6 Sylwia
Sylwia
Jest piątek, więc powinnam gdzieś wyjść na miasto i spotkać sie z przyjaciółmi. Poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Miałam się rozbierać, gdy zadzwonił telefon. Pomyślałam , że to napewno Michał lub Kamil, ale był to Łukasz. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Słucham.
- Cześć. Jesteś zajęta?
- Właśnie miałam iść do wanny.- usłyszałem jego głośny jęk i zaczęłam się śmiać.
-Kobieto zlituj się! Nie podsuwaj mi takich fantazji.- jest naprawdę uroczy pomyślałam.
- Co słychać Łukasz? Jak po urodzinach?- od soboty się nie widzieliśmy i tak nie miałabym na to czasu ze względu na prace.
- Dobrze. Chciałbym Cie zaprosić dziś na kolacje ?- zaproponował , a ja zastanowiłam się nad tym. Pomyślałam , że czego nie. Chciałam go bliżej poznać , a to jest dobra okazja do tego.
- Ok. Możesz być u mnie za godzinę?
-Pewnie. To do zobaczenia.- rozłączył się, a ja szybko wzięłam kąpiel i zaczęłam się szykować.
Nie wiedziałam gdzie pójdziemy, więc nie bardzo wiedziałam jak się ubrać. Nie lubię tych sztywnych eleganckich restauracji i mam nadzieje , że mnie tam nie zabierze. Ubrałam sukienkę i szpilki na mały obcasie, bo miałam w głowie pewien plan. Włożyłam na to żakiet i byłam gotowa. Łukasz zjawił się punktualnie. Był ubrany w czarne spodnie i niebieską koszule, a na to czarna skórzana kurtka. Wyglądał fantastycznie.
-Hej ratowniczko!- przywitał mnie z uśmiechem.
-Hej nieznajomy.- Pocałował mnie w policzek i poszliśmy do jego samochodu. Był duży i czarny. Land rover, typowo męskie pomyślałam. Chłopcy i ich zabawki. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Coś nie tak?-zapytał zaniepokojony.
-Ładny samochód. - odpowiedziałam i wsiadłam. Zapięłam pas cały czas się uśmiechając.
-Brakowało mi Twojego uśmiechu. Pięknie wyglądasz.- zarumieniłam się i spojrzałam na niego.
-Dziękuję. Ty też prezentujesz się dziś świetnie.- ruszyliśmy, a po chwili włączył muzykę. Nuciłam sobie pod nosem i cieszyłam się na ten wieczór.
-Co porabiałaś cały tydzień?- zapytał
-Pracowałam. Ty zapewne też ,chociaż nie wiem gdzie nawet pracujesz.- zdałam sobie sprawę ,że tak naprawdę nic o nim nie wiem oprócz imienia. Czas to nadrobić.
-Pracuje w firmie razem z Markiem , którego już poznałaś. Mamy agencje nieruchomości.-odpowiedział , a ja przyjrzałam mu się i wyobraziłam go sobie w biurze za biurkiem. Pasuję do takiej wizji. Biję od niego pewność siebie i władza.
-Jak już wiesz, ja mam kawiarnie. Lubie kontakt z ludzmi ,dlatego uwielbiam swoją pracę. - powiedziałam szczerze.
- Z tego co zauważyłem ,jesteś wesołą osobą i bezpośrednią , tak jak Twoi znajomi.- przypomniała mi się jego mina na komentarze Michała. Parsknęłam śmiechem , a on tylko kręcił głową.
-Ojjj czuje , że masz na myśli Michała prawda?- przyglądałam mu się cały czas.
-Jego też, ale bardziej chodzi mi o tego faceta ,który cię wtedy zabrał. Zachowywał się jakbyście byli parą. Coś Was łączy?- i kto tu jest bezpośredni pomyślałam. Milczałam jakiś czas , bo nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć. Zachowanie Kamila mnie zdziwiło, ale gdy spotkaliśmy się ponownie przeprosił mnie. Przyznał , że go poniosło. Trochę jestem jeszcze na niego zła, ale wiem ,że i tak się dogadamy jak zawsze. Ale teraz musiałam to wyjaśnić w jakiś sposób Łukaszowi.
-Łukasz ja... nie wiem jak mam Ci to wyjaśnić. Nie łączy mnie z nim seks jeśli o to mnie pytasz.- widziałam, że się zastanawia. Zapanowała niezręczna cisza. Po chwili się odezwał:
-Sylwia chciałbym wiedzieć czy jest szansa na coś więcej między nami. Zauroczyłaś mnie i chciałbym Cię lepiej poznać. Zobaczyć co z tego wyjdzie ,ale chce wiedzieć czy to ma sens.Nie bawię się w nic nie znaczące romanse. Nie jestem już małolatem.- powiedział , a do mnie docierały powoli jego słowa.
-Staruszkiem też nie jesteś!-krzyknęłam , aby rozładować napięcie. Dojechaliśmy na miejsce , byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam gdzie jesteśmy. Oczywiście była to restauracja. Bardzo droga, czyli to czego nie lubię. Spojrzałam na Łukasza i miałam mętlik w głowie. Podobał mi się, ale czułam też , że nie pasujemy do siebie. Gdy wysiedliśmy podeszłam do niego i dotknęłam jego ramienia. Poczułam ciepło.
-Łukasz nie chcę Cie okłamywać. Podobasz mi się, ale..... Boże jak Ci to powiedzieć..Ja nie pasuje do tego... nie lubie takich rzeczy...- pokazałam mu restauracje, a on chyba nie wiedział o co mi chodzi.
-O czym Ty mówisz?
- Ja lubię proste rzeczy. Nie lubię przepychu , wielkiej elegancji, lubię cieszyć się małymi rzeczami. Jestem spontaniczna i takiej osoby potrzebuje. Zamiast zamówionego stolika ,wolę zdać się na los i wpaść do jakieś knajpy, a pózniej wyjść na spacer i patrzeć na gwiazdy.- różnimy się pod tym względem teraz to widzę i mam nadzieje , że się na mnie nie obrazi. Przyglądał mi się zamyślony, a po chwili zobaczyłem jego iskierki w oczach.
-Myślisz , że nie potrafię być spontaniczny? Więc patrz!- objął mnie i pocałował. Był bardzo namiętny jakby zapomniał, że ktoś może nas zobaczyć.
Póżniej wziął mnie na ręce i zaczął wracać do samochodu. Gdy zajęliśmy miejsca chwycił mnie za rękę i pocałował w nadgarstek gdzie bije puls. Poczułam jak dreszcz przebiega przez moje ciało. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Zaufaj mi Sylwia. Udowodnię Ci , że warto zaryzykować.- powiedział cicho.
-Chcę spróbować! Mam nadziej, że nie pożałujesz czasu ,który ze mną spędzisz.- powiedziałam i tak myślałam. Chciałam żeby nam wyszło.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na chwile i Łukasz poszedł do knajpy. Kazał mi zaczekać chwile. Wrócił za jakiś czas i był bardzo tajemniczy. Wyjechaliśmy z miasta i po kilku kilometrach zjechaliśmy na boczną drogę, aż w końcu się zatrzymaliśmy. Zaczęłam się rozglądać, nie było jeszcze ciemno, więc dokładnie widziałam ,że byliśmy gdzieś na łące. Była spora trawa i rosły polne kwiaty. Wspaniale pomyślałam , gdy się odwróciłam Łukasz niósł koc i reklamówkę z jedzeniem.
-Chciałaś coś prostego, więc zrobimy piknik ,a pózniej poczekamy na gwiazdy.-zaczęłam się śmiać.
-Tu jest cudownie. Dziękuje.- usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Żartowaliśmy , dotykaliśmy się i było naprawdę miło. Położyłam się na kocu a po chwili on zrobił to samo.Przytuliłam się do niego i poczułam się bezpiecznie. Czułam ,że mogę mu zaufać.
-Kamil jest kimś ważnym dla mnie.-Poczułam jak sztywnieje, ale nie chciałam przerywać.
-Nie mam nikogo. Moją rodziną są moi przyjaciele. Jego znam najdłużej , zawsze mnie wspierał i się mną opiekował. Kocham go jak brata. - poczułam łzy na policzku.
-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro