~15~
Jako pierwsza z całej trójki obudziła się Mabel. Od razu postanowiła obudzić brata i przyjaciółkę. Alex została podduszona poduszką.
- Mabel daj człowiekowi się wyspać, a nie dusisz go poduszką. - Alex usiadła na materacu i czekała aż Mab obudzi brata. Kiedy Dipper także obudził się zaczął słuchać jak jego siostra planuje najlepszą imprezę urodzinową. Nagle do pokoju wpadł Stan i Soos.
- To nie jedyne dobre wieści. W ciągu tego tygodnia przyjedzie mój "zestaw do robienia kuca" dla seniorów. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
- Tak jakby mam teraz ciężki okres. - Stwierdził ze smutnym głosem i podrapał się ręką po karku.
- Już za tydzień moja babcia wkońcu pozwoli mi jeść krakersy w łóżku. - Zawołał zadowolony Soos. Wszyscy spojrzeli na Alex czekając aż ona coś powie.
- A ja spotkam się w końcu z moim chłopakiem.
- Tak więc nasza przyszłość maluje się w jasnych kolorach.
- Przyszłość. - Wszyscy zgodzili się jednogłośnie.
~Alex p.o.v~
Właśnie pakowałam moje rzeczy do plecaka. Pozostało kilka godzin do weirdmageddon'u. Schowałam także prezent dla Billa w pudełko, które później obłożone zostało papierem ozdobnym. Po skończeniu wszystkiego postanowiłam zejść na dół zrobić sobie kawę.
- Co tam robicie Mabel?
- Planujemy najlepszą imprezę z okazji naszych urodzin.
- Nie tak szybko głupole. Po tym incydencie z zombie nikomu nie wolno urządzać kolejnej imprezy w tym domu. - Wuj Stan podniósł poduszkę leżącą na fotelu, a pod nią była ręką zombie.
- Nadal znajduję szczątki nieumarłych między poduszkami na fotelu.
- Ale wujku Stanku, potrzebujemy miejsca na urodziny. - Zaczęła narzekać Mabel.
- Możecie wynająć salę gimnastyczną liceum w Wodogrzmotach i tam urządzić przyjęcie. Nikogo tam nie ma przez całe lato.
- Sala gimnastyczna to świetny pomysł Soos. - Skierowałam się do kuchni, kiedy nagle cały dom się zatrząsł
- Dipper twarz mi się pali! - Usłyszałam wołanie Forda. Pewno chce zaproponować Dipperowi wyprawę po ten klej. Ciekawe w ogóle jak ta kula pękła?
- A może usiadł na niej?
- Co, kto usiadł Alex? - Do kuchni wbiegła Mabel. Miała ze sobą plecak.
- Nic Mab. Po prostu myślę na głos.
- Spoko Alex. Wybierzesz się ze mną, żeby zarezerwować sale i zaprosić mieszkańców na urodziny? - Spojrzała na mnie proszącymi oczkami, aż nie miałam serca jej odmówić. Dopiłam kawę i pobiegłam po plecak. Mabel czekała razem z Soos'em przy aucie. Miałam jakieś dziwne wrażenie jakby ktoś nas obserwował.
~Rats p.o.v~
Obserwowałem złoto oką przez specjalne lustro. Zastanawiałem się jaki wykonać kolejny ruch. Minęło dwa i pół tysiąca lat, więc te kilka dni lub tygodni poczekam.
- Będziesz cierpiał bardziej ode mnie braciszku. - Zacząłem się śmiać. Ten idiota nawet nie wie, że uciekłem z tego marnego lochu, pod jego domem. Otworzyłem medalik wiszący na szyi. Cicho westchnęłem na widok rzeczy ukrytej w nim.
- Zemsta będzie dokonana. - Zatrzasnąłem medalion i rozsiadłem się w fotelu obserwując poczynania tej marionetki. Naprawdę dziwię się tym wszystkim ludziom. Żyją tak krótko, a zamiast żyć na całego, to zajmują się robieniem jakiś bezsensownych prac. Trzeba będzie kiedyś pokazać im jak najlepiej mają żyć. Nie będą chodzili z tymi pustymi i starymi twarzami niczym marionetki.
~Bill p.o.v~
Siedzieliśmy razem z 8-ball'em przy stole grając w szachy. Tym razem to on wygrywał. Nagle drzwi do salonu otworzyły się, a do pokoju weszła Pyronica i inni.
- Bill długo mamy czekać?
- Pyronica przestań tak marudzić. Zostało jeszcze kilka godzin. - Pyra cicho westchnęła i usiadła w fotelu obok kominka. Pozostali za to rozsiedli się w około naszego stolika obserwując naszą grę.
- Bill musisz coś wiedzieć.
- Co jest Teeth?
- Twój brat zwiał z lochu. - W jednym momencie zrobiłem się cały czerwony. Miałem zamiar coś zniszczyć lub kogoś zabić.
- Jakim niby cudem uciekł?!
- Nie wiemy tego. - Patrzyłem na nich wściekły. Mocno wystraszyli się mojej reakcji. Postanowiłem jednak uspokoić się.
- Nieważne. Dziś mamy inne plany, niż uganianie się za tym szczurem.
~ Alex p.o.v~
Mabel była bardzo smutna. Kiedy chciałam ją pocieszyć, ta jedynie patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach. Właśnie jechałyśmy zaprosić Grende i Cukse.
- Na pewno będą mogły przyjść.
- Przecież to moje bff, więc na pewno zgodzą się przyjść.
- Ja poczekam w aucie, a ty biegnij je zaprosić. - Spojrzałam na godzine w telefonie. Została niecała godzina do rozpoczęcia weirdmageddon'u. Tyle jeszcze wytrzymam.
- Jedźmy do domu. - Do samochodu wsiadła Mabel. Widać, że najchętniej rozpłakałaby się.
- Mab wszystko będzie w porządku. - Po kilku minutach wróciłyśmy do chaty. Wuj Stan postanowił pocieszyć Mabel. W końcu poprawił się jej humor. Jednak po jakimś czasie usłyszała przez walkie-talkie rozmowę Forda i Dippera. To był dla mnie znak. Wyszłam z chaty i poszłam w stronę miejsca gdzie przybiegnie Mabel.
~Dipper p.o.v~
Po kłótni z sister miałem parszywy humor. Jednak poszedłem do wspaniałego wujka Forda z plecakiem.
- Tak więc skoro mamy klej, to możemy skleić kule. - Sięgnąłem do plecaka po nią. Jednak zamiast niej wyjąłem z niej zaproszenia na moje i Mab urodziny.
- Mabel musiała zabrać mój plecak.
- Musimy jak najszybciej ją odnaleźć. Kula musi zostać naprawiona i dobrze ukryta.
- Jest naprawdę źle. - Razem z wujkiem skierowaliśmy się do wyjścia z domu.
~Mabel p.o.v~
Siedziałam właśnie pod drzewem. Miałam zamiar zjeść żelki schowane w moim plecaku. Zamiast tego w środku były notatki i długopisy Dippera.
- Zły plecak. - Odepchnęłam go od siebie. Nagle usłyszałam przed sobą czyjś głos, a po chwili ujrzałam Blendina. Obiecał mi, że jeśli oddam mu szklaną kulę, to wakacje nigdy się nie skończą. Od razu mu ją dałam.
- Ups. - Wyleciała ona z jego rąk. Nagle zdjął swoje okulary, a w nich ujrzałam te same oczy co o Dippera, gdy opętał go Bill.
- Bill to ty! Oszukałeś mnie!
~Alex p.o.v~
- Bill pstryknął palcami, a Mabel zemdlała. Od razu opuścił ciało Blendina. Ten rozejrzał się z niepokojem. Jakaś siła uniosła Mabel i zamknęła w różowej bańce ze znakiem spadającej gwiazdy.
- Jest źle, naprawde bardzo źle. - Nagle zniknął.przenosząc się do swojego czasu. Bill zniknął, a ja muszę jak najszybciej dobiec do głównej ulicy. Podczas mojego biegu jeden o oczoperzy zagrodził mi drogę. Zamiast czerwonej barwy miał błękitne.skrzydła. Ostatnie co pamiętam to, to gdy niebieski promień z jego oka padł na mnie zamieniając mnie w kamień.
~Ford p.o.v~
Właśnie patrzyliśmy z Dipperem jak zaczyna się armagedon.
- Nigdy nie myślałem, że dożyję końca świata. Zwłaszcza tekiego dziwnego. - Musiałem wyjąć moją broń i powstrzymać tego demona.
- Witamy w weirdmageddon'ie.
- Masz rację Dipper. To będzie dziwny armagedon.
Hej ludziska. Specjalnie dla was kończę pisać ten rozdział o 23:23 byście mieli co czytać. Dedykuje ten rozdział wszystkim czytelnikom i tym którzy komentują moją pracę. Takie komentarze są dla mnie bardzo motywujące. Tak więc do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro