Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Pov. Sylwia

Minęło już kilka dni od naszego niepokojącego odkrycia za domkiem. Pomijając ten fakt i kilka innych tak jak te paskudne żarcie co znaleźliśmy w tym domku i te inne dziwne rzeczy, które ja i moi przyjaciele znaleźliśmy na tej wyspie, to mogliśmy do tego przywyknąć do takiego trybu życia, ale musieliśmy zrobić kolejny krok. Już nam nawet kończyło się te zepsute żarcie. Widziałam jak Dealer zjada te zepsute żarcie.

- No i kolejny dzień z świeżutkim śniadaniem. Niesamowite - mówił Dealer, ale słyszałam w jego głosie sarkazm. Zjadł swoje jedzenie, ale wiadomo co było do tego spodziewać.

- No i super, znowu się strułem - powiedział Dealer z wielką odrazą w głosie.

- Może pójdziemy na jakieś polowanie? Musimy znaleźć w końcu coś do jedzenia - powiedziałam z wielką nadzieją w swoim głosie.

- Ty to zawsze masz jakieś pomysły Sylwia. Musimy tylko powiedzieć o tym, że idziemy razem wszyscy na te polowanie - powiedział Dealer. A chciałam wreszcie być sam na sam z Dealerem. Bardzo marzę o tym. Zawsze chciałam z nim pogadać samotnie, ale zawsze nigdy mi się to nie udawało. Poszłam za Dealerem na zewnątrz by zabrać ze sobą Doknesa i Pati. Potrzebna przecież parę rąk do pomocy. 

- Doknes! Pati! Chodźcie! Idziemy na polowanie! - krzyknął Dealer do Doknesa i Pati z góry.

- Już zaraz idziemy! Muszę się tylko umyć! - powiedziała do nas Pati, ale do nas przybiegł Doknes.

- Czy ona na serio się myję? - zapytał się Dealer zaskoczony.

- No tak. Wiesz jak to z kobietami jest. Bez urazy Sylwia - powiedział do mnie Doknes.

- Spoko. Mnie to nie uraziło. Jak Pati skończy się myć, to razem idziemy na polowanie - powiedziałam do chłopaków. I tak już nie miałam zaufania do tej wyspy. Sama mnie ona przeraziła, np. statek UFO, krew, a nawet te czaszki za domkiem. Dealer nadal jest oczarowany tą wyspą, bo mówi jak piękna jest ta tutejsza kraina i te inne rzeczy. Zaczynałam się tak martwić o Dealera.

- Już jestem! To gdzie idziemy, by coś upolować na śniadanie? - zapytała się Pati z ciekawości.

- Widziałem przy świątyni takie źródełko. Możemy tam znaleźć krokodyle - powiedział Dealer, ale ja byłam tym zaskoczona. Jak mamy niby zjeść krokodyla? To nie ma nawet teraz logiki jak dla mnie, ale niestety, musimy jakoś to przetrwać.

- To idziemy czy nie? Musimy wsiąść jakieś rzeczy do polowania na te krokodyle - powiedział Dealer z wielką zachętą na polowanie.

- Dealer, a ja mam takie pytanie. Czy da się jeść zabitego krokodyla? - zapytała się zaciekawiona Pati. Samo mnie też to ciekawiło.

- Ponoć, krokodyle smakują jak kurczak, więc chyba tak - odpowiedział Dealer na pytanie Pati. Wzięłam sobie jego miecz, Dealer wziął sobie kusze, Doknes włócznie, a Pati miała łuk z strzałami.

- Skoro mamy teraz broń na polowanie, to idziemy upolować jedzenie! - powiedział Dealer wyskakując z balkonu. To był dla niego szybki transport. Ja i Pati zrobiłyśmy to samo co Dealer, ale Doknes poszedł wyjściem. Rozumiem go, bo on strasznie nie lubił robić sobie krzywdy. Ale gdy zaczęliśmy iść tam w wyznaczone miejsce Dealera, to ja zauważyłam coś dziwnego w drzewie. Były strasznie dziwne.

- Pati! Dealer! Doknes! Chodźcie tu jeszcze, bo ja chyba coś znalazłam! - zawołałam szybko resztę. Pati Szybko do mnie pobiegła, a reszta też była tam gdzie ja.

- Widzicie, takie coś zielonego w liściach? - pokazałam w moje pokazane miejsce.

- Tak. To nie są liście nawet - powiedział po raz kolejny wystraszony Doknes.

- Chodźmy to zobaczyć - powiedział Dealer. Poszliśmy za nim, a gdy byliśmy temu bliżej, to okazało się, że to był jakiś dziwny duży kwiat. Wtedy znalazłam jakąś dziwną skrzynię. Było tam trochę  ziemi, zepsutego mięsa, ten dziwny plastik, jakaś książka i cztery różne dziwne zbroje.

- To jest strasznie niepokojące - powiedziałam patrząc się dalej na zawartość skrzynki, ale za to przyjrzała się i reszta.

- Skąd się wzięła ta zbroja? - zapytał się Doknes.

- Jak to otworzyłam, to już to było - powiedziałam z wielką powagą w głosie.

- Hej, a może to być te rzeczy tych kosmitów. Myślicie tak samo? - zapytała się Pati.

- No... ja tak uważam - powiedział Dealer. Wyjęłam tą książkę i gdy ją otworzyła, to były na niej dziwne znaki.

- Najdziwniejsze jest to, że w tej książce nic nie ma ludzkiego - powiedziałam patrząc się w książkę.

- Może da się nałożyć tą zbroję. Chociaż będziemy mieli świeże ubrania, co nie? - powiedział Dealer. W sumie on ma rację. Będziemy mieli co nosić.

- Najpierw przymierzymy te zbroje, co? - powiedziała Pati.

- Najlepiej tak - powiedział Dealer. Ja wzięłam tą z fioletowymi pasemkami, Pati z jasnoniebieskimi, Dealer z czerwonymi, a Doknes z niebieskimi. Gdy to nałożyliśmy, to bardzo łatwo było nam je nałożyć. Było nawet damskie jak dla mnie i Pati wyglądało.

- To... idziemy na te bajorko, czy nie? Musimy wreszcie coś upolować i zjeść - powiedział Dealer iść w swoją stronę.

- Dealer, ale ty chcesz umrzeć z głodu, czy umrzeć od krokodyli? - szybko zapytałam się Dealera gdy szłam za nim.

- Powiem ci szczerze, że nie chcę umierać, ani od tego, ani od tego drugiego, ale pomyśl sobie o smaku kurczaka. Na pewno będzie smakować - powiedział Dealer. Ja tylko przytaknęłam na "tak". Szczerze, to moje pierwsze polowanie, ale to chyba będzie dla mnie łatwe, jak łamanie płyty (ja tak cały czas robię u siebie dop. aut.). Gdy widziałam te bajorko, było nawet widoczne te krokodyle. Zaczynałam mieć gęsią skórkę na myśl, że muszę toczyć bitwę na śmierć i życie z tymi krokodylami.

- To co? Zaczynamy? - zapytał się nas Dealer.

- Ja nie jestem tego pewien. Myślisz, że to dobry pomysł nadal? - zapytał się zmartwiony Doknes.

- Jak dla mnie to jedyne wyjście, by coś wreszcie zjeść, a nie tylko jeść te zgniłe żarcie - powiedział pełen odwagi Dealer.

- No to... ruszajmy! - krzyknęła Pati i razem zaczęliśmy atakować krokodyle. Prawie nawet zabiły Doknesa, ale szybko Pati go ocaliła. Przez moją nieuwagę, zaatakował mnie właśnie jeden z krokodylów.

- AAAAAAAAAAAAAAAA!!! POMOCY!! - krzyknęłam pełna przerażona. Zauważyłam jak Dealer strzela do niego, a szybko złapał moje miecza i szybko zabił krokodyla. Byłam strasznie przerażona, że nie wiedziałam co powiedzieć. Dealer szybko do mnie pobiegł.

- W porządku? Nic ci się nie stało? - zapytał się Dealer zmartwiony, podając mi swoją dłoń. Ja lekko zarumieniona podałam mu swoją dłoń, a on mi pomógł wstać.

- Nic mi nie jest. Dzięki Dealer - podziękowałam mu.

- Nie ma za co. Zawsze jestem do pomocy - powiedział do mnie. Byłam szczęśliwa z tego, że żyję i że to mam takich wspaniałych przyjaciół. Niestety z tego mieliśmy z tego tylko skóry krokodylów. Poszliśmy chwilowo na świątynie by przypomnieć sobie jak chodziliśmy do tego domku. Wtedy usłyszeliśmy coś dziwnego. To było z naszego statku. Później usłyszeliśmy dziwny strzał. Szybko pobiegliśmy do naszego domku na tym drzewie, ale mieliśmy rano sprawdzić, co się z naszym statkiem stało. Gdy byliśmy w domku, od razu myśleliśmy o tym co się właśnie stało.

- Myślicie, że to mogło być te plenie tego starca? - zapytał się nas Dealer.

- Możliwe. Albo ci kosmici? Też mogą być i oni - powiedział Doknes nadal przerażony.

- Nic nie wiadomo. Pomyślimy nad tym później. Nie mam teraz głowy na to - powiedziała Pati. Też sama nie miałam myśli na to. Bałam się już myśleć co to. Przez to mam koszmary o takich niektórych rzeczach.

- Idę się umyć lepiej. Jak coś, będę ostrożny - powiedział Doknes, który wychodził do tego kranu. Niestety prawie było ciemno.

- A my zjemy te zepsute jedzenie - powiedział Dealer lekko wnerwiony tym co się teraz działo. Sama nie wiedziałam co powiedzieć. Akurat siedziałam przy biurku, który był przy oknie. Wtedy usłyszałam jak Doknes do nas krzyczy z dworu.

- Hej, ludzie! Widzicie to! Tam za okno! - gdy usłyszałam to, od razu popatrzyłam się na moje okno. Widziałam w nich prawdziwego ducha. Szybko pobiegłam by przytulić się do Dealera, a on mnie do siebie.

- Ja piernicze... - powiedział Dealer. Skoro UFO istnieje, to i jeszcze duchy istnieją. Same dziwne, a zarazem straszne rzeczy.

---------------------------------------------------------

1359 słów

Widać, że idziemy teraz z grubej rury. Wiecie już co się stało z statkiem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro