Rozdział I
Obudziłam się nie wiedząc gdzie jestem, nie miałam pojęcia co się stało i jak się tutaj znalazłam. Rozejrzałam się dookoła jednak nie ujrzałam za wiele bo w pomieszczeniu panował mrok. Jedynie mogłam zaobserwować, że pokój był bardzo mały, miałam wrażenia jakby zaraz ściany miały mnie zgnieść. Postanowiłam wstać z łóżka na którym leżałam. Spuszczając nogi robiłam to bardzo powoli jakby od tego zależało moje życie. Gdy dotknęłam czubkiem palca podłogi nagle go cofnęłam, zimno które przeszło przez moje ciało zniechęciło mnie do postawienia stopy, lecz przemogłam się i zrobiłam krok. Nagle mój wzrok skierował się na okno tuż przede mną od którego bił blask. Podeszłam ostrożnie, serce biło mi jak głupie,delikatnie przyłożyłam do szyby jedną rękę a później drugą i próbowałam zobaczyć co dzieje się na zewnątrz. Budynek naprzeciwko płonął, a nad nim latali ludzie ze skrzydłami trzymający miecze w rękach i walczący na śmierć i życie.Znienacka przed oknem przeleciał mężczyzna, jedyne co zdążyłam ujrzeć to jego magicznie błękitne oczy, mimo tego, że chciałam jeszcze go zobaczyć, nagle w tle coś wybuchło co mnie przestraszyło i w tym momencie zaczęłam krzyczeć, cofając się potknęłam się o swoja nogę upadając na podłogę i wtedy obudziłam się już w swoim pokoju.
Nie mogłam opanować drżenia więc postanowiłam usiąść na skraju łóżka otulając się moim ciepłym kocem. 100 razy rozglądałam się czy na pewno to jest mój dom. Czułam się zdezorientowana, nie wiedziałam co właśnie się wydarzyło. Byłam szczęśliwa, że okazał się być to tylko sen mimo to czułam jakbym naprawdę tam była, jakby to wszystko niebyło bez znaczenia. Z mojego amoku i rozmyślań wyrwała mnie mama krzycząc z dołu, że nie zdążę do szkoły i mam już schodzić na dół.
Bardzo ją kocham, ale od czasu gdy taty już z nami nie ma jest okropnie smutna. Jak byłam mała to tego nie zauważałam, jednak z czasem zaczęłam coraz bardziej to dostrzegać i bardzo mnie martwi stan mamy, choć ona stara się udawać jak najlepiej, że wszystko jest w porządku. Odsuwając od siebie nieprzyjemne myśli, niechętnie wstałam. Stanęłam przed lustrem i zauważyłam że moje czarne włosy sięgały już do pasa, a niedawno były takie krótkie. Odchodząc od lustra kątem oka ujrzałam siniaka na mojej nodze. Skąd on tam się mógł wziąć ? Nic nie robiłam co by sprawiło, że by się tam znalazł. W ciągu paru sekund uświadomiłam sobie, że przewróciłam się we śnie, ale to jest przecież niemożliwe.. przez chwilę zastanawiałam się jeszcze nad tym, doszłam jednak do wniosku, że to tylko moja wyobraźnia i pewnie przypadkowo się gdzieś uderzyłam. Zrobiłam szybko koka w nieładzie, wciągnęłam moje ulubione czarne spodnie i pobiegłamna dół. Mama już tam na mnie czekała i ze zmarszczonym czołem powiedziała:
-Nadia, masz już 19 lat to twoja ostatnia klasa, a ty chcesz się znów spóźnić na lekcję?! Przez te czytanie po nocach się nie wysypiasz i nie potrafisz wstać jak budzik zadzwoni
-Oj mamo! Daj spokój, w tym tygodniu spóźniłam się tylko raz, już więcej tak nie zrobię! - podbiegłam do niej i dałam jej buziaka w policzek a ona mnie złapała i zaczęła gilgotać.
-Masz tutaj śniadanie i zjedz je bo inaczej Cię do domu nie wpuszczę - chciała udawać groźną, ale mina wyszła jej kosmicznie zabawnie więc obie zaczęłyśmy się śmiać.
Wychodząc już z domu pomachałam jej i zamknęłam drzwi. Stawiając kroki na zewnątrz okazało się, że w nocy napadał śnieg i wszystko było pokryte kołderka z puchu. Kiedy jest zimna czuję się wtedy bezpieczniej, wszystko jest takie jasne i piękne, jednakże nie przepadam jak jest za zimno, a ten poranek taki był, całe szczęście że do szkoły mam tylko 10 minut drogi. Przechodząc obok lasku zauważyłam ruch w krzakach . Gdy to zobaczyłam podskoczyłam ze strachu, drżącym głosem spytałam czy ktoś tam jest, ale nikt się nie odzywał więc energicznym ruchem ruszyłam do przodu i od razu myślami przeszłam do lekcji matmy z której ma pytać nauczyciel, a ja nic się nienauczyłam. Droga bardzo szybko minęła, już bez żadnych dziwnych zdarzeń.
Dochodząc do szkoły widziałam już z daleka jak Lara wymachuje rękoma jakby nie wiedziała, że ją widzę.Pokręciłam głową, uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam z otwartymi ramionami do niej i przytuliłam ją mocno, w końcu dawno się nie widziałyśmy bo były ferie a Lara w tym czasie wyjechała na narty do Włoch. Jej rodzice są bardzo bogaci, ponieważ zajmująsię sprzedażą nieruchomości i dzięki temu gdy mają chwilę wolnego biorą moją przyjaciółkę i jej brata Michaela i podróżują po całym świecie. Bardzo jej tego zazdroszczę, bo ja nie mam takiej możliwości dlatego, że mieszkam sama z mamą a ona prowadzi swój sklep zielarski i nie może go zamknąć bo nikogo nie ma na zastępstwo poza tym nie przelewa się u nas i o takich rzeczach mogę tylko pomarzyć.
Cieszę się mimo wszystko, że mam taką przyjaciółkę, zawsze przywozi mi jakąś pamiątkę z każdego kraju w którym bywa i opowiada mi każdy szczegół z podróży, ja mogę w tym czasie zamknąć oczy i sobie to wszystko wyobrażać, to prawie tak jakbym tam była. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek lekcyjny który wyrwał mnie z uścisku Lary i z mojej „podróży „do marzeń. Widząc jej smutną minę sugerującą, że zaraz zacznie się matma, zaczęłam się śmiać a ona wraz ze mną. Chwyciłam ją pod rękę i pomaszerowałyśmy do klasy w której czekał już nauczyciel.
Lekcja minęła w mgnieniu oka, nawet Pan matematyk miał dobry humor i odpuścił nam pytanie, ta wiadomość poprawiła nam samopoczucie na cały dzień. Wychodząc z sali plotkowałyśmy o Natalie z 3 b która właśnie spotykała się z chłopakiem z drużyny piłkarskiej, byłyśmy tak zajęterozmową, że nie zauważyłam, chłopaka który przede mną stał i przypadkiem weszłam w niego rozrzucając wszystkie książki po całej podłodze. Z rumieńcami na twarzy i zawstydzona podniosłam głowę i już chciałam przepraszać kiedy mnie zamurowało i niepotrafiłam nic z siebie wydusić.
Z pewnością wyglądałam bardzo głupio z otwartą buzią wpatrująca się w oczy, w jego oczy które były tak błękitne jak ocean z podróży Lary do Grecji .Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Miałam wrażenie, że coś mnie do niego przyciągało, a z drugiej strony czułam pewien niepokój i jakbym już gdzieś go widziała. Chłopak w końcu przerwał trwającą wieki między nami ciszę przedstawiając się i w międzyczasie pomagając zbierać mi podręczniki :
-Jestem Mat , dopiero co przyjechałem do Liverland , wszystko w porządku - zmarszczył czoło jakby się martwił czy wszystko ze mną w porządku
-Cze ee ść odpowiedziałam jąkając się - musiało to brzmieć przekomicznie- jestem Nadia , fajnie widzieć tutaj kogoś nowego. Przepraszam Cie bardzo za to że na Ciebie wpadłam, nie zauważyłam Cie- zrobiłam smutne oczy - ale wszystko ze mną w porządku
-Mam nadzieję że ta szkoła okaże się być przyjazna dla nowych. Nic się nie stało, nie przejmuj się. Uśmiechnął się i rzucił że musi lecieć. Odchodząc odwracał się spoglądając na mnie.
Lara chwyciła mnie zarękę i z otwartą budzi zaczęła mówić :
-co to było?! Co to za ciacho! Miałam wrażenie że między wami iskrzyło!
Jeszcze z niedowierzaniem mając nadal w głowie moment kiedy jego wzrok przeszył mnie na wylot a wygląd jego dobrze zbudowanego ciała mnie zamurował, cieszyłam się, że ona też to zauważyła i że nie oszalałam. Jeszcze przez moment rozmawiałyśmy o tym skąd on się wziął, i jak mogę naprawić taką wpadkę. Stwierdziłyśmy, że jutro popytamy w szkole bo teraz już nie ma żadnych zajęć. Z Larą umówiłam się pod szkołą na kawę w małej kawiarence na rynku. Uwielbiałyśmy tam chodzić bo cudowanie tam pachniało, pomieszanie kawy ze słodkim to coś co mnie uspokajało i sprawiało, że racjonalnie myślałam.
Wracając do domu czułam pewien niepokój jakby ktoś mnie śledził, rozglądałam się ale nic nie widziałam, nie mniej jednak przyspieszyłam kroku i ciągle byłam czujna. Szybko weszłam do domu, przebrałam się, uwolniłam moje włosy z koka od którego zaczynała już mnie boleć głowa, pomalowałam się trochę i wyszłam na spotkanie. Lara czekała na mnie przy naszym ulubionym stoliku. Cieszyłam się, że nie mam nic jutro do szkoły i mogę spędzić czas z osobą która jest dla mnie jak siostra. Zawsze na jej widok pojawiał się uśmiech na mojej twarzy, była jak moja druga połowa, nie wiem co bym zrobiła, jak bym się odnalazła w świecie gdyby jej nie było. Gdy wygodnie już usiadłam Lara zaczęła:
-Ciągle myślisz o nim? - na jej twarzy pojawił się grymas zmartwienia
-tak -odpowiedziałam nieśmiało - nie mogę zapomnieć tej chwili, utonęłam w jego oczach, nawet tutaj gdzie zapach zawsze uderzał mi do głowy i sprawiał że trzeźwo myślałam, dzisiaj nie dał rady. Czułam jakby skradł kawałek mojej duszy..
-Naprawdę Ci się spodobał! Coś czuję, że między wami wydarzy się wiele ciekawego. Mam też dla Ciebie niespodziankę, dowiedziałam się paru rzeczy o nim!
-Tak? Podniosłam brwi z niedowierzania
-Mój tata tydzień temu sprzedał mieszkanie na tym nowym osiedlu jego wujkowi. Mat był tam razem z nim. Ojciec mówił, że nie ma on rodziców, stracił ich podobno w jakimś wypadku. Ogólnie rzecz biorąc wydawali się być bardzo mili, mimo to nie do końca im ufa. Jak na razie to wszystko co wiem, ale to już coś!
Popatrzyłam na nią z zainteresowaniem, chciałam wiedzieć o nim wszystko, dokładnie wszystko.. ta myśl mnie przerażała, nigdy nie czułam takiego pożądania, nie mogłam zapanować nad tym, nad myślami które kłębiły się kilometrami w mojej głowie i w tym momencie wszedł on do budynku. Wszystkie dziewczyny w około patrzyły na niego z otwartą buzią jak na jakiś kąsek mięsa, już widziałam oczami wyobraźni jak leci im ślinka, natomiast on nie zwracał na nie uwagi szedł przed siebie prosto w stronę lady gdzie stał sprzedawca. Mat zamówił mocną czarną kawę. Mimo tego, że stojąc tam nie patrzył na mnie ja czułam, że myśli o mnie, wtedy się obrócił trzymając już kawę w dłoni a w drugą zgarnął z blatu muffinkę. Idąc, ciągle badał mnie wzrokiem, kiedy przechodził obok mnie serce biło mi jak głupie zwłaszcza gdy uśmiechnął się a mnie ukazał się rząd idealnych prostych, białych zębów. Stanął na chwilę przy naszym stoliku witając się, ja niepotrafiłam znów nic powiedzieć dopiero gdy Lara mnie szturchnęła łokciem, odzyskałam mowę.
-Cześć Matt , jak Ci smakuje kawa i ja podoba Ci się nasza mała kawiarenka? - na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, czułam jak płonę jak pochłania mnie ogień i zamienia w popiół
-Jest świetna, dawno nie piłem tak dobrej kawy. A co do kawiarni.. nie byłaby tak fajna gdyby Ciebie tu nie było - uśmiechnął się szeroko a ja czułam, że zaraz wylecę w kosmos
onieśmielona odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam, że miło jest go znów widzieć.
Podziękował, pożegnał się i pomachał na do widzenia a jego brąz włosy które idealnie były ułożone ani drgnęły kiedy wyszedł a wiatr dmuchnął mu w twarz. W chwili w której zniknął uświadomiłam sobie, że jestem nadal z Larą, zupełnie zapomniałam o całym świecie gdy z nim rozmawiałam. Wszystko mnie do niego przyciągało, całą moją głowę zapełniały myśli o nim. Nie mogłam się na niczym skupić, nic z zewnątrz do mnie nie docierało, dopiero po chwili zorientowałam się że przyjaciółka do mnie mówi i macha mi przed twarzą a wszystkie dziewczyny dziwnie się na mnie patrzą.
-Halo! Nadia,Ziemia do Nadii!! jesteś tam? Powiedz coś! - widząc ją zmartwioną szybko się ocknęłam.
- przepraszam,zawiesiłam się ...
-Całe szczęście! Wystraszyłaś mnie - powiedziała ze smutną miną
-Za to stawię Ci twoje ulubione ciastko! Co ty na to?! Uniosłam brew w zapytaniu
-Jesteś okropna! Ale wiesz, że ja ciastka nigdy nie odmówię - zaczęła się śmiać swoim słodkim śmiechem
- Wysłałam jej porozumiewawcze spojrzenie i poszłam po słodkości
Do końca naszego spotkania już nie rozmawiałyśmy o Macie, chciałam się skupić na Larze, na spędzaniu z nią czasu, w końcu byłam jej to winna. Po pewnym czasie przyszła pora, że musiałam się już zbierać, mama nie lubiła jak chodziłam po ciemku, zwłaszcza gdy była zima. Poza tym czekała na mnie w swoim sklepiku. Żegnając się z Lara uścisnęłam ją mocno i rozeszłyśmy się w dwie różne strony. Kiedy dotarłam do mamy bardzo cieszyła się na mój widok w końcu przyszedł jej towar i ktoś musiał pomóc jej go rozpakować. Zdjęłam płaszcz i zabrałyśmy się do pracy . W międzyczasie chciałam poruszyć z nią pewien temat gdy przyszło mi trochę odwagi odezwałam się
-Mamo - zawahałam się
-Spojrzała na mnie z matczyną troską - co jest kochanie?
-Wiem, że nie lubisz o tym rozmawiać, ale chciałabym się w końcu dowiedzieć. Jak poznałaś tatę i skąd wiedziałaś że to ten jedyny?
-Na jej twarzy pojawił się smutek, tata zginął gdy miałam niecałe 2 latka, zdaje sobie sprawę, że sprawia jej to ból, ale gdy jesteśmy w domu ona nigdy nie ma czasu o tym rozmawiać, zawsze znajduje jakieś wytłumaczenie . Chwilę siedziała w ciszy ale w końcu zaczęła mówić:
-Dzień przed spotkaniem twojego ojca miałam sen o nim. Poznaliśmy się w szkole całkiem przypadkiem, lecz jak zobaczyłam go po raz pierwszy wiedziałam, że jest mężczyzną na całe moje życie. Na początku naszej drogi nie było łatwo, ale po czasie jednak ja i Gabriel ..- głos jej się zachwiał i uroniła jedną łzę - byliśmy idealną parą... mam dość na dzisiaj, kiedyś opowiem Ci trochę więcej, jak będzie na to czas..
podeszłam i przytuliłam ją mocno a ona odwzajemniła mój uścisk i pocałowała mnie w głowę, uwielbiałam jej zapach, był taki delikatny, pełen troski, czułam się bezpiecznie. Myślami jednak błądziłam ciągle wracając do spotkania z Mattem, historia zupełnie podobna do tej która przytrafiła się mamie z tatą. Dziwne, czy to jakieś przeznaczenie ? Zapewne tylko mi się wydaje, przecież nic takiego nie istnieje ... Na chwile odrywając się od bałaganu w mojej głowie poukładałam jeszcze parę rzeczy na półkach i wyszłyśmy z mamą po drodze kupując naszą ulubioną ciepłą herbatę z cynamonem.
Wchodząc do domu czułam się bardzo zmęczona dzisiejszym dniem, wzięłam gorącą kąpiel i udałam się do łóżka. Ledwo zamknęłam oczy a już odpłynęłam, nagle zobaczyłam światło ....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro