Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 Sylwia


Sylwia


Jest piątek, więc powinnam gdzieś wyjść na miasto i spotkać sie z przyjaciółmi. Poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Miałam się rozbierać, gdy zadzwonił telefon. Pomyślałam , że to napewno Michał lub Kamil, ale był to Łukasz. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Słucham.

- Cześć. Jesteś zajęta?

- Właśnie miałam iść do wanny.- usłyszałem jego głośny jęk i zaczęłam się śmiać.

-Kobieto zlituj się! Nie podsuwaj mi takich fantazji.- jest naprawdę uroczy pomyślałam.

- Co słychać Łukasz? Jak po urodzinach?- od soboty się nie widzieliśmy i tak nie miałabym na to czasu ze względu na prace.

- Dobrze. Chciałbym Cie zaprosić  dziś na kolacje ?- zaproponował , a ja zastanowiłam się nad tym. Pomyślałam , że czego nie. Chciałam go bliżej poznać , a to jest dobra okazja do tego.

- Ok. Możesz być u mnie za godzinę?

-Pewnie. To do zobaczenia.- rozłączył się, a ja szybko wzięłam kąpiel i zaczęłam się szykować.

Nie wiedziałam gdzie pójdziemy, więc nie bardzo wiedziałam jak się ubrać. Nie lubię tych sztywnych eleganckich restauracji i mam nadzieje , że mnie tam nie zabierze. Ubrałam sukienkę i szpilki na mały obcasie, bo miałam w głowie pewien plan. Włożyłam na to żakiet i byłam gotowa. Łukasz zjawił się punktualnie. Był ubrany w czarne spodnie i niebieską koszule, a na to czarna skórzana kurtka. Wyglądał fantastycznie.

-Hej ratowniczko!- przywitał mnie z uśmiechem.

-Hej nieznajomy.- Pocałował mnie w policzek i  poszliśmy do jego samochodu. Był duży i czarny. Land rover, typowo męskie pomyślałam. Chłopcy i ich zabawki. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.

-Coś nie tak?-zapytał zaniepokojony.

-Ładny samochód. - odpowiedziałam i wsiadłam. Zapięłam pas cały czas się uśmiechając.

-Brakowało mi Twojego uśmiechu. Pięknie wyglądasz.- zarumieniłam się i spojrzałam na niego.

-Dziękuję. Ty też prezentujesz się dziś świetnie.- ruszyliśmy, a po chwili włączył muzykę. Nuciłam sobie pod nosem i cieszyłam się na ten wieczór.

-Co porabiałaś cały tydzień?- zapytał

-Pracowałam. Ty zapewne też ,chociaż nie wiem gdzie nawet pracujesz.-  zdałam sobie sprawę ,że tak naprawdę nic o nim nie wiem oprócz imienia. Czas to nadrobić.

-Pracuje w firmie razem z Markiem , którego już poznałaś. Mamy agencje nieruchomości.-odpowiedział , a ja  przyjrzałam mu się i wyobraziłam go sobie w biurze za biurkiem. Pasuję do takiej wizji. Biję od niego pewność siebie i władza.

-Jak już wiesz, ja mam kawiarnie. Lubie kontakt z ludzmi ,dlatego uwielbiam swoją pracę. - powiedziałam szczerze.

- Z tego co zauważyłem ,jesteś wesołą osobą i bezpośrednią , tak jak Twoi znajomi.- przypomniała mi się jego mina na komentarze Michała. Parsknęłam śmiechem , a on tylko kręcił głową.

-Ojjj czuje , że masz na myśli Michała prawda?- przyglądałam mu się cały czas.

-Jego też, ale bardziej chodzi mi o tego faceta ,który cię wtedy zabrał. Zachowywał się jakbyście byli parą. Coś Was łączy?- i kto tu jest bezpośredni pomyślałam. Milczałam jakiś czas , bo nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć. Zachowanie Kamila mnie zdziwiło, ale gdy spotkaliśmy się ponownie przeprosił mnie. Przyznał , że go poniosło. Trochę jestem jeszcze na niego zła, ale wiem ,że i tak się dogadamy jak zawsze. Ale teraz musiałam to wyjaśnić w jakiś sposób Łukaszowi.

-Łukasz ja... nie wiem jak mam Ci to wyjaśnić. Nie łączy mnie z nim seks jeśli o to mnie pytasz.- widziałam, że się zastanawia. Zapanowała niezręczna cisza. Po chwili się odezwał:

-Sylwia chciałbym wiedzieć czy jest szansa na coś więcej między nami. Zauroczyłaś mnie i chciałbym Cię lepiej poznać. Zobaczyć co z tego wyjdzie ,ale chce wiedzieć czy to ma sens.Nie bawię się w nic nie znaczące romanse. Nie jestem już małolatem.- powiedział , a do mnie docierały powoli jego słowa.

-Staruszkiem też nie jesteś!-krzyknęłam , aby rozładować napięcie.  Dojechaliśmy na miejsce , byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam gdzie jesteśmy. Oczywiście była to restauracja. Bardzo droga, czyli to czego nie lubię. Spojrzałam na Łukasza i miałam mętlik w głowie. Podobał mi się, ale czułam też , że nie pasujemy do siebie. Gdy wysiedliśmy podeszłam do niego i dotknęłam jego ramienia. Poczułam ciepło.

-Łukasz nie chcę Cie okłamywać. Podobasz mi się, ale..... Boże jak Ci to powiedzieć..Ja nie pasuje do tego... nie lubie takich rzeczy...- pokazałam mu restauracje, a on chyba nie wiedział o co mi chodzi.

-O czym Ty mówisz?

- Ja lubię proste rzeczy. Nie lubię przepychu , wielkiej elegancji, lubię cieszyć się małymi rzeczami. Jestem spontaniczna i takiej osoby potrzebuje. Zamiast zamówionego stolika ,wolę zdać się na los i wpaść do jakieś knajpy, a pózniej wyjść na spacer i patrzeć na gwiazdy.-  różnimy się pod tym względem teraz to widzę i mam nadzieje , że się na mnie nie obrazi. Przyglądał mi się zamyślony, a po chwili zobaczyłem jego iskierki w oczach.

-Myślisz , że nie potrafię być spontaniczny? Więc patrz!- objął mnie i pocałował. Był bardzo namiętny jakby zapomniał, że ktoś może nas zobaczyć.

Póżniej wziął mnie na ręce i zaczął wracać do samochodu. Gdy zajęliśmy  miejsca chwycił mnie za rękę i pocałował w nadgarstek gdzie bije puls. Poczułam jak dreszcz przebiega przez moje ciało. Spojrzeliśmy sobie w oczy.

-Zaufaj mi Sylwia. Udowodnię Ci , że warto zaryzykować.- powiedział cicho.

-Chcę spróbować! Mam nadziej, że nie pożałujesz czasu ,który ze mną spędzisz.- powiedziałam i tak myślałam. Chciałam żeby nam wyszło. 

Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na chwile i Łukasz poszedł do knajpy. Kazał mi zaczekać chwile. Wrócił za jakiś czas i był bardzo tajemniczy. Wyjechaliśmy z miasta i po kilku kilometrach zjechaliśmy na boczną drogę, aż w końcu się zatrzymaliśmy. Zaczęłam się rozglądać, nie było jeszcze ciemno, więc dokładnie widziałam ,że byliśmy gdzieś na łące. Była spora trawa i rosły polne kwiaty. Wspaniale pomyślałam , gdy się odwróciłam Łukasz niósł koc i reklamówkę z jedzeniem.

-Chciałaś coś prostego, więc zrobimy piknik ,a pózniej poczekamy na gwiazdy.-zaczęłam się śmiać.

-Tu jest cudownie. Dziękuje.- usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Żartowaliśmy , dotykaliśmy się i było naprawdę miło. Położyłam się na kocu a po chwili on zrobił to samo.Przytuliłam się do niego i poczułam się bezpiecznie. Czułam ,że mogę mu zaufać.

-Kamil jest kimś ważnym dla mnie.-Poczułam jak sztywnieje, ale nie chciałam przerywać.

-Nie mam nikogo. Moją rodziną są moi przyjaciele. Jego znam najdłużej , zawsze mnie wspierał i się mną opiekował. Kocham go jak brata. - poczułam łzy na policzku.


-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: