Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~18~

~Alex p.o.v~

W naszą stronę biegły jakieś dziwne stworzenia. Przypominały połączenie sarny i lwa. Razem z Billem rozdzieliliśmy się. Myśałam, że wytarczy usunąć się z drogi ich biegu. Jednak jeden z potworów zaczął biec w moim kierunku. Musiałam uciec. Biegłam co sił w nogach przed siebie. Nie wiem jak długo biegłam, jednak wiem, że dostatecznie długo, by móc stracić orientację w terenie. Nagle zwierzę goniące mnie zmieniło się w człowieka, a raczej w demona.

- Rats czego chcesz?

- Chcę jedynie porozmawiać.

- Bo ci wierzę. - W mojej ręce pojawił się cane sword. Rats jedynie zaśmiał się szyderczo. Po moich plecach przeszedł dreszcz.
- Moja droga, jesteśmy w lesie szaleństwa. Może więc sprowadzimy je także na ciebie.

- O czym ty mówisz? - Zanim zdążyłam jakoś zareagować, cały las zmienił się w korytarz szkolny. Od razu poznałam to miejsce. Nagle zadzwonił dzwonek. Z klas wybiegły dzieci, które biegnąc w moją stronę przenikały przeze mnie. Mimo gwaru od razu wychwyciłam pewną kłótnię. Od razu poszłam w tamtym kierunku.

- Co jest Falls. Czyżby nikt cię nie lubił z powodu twojej odmienności? Złote oczy i jakiś dziwny trójkat na ramieniu. Jesteś jedynie dziwadłem. Nie wiem jak twoi rodzice mogą na ciebie patrzeć. Więc teraz sama tu siedzisz z tą durną książką. Serio jesteś żałosna. - Dziewczyna wyrwała jej książkę z rąk.

- Eris oddaj mi ją.

- Po moim trupie. Co powiecie dziewczyny, by trochę upiększyć tą książkę? Niech patrzy i płacze to dziecko.- Patrzyłam na tą scenę jak wryta. Widziałam jak tamta dziewczyna z siódmej klasy wyrywa kartki z książki, a dziesięcioletnia ja rzucam się na nią.

- Zostaw mnie Falls! Hugh ratuj! Ona jest agresywna! - Do dziewczyny podbiegł wysoki, dobrze zbudowany blondyn. Pamiętam, że w tamtym czasie był kapitanem drużyny football'owej. Po tym wszystkim został zawieszony w prawach ucznia.

- Zostaw moją dziewczynę w spokoju dziwolągu. - Chłopak chwycił młodszą mnie w pasie i odciągnął od Eris. Oczywiście zostawił także małą pamiątkę w postaci fioletowego siniaka pod okiem.

- Po co mi to pokazujesz?

- Byś załamała się. Czy to nie starczy? - Miałam ochotę mu przywalić, jednak nie mogłam się ruszyć. Coś jakby trzymało mnie w jednym miejscu.

- Wyglądasz tak bezbronnie kiedy płaczesz. - Spojrzałam na moją młodszą wersję. Płakała sama w kącie, a inni przechodzili obok niej obojętnie.

- Sama, bez nikogo, bez przyjaciół.

- To nie prawda. Ten las próbuje doprowadzić mnie do szaleństw, jednak to mu się nie uda. Pamiętam ten dzień doskonale. Może lepiej to ty patrz. - W pewnym momencie do młodszej mnie zbliżyła się dwójka uczniów. Chłopak o czarnych włosach i dziewczyna o brązowej burzy loków na głowie. Od razu zaczęli pocieszać płaczącą mnie.

- Kaylie, Chris. - Rats spojrzał się na mnie morderczym wzrokiem. Widziałam, że nie pasuje mu to. Oboje obserwowaliśmy się na wzajem. Nagle scena zmieniła się na mój dawny dom. Młodsza ja siedziała przy stoliku w kuchni.

- Alex jak było w szkole? - Moja matka spojrzała się na mnie. Kiedy spostrzegła siniaka pod okiem, od razu zrobiła awanturę w szkole.

- Mama. - Do moich oczu cisły się łzy. Rats to zauważył. Na jego ustach pojawił się uśmieszek złośliwości. Po moich policzkach spłynęły łzy. Na powrót wokół nas pojawił się las. Rats przyglądał mi się cały czas. Widocznie czekał, aż las wybierze jakieś inne wspomnienie.

- Na co tak czekasz szczurze?

- Aż się załamiesz. - Nagle las stał się salonem w moim domu. Pomieszczenie oświetlał jedynie płomień z kominka. Na dworzu świeciły się pojedyncze lampy. W salonie siedzieli moi rodzice. Rozmawiali o czymś. Nagle do domu wszedł jakiś mężczyzna. Rodzice nawet się nie przejęli nim. Po ich zachowaniu było widać, że znają go. Jednak mężczyzna wyjął pistolet. Najpierw strzelił do matki. Padła martwa, a ojciec zerwał się do góry i chciał zaatakować mordercę. Ten strzelił do niego raz. Tak samo jak jego żona, upadł na ziemię.

- Nie! - Po moich policzkach spływały łzy.

- Biedna mała Alex. - Zabójca opuścił dom, a po niedługim czasie pojawiła się trzynastoletnia "ja". Kiedy zobaczyła rodziców, od razu pobiegła do nich.

- Tato! Mamo!

- Alex podejdź tutaj. - Od razu pobiegła do ojca.

- Tato co się stało?

- Musisz zadzwonić do wuja Maria i powiedzieć co się stało.

- Ale po co?

- On będzie wiedział co zrobić moja córeczko. Tylko pamiętaj, by się go słuchać. Obiecaj mi to.

- Obiecuję tato. - Młodsza "ja" wykonała polecenie ojca. Po niedługim czasie przyjechał wuj Mario. Zabrał ją do swojego domu i wyjaśnił wszystko. Od powiązań rodziny z assassin'ami, aż po tradycję rodzinną, że zawsze jej członek dołączy do tego zakonu. Moje szkolenie miało zacząć się dopiero za cztery lata, jednak sytuacja uległa zmianie. Po tym wszystkim las wrócił do normy. Rats obserwował mnie.

- Nie ciesz się tak. Las i tak mi nic nie zrobił.

- Spodziewałem się tego. - Uśmiechnął się jedynie z satysfakcją i szedł w moim kierunku.

~Narrator p.o.v~

Alex powoli wycofywała się do tyłu. W pewnym momencie uderzyła w drzewo.

- Pora byś ty dotrzymała części naszej umowy. - Demon złapał dziewczynę za nadgarstek. W jednym momencie objęło ich białe światło. Kiedy znikło Alex i Ratsa nie było. Jedynymi rzeczami jakie pozostały po ich śladzie to leżący na ziemi cane sword, złoty naszyjnik w kształcie trójkąta i pierścionek zaręczynowy.

Mam nadzieję, że rozdział spodobał się wam. Tak więc do następnego ludziska.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro