~19~
Bill biegł w kierunku gdzie pobiegła Alex. Musiał jak najszybciej ją odnaleźć. Błądził pomiędzy drzewami ciągle wołając Alex.
- Złotooka! - Obok niego leciał oczoperz Alex. Nie mógł pozwolić, by Alex coś się stało. Jego jedyną myślą było to, żeby jego ukochana była bezpieczna.
~Dipper p.o.v~
Właśnie udało mi się znaleźć jakąś kryjówkę. Siedziałem w restauracji Leniwej Kluchy. Starałem się zabrać stamtąd jak najwięcej jedzenia i picia.
- Skup się Dipper. Trzeba odnaleźć ocalałych i znaleźć plan pokonania tego demona. - Kiedy skończyłem pakować rzeczy opuściłem kryjówkę i ruszyłem dalej.
~Bill p.o.v~
Kiedy tak szukałem wzrokiem Alex, bałem się co mogło się z nią stać. Byliśmy w lesie szaleństwa, które sprawia, że słabe demony stają się szalone i nieokiełznane. W pewnym momencie ujrzałem Alex stojącą obok wejścia na polanę. Stała odwrócona do mnie tyłem.
- Złotooka! - Zawołałem ją jak najgłośniej. Od razu obróciła się w moim kierunku. W jej oczach było widać strach.
- Nie podchodź bliżej. - Wyciągnęła rękę do przodu, pokazując bym się zatrzymał. Byłem tym faktem zaskoczony. Czyżby las doprowadził ją do szaleństwa?
- Złotooka wszystko w porządku?
- Tak Bill. Tylko nie chcę by ktoś mnie dotykał.
- Co się stało?
- Nic takiego. Lepiej wracajmy już.
- Jak chcesz. - Ruszyliśmy przed siebie szukając wyjścia z lasu. Alex trzymała się ode mnie z daleka. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Czyżby bała się nawet mnie dotknąć? Jeszcze chwilę temu trzymaliśmy się za ręce. W ciszy wróciliśmy do wymiaru 46*. W piramidzie ujrzałem dwójkę demonów ale w ludzkiej postaci.
- Pyronica? 8-ball? Co wam się stało?
- Postanowiliśmy spróbować przybrać ludzką formę. Nawet ciekawie w niej wyglądamy. - 8-ball w skrócie wszystko mi wyjaśnił. Byłem pełen podziwu dla tej dwójki za rozwinięcie takiej umiejętności.
- Tak więc zacznijmy imprezę z okazji twoich urodzin Bill! - Zawołał uradowany Xanthar. Wszyscy uradowani zaczęli wręczać mi prezenty i zachęcali do udziału w różnych grach.
- 8-ball widziałeś gdzieś Złotooką?
- Chyba poszła do swojego pokoju.
- Nie wiem czy wszystko z nią w porządku. Chyba pójdę sprawdzić co z nią. - Miałem już iść do Alex kiedy mój przyjaciel mnie powstrzymał i chciał dostać wyjaśnienie całej sytuacji. Szybko powiedziałem mu ci się wydarzyło w lesie.
- Pozwól jej na razie zostać samej. Widocznie potrzebuje chwili na uspokojenie się. Ty za to lepiej baw się z okazji urodzin. - Po poradzie przyjaciela postanowiłem dalej się bawić, a później pogadać z ukochaną.
~narrator p.o.v~
Alex siedziała na łóżku, a na kolanach pisała na kartce papieru list. Po jej policzkach spływały pojedynczo łzy. Ukończony list zwinęła w rulon i czarną wstążką związała go. Położyła go obok drugiego listu, który był zawiązany złotą wstążką. Spojrzała na jej oczoperza.
- Dam ci na imię Demon. - Oczoperz zadowolony zmienił się w psa i zamerdał ogonem.
- Musisz mnie gdzieś zabrać ale tak by nikt nas nie zauważył. - Pies znów stał się Oczoperzem i zabrał Alex do tajemniczej chaty. Demon został tam gdzie wylądował, a Alex weszła do domu. Musiała znaleźć wujka Stanka. Kiedy go odnalazła był sam. Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony.
- Musimy pogadać wujku. - Dziewczyna podała Stankowi list i zaczęła opowiadać wszystko co chciała by wujek wiedział i żeby wiedział co ma zrobić w przyszłości.
~Bill p.o.v~
Właśnie graliśmy w "Spin the person", kiedy w pokoju pojawił się demon.
- Paniczu Cipher. Pańscy rodzice oczekują Pana w rezydencji. Urządzają rodzinne przyjęcie z okazji waszych urodzin.
- Zjawie się za godzinę. - Demon jedynie skłonił się i zniknął. Postanowiłem zabrać ze sobą Alex. Od razu poszedłem do jej pokoju. Siedziała na łóżku z kolanami pod brodą.
- Możemy pogadać?
- Tak. Tylko nie dotykaj mnie. - Usiadłem niepewnie na brzegu łóżka. Spojrzałem smutnym wzrokiem na Alex.
- Powiedz mi jacy byli twoi rodzice? Czy ich kochałaś? - Spojrzałem na nią zachęcająco. Cicho westchnęła.
- Moja matka miała na imię Anna. Zawsze wspierała mnie i opatrywała moje rany po powrocie ze szkoły. Na ojca razem z matką mówiłyśmy Piotr, chociaż miał na imię Peter. Zawsze zabierał mnie na wycieczki do lasu i na niewielkie polowania.
- Widać miałaś ciekawe dzieciństwo.
- To prawda. Jednak rodzice skrywali pewien sekret. Oboje byli assassynami. Kiedy miałam trzynaście lat zostali zamordowani, a mną zaopiekował się brat mojej mamy wuj Mario.
- Tak mi przykro z tego powodu. Jednak chciałbym abyś dziś poznała moich rodziców. - Dziewczyna spojrzała przestraszona na mnie, jednak zgodziła się na wizytę.
- Jeśli nie chcesz by ktokolwiek cię dotykał to moi rodzice cię zrozumieją.
- Dziękuję Bill. - Wyszedłem z pokoju, by Złotooka mogła się przebrać. Bardzo się o nią martwiłem.
~godzinę później~
Staliśmy przed dworem moich rodziców. Alex założyła czarną sukienkę w białe kropki i czarną kokardą w pasie na plecach sięgającą do kolan, a do tego czarne baletki. Drzwi domu otworzył nam demon lokaj. Od razu po wejściu do domu przywitali nas moi rodzice.
- Witaj Bill. Czekaliśmy na ciebie. - Moja rodzicielka od razu się do mnie przytuliła.
- Kim jest ten człowiek? - Kiedy matka mnie puściła usłyszałem pytanie mojego ojca.
- To moja narzeczona Alex Falls. Alex to moja matka Elin i mój ojciec Marco. - Alex niepewnie się przywitała. Starała się nikogo nie dotykać. Zanim rodzice ją dotknęli szybko wyjaśniłem, że Alex ma bardzo delikatną skórę i łatwo ją zranić. Musiałem wymyślić jakieś kłamstwo. Elin jedynie się uśmiechnęła i zaprowadziła nas do salonu. Siedziało tam wielu członków rodziny.
- Przybył już nasz drugi jubilat, także możemy już zacząć przyjęcie i podać tort z okazji 3000 urodzin moich synów. Billa i Willa. - Alex posłała mi pytające spojrzenie.
- Mam brata bliźniaka. - Rzuciłem krótko. W naszym kierunku szedł niepewnie mój brat. Wyglądał prawie tak jak ja, tylko, że on był cały niebieski. Jak zwykle patrzył się na wszystko przerażony.
- Witaj Will. Poznaj Alex, moją narzeczoną.
- Witaj Will. Miło cię poznać.
- Mi również Alex. - Rozglądałem się po salonie szukając mojego drugiego brata.
- Gdzie Rats?
- Jeszcze się nie zjawił i wątpię by to zrobił. Wiesz, że on nikogo nie lubi od dwóch tysięcy lat.
- Will czemu mówisz takim lekko przerażonym głosem? - Alex spoglądała raz na mnie, raz na Willa. Widocznie nas porównywała. Demon spojrzał na nią lekko zmieszany.
- Powiedzmy, że taka już moja natura.
- Rozumiem. Wybacz jeśli cię uraziłam. - Alex stała z opuszczoną głową. Widać było, że nad czymś rozmyśla. Nagle w naszym kierunku szła matka.
- Alex zechciałabyś ze mną porozmawiać?
- Ależ oczywiście proszę pani.
- Mów mi Elin. - Obie odeszły od naszej dwójki, a ja z bratem poszliśmy porozmawiać z ojcem i pozostałymi gośćmi.
- Wszystkiego najlepszego chłopaki.
- Dzięki wujku.
- Bill masz naprawdę uroczą narzeczoną, jednak pamiętasz, że jest człowiekiem? Szybko umrze, a ty będziesz po niej rozpaczał.
- Wiem o tym wujku, jednak Alex ma maść krasnali i jeszcze trzysta lat przed sobą.
- To bardzo ciekawe. Jednak najlepszym sposobem będzie zamienienie jej w demona.
- Taką opcję też rozpatrywałem. Ale nie wiem czy będzie na to kiedyś gotowa. - Wzrokiem powiodłem do Alex. Rozmawiała z moją matką. Widać znalazły jakiś wspólny temat. Do salonu wjechał tort. Miał może około 10 metrów wysokości. Na samej górze paliły się świeczki. Razem z Willem polecieliśmy do góry i razem zdmuchnęliśmy świeczki. Wszyscy zaczęli bić brawo i dawać nam prezenty.
- Billuś braciszku, mam ochotę cię załamać. - Od razu spojrzałem w miejsce skąd wydobywał się głos tego szczura. Stał za Alex z nożem przy jej gardle.
- Rats zostaw ją! - Od razu poleciałem w ich kierunku. Rats jedynie się zaśmiał i popchnął Alex w moim kierunku, a sam zniknął.
- Bill nie. - Złapałem Alex w ostatniej chwili zanim upadła. Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Ręką wyjęła zza kokardy ukryty list i podała mi go. Niewinnie przytuliła mnie.
- Bill złap motyla i buona fortuna*. - Jej słowa mocno mnie zdziwiły. Jednak ona odsunęła się trochę ode mnie i wtedy to ujrzałem. Jej ciało powoli stawało się niebieskie i emanowało światłem. Część jej ciała stała się niczym unoszący się popiół z ogniska. Po chwili jednak znikła, a po niej pozostał motyl. Od razu go złapałem w słoik, który wyczarowałem. Po moich polikach popłynęły łzy.
- Bill może lepiej wróć do Gravity Falls. - Nie zwracałem na nic uwagi. Kiedy przeniosłem się do piramidy wszyscy spojrzeli się na mnie zdziwieni.
- Bill co się stało?
- Nie ma już jej 8-ball. - Zanim ktokolwiek mnie zatrzymał pobiegłem do pokoju Alex. Usiadłem na jej łóżku i zacząłem czytać list.
Kochany Billu.
Jeśli to czytasz, to znaczy, że mnie już nie ma. Jednak nie martw się tym tak bardzo.
Kiedy byliśmy w lesie szaleństwa Rats złapał mnie i oddzielił od mojego ciała. Ja byłam jedynie wspomnieniem wydarzeń, które miały tu miejsce. Jeśli uda ci się mnie odnaleźć to przywróć mi wspimnienia dzięki temu motylowi. On wszystko naprawi.
Mam do ciebie także ogromną prośbę byś postępował według moich wskazówek. Kiedy spotkasz Stana w umyśle, wysłuchaj go do końca. On będzie wiedział co zrobić dalej.
Od razu przeczytałem instrukcje od Alex. Po moich policzkach dalej płynęły łzy. Nawet Oczoperz Alex płakał za nią. Wróciłem ponownie do czytania listu.
Zawsze będę przy tobie sercem.
Twoja Alex
Załamany odłożyłem list i położyłem się na łóżku. Musiałem jak najszybciej odnaleźć moją ukochaną.
-----------
Wymiar 46* - wymiar w którym mieszkają Dipper i Mabel
Buona fortuna* - z wł. powodzenia
Dałam także mały bonus w postaci drzewa genealogicznego Billa i Alex.
Mam nadzieję, że nie macie zamiaru zabicia mnie za taki rozdział czy coś.
Chętnie także przeczytam wasze szczere do bólu komentarze na temat tego rozdziału. Także do nastepnego ludziska :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro