Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~15~

Jako pierwsza z całej trójki obudziła się Mabel. Od razu postanowiła obudzić brata i przyjaciółkę. Alex została podduszona poduszką.

- Mabel daj człowiekowi się wyspać, a nie dusisz go poduszką. - Alex usiadła na materacu i czekała aż Mab obudzi brata. Kiedy Dipper także obudził się zaczął słuchać jak jego siostra planuje najlepszą imprezę urodzinową. Nagle do pokoju wpadł Stan i Soos.

- To nie jedyne dobre wieści. W ciągu tego tygodnia przyjedzie mój "zestaw do robienia kuca" dla seniorów. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
- Tak jakby mam teraz ciężki okres. - Stwierdził ze smutnym głosem i podrapał się ręką po karku.

- Już za tydzień moja babcia wkońcu pozwoli mi jeść krakersy w łóżku. - Zawołał zadowolony Soos. Wszyscy spojrzeli na Alex czekając aż ona coś powie.

- A ja spotkam się w końcu z moim chłopakiem.

- Tak więc nasza przyszłość maluje się w jasnych kolorach.

- Przyszłość. - Wszyscy zgodzili się jednogłośnie.

~Alex p.o.v~

Właśnie pakowałam moje rzeczy do plecaka. Pozostało kilka godzin do weirdmageddon'u. Schowałam także prezent dla Billa w pudełko, które później obłożone zostało papierem ozdobnym. Po skończeniu wszystkiego postanowiłam zejść na dół zrobić sobie kawę.

- Co tam robicie Mabel?

- Planujemy najlepszą imprezę z okazji naszych urodzin.

- Nie tak szybko głupole. Po tym incydencie z zombie nikomu nie wolno urządzać kolejnej imprezy w tym domu. - Wuj Stan podniósł poduszkę leżącą na fotelu, a pod nią była ręką zombie.

- Nadal znajduję szczątki nieumarłych między poduszkami na fotelu.

- Ale wujku Stanku, potrzebujemy miejsca na urodziny. - Zaczęła narzekać Mabel.

- Możecie wynająć salę gimnastyczną liceum w Wodogrzmotach i tam urządzić przyjęcie. Nikogo tam nie ma przez całe lato.

- Sala gimnastyczna to świetny pomysł Soos. - Skierowałam się do kuchni, kiedy nagle cały dom się zatrząsł

- Dipper twarz mi się pali! - Usłyszałam wołanie Forda. Pewno chce zaproponować Dipperowi wyprawę po ten klej. Ciekawe w ogóle jak ta kula pękła?

- A może usiadł na niej?

- Co, kto usiadł Alex? - Do kuchni wbiegła Mabel. Miała ze sobą plecak.

- Nic Mab. Po prostu myślę na głos.

- Spoko Alex. Wybierzesz się ze mną, żeby zarezerwować sale i zaprosić mieszkańców na urodziny? - Spojrzała na mnie proszącymi oczkami, aż nie miałam serca jej odmówić. Dopiłam kawę i pobiegłam po plecak. Mabel czekała razem z Soos'em przy aucie. Miałam jakieś dziwne wrażenie jakby ktoś nas obserwował.

~Rats p.o.v~

Obserwowałem złoto oką przez specjalne lustro. Zastanawiałem się jaki wykonać kolejny ruch. Minęło dwa i pół tysiąca lat, więc te kilka dni lub tygodni poczekam.

- Będziesz cierpiał bardziej ode mnie braciszku. - Zacząłem się śmiać. Ten idiota nawet nie wie, że uciekłem z tego marnego lochu, pod jego domem. Otworzyłem medalik wiszący na szyi. Cicho westchnęłem na widok rzeczy ukrytej w nim.

- Zemsta będzie dokonana. - Zatrzasnąłem medalion i rozsiadłem się w fotelu obserwując poczynania tej marionetki. Naprawdę dziwię się tym wszystkim ludziom. Żyją tak krótko, a zamiast żyć na całego, to zajmują się robieniem jakiś bezsensownych prac. Trzeba będzie kiedyś pokazać im jak najlepiej mają żyć. Nie będą chodzili z tymi pustymi i starymi twarzami niczym marionetki.

~Bill p.o.v~

Siedzieliśmy razem z 8-ball'em przy stole grając w szachy. Tym razem to on wygrywał. Nagle drzwi do salonu otworzyły się, a do pokoju weszła Pyronica i inni.
- Bill długo mamy czekać?

- Pyronica przestań tak marudzić. Zostało jeszcze kilka godzin. - Pyra cicho westchnęła i usiadła w fotelu obok kominka. Pozostali za to rozsiedli się w około naszego stolika obserwując naszą grę.

- Bill musisz coś wiedzieć.

- Co jest Teeth?

- Twój brat zwiał z lochu. - W jednym momencie zrobiłem się cały czerwony. Miałem zamiar coś zniszczyć lub kogoś zabić.

- Jakim niby cudem uciekł?!

- Nie wiemy tego. - Patrzyłem na nich wściekły. Mocno wystraszyli się mojej reakcji. Postanowiłem jednak uspokoić się.

- Nieważne. Dziś mamy inne plany, niż uganianie się za tym szczurem.

~ Alex p.o.v~

Mabel była bardzo smutna. Kiedy chciałam ją pocieszyć, ta jedynie patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach. Właśnie jechałyśmy zaprosić Grende i Cukse.

- Na pewno będą mogły przyjść.

- Przecież to moje bff, więc na pewno zgodzą się przyjść.

- Ja poczekam w aucie, a ty biegnij je zaprosić. - Spojrzałam na godzine w telefonie. Została niecała godzina do rozpoczęcia weirdmageddon'u. Tyle jeszcze wytrzymam.

- Jedźmy do domu. - Do samochodu wsiadła Mabel. Widać, że najchętniej rozpłakałaby się.

- Mab wszystko będzie w porządku. - Po kilku minutach wróciłyśmy do chaty. Wuj Stan postanowił pocieszyć Mabel. W końcu poprawił się jej humor. Jednak po jakimś czasie usłyszała przez walkie-talkie rozmowę Forda i Dippera. To był dla mnie znak. Wyszłam z chaty i poszłam w stronę miejsca gdzie przybiegnie Mabel.

~Dipper p.o.v~

Po kłótni z sister miałem parszywy humor. Jednak poszedłem do wspaniałego wujka Forda z plecakiem.

- Tak więc skoro mamy klej, to możemy skleić kule. - Sięgnąłem do plecaka po nią. Jednak zamiast niej wyjąłem z niej zaproszenia na moje i Mab urodziny.

- Mabel musiała zabrać mój plecak.

- Musimy jak najszybciej ją odnaleźć. Kula musi zostać naprawiona i dobrze ukryta.

- Jest naprawdę źle. - Razem z wujkiem skierowaliśmy się do wyjścia z domu.

~Mabel p.o.v~

Siedziałam właśnie pod drzewem. Miałam zamiar zjeść żelki schowane w moim plecaku. Zamiast tego w środku były notatki i długopisy Dippera.

- Zły plecak. - Odepchnęłam go od siebie. Nagle usłyszałam przed sobą czyjś głos, a po chwili ujrzałam Blendina. Obiecał mi, że jeśli oddam mu szklaną kulę, to wakacje nigdy się nie skończą. Od razu mu ją dałam.

- Ups. - Wyleciała ona z jego rąk. Nagle zdjął swoje okulary, a w nich ujrzałam te same oczy co o Dippera, gdy opętał go Bill.

- Bill to ty! Oszukałeś mnie!

~Alex p.o.v~

- Bill pstryknął palcami, a Mabel zemdlała. Od razu opuścił ciało Blendina. Ten rozejrzał się z niepokojem. Jakaś siła uniosła Mabel i zamknęła w różowej bańce ze znakiem spadającej gwiazdy.

- Jest źle, naprawde bardzo źle. - Nagle zniknął.przenosząc się do swojego czasu. Bill zniknął, a ja muszę jak najszybciej dobiec do głównej ulicy. Podczas mojego biegu jeden o oczoperzy zagrodził mi drogę. Zamiast czerwonej barwy miał błękitne.skrzydła. Ostatnie co pamiętam to, to gdy niebieski promień z jego oka padł na mnie zamieniając mnie w kamień.

~Ford p.o.v~

Właśnie patrzyliśmy z Dipperem jak zaczyna się armagedon.

- Nigdy nie myślałem, że dożyję końca świata. Zwłaszcza tekiego dziwnego. - Musiałem wyjąć moją broń i powstrzymać tego demona.

- Witamy w weirdmageddon'ie.

- Masz rację Dipper. To będzie dziwny armagedon.

Hej ludziska. Specjalnie dla was kończę pisać ten rozdział o 23:23 byście mieli co czytać. Dedykuje ten rozdział wszystkim czytelnikom i tym którzy komentują moją pracę. Takie komentarze są dla mnie bardzo motywujące. Tak więc do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro