Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 3

"puk Puk"

Nadio....  Nadio...

Otworzyłam oczy słysząc pukanie do drzwi i cichy szept.
Znów otaczał mnie cudowny wystrój.  Gdy byłam już przytomna klamka ugięła się pod ciężarem czyjejś ręki.  Gwałtownie zgarnęłam kołdrę i przykryłam się nią prawie po szyję, bo koszula w której leżałam była naprawdę odważna.

Wyłonił się ten sam mężczyzna którego widziałam zeszłej nocy. Dopiero teraz zorientowałam się, że jego włosy są pokręcone i sięgają aż  za ramiona. Chyba zauważył że się im przyglądam i odgarnął je do tyłu.

- Witaj Nadio,  wybacz mi, że nachodze Cię gdy jeszcze jesteś w łóżku, ale mamy mało czasu a muszę pokazać Ci całe królestwo.

-Królestwo?  Czy ja w końcu się dowiem gdzie tak naprawdę jestem?  - Skrzywilam się

- Zaśmiał się, ale nie szyderczo ani nic z tych rzeczy,  jego głos chcial mnie otulić.  - wszystko w swoim czasie aniołku.  Zaraz przyjdzie do Ciebie An i pomoże Ci ze wszystkim. Do zobaczenia,  posłał mi uśmiech i wyszedł
  
Kim jest An? I w czym ma mi niby pomóc? -prychłam.

Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Spojrzałam na szafę która wydawała się nie pomieścić ani jednej bluzki.

Jakie było moje zdziwienie kiedy ją otworzyłam. W środku wisiały wszystkie kolory sukienek od najkrótszej do najdłuższej. Wszelkiego rodzaju buty jak i inne stylizacje. Nawet nie wiem kiedy do pokoju ktoś wszedł

- Witaj k..., to znaczy, cześć!  Jestem Annie ale mówią na mnie An

Podskoczyłam uderzając się o kant szafki

-Przepraszam! Nie chciałam Cie wystraszyć- powiedziała ze zmartwioną miną

- Nic się nie stało,  zdarza się,  jestem Nadia, ale to chyba już wiesz.  Podałam jej rękę żeby się przywitać,  ale ona się tylko dziwnie na nią spojrzała. Najwidoczniej nasz zwyczaj nie jest tutaj znany.

Wycofała rękę,  uśmiechnęłam się

- Jakim sposobem ta szafa pomieściła tyle rzeczy?

- Wiesz, że jesteś w innym świecie prawda ?

- No nie da się tego nie zauważyć.

- Więc możesz się też domyślić, że to pewnego rodzaju magia, ale wszystko wyjaśni Ci Michael

-Same tajemnice..  Westchnęłam

- Spokojnie,  wszystkiego się dowiesz. Koniec plotek teraz pora Cię ubrać.

- A czy ja nie potrafię zrobić tego sama?

- Mamy tutaj trochę inne reguły i tradycje,  niestety musisz się przyzwyczaić do mojego towarzystwa

- Rozumiem, muszę się po prostu nauczyć tego świata..
Stałyśmy jakieś pół godziny wybierając dla mnie kreacje
Założyłam piękna pudrową sukienkę która sięgała mi to kostek. Czułam  się w niej lekko i swobodnie.

An zrobiła mi warkocza z moich długich włosów i wpieł parę kwiatów których na ziemi jeszcze nie widziałam.  Ich zapach delikatnie muskał mój nos.

Na korytarzu tym razem było ciemno. Na ścianach i suficie było widać tylko blask gwiazd które oswietlały całe  pomieszczenie. 
Widok zapierał dech w piersiach. Szłyśmy tak dobre 5 minut w milczeniu bo wszystko co mnie otaczało wprawiało mnie w zachwyt na tyle, że nie potrafiłam nic z siebie wydusić.

Miejsce do którego dotarłyśmy pozbawiło mnie negatywnych myśli,  otaczała mnie tylko miłość,  troska,  ciepło. Miejsce to było ogromnym ogrodem gdzie wszystkie drzewa,  krzaki itp były idealnie przycięte a przy ścieżkach stały wielkie złote latarnie od których biła nadzieja.  Przy fontannie na którą składała się rzeźba anioła połączonego z ludzką kobietą, stał Michael.

Był ubrany w długą niebieską szatę która połyskiwała pod wpływem latarni. Oczy mi zabłysły jak go zobaczyłam .

- Witaj ponownie- wyciągnął rękę w moją stronę
Położyłam ostrożnie moją dłoń na jego, w pewnym momencie poczułam jakby przeszedl przez nas prąd, ale taki przyjemny. Uniósł ją do góry i delikatnie musnął ją wargami.

Na bank zrobiłam się czerwona, przeze mnie przechodził wielki płomień ognia. To co się we mnie tliło było niesamowite.

-Nadio,  otóż to jest ogród niebios a cały ten zamek ( obrócił mnie w stronę niego)  jest moim królestwem,  królestwem niebios

Otwarłam usta z niedowierzaniem, cała budowla zwalala z nóg,  tak jak w środku wszystko było przezroczyste tak na zewnątrz był cały biały z złotymi elementami, położony na wielkim obłoku. Z tego miejsca można było zobaczyć go w całej okazałości dlatego pewnie Michael mnie tu zaprosił.

- Piękny jest - odrzekłam

- Wiedziałem że Ci się spodoba - przejechał palcem po mojej twarzy  zgarniając przy okazji kosmyk włosów

-Czym jesteście?  W moim głosie można było wyczuć zawachanie

- Nie czym,  ale kim -zmarszczył czoło-ja jestem archaniołem a reszta moich poddanych są aniołami. Wiem, że do teraz pewnie nie wierzyłaś w takie "istoty " którymi jesteśmy my,  ale uwierz, że od teraz będziesz miała z nami wiele wspólnego.

Przeszliśmy kawałek dalej żeby dojść do wielkiego stołu który czekał już na nas zastawiony  mnóstwem jedzenia. 

- Jesteś głodna?  Myślę że musisz mieć siłę żeby dowiedzieć się więcej

- Z chęcią coś zjem,  dziękuję - uśmiechnęłam się a on odsunął mi krzesło żebym mogła usiąść.

Po całej uczcie udaliśmy się do środka zamku abym mogła wszystko zwiedzić. Pokazał mi przeogromną bibliotekę w której siedziało parę skrzydlatych.

- Dlaczego widziałam tylko kilku z was?

- Królestwo jest ogromne. Mają oni także swoje obowiązki. Poza tym nie wszyscy mogą chodzić po części w której teraz jesteśmy.- widziałam jak mu zadrgnął koncik ust. 

- Chyba się nie dowiem dziś wszystkiego prawda?

- Jesteś bardzo mądra Nadio, przyszła w końcu pora żebym Ci wyjaśnił parę spraw.

Wydłużyłam szyję i nastawiłam ucho żeby dobrze wszystko słyszeć.  Dałam znak głową i zaczął mówić

-Posłuchaj moja droga,  w naszym królestwie nie dzieje się dobrze od jakiegoś czasu kiedy umarł ktos ważny.  Potrzebujemy nowego przywódcy. Mamy też wrogów których zapewne przez moment miałaś okazję widzieć.  Nie możemy się z nimi porozumieć przez to, że nie Mamy ani Króla ani królowej.  Dlatego też ty j...

Wstawaj!  Wstawaaj!  Nadia do cholery!  Spóźnisz się do szkoły!

No nie,  ja chyba zwariuję!  Oczywiście miałam się dowiedzieć czegoś ważnego ale po co,  w końcu trzeba iść do szkoły.
Zdenerwowana szybko wciągnęłam swoje ulubione spodnie i zeszłam na śniadanie.

- Powiem ci mamo, że te twoje herbatki chyba na mnie nie działają,  wykończe się w końcu. Zamknęłam buzie żeby nie powiedzieć czegoś za dużo.

Mama tylko kiwnęła głowa - siedź więcej w tym swoim telefonie, a na  pewno Ci to pomoże

- Daj spokój mamo,  to na pewno nie od tego. Dobra zbieram się. Wzięłam po drodze banana i wyszłam.

Nic mnie tak nie uspokajało jak mroźne powietrze, które delikatnie szczypało w nos.  Żałuję, że niedługo już ma przyjść wiosna a ja znów przez rok nie zobaczę śniegu. 

Przed moim "ulubionym" budynkiem nie zobaczyłam L,  ale zamiast niej stał Mat.

- Cześć -spojrzalam na niego badawczym wzrokiem - wiesz,  pisałam wczoraj do Ciebie i dzwoniłam..  Wybiegłeś z szkoły i nie wiedziałam co się z tobą dzieje

- Popatrzył spod łba na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami które sprawiały, że nogi robiły mi się jak z waty .

- Hej,  przepraszam za wczoraj, ale mój dawny przyjaciel mnie Mega wkurzył

-Emanuel to twój przyjaciel ? Powiedziałam ze zdziwieniem

- Były,  kumplowaliśmy się jak jeszcze nie wyjechaliśmy z wujkiem z poprzedniego miasta. A że mój wuja i jego ciotka współpracują ze sobą to oni też się tutaj pojawili.

- Rozumiem,  ale nie pogodziliście się?  - widziałam, że jest w marnym nastroju, ale nie zaszkodziło spytać

- Nie,  niestety wydarzyło się zbyt wiele żebym mógł się z nim porozumieć.
Dotknęłam jego ramienia żeby okazać współczucie, ale on podskoczył jak poparzony

- Wybacz,  jestem ostatnio drażliwy i wszedł do szkoly

Dziwnie się zachowywał. Ciekawe co się stało między nimi. 
Przechodząc obok mojej szafki zauważyłam, że dzisiaj wieczorem jest dyskoteka na sali obok budynku.  Od razu pomyślałam o Macie.  Wiem, że to dziwne żeby dziewczyna prosiła chłopaka na zabawę ale dlaczego nie?  Mi się przyda rozrywka i jemu też.
Wysłałam mu smsa, że jestem na na stołówce. Nie musiałam długo czekać a już siedział obok mnie..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro