Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 Łukasz i Sylwia


Łukasz

Spałem sobie w najlepsze, gdy nagle usłyszałem głośną muzykę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem uśmiechniętą Sylwie.

-Co się dzieje? Która jest godzina?- pocałowała mnie ,a pozniej usiadła na mnie.

-Jest 6 rano. Muszę iść pobiegać. Idziesz ze mną czy zostajesz?- była pełna energii, a ja najchętniej jeszcze bym pospał.

-Skarbie co to za muzyka? Umarłego by podniosła!- krzyknąłem do niej i zamknąłem oczy.

-Wiem, uwielbiam ją! Dzięki niej budzę się bez problemu. -zaczęła kołysać się zmysłowo na moich biodrach, a ja zareagowałem jak typowy facet. Usiadłem i przyciągnąłem ją do siebie.

-Więc wykorzystajmy tą energie, skoro już mnie obudziłaś!- położyłem ją na plecach i zawisłem nad nią.

-Łukasz ja..... muszę- na dałem jej dokończyć, bo mocno ją pocałowałem.

- Proponuje coś innego zamiast biegania, na pewno nie będziesz zarzekać!- zaśmiała się na moje słowa.

-Och taki pewny siebie jesteś?- i posłała mi ten swój cudowny uśmiech. Kochaliśmy się bardzo długo, aż zabrakło nam sił. Nie wiem czy kiedyś się nią zasycę.

Sylwia poszła pod prysznic,  a ja napisałem smsa do siostry, że niedługo się odezwę i czy wszystko w porządku. Leżałem i zastanawiałem się czy Sylwia traktuje to co jest między nami, tak samo poważnie jak ja. Kilka minut pozniej wszedłem do łazienki ,ale jej już nie było. Po prysznicu poszedłem do kuchni, usłyszałem jak nuci piosenkę i lekko kołysze biodrami ubrana tylko w moją koszulę.  Uwielbiam na nią patrzeć. Jest taka pełna życia ,mimo tego co przeszła. Wiem ,że muszę pogodzić się z tym ,że ma tak bliskich przyjaciół i do tego facetów. Jestem zazdrosny, ale kto by nie był na moim miejscu. Podszedłem do niej i pocałowałem w szyje.

-Masz na sobie coś mojego.- wyszeptałem na ucho i lekko przygryzłem. Zadrżała , a ja się ucieszyłem z tego.

-Tak? I co z tym zrobimy? - odwróciła się i zarzuciła mi ręce na szyje zagryzając dolną wargę. Jest seksowna jak diabli. Znów mam na nią ochotę.

- Dziś Ci daruje, bo wygląda na Tobie lepiej niż na mnie.-podała mi kubek z kawą i usiedliśmy do stołu zjeść śniadanie.Przyglądałem się jej i zastanawiałem czy powiedzieć jej o Izie teraz czy poczekać. Chciałbym mieć pewność co do naszego związku, zanim jej ją przedstawie.

-Łukasz przepraszam, ale muszę zaraz uciekać do pracy.

-Ok rozumiem. Spotkamy się wieczorem?

-Pewnie. Kończę o 18 więc wpadnij do mnie , zrobię kolacje.- dokończyła kawę i wstawiła kubek do zmywarki. Odwróciła się i z figlarnym uśmiechem, zaczęła rozpinać koszulę. Została tylko w bieliznie, a ja nie mogłem oderwać wzroku. Podeszła do mnie i wyszeptała:

-Dziękuję za koszulę, zawsze chciałam właśnie tak zjeść śniadanie. - dała mi buziaka w policzek i poszła do pokoju.Krzyknąłem za nią;

-Więc od dziś zawsze tak będzie.-poszedłem się ubrać , pożegnaliśmy się i wyszedłem z mieszkania.

W samochodzie zadzwoniłem do siostry

-Cześć Aga! Jak minęła noc?

-Gdzieś Ty był Łukasz? -zachowuje sie czasami gorzej niż nasza mama.

-Nie muszę Ci się tłumaczyć. Przecież wysłałem Ci smsa wieczorem że nie wracam.- przewróciłem oczami, że muszę się tłumaczyć własnej siostrze.

-Jasne wiem o tym , tylko mi nie mów ,że znowu spędziłeś noc z jakąś zdzirą!- czy ona zwariowała? Przecież wie, że nie robię tego juz od jakiegoś czasu.

-To nie jest żadna panienka na jedną noc Aga, wiec uważaj!- krzyknąłem na nią i byłem wściekły.

-Ale chodzi o dziewczynę?

-Tak, byłem z dziewczyną. Ale mam nadzieje ,że to coś poważnego. Zresztą to moja sprawa!! Iza jest już w przedszkolu?

-Tak właśnie ją zawiozłam. Odbiorę ją pózniej i przywiozę do Ciebie.

-Ok, jadę do pracy spotkamy się pózniej. Dziękuję że się nią zajęłaś.

-Zawsze to zrobię! Przecież wiesz!- rozłączyła się jak zwykle. Kocham ją ,ale czasami potrafi być uciążliwa. Pojechałem do pracy i zająłem się zaległymi sprawami.


Sylwia

-

W pracy był spokój, mimo sporego ruchu. Dziewczyny miały co robić, a ja musiałam zrobić zamówienie. Stałam z przedstawicielem jednej firmy , gdy usłyszałam krzyki na sali. Wyszłam zobaczyć co się dzieje ,gdy właśnie dziewczynka rzuciła talerzem na podłogę. Podeszłam bliżej i spojrzałam na nią, blondyneczka z niebieskimi oczkami około 4 lat. Siedziała z mamą , która próbowała ją uspokoić.

-Kochanie nie możesz wziąć lodów , proszę zjedz ciasto.- dziewczynka nadal nie dawała za wygraną , spojrzała na mnie.

-Dzień dobry czy mogę w czymś pomóc?- zapytałam i spojrzałam na jej mamę.

-Ja chcę lody! Nie będę jadła tego ciasta!- założyła rączki i zrobiła obrażoną minę. Jej mama się odezwała;

-Przepraszam bardzo , zaraz za wszystko zapłacę.-uśmiechnęłam się do niej , aby ją uspokoić.

-Nic się nie stało. -ukucnęłam obok dziewczynki i się przedstawiłam

-Hej księżniczko! Mam na imię Sylwia, a Ty?- spojrzała na mnie niepewnie

-Jestem Iza i chce lody!- była taka słodka ,gdy się złościła ,że nie mogłam przestać się uśmiechać.

-Ok, mam propozycje. Lubisz owoce?- zaciekawiłam ją , bo teraz mi sie przyglądała, ale uśmiechała się przy tym.

-Tak. Truskawki i banany.- wpadłam na pewien pomysł

-Idę właśnie robić sałatkę i przydałaby mi się pomoc. Ktoś musi jej pózniej spróbować czy jest dobra. Chcesz zostać moją pomocnicą księżniczko?- oczy jej zabłysły na ten pomysł i spojrzała na swoją mamę.

-Mogę? proszę , proszę!- złożyła rączki jak do modlitwy.

- Jeśli to nie problem.- jej mama chyba odetchnęła z ulga , bo wcześniej wszyscy na nią patrzyli ,gdy mała krzyczała. Wzięłam Izę za rączkę i poszłyśmy na zaplecze. Po drodze kazałam jednej z kelnerek posprzątać. Gdy weszłyśmy do kuchni pani Dorota , która zajmuje się u mnie przygotowywaniem dań spojrzała na nas i zmarszczyła brwi.

-Proszę się nami nie przejmować, idziemy zrobić sałatkę dla tej małej księżniczki.-zawiązałam jej fartuch i umyłyśmy ręce. Podałam jej banany do obierania ,a sama zajęłam się truskawkami.

-Może dodamy jeszcze mandarynki i ananasa? Co ty na to księżniczko?- przyglądała się owocom, a po chwili się odezwała;

-Możemy dodaj ciociu.- uśmiechała się do mnie tak szczerze , że poczułam wzruszenie. Jest prześliczna. Chciałabym mieć kiedyś taką córeczkę. Opowiadała mi chwile o przedszkolu i o czym ,że lubi malować i śpiewać. Jest bardzo odważna jak na 4 latkę.  Gdy skończyłyśmy wzięłam ja na ręce i wyszłyśmy na salę. Postawiłam jej sałatkę na stoliku gdzie siedziała jej mama. Iza odwróciła się i krzyknęła :

-Tatuś! Tatuś przyszedł! Zrobiłam sałatkę z ciocią Sylwią! - pobiegła w stronę drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i mnie zamurowało. To był Łukasz!!

-To niemożliwe!? -powiedziałam sama do siebie. Co za drań! Ma żonę i dziecko ,a pytał mnie o poważny związek?! Jakim trzeba być człowiekiem ,żeby coś takiego robić? Pytałam samą siebie.

Mała przytulała się do niego, a on patrzył prosto na mnie. Odwróciłam się i wyszłam na zaplacze. Muszę stąd wyjść! Nie chcę na niego patrzeć! Wzięłam torebkę i wyszłam na sale. Przeszłam obok niego, nawet nie podnosząc głowy. Czułam , że zaraz się rozsypie. Chwycił mnie za rękę

-Sylwia .... wytłumaczę Ci- wyszarpnęłam się i spojrzałam mu w oczy

-Co mi wytłumaczysz? Że masz rodzinę? Żonę i dziecko? Jesteś draniem , nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej!!- spojrzałam na dziewczynkę która  wyglądała jakby miała się rozpłakać.

-Gniewasz się na tatusia za te ciasto ciociu?- nie wytrzymałam i poczułam jak płyną mi łzy. Ukucnęłam obok niej i pocałowałam ją w policzek:

-Nie martw się księżniczko to nie Twoja wina. Muszę iść, a Ty wracaj z rodzicami i zjedz sałatkę.

Wstałam i pobiegłam do samochodu. Nie powstrzymywałam już łez. Słyszałam jak mnie wołał ,ale nie chce go już widzieć. Zadzwoniłam do Kamila, że zaraz u niego będę. Jak mogłam zaufać temu draniowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: