Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~12~

Gdy Mabel i Alex weszły do pokoju, ujrzały całujących się Dippera i Pacyfikę. Dziewczyna od razu pobiegła do brata i przyjaciółki, i ich przytuliła.

- Gratulacje Dipper. I takie małe pytanie. Gdzieś ty przepił swoją czapkę? - Dipper nie miał na głowie swojej biało-niebieskiej czapki z daszkiem. Nagle nad jego głową zaczął unosić się cylinder Billa.

- Co to ma być? - Świat stał się szary. Alex i mało co nie wybuchła ze złości.

- Haha haha. - Dipper nie mógł nic powiedzieć, bo cały czas się śmiał.

- Jak śmiałeś brać, a do tego założyć moje ubrania! - Alex wybuchła wkurzona i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Bill lewitował ubrany w damskie ubrania Alex. Demon zakłada na swoją głowę czapkę Pinetree i znika. Wszyscy budzą się.

- Co to miało być? - Pacyfika z lekkim niepokojem patrzyła na każdego z nas. Dipper jedynie przytulił ją do siebie i zapewniał, że nic jej nie grozi ze strony Billa.

- To co Pacyfika dasz mi jeszcze tydzień? - Dziewczyna cicho się zgodziła, tak by nikt ich nie usłyszał.

- Ja idę coś zjeść. - Alex poszła do kuchni i zaczęła robić tosty.

- Alex czy cię pogrzało? Wyjadać jedzenie z lodówki o tej porze?

- Nie wujku Stanku. Waddles też chcesz coś?

- Oink, oink. - Dziewczyna dała śwince kolbe kukurydzy, a sama zaczęła jeść tosty.

~Bill p.o.v~

Siedziałem w salonie swojej rezydencji. Nudziło mi się, a niestety 8-ball gdzieś wyjechał. W końcu postanowiłem pójść do tego szczura. Zabrałem szachownicę i pionki, po czym skierowałem się do lochów.

- Witaj braciszku. Co cię tu sprowadza?

- Nie mam co robić, więc postanowiłem zagrać z tobą w szachy. - Zaczęliśmy grę. Nie wiem czemu ale starałem się nie stracić hetmana.

- Przecież możesz go poświęcić. Jak stracisz tego to zdobędziesz nowego. Życie jest jak gra w szachy. Musisz coś poświęcić by móc osiągnąć cel.

- Lepiej trzymaj łapy precz od złoto okiej. Bo inaczej zniszczę cię całkowicie. - Gdy wykonałem ruch, Rats zbił mojego hetmana. Wiedziałem, że coś planuje. Zapewne to jak zabić moją ukochaną. Postanowiłem dokończyć grę i iść zdala od tego idioty.

~Alex p.o.v~

Wszyscy już spali, a ja dalej nie mogłam usnąć. Jednak w pewnym momencie poczułam jak Waddles kładzie się obok mnie. Przytuliłam sześciokilowca i w końcu usnęłam. Wydawało mi się jakbym obserwowała Billa i Ratsa grających w szachy. Musieli o czymś rozmawiać jednak słowa nie docierały do mnie.

- Kiedy masz zamiar jej to dać?

- Nietwój interes.

- Lepiej się spiesz zanim ją zabije, lub co innego jej zrobię. - Ostatnie co zauważyłam, to szatański uśmiech Ratsa.

- Oink? - Zauważyłam jak Waddles patrzy na mnie zatroskanym wzrokiem. Pogłaskałam go po głowie i poszłam spać. Cały czas zastanawiałam się o co chodziło temu szczurowi.

~Waddles p.o.v~

Oink. Oink, oink. Oink. Oink, oink. Oink. Oink, oink. Oink. Oink, oink. Oink. Oink, oink. Oink. Oink, oink.

- Oink?

~narrator p.o.v~

Mniej więcej Waddles mówił: Właśnie śniłem o tym jak z Mabel bawimy się, kiedy Alex zaczęła niespokojnie ruszać ręką. Gdy na nią spojrzałem ona się obudziła.

- Wszystko w porządku? - Waddles zapytał się dziewczyny po czym ta pogłaskała go i poszła dalej spać.

~Dipper p.o.v~

Z samego rana postanowiliśmy zagrać w butelkę. Tym razem ja kręciłem. Wypadło na Alex. Ta oczywiście chciała wyzwanie.

- Ubierz się jak Bill. - Bez słowa wyszła z pokoju. Zabrała po drodze jeszcze jakieś ciuchy. Kiedy wróciła wyglądała jak żeńska wersja Billa.

~time skip~

Właśnie z dziewczynami szukałyśmy polany jednorożców. Po dotarciu Grenda zaintonowała swoim basem jakąś pieśń i przejście do krainy jednorożców było przed nami. Gdy weszłyśmy powitał nas jednorożec.

- Nazywam się Celestabellebethabelle. Jestem ostatnia z mojego rodu. Wejdzicię śmiało, tylko buty zdejmujemy. - Cuksa, Grenda i Mabel zdjęły buty, a ja i Wendy miałyśmy to gdzieś.

- Buty. Macie je zdjąć. - Cicho westchnęłam i zdjęłam moje trampki.

~Bill p.o.v~

Szykowałem właśnie kolację. Niestety 8-ball gdzieś wyjechał i nie miał mi kto pomóc. Udało mi się przygotować kilka dań, a także udekorować salon. Po kilku ciężkich godzinach wszystko było gotowe. Teraz wystarczy tylko czekać, aż złoto oka uśnie.

~Alex p.o.v~

Wróciliśmy wszystkie z wyprawy. Miałyśmy na sobie parę siniaków oraz krew jednorożców. Mabel oddała włosy wujkowi, a ja poszłam na górę. Umyłam się i poszłam spać. Mimo ochrony Bill odwiedził mój sen. Był ubrany elegancko.

- Kolacja już czeka. - Podał mi rękę i ponownie przeniósł mnie do swojego salonu. Wszystko było przepiękne. Nagle poczułam jak demon przyciąga mnie do siebie i całuje namiętnie. Oddałam pocałunek. W końcu gdy oderwaliśmy się od siebie zasiedliśmy do kolacji. Co jakiś czas popijałam czerwone wino. Bill za to uśmiechał się do mnie tajemniczo.
- Wiesz jaki jest jutro dzień ukochana?

- Dwudziesty sierpnia co oznacza...

- Twoje urodziny. Jednak już dziś chciałbym ci wręczyć prezent.

- O czym ty mówisz? - Demon jednak nie pozwolił bym zadała mu więcej pytań, więc uciszył mnie pocałunkiem. Nagle zaczęła grać muzyka. Oboje zaczęliśmy tańczyć. Oboje przytulaliśmy się do siebie w tańcu. Gdy zabrzmiały ostatnie takty muzyki Bill uklęknął przede mną. Mocno mnie to zdziwiło. W jego dłoni pojawiło się jakieś pudełko.

- Alex Wiktorio Falls czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie? - W tym momencie zapewne wiele osób by stwierdziło, że jestem za młoda. Mam zaledwie piętnaście, a raczej szesnaście lat. Jednak wiedziałam, że będę żyła jeszcze trzysta lat. Więc co mi szkodzi bym zgodziła się teraz.

- Tak Bill. Zgadzam się. - Bill założył pierścionek, a po moich policzkach spływały łzy szczęścia. Bill pocałował mnie namiętnie, a ja zarzuciłam mu ręce za szyję. Nic nie mogło zepsuć tej chwili. Nawet wszyscy znajomi Billa, którzy robili nam zdjęcia i krzyczeli z radości.

I jak rozdział? Może być czy raczej był to jeden z najgorszych rozdziałów ever? Macie także zdjęcie Ratsa. Czekam na wasze komentarze ludziska i wesołego sylwka wam życzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro