Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~13~

Alex obudziła się rano. Myślała, że wszystko co się wydarzyło było tylko snem. Gdy po przeciąganiu spojrzała na swoje dłonie ujrzała na swoim palcu pierścionek. Zapiszczała uradowana, że to jednak nie był sen. Dipper i Mabel od razu się obudzili.

- Co jest Alex?

- Oink?

- Nic, nic. Wybaczcie, że was obudziłam. Idę zrobić śniadanie.

- Tylko nie spal kuchni. - Dziewczyna znikła za drzwiami i cała w skowronkach pobiegła do kuchni. Postanowiła zrobić jajecznicę z grzankami. Przygotowała także kawę dla siebie, Stanka i Forda, a dla bliźniaków kakao. Po kilku chwilach wszyscy domownicy zjawili się w kuchni zwabieni zapachem jedzenia.

- Alex to jest pyszne. Twój przyszły mąż będzie jadał naprawdę pyszne śniadania. - Alex o mało co nie zakrztusiła się kawą. Spojrzała morderczym wzrokiem na Stanka. W pewnym momencie dziewczyna wyczuła, że ktoś się jej przygląda. Rozejrzała się po wszystkich zebranych. Jej wzrok spoczął na Fordzie. Patrzył się na jej rękę na, której znajdował się pierścionek. Posłała mu spojrzenie typu "później pogadamy". Ten jedynie zgodził się skinięciem głowy.

- To tak jak się umawialiśmy jedziemy "pozwiedzać" przydrożne atrakcje. Grenda i Cuksa jeszcze nie przyszły?

- Mówiły, że będą przed camperem. - Mabel ucieszona zjadła resztę śniadania. Wuj Ford wrócił do swojego laboratorium.

- Ja idę się już ubrać. Będę czekała przed camperem jak coś.

- Spoko Alex. - Dziewczyna poszła szybko się ubrać, by móc jeszcze przed wyjazdem pogadać z Fordem.

~Alex p.o.v~

Poszłam do pomieszczenia, w którym był Ford. Widać, że czekał tylko na moje wyjaśnienia. Wiedziałam, że nie ma przed tym ucieczki.

- Bill i ja jesteśmy zaręczeni. Tak więc mów masz zamiar mnie wywalić z domu? - Wujek patrzył na mnie ze zdziwioną miną.

- Jesteś już od jakiegoś czasu jak członek rodziny. Więc cię nie wyrzucę z domu. Jednak chcę wiedzieć, czy uważasz, że dobrze postąpiłaś?

- Tak wujku.

- Niech wam będzie. Daje wam moje błogosławieństwo. Tylko jak się dowiem, że cię skrzywdził to będzie miał nieprzyjemne spotkanie ze mną.

- Dzięki wujku. - Przytuliłam go i zadowolona pobiegłam do pozostałych. Zauważyłam jak wuj Stanek daje jakieś rady Pinetree. Nie zwracając uwagi na nich weszłam do campera.

- Hej Alex. - Od razu powitały mnie Grenda i Cuksa.

- Hej dziewczyny. To jak jedziemy?

- Tylko na ciebie czekaliśmy dzieciaku. Skoro są wszyscy to ruszamy. - Ruszyliśmy w trasę. Naszym pierwszym przystankiem była wielka włóczka wełny. Jednak zanim wuj Stan zniszczył ją, poszłam do sklepu z pamiątkami i kupiłam tam kilka włóczek. Najwięcej kupiłam włóczek w kolorze złota i czerni. Zrobię z nich wspaniały szalik dla Billa. Gdy byłam już w pojeździe szybko odjechaliśmy. Wielka włóczka znikła, a my jechaliśmy do kolejnej atrakcji.

- To było genialne wujku. - Zawołała uradowana Mabel.

- To teraz do odwróconego domu. - Gdy jechaliśmy do kolejnego punktu wycieczki, ja postanowiłam zacząć robić szalik.

- Co tam robisz Alex?

- Szalik, dla kogoś. - Wzruszyłam jedynie ramionami. Po kilku minutach byliśmy koło kolejnej atrakcji.

- No to ruszamy ludzie. - Mabel, Cuksa, Grenda i Dipper od razu pobiegli tam. Ja jendak postanowiłam zostać tam gdzie jestem.

- Alex chodź do nas, będzie fajnie. - Mabel zachęcała mnie.

- To nie na mój żołądek Mab. - Poszłam w kierunku sklepu z pamiątkami. Od razu zauważyłam tam Stanka.

- A ty dzieciaku co tu robisz?

- Wolę pozostać na stałym gruncie. - Mówiąc to wróciłam do campera. Postanowiłam uciąć sobie drzemkę.

~Bill p.o.v~

Właśnie odwiedzałem złoto oką. Pojawiłem się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Usłyszałem śmiech Ratsa i cichy szloch mojej Alex. Powoli skierowałem się do kolejnego ciemnego pokoju. Ujrzałem w nim klęczkącą Alex nad czyimś ciałem, a zaraz obok niej stał śmiejący się mój brat.

- Po co mi to pokazujesz?! Co ci to da Rats?!

- Dużą satysfakcję z tego jak ponownie przechodzisz tą sytuację. Chyba nie uważałaś, że uciekniesz od tego kim jesteś?

- To już przeszłość. - Rats wybuchł dość przerażającym śmiechem.

- Nigdy nie uciekniesz od tego kim jesteś. Myślałaś, że jak znikniesz z tamtego świata, to będziesz mogła zapomnieć o tym kim jesteś?

- Zostaw mnie w spokoju.

- Przecież nie da się wymazać widoku martwych ciał. Albo tego kim się później stałaś. - Rats zbliżył się do Alex. Stałem w miejscu zamurowany.

- Powiedz te słowa. Wiem, że zawsze to mówicie. - Alex chwilę się wachała, po czym prawdopodobnie zamknęła powieki martwej osobie.

- Requiescat in pace. (spoczywaj w pokoju)

- Brawo, assassyn'ie. Pamiętaj, że nigdy nie uciekniesz przed swoją przeszłością. - Rats zniknął, a ja pobiegłem do złoto okiej. Przytuliłem ją do siebie. Pomieszczenie zmieniło się. Siedzieliśmy w pokoju Alex na łóżku.

- Bill ja tego nie chciałam, ja to robiłam z zemsty. - Nie wiedziałem o co jej chodzi.

- O czym ty mówisz?

- O tym kim jestem. - Nic więcej nie powiedziała. Przytuliłem ją mocniej do siebie i zacząłem głaskać ją po głowie.

~Alex p.o.v~

Właśnie obudziłam się z najgorszego koszmaru w życiu. Byliśmy koło jakiejś góry.

- Alex wszystko okej? Przespałaś prawie cały dzień. - Mabel dotknęła mojego czoła.

- Czyli, że spędziłam najlepiej jak mogłam urodziny. - Ostatnie zdanie powiedziałam jak najciszej. Wyszłam z pojazdu i skierowałam się w stronę niewielkiego lasu obok góry. Wspięłam się na drzewo i obserwowałam otoczenie wokoło. Siedziałam tak może z pół godziny. Nagle zauważyłam pół człowieka pół pająka. Szybko zaczęłam skakać z drzewa na drzewo. Nie było to tak trudne jakby wielu osobom się wydawało. Gdy byłam blisko pojazdu szybko zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam do niego. Odjechaliśmy jak najszybciej.

- Co to kurde było?

- Nawet nie pytaj dzieciaku. Wracamy do domu. - Gdy zajechaliśmy pod chatę, ujrzeliśmy ją zniszczoną ,przez wszystkich ludzi, którym dziś zniszczyliśmy atrakcję. Wuj od razu zagonił nas do ogarnięcia jej.

~3 godziny później~

Zmęczona leżałam na kanapie. Chata odzyskała swoją dawną świetność, a wszyscy mogli odpocząć. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Leniwie otworzyłam jedno oko.

- Co jest Mabel?

- Chodź ze mną na chwilę. - Poszłam za Mabel na dwór. Kiedy tylko się tam pojawiłyśmy ujrzałam tam Wendy, Soosa, Stana, Forda, Dippera trzymającego się z Pacyfiką za rękę.

- Niespodzianka!! - Wszyscy krzyknęli chórem. Byłam tym wszystkim zaskoczona.

- Mabel powiedziała nam, że wczoraj miałaś urodziny. Więc urządziliśmy ci imprezkę urodzinową. - Z uśmiechem na twarzy przytuliłam się do wszystkich. Mimo tego co powiedział mi Rats, wiedziałam, że to co było kiedyś już nigdy nie powróci.

Podobał wam się ten rozdział? Oczekuję szczerych komentarzy, a jak nie to naślę na was Billa i Ratsa. Tak więc do zobaczenia w następnym rozdziale ludziska.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro