Rozdział 4. Czekać po tamtej stronie.
/Gabriel/
Kiedy lekarz wyszedł z sali zauważyłem, że był to ten sam lekarz który przyjął Wiktorka. Po policzkach spływały mi łzy.
-Gdyby pan przyjechał z synem to może by przeżył. To jest pana wina, że pana syn nie żyje. Pan jest nie odpowiedzialny.- Mówił lekarz, a po policzkach bardziej spływały mi łzy. Mężczyzna poszedł sobie, a ja poszedłem do sali żony. Pochyliłem się nad jej uchem.
-S-Skarbie... W-Wiktorek czeka na nas na t-tamtym świecie. Będę czekał tam na ciebie.- Wyszeptałem widząc jak jej serce wolniej pracuje. Następnie poszedłem do domu. Znalazłem kartkę na lodówce.
Gabryś. Gdybyś wrócił wcześniej z pracy, a mnie nie będzie to jestem na spacerze z Anią lub na zakupach.
Wziąłem wszystkie leki z szafki. Następnie poszedłem do sklepu i kupiłem butelkę mocnego alkoholu. Poszedłem do lasu gdzie zażyłem wszystkie leki i popiłam je alkoholem. Po około 5 minutach straciłem przytomność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro