~14~
Czas zatrzymał się i nikt tego nie zauważył. W pokoju gdzie wszystko się zaczęło stała zjawa. Jej mimika twarzy nic nie wyrażała. Chodziła od jednego końca pokoju do drugiego. Od czasu do czasu spoglądała na zegar. Nagle wskazówka sekundowa ruszyła. Zamiast zjawy w pokoju na fotelu siedziała jakaś postać. Po jej policzku spłynęła łza. Dla niej minęła ledwie sekunda. Nie wiedziała czemu płacze. Nie była także świadoma, że utraciła wszelkie wspomnienia, które na zawsze chciała zapamiętać. Z ruszeniem wskazówki zjawa cicho załkała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~Alex p.o.v~
Siedziałam na parapecie i obserwowałam krajobraz za oknem. Zauważyłam jak Pacyfika rozmawia z Dipperem. Słodko razem wyglądali. Jednak cały czas wiedziałam, że już jutro zacznie się weirdmageddon. Ciekawe jak wszystko się potoczy.
- Alex chodź zapolujemu na jakiś fajnych chłopaków. - Mabel uwiesiła się na moim ramieniu. Cicho westchnęłam.
- Niech ci będzie Mab. - Poszłyśmy obie na miasto. Postanowiłyśmy zajść do centrum handlowego. Skierowałyśmy się do jednej z wielu restauracji. Zamówiłyśmy w KFC po b-smarcie z powiększonymi frytkami.
- Pamiętaj Mabel, że nigdy nie należy być zbyt nachalną względem chłopaka. Spróbuj jakiegoś znaleźć wzrokiem. Obserwuj go do póki nie spojrzy na ciebie.
- A wtedy pośle mu jeden z moich wspaniałych uśmiechów.
- Dokładnie. Szybko się uczysz. Dodatkowo póść mu oczko. Po tym wszystkim chłopak powinien się tobą zainteresować. Tylko pamiętaj uważaj z tym kogo wybierasz na swoją ofiarę.
- Spoko Alex. - Skończyłam jeść właśnie frytki. Postanowiłam wtopić się w tłum i zobaczyć jak radzi sobie Mabel po moich radach.
- Zaraz wracam. Spróbuj znaleźć jakiegoś przystojniaka. -
Odeszłam od naszego stolika. Wtopiłam się tłum, tak by nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Przyglądałam się Mab, która prawdopodobnie zarzuciła już.swoje sidła. Jakiś chłopak zbliżył się do stolika, przy którym siedziała Mab. Nagle zauważyłam, że ten chłopak ma kolorowe włosy. Mój instynkt podpowiedział mi, że z nim jest coś nie tak. Ktoś mnie przewrócił i straciłam ich z widoku.
- Grullo (głupek). - Rzuciłam w kierunku osoby, która na mnie wpadła. Kiedy szybko wstałam, rozejrzałam się wokoło. Niestety ale Mabel i tamtego chłopaka już nie było. Od razu zaczęłam ich szukać, spoglądając wszędzie nerwowym wzrokiem. Przebiegłam całe centrum handlowe. Wybiegłam z budynku i ujrzałam ich w pobliskim parku. Szybko podbiegłam do nich. Chłopak spojrzał na mnie z szatańskin uśmiechem. Złapałam dziewczynę za rękę i pociągłam za sobą.
- Wuj Stan dzwonił. Mamy wracać.
- Alex nie bądź taka. - Mab próbowała mnie zatrzymać.
- Przynajmniej poznaj mojego nowego znajomego. To jest...
- Witaj assassin'ko. - Zanim Mab skończyła mówić, ten szczur stanął przede mną, zagradzając mi drogę.
- Rats złaź mi z drogi. - Mabel spoglądała to na mnie, to na tego idiotę. Demon złapał dziewczynę na pannę młodą i zaczął uciekać.
- Alex! Ratuj! - Od razu rzuciłam się w pościg. Ten idiota sprawnym ruchem wdrapał się na najbliższy budynek. Zrobiłam to samo i biegłam za nimi. Kiedy staliśmy na ostatnim dachu jakiegoś budynku Rats puścił Mabel i zaczął klaskać. Świat przybrał barwy tęczy.
- Widzę, że nie miałaś problemu z wejściem tutaj.
- Czego od nas chcesz? Kim ty jesteś? - Mabel od razu schowała się za mną.
- Jestem Star demon, jednak mów mi Rats. - Demon zaczął zbliżać się do nas. Od razu w moich rękach pojawił się cane sword. Ukrytym w nim ostrzem zraniłam go w rękę.
- Odejdź stąd.
- Nie ma szas na to. Zawsze będę was obserwował. - Świat na powrót przybrał swoje barwy. Na dachu stałyśmy tylko my dwie. Mabel dalej chowała się za mną.
- Mab wszystko ok?
- Wracajmy już do chaty.
- Chodź pomogę ci stąd zejść.
- Kim on był i skąd go znasz? - Pomogłam zejść dziewczynie z budynku. Od razu spojrzała na mnie wyczekująco. Spojrzałam na ramię, na którym miałam pamiątkę od tego szczura. Nic się z nim nie stało. Widocznie moja umiejętność nie zadziałała jak za pierwszym razem, przy spotkaniu z Star demonem, Mabel i Dippera.
- Nie powinnaś się nim przejmować. Jest niegroźny.
- Ale skąd go znasz?
- Kilka razy pojawił się w moich snach i życiu.
- Może Bill go wysłał? To pewno byłoby w jego stylu.
- Ja bym obstawiła, że raczej Bill go nienawidzi. - Cała podróż do chaty minęła nam na rozmowie. Razem z Mab ustaliłyśmy, że nie wspomnimy o tym nikomu. Będąc w domu nie zauważyłam nigdzie pozostałych domowników.
- Mabel, Alex chodźcie szybko na górę! - Usłyszałyśmy z góry wołanie wujka Stanka. Od razu tam pobiegłyśmy. W pokoju na podłodze siedzieli Stan, Ford i Dipper. Grali w jakąś grę.
- Dziewczyny dołączcie się do naszej gry w "Dungeons, Dungeons, & More Dungeons".
- Myślałam, że coś wam się stało, a wy tylko zawołaliście nas, żebyśmy z wami zagrały. Ale chętnie się dołącze. - Mab usiadła obok brata, a ja pomiędzy Dipperem, a Fordem. Przez całą grę Stan i Ford bardzo dobrze się dogadywali. Czyżby zakopali topór wojenny? Nawet jeśli się pogodzili, to niestety ale jutro zapanuje tu chaos.
~Bill p.o.v~
Odwiedziłem złoto oką. Tym razem siedziała na skraju dachu jakiegoś budynku. Usiadłem obok niej. W dole widziałem ludzi przy straganach i biegających od jednego do drugiego budynku. Nie mogłem w ogóle skojarzyć gdzie jesteśmy.
- Powiedz mi co to za miejsce?
- Florencja w XVI wieku.
- Skąd taki wybór?
- Tak po prostu. - Wzruszyła jedynie ramionami. Przytuliłem ją do siebie. Wtuliła swoją głowę w moją klatkę piersiową.
- Już jutro pojawisz się w tym świecie.
- Niby tak. Jednak nie wiem jak tego dokonać. Nie wiem kogo wybrać.
- Weź Blendina. Będzie do tego perfekcyjny. - Uśmiechnąłem się i pocałowałem moją narzeczoną w czubek głowy.
- Rats znowu zapuścił swoje macki do tego świata.
- Zrobił ci coś?
- Nie, ale ja go zraniłam. Miał pecha, że na mnie trafił. Jednak Mabel była ze mną.
- Trzeba jak najszybciej się go pozbyć. - Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie podziwiając widok XVI wiecznej Florencji.
Tak o to mamy kolejny rozdział. Kto się z niego cieszy? Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tym rozdziałem. Piszcie komentarze co sądzicie o moim opowiadaniu, bo to bardzo mnie motywuje do dalszego pisania. To do zobaczenia ludziska w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro