Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tom 2 ~6~

* wymiar 46*

~ Mabel p.o.v~

Razem z Dipperem biegliśmy do Thompson'a. Byłam ciekawa jak pozmieniali się wszyscy. Przez rok szkolny pisałam z Robbiem o tym jak jego życie się zmieniło dzięki moim poradom miłosnym. Od roku umawia się z Tambry, a mnie uważa za najlepszą przyjaciółkę. Specjalnie dla niego zrobiłam czarny sweter z sercem jakie miał na bluzie, tylko tym razem jest ono całe. Mam nadzieję, że spodoba mu się.

- Dipper daleko jeszcze?

- Jakieś pięć minut. - Kiedy tak biegliśmy zauważyłam w oddali Gideona, który pomachał w moją stronę z uśmiechem. Według mnie ten strój nie pasował do niego, może kiedyś zabiorę go do sklepu i wybierzemy mu nowe ubrania. Może wybierzemy mu białą koszulkę z jakimś czarnym wzorem i czarne dobrze leżące spodnie. Do tego czarna bluza z kapturem. To będzie pasowało do jego białych włosów i bladej cery. Po roku Gideon naprawdę się zmienił, teraz jego niebieskie oczy iskrzą się radością.

- Mabel. Mabel. Halo Mabel słuchasz mnie? - Z rozmyślań wyrwał mnie głos brata. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Dipper przewrócił oczami.

- Mówiłem o tym, że musimy wejść do sklepu i kupić przekąski. Czy ty myślałaś o Gideonie? - Poczułam jak na moje policzki wstępuje rumieniec. Od razu pomyślałam też o nawiedzonym całodobowym.

- Dipper, wejdźmy do nawiedzonego całodobowego. - Bro spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak po chwili wzruszył ramionami.

- To idziemy. - Kiedy dostaliśmy się do całodobowego, zgarnęłam słodycze, chipsy i nachos z półek i zabrałam moje ulubione halunki. Na szczęście duchy nawet mnie nie zaatakowały. Podałam część zdobyczy bratu i pędem pobiegliśmy do Thompson'a. Cała ekipa czekała na nas przed vanem. Pomachałam im uradowana.

- Hej Mabel. Hej Dipper. Co tam u was słychać? - Podszedł do nas Lee i zabrał przekąski.

- Wszystko w porządku.

- Mam nadzieję że przynajmniej dobre przekąski wybraliście. Pamiętajcie podstawą dobrych imprez są dobre przekąski.

- Nie martw się Robbie, na pewno będziesz zadowolony.- Po przybiciu piątek i zapakowaniu jedzenia i picia ruszyliśmy w drogę. Kiedy byliśmy na miejscu wręczyłam Robbie'mu sweter. Uradowany przytulił mnie i podziękował za niego. Kiedy rozejrzałam się po salonie, w którym zorganizowaliśmy imprezke, zauważyłam rozstawione stoły, miski na jedzenie oraz kubki na picie.

*wymiar 618*

~Alex p.o.v~

Siedzieliśmy właśnie w pokoju Kayle razem z Chrisem i Rose. Starsza siostra Kay kończyła dziś 22 lata, więc zaprosiła nas na spotkanie. Moja przyjaciółka uwielbiała róż oraz fiolet, tak więc musiałam usadowić się na różowej pufie, a pozostała trójka zaś na fioletowej kanapie.

- To co twoja siostra ma kupić za alkohol?

- Cóż można wiele się po niej spodziewać, zwłaszcza że od teraz może legalnie kupować alkohol. - Kayle oparła głowę o ramię Chrisa. Od dawna mam zamiar ich zeswatać ich ze sobą. Złączyłam ręce na kształt serca i skierowałam je w ich kierunku. Oczywiście oboje to zauważyli i rzucili we mnie poduszkami.

- Dzięki. - Pokazałam im język. Za to oberwałam kocem i innymi poduszkami. Spadłam przez to z pufy i walłam tyłkiem o ziemię. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Stała w nich dziewczyna podobna do Kay. Gdybym miała je porównać to Kayle ma burzę brązowych loków na głowie, opaloną skórę, duże zielone oczy. Zaś jej siostra czarną burzę loków, błękitne oczy i bledszą cere oraz była od niej wyższa.

- Co wy tu odwalacie?

- Maria weź ratuj. - Wyciągnęłam w jej kierunku rękę żeby pomogła mi wstać. Jedynie wyminęła mnie i położyła torbę z alkoholem i przekąskami. Kay pobiegła do kuchni i przyniosła z niej kieliszki i miski na przekąski.

- Kupiłam pare piw i dwa wina. - Powoli wstałam z podłogi i wzięłam kieliszek w rękę.

- Ja poproszę wino. - Zaczęliśmy świętować urodziny Marii. Boję się jedynie tego że w końcu pozostali się spiją. Ja mam zamiar wypić trzy kieliszki wina i nic więcej.

~3 godziny później~

Kay spała oparta na klatce piersiowej Chrisa, który leżał na fioletowej kanapie, Maria za to na różowym kocu. Ja i Rose siedziałyśmy na różowych pufach.

- Cóż może znajdziemy jakieś śpiwory i pójdziemy też spać?

- Byle zdala od nich Alex.

- Powiem ci tyle że będą żałować jutro tego ile wypili alkoholu. - Razem z Rose poszłyśmy poszukać śpiwory i dogodne miejsce do spania. Kiedy spojrzałam na Rose wydawało się jakby coś ją dręczyło. Będę musiała z nią jutro o tym pogadać.

Mam nadzieję, że rozdział spodobał wam się. Czy tylko ja shipuje ze sobą Gideona i Mabel? Napiszcie w komach jakie wy lubicie paringi z Gravity Falls.
Nastepny rozdział nie wiem kiedy się pojawi ponieważ mam małe problemy z internetem. To do następnego ludziska :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro