Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 Sylwia


Sylwia


Łukasz chciał spędzić razem cały dzień, więc musiałam zadzwonić do Dagmary i jej o tym powiedzieć. Poszłam na górę i ubrałam się w swoje ciuchy. Chciałam  wziąć prysznic, ale nie miałam tutaj innych ubrań, więc zrobię to u siebie. Wybrałam numer i czekałam na połączenie.

-Widzę , że nasza księżniczka raczyła się odezwać?! Gdzie do cholery jesteś?!- zaczęła krzyczeć bez powitania. Jej temperament kiedyś ją zgubi.

-Daga weź głęboki oddech i się uspokój.- powiedziałam spokojnie

-Sama sobie oddychaj! Zbieraj swój seksowny tyłek i do pracy leniu!- nie dawała za wygraną , a ja zaczęłam się śmiać.

-I z czego się śmiejesz?!- zapytała. Uspokoiłam się i odpowiedziałam

-Daga, nie będzie mnie dzisiaj.- zaklęła pod nosem niezrozumiale.

-To gdzie jesteś? Co jest ważniejsze od pracy?- wtedy do pokoju wszedł Łukasz i pocałował mnie w skroń.

-Łukasz. - odpowiedziałam wspólniczce , ale on myślał że mówię do niego.

-Tak skarbie?- usłyszałam jak mówi i pokręciłam głową.

-Jesteś u niego?! To był on prawda?! Pierzyłaś się z nim? Dobry jest? Ty mała , wredna......- nie dałam jej skończyć, bo stał blisko i wszystko słyszał jak się wydziera.

-Tak jestem. Biorę dziś wolne. Do jutra. - rozłączyłam się.

-Z kim rozmawiałaś? - zapytał i zmarszczył brwi.

- Z Dagmarą. Moją wspólniczką i przyjaciółką. Powiedziałam jej , że dziś mnie nie będzie. - wytłumaczyłam.

Posadził mnie sobie na kolanach i składał pocałunki na obojczyku i za uchem. Czułam przyjemne dreszcze na całym ciele. Podniósł mi koszulkę i chciał ją zdjąć, gdy usłyszeliśmy wołanie

-Tatusiu, gdzie jesteś? Chcę mi się jeść. - zaśmiałam się i szybko zeszła z jego kolan.

Zaczął poprawiać spodnie, bo miał problem w nich. Pokręcił głową i otworzył drzwi.

-Przez Ciebie zapominam, że nie jesteśmy tu sami. - usłyszałam i podeszłam , aby dać mu buziaka w policzek.

-Zajmę się Izą. A Ty możesz iść pod prysznic i zająć się.....- przygryzłam wargę i spojrzałam na jego spodnie. -  swoim problemem. - dokończyłam.

Dostałam za to klapsa, aż pisnęłam. Uniósł brew i uśmiechał się zadowolony.

-Jestem dorosłym facetem, a nie nastolatkiem skarbie. Potrafię nad tym panować. - usłyszałam i miałam ochotę się z nim podrażnić.

Podeszłam do niego i patrząc mu w oczy położyłam rękę na jego kroczu. Jęknął, a ja powoli wsuwałam ją do środka. Gdy moje palce dotknęły go, złapał mnie za rękę.

-Cholera. Idę pod prysznic. - odwrócił się i wyszedł do łazienki , a ja parsknęłam śmiechem.

Zbiegłam na dół w świetnym humorze i podałam księżniczkę śniadanie. Dziś sobota , więc mała ma wolne. Mamy spędzić cały dzień razem i nie mam pojęcia co zaplanował Łukasz. Pół godziny pózniej zszedł  i widziałam, że się uśmiecha. Miał na sobie jeansy i biały podkoszulek. Wyglądał świetnie w tym wydaniu.  Cieszyłam się , że zaczyna się między nami układać. Chciałam go lepiej poznać oraz Izę.

-Muszę pojechać do siebie i zmienić ubranie. - odezwałam się , gdy kończyliśmy pić kawę.

-Ubiorę Izę i Cię zawieziemy. Później pojedziemy w pewne miejsce. Chce żebyś kogoś poznała. - powiedział i zebrał nasze talerze.

-Ok. Poczekam. - odpowiedziałam , a oni poszli na górę.

Gdy wrócili Iza miała na sobie śliczną niebieską sukienkę w kwiatki i białe pantofelki. Podbiegła do mnie i podała gumkę oraz spineczki.

-Zrobisz mi warkocz ciociu. Tatuś nie umie. - powiedziała i usiadła mi na kolana.

Spojrzałam na bruneta , który założył ręce na piersi i przyglądał się nam. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam robić warkocz.

-Już poszedłem w odstawkę. Pięknie. - mówił sam do siebie, ale nie wyglądał jakby był zły.

Spoglądał na nas z czułością w oczach. Skończyłam czesać małą i dałam jej buziaka w policzek. Wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy na zewnątrz. Zapięłam ją w foteliku , a sama usiadłam z przodu. Łukasz uruchomił samochód, a później splótł nasze dłonie i położył sobie na kolanie. Iza całą drogę opowiadała o tym co robi w przedszkolu i zadawała sporo pytań jak to małe dziecko. Była naprawdę urocza. Skradła już moje serce. Gdy podjechaliśmy pod moje mieszkanie zaprosiłam ich do środka.

-Wrócę za kilka minut. Wezmę szybki prysznic i się przebiorę. - poszłam do swojej sypialni.

Wyjęłam z szafy niebieską sukienkę oraz biały żakiet. Do tego wzięłam bieliznę i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i delikatnie pomalowałam. Założyłam ubranie na siebie i zeszłam do moich gości. Iza oglądała bajki przed telewizorem, a Łukasz czekał na mnie przy kanapie.

-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał i mnie pocałował.

-Dziękuje. - odpowiedziałam i poszłam zabrać swoją torebkę.

Ubrałam szpilki i wyszliśmy z domu. Jechaliśmy i cała droga minęła nam bardzo szybko. Gdy samochód się zatrzymał i wysiadłam zobaczyłam, że jesteśmy przed wesołym miasteczkiem. Pisnęłam zachwycona tak samo jak Iza.

-Jesteś cudowny. Nie byłam tu od lat. - krzyknęłam i szybko go przytuliłam.

Wzięłam małą za rączkę i pobiegłyśmy do środka. Rozglądała się na wszystkie strony tak samo jak ja. Łukasz tylko stał i się z nas śmiał.

-Co wybieramy księżniczko?- zapytałam, a jej oczy aż się świeciły.

-Kolejka. - odpowiedziała i pokazała największą.

Podeszłyśmy tam i pan z obsługi kazał nam dać bilety, więc cofnęłyśmy się do kasy. Łukasz jednak nas ubiegł i wykupić cały pakiet dla naszej trójki. Wziął małą za drugą rękę i poszliśmy razem do kolejki. Usiedliśmy w wagonie i czekaliśmy aż ruszy.

-Trzymajcie się. - powiedział do nas i złapałyśmy mocniej rączkę.

Przejażdżka była bardzo szybko i zdziwiłam się , że Iza wcale się nie bała. Później poszłyśmy na huśtawki, trampolinę oraz tor samochód wyścigowych.

-Nie macie szans.- zaśmiał się pewny siebie Łukasz, gdy wsiadałyśmy do swojego.

-Założymy się?-odpowiedziałam i przybiłyśmy piątkę z Izą.

-O co?- uniósł brew i czekał na propozycję.

Musiałam się dobrze zastanowić co chcę wybrać. Zapytałam małej co najbardziej chciałaby, aby tatuś zrobił.

-Chcę aby przejechał się ze mną na karuzeli z konikami. Nigdy nie chce, bo mówi że mężczyźni tego nie robią. - odpowiedziała , a ja spojrzałam na bruneta.

-Zrobisz jedną rzecz o którą poprosi Cię córka. - krzyknęłam, a mała aż zapiszczała. Spojrzał na nas nieufnie, ale się zgodził.

-Jeśli jednak ja wygram........pójdziesz ze mną do domu strachu- usłyszałam i zakrztusiłam się colą, którą właśnie piłam.

Spojrzeliśmy sobie w oczy i nie potrafiłam nic powiedzieć. Zwariował. To jedyne wytłumaczenie jego zachowania. To jedyne miejsce gdzie mnie nikt siłą nie zaciągnie.

-Myślę, że trzeba kupić tatusiowi czapkę, bo mu słońce szkodzi. - powiedziałam do Izy , ale na tyle głośno aby usłyszał.  Mała zaczęła chichotać na moje słowa.

-Umowa stoi. - krzyknęłam i byłam pewna wygranej.

Gdy wsiadałam celowo podniosłam wyżej sukienkę i stanęłam tak aby widział moje piersi. Nie śpieszyłam się i śmiałam się cicho gdy nie odrywał wzroku.

-Nie grasz uczciwie. - powiedział i widziałam, że nie był zadowolony.

-Nigdy nie mówiłam, że będę.

Byliśmy już na miejscach i zapięłam małej pasy. Starszy pan podniósł chorągiewkę, a później krzyknął start i ruszyliśmy. Co jakiś czas wygrywałam, a za chwilę mnie przeganiał. Musiałam wygrać za wszelką cenę. Iza na mnie liczyła i chciałam zobaczyć minę Łukasza , gdy mu powie co ma zrobić. Po kilku minutach przejechałam linię mety pierwsza i szybko się zatrzymałam. Wysiadłam i wyjęłam Izę. Biegałyśmy w kółko i się śmiałyśmy. Łukasz stał ze spuszczoną głową i coś do siebie mówił.

-OK. To co mam zrobić?- zapytał, a ja nie mogłam przestać się śmiać.

Iza wzięła go za rękę i poprowadziła do karuzeli. Gdy tylko ją zobaczył, od razu wiedział o co chodzi.

-Nie ma mowy! Nie zgadzam się!-krzyczał i chciał się odwrócić. Zobaczyłam , że małej zrobiło się smutno, więc podeszłam do niego i wyszeptałam

-Przegrałeś przystojniaku, więc wsiadaj na konia. - i zaciskałam usta, aby nie wybuchnąć śmiechem. Zmrużył oczy i odpowiedział

-Zapłacisz mi za to. - uśmiechnął się jednak do córki i poszli wybrać na który usiądą.

Kilka minut pózniej karuzela ruszyła i patrzyłam jak śmieją się do mnie oboje. Łukasz przytulał córkę i puścił do mnie oczko. Zagryzłam wargę i pokręciłam głową. Chwilę później usłyszałam głos obok siebie.

-Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. To dzięki Tobie. - odwróciłam się i zobaczyłam jego siostrę.

Stała obok mnie z chłopczykiem i wysokim mężczyzną. Miała na sobie ładną żółtą sukienkę i rozpuszczone włosy.

-Jestem Agnieszka. Siostra Łukasza, a to mój syn Dominik i mąż Daniel- przedstawiła wszystkich i przywitałam się z nimi.

-Sylwia. Bardzo mi miło. - odpowiedziałam.

Spojrzeliśmy na Łukasza i Izę , którzy właśnie schodzi z karuzeli. Mała podbiegła do nas i przywitała się ze wszystkimi. Łukasz podał rękę Danielowi i przywitał się z siostrą. Objął mnie w pasie i pocałował w policzek.

-Widzę, że już poznałaś moją siostrę, która nie jest moją żoną. - zaśmiał się , a ja dałam mu z łokcia z żebra. Zaczerwieniałam się i odwróciłam wzrok. Było mi głupio za tamtą sytuację. Uniósł mój podbródek i mi się przyjrzał.

-Zawstydziłem Cię? Przykro mi, ale to kara za karuzelę. - usłyszałam jego radosny głos.

Na jego słowa szybko podniosłam wzrok i postanowiłam się z nim podroczyć. Puściłam oczko do Agnieszki i powiedziałam słodkim głosem.

-Słyszałam Twoją teorie , że nie jest dla prawdziwych mężczyzn. Wyglądałeś na niej naprawdę...... uroczo i słodko. - zaśmiałam się i wszyscy zaczęliśmy się śmiać, oprócz Łukasz.

-Słodko?! Kobieto nigdy nie mów facetowi , że wygląda słodko! Pokaże Ci prawdziwego macho. - powiedział i chwycił mnie tak, że wylądowałam na jego ramieniu.

-Łukasz postaw mnie natychmiast! Majtki mi widać!- krzyczałam,ale on tylko się śmiał i klepnął mnie w tyłek.

A ja mówiłam, że jest zbyt sztywny jak dla mnie. Jak ja się myliłam. Z boku pewnie wyglądaliśmy jak wielka szczęśliwa rodzina. Dzieciaki biegały wokół nas, a my usieliśmy do stolika aby napić się czegoś zimnego. Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Agnieszka była w podobnym wieku do mnie i zajmowała się synkiem. Jej mąż pracował w banku. Widać , że są szczęśliwi i bardzo zakochani. Spoglądali na siebie z miłością i wielką czułością. Zjedliśmy ogromne lody i poszliśmy jeszcze na spacer. Gdy musieliśmy już jechać był prawie wieczór. Pożegnaliśmy się z rodziną Łukasza, a jego siostra gdy mnie przytulała wyszeptała mi na ucho.

-Nie skrzywdź go. Udaje twardziele, ale serce ma miękkie. Potrzebuję miłości. On i mała Iza. Widzę jak mu na Tobie zależy.- spojrzałam jej w oczy i się uśmiechnęłam.

-Mi na nich również. - przytuliła mnie jeszcze raz i poszliśmy do swojego samochodu.

W drodze Łukasz zaproponował, abym przenocowała u nich i się zgodziłam. Nie chciałam się z nimi rozstawać. Zaczynałam myśleć , że wszystko będzie dobrze.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: