Rozdział 3. Reanimacja poszła na marne.
/Gabriel/
Już trzeci dzień Wiktorek jest w szpitalu. W każdej wolnej chwili przychodzę do niego. Wczoraj Maryna miała wypadek przez który została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Zosia zajmuję się Anią. Śpi w pokoju gościnnym w moim i Maryny domu. Obecnie szedłem do sali gdzie był Wiktorek. Kiedy dotarłem tam zauważyłem, że reanimują mojego syna. Byłem przerażony. Wszedłem do sali ale zostałem wyproszony. Zacząłem nerwowo chodzić przerażony. Bałem się o syna. Powiadomiłem Kubę, że muszę zostać przy Wiktorku. Nie chciałem pisać mu, że... Reanimują go. Po około 45 minutach zauważyłem jak lekarz zakrywa ciało Wiktorka kołdrą. Domyśliłem się, że... Reanimacja poszła na marne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro