Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tom 2 ~3~

*wymiar 618*

Alex właśnie wracała do domu ze szkoły. Większość ulic była zapełniona nastolatkami zmierzających do klubów lub po prostu grających w "Pokemon GO" ( Ja niestety nie mogę zagrać, bo nawet sama aplikacja stwierdziła, że to nie na mój telefon T-T dop. autorki). Widok tego wszystkiego sprawiał, że na jej twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Po piętnastu minutach dziewczyna była już w domu. Właśnie wieszała kurtkę na wieszaku, kiedy w przedpokoju pojawił się jej kuzyn. Widać było że jest zdenerwowany.

- Gdzieś ty była?! Miałaś być z Kaylie i Chrisem. Dzwoniłem do ciebie trzy razy. W końcu zadzwoniłem do Kay i informuje mnie że nie ma ciebie z nimi!

- Spokojnie Rick. Byłam w szkole, bo Black kazał mi opiekować się jedną dziewczyną siedzącą w kozie. - Dziewczyna ominęła starszego kuzyna, jednak po chwili odwróciła głowę w jego kierunku.

- Przyznaj chociaż, że troszczysz się o mnie. Nie zgrywaj takiego bezdusznika.

- Lepiej spadaj do swojego pokoju Alex.

- Już spokojnie. Gdzie jest wujek?

- Na spotkaniu zakonu. Obiadu nie ma jak coś. - Alex wchodziła po schodach na górę. Po rzuceniu plecaka w kąt pokoju zeszła na dół do kuchni. Od razu wyjęła z szafki makaron spaghetti, przyprawy i sos, z lodówki zaś mielone i cebule. Po niespełna godzinie jedzenie było gotowe. Dziewczyna nałożyła dwie porcje i poszła z nimi na górę. Zrobiła z buta wjeżdżam do pokoju kuzyna.

- Czy ciebie pogięło? - Alex jedynie usiadła na dodatkowym fotelu i podała porcję spaghetti kuzynowi. Ten spojrzał na nią zdziwiony.

- Pewno nie jadłeś żadnego obiadu skoro nie ma wujka.

- Dzięki. Chcesz obejrzeć jakiś film?

- Może być, skoro jesteś taki łaskawy. - Alex zaśmiała się i przesunęła fotel by być bliżej komputera i kuzyna.

- Nawet dobre to. - Rick zaśmiał się i razem z kuzynką zaczęli oglądać film.

*wymiar 46*

8-ball czekał z niecierpliwością na wyjaśnienia Billa. Demon niespiesznie głaskał psa, opierającego się głową na jego nogach.

- Pamiętasz jak wyruszyłem na imprezę z okazji moich urodzin razem z Alex?

- Oczywiście Bill.

- Wtedy okazało się że Alex która była z nami, była jedynie rzeczywistą postacią jej wspomnień. Były one na tyle kruche by po dotknięciu przez człowieka lub demona rozpadłyby się i zamieniły w motyla, którego tu widzisz. - Demon wskazał na niewielki słoik z błękitnym świetlistym motylem.

- Zanim jednak zmieniła się w niego podarowała mi list, w którym opisała mi, że to była robota Ratsa. Oraz to, bym postępował tak jak to robiłem, od uwolnienia mieszkańców z tronu, aż do zawarcia umowy ze Stankiem.

- Czyli wiedziałeś, że to nie był Ford?

- Owszem. Kiedy jednak pojawiłem się w jego umyśle od razu wszedłem do widocznych drzwi. Pojawiłem się w ich salonie, a przede mną stanął Stanley. Od razu na wstępie powiedział coś takiego:
Alex przekazała mi list z wyjaśnieniami. Tak więc durny demonie chce zawrzeć z tobą umowę. Kiedy wymażą mi pamięć ty swoją magią ocalisz ją i dzięki staraniom mojej rodziny będą pokazywali mi albumy lub opowiadali to wszystko ona powróci, wraz z tobą. Później na pewno znajdziesz swoje ciało trójkąta.

- Z tego co widzę zgodziłeś się na to.

- To prawda. Złotooka widocznie tak mu kazała postąpić. Kiedy już zawarliśmy umowę przywalił mi kilka razy w twarz z pięści za to jak potraktowałem jego rodzinę i mała przestroga do tego bym nie zranił Alex.

- W sumie to wszystko wyjaśnia. Kiedy pojawiłeś się u nich w domu chyba musieliście wszystko wyjaśnić.

- Raczej wszyscy zajęci byli tym jak pozbyć się przejścia pomiędzy wymiarami. Oczywiście zrobiłem z niego drzwi dzięki którym tu przybyłeś przyjacielu. - Bill spojrzał na zegarek. Od razu zerwał się z łóżka.

- Wybacz 8-ball ale muszę biec na otwarcie restauracji. Do zobaczenia ipóźniej. - Demon po drodze zmienił ubranie na strój kelnera za pomocą magii, a jego przyjaciel skierował się do drzwi pomiędzy wymiarami.

W tym samym czasie do chaty przybyła jakaś dziewczyna. Od razu podeszła do Stanka.

- Przepraszam bardzo.

- Czego chcesz dzieciaku?

- Poszukuje pracy, nie miałby pan jakiegoś zadania dla mnie?

- Pracowałaś kiedyś? Masz jakieś doświadczenie w pracy na kasie? Byłaś za coś karana? Bardzo chcesz te robotę?

- Nie, nie, nie i tak.

- Witaj na pokładzie młoda. Tak w ogóle jak masz na imię?

- Emila proszę pana.

- Zaczynasz robotę od jutra. Przyjdź tutaj koło 7 to może jeszcze na śniadanie zdążysz.

- Dziękuję bardzo. - Dziewczyna o imieniu Emilia pochodziła jeszcze po tajemniczej chacie, a później wróciła do domu zadowolona z otrzymanej roboty.

Hej ludziska. Jak podoba wam się rozdział?
Mam nadzieję że pewna osoba zanim mnie zabije lub nie, podeśle mi wygląd i opis charakteru Emili ;)
Mam nadzieję że skomentujecie rozdział bo jest to naprawdę motywujące i sprawia że na moich ustach pojawia się uśmiech.
Tak więc do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro