęła mnie po podłodze. Na schodach pomógł jej Dipper trzymając mnie za kostki. Po kilku minutach byliśmy w kuchni.
- Witam wszystkich rodzinko. - Do pokoju wszedł wujek Ford, a Mabel i Pinetree jakoś usadowili mnie na moim miejscu przy stole.
- A tej co jest? Wygląda jakby co dopiero zmartwychwstała. - Wujek Stanek zrobił herbatę dla naszej trójki, a dla siebie i brata zrobił kawę. Gdy postawił je na stole, podczas jego nieuwagi zabrałam mu kawę, a dałam moją herbatę. Zadowolona sięgnęłam po mleko stojące na stole i dolałam do napoju. Upiłam łyk picia i już miałam więcej energii. Wuj Stanek położył na stole dwa talerze z dużą ilością naleśników. Zjadłam ich z trzy.
- Alex gdzie moja kawa?
- Ale ja nie wiem wujku.
- Oddaj kawę. - Sięgnął po mój już pusty kubek. Zrezygnowany postanowił zrobić sobie znów kawę.
- Co dziś robimy? - Zapytałam się Mabel.
- Pomagamy wujkowi Stankowi w kampanii wyborczej. Pomożesz nam? - Mabel zrobiła błagalny wzrok.
- Niech wam będzie.
~kilka godzin później~
Siedziałam obok Dippera przy stole z telefonami. Z nudów usnęłam z głową na blacie. Nawet nikt nie próbował mnie obudzić, a dzwonienie telefonów mi nie przeszkadzało.
We śnie znalazłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Nagle usłyszałam czyjś śmiech. Obróciłam się w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było.
- Kolejny głupi człowiek. Ilu tu ja już ich sprowadziłem? Może miliard?
- Kim ty jesteś? Po co mnie tu ściągnąłeś? - Znów usłyszałam śmiech, ale tym razem za sobą. Zanim się odwróciłam ktoś złapał mnie w tali.
- Po co ci to wiedzieć skoro i tak zginiesz? - Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale on dalej mnie trzymał. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Mój oprawca zaczął mnie całować po szyi. Czułam jak powoli uchodzi ze mnie życie i zauważyłam jak moje ciało powoli znika.
- Bill ratuj! - Zaczęłam wołać mojego ukochanego. Napastnik po usłyszeniu moich próśb o ratunek mocniej zacisnął swój uścisk w tali. Zaczęłam płakać z bólu. Nagle do pomieszczenia wszedł ktoś. Swoimi łapami odciągnął mnie od napastnika. Był to 8-ball. Zdzielił w łeb czymś tego gościa, a ja obudziłam się nagle. Mabel spojrzała się na mnie z lekkim niepokojem.
- Wszystko w porządku Alex?
- Źle się czuję. Pójdę na górę odpocząć. - Wstałam z krzesła. Poczułam niemiłosierny ból w tali. Nie pozwoliłam jednak by Mabel coś zauważyła.
- Odpocznij Alex. Jak coś to w domu będziesz ty i wujek Ford, bo my idziemy na ostateczne wybory. - Po pożegnaniu z Mabel poszłam na górę i siedząc na materacu uniosłam do góry koszulkę. Wokół mojej tali widniały siniaki. Zrezygnowana położyłam się na materacu i usnęłam.
~Bill p.o.v~
Z nudów postanowiłem odwiedzić złoto oką. Będąc w jej śnie ujrzałem ją płaczącą. Szybko do niej pobiegłem. Gdy mnie zauważyła rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Objąłem ją w tali. Ta nagle zaczęła zwijać się z bólu. Ostrożnie podniosłem jej koszulkę i ujrzałem straszne siniaki.
- Kto ci to zrobił? - Starałem się mówić łagodnym głosem.
- Nie wiem. Nie widziałam go. Próbował chyba wchłonąć moją duszę. - Pokazała mi miejsce, w którym jej oprawca ją "pocałował". Powoli z tego miejsca znikał dobrze mi znany symbol.
- Ten kto ci to zrobił zapłaci za to złoto oka.
- 8-ball mnie ocalił. - Przytuliła się do mnie bardziej. Muszę podziękować przyjacielowi za uratowanie jej. Postanowiłem podarować coś złoto okiej. Delikatnie odsunąłem ją od siebie. Nagle w mojej dłoni pojawiła się laska. Była ona złoto-czarna z rączką rzeźbioną w kształcie głowy orła.
- Co to jest? - Delikatnie uśmiechnąłem się. Złapałem za rączkę laski i delikatnie przekręcając ją wyjąłem ukryte w niej ostrze.
- To dla ciebie. Noś to zawsze ze sobą. Dzięki temu obronisz się nieważne w jakim miejscu będziesz. - Schowałem ostrze z powrotem w lasce i dałem ukochanej.
Podoba wam się ten rozdział? Jestem ciekawa jak sądzicie kim jest tajemniczy wróg Billa? Dzięki wszystkim osobom, które czytają te opowiadania. Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro