Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Pov. Doknes

Wiem, że powtarzałem to z kilka razy, ale nasza sytuacja naprawdę coraz bardziej się nam pogarsza. Myślałem, że ciosem jest, że spotkaliśmy szaleńca i śmierć, a się okazało jeszcze gorsze było to, że uciekł on na jedynym działającym statkiem na tej wyspie. Może jednak jest coś o czym zapomnieliśmy? Szczerze mówiąc, to nie pamiętam czy Jarek udzielił nam jeszcze jakiś innych wskazówek dotyczących opuszczenia wyspy, jednak na całe szczęście, wpadłem na pewien plan. Wracając do dzisiejszego dnia, ja i nasza ekipa powoli wychodziliśmy z wody, a Sylwia i Dealer czekali na nas już na brzegu po tym jak ten szaleniec wypchnął ją za burtę. Szkoda, że nie mogło być na odwrót, ale jak to bywa, czasem siła ludzka nam nie pomoże.

- Nie ma szans już nawet. Zwiał nam ostatnim statkiem - powiedziała już zrezygnowana Pati. Rozumiem. Uciekł nam przed twarzą płynąc z tymi okropnymi czaszkami, szczególnie z tą czarną.

- Myślicie, że może po nas wrócić? - zapytałem się mając trochę nadziei, która jeszcze nas trzyma przy życiu.

- Nie wiem Doknes, ale pewnie nie - powiedział Dealer wstając z piasku - Muszę się teraz napić... - powiedział i wszedł do wody.

- Nie, Dealer! Nie pij tego, bo ta woda jest słona. Jeszcze będziesz bardziej spragniony niż teraz - powiedziała Sylwia do niego, ale nie posłuchał i napił się trochę tej wody. Wyszedł z wody napity tej słonej wody.

- Prawda? - zapytał się Dealer.

- No ta-- - nie dokończyła Sylwia, bo Dealer przeszedł obok niej i coś położył na ziemi.

- Nie do ciebie, mówię do profesora - powiedział Dealer i ukazała się nam ta sama czarna czaszka, którą miał przy sobie ten psychopata. Przeraziło mnie strasznie. Skąd miał tą czaszkę?!

- Dealer, czy ty... nie przedawkowałeś tej wody przypadkiem? - zapytałem się go lekko wystraszony tą całą sytuacją.

- Profesorze, czy możliwe, że można przedawkować wody? - zapytał się po raz kolejny do tej czaszki - Nie da się. Oj, Doknes, ty powinieneś się bardziej uczyć - powiedział Dealer lekko zawiedziony na mnie. Czułem się teraz jakby to on był głupszy ode mnie, ale no... jak dla mnie ta woda mu zaszkodziła na jego umysł.

- Dobra, ludzie. Mam pomysł, ale nie wiem czy Dealerowi to się spodoba - powiedziałem tak jakbym się bał Dealera, ale nie moja wina, że zachowuję się jak ten Aszturm. Czy Adratszum? Nie wiem.

- No dawaj Doknes - powiedziała Sylwia bym powiedział o swoim planie.

- No więc, musimy wsadzić wiadomość w butelce. Jeśli ktoś znajdzie, przypłynie tutaj nam na pomoc - wyjaśniłem swój plan. Dziewczynom spodobał się plan, ale Dealer musiał zepsuć humor.

- Czy ty myślisz, że jesteśmy w jakimś filmie Doknes? To przecież prawdziwe życie, a nie scenariusz, który sobie możemy pisać - powiedział Dealer, po czym znowu wyjął tą czaszkę - Czyż nie tak profesorze? - zapytał się znowu tej czaszki.

- Dealer. Schowaj w końcu tą czaszkę, albo wyrzucę ją razem z tobą do wody - powiedziała poważnie Sylwia do Dealera. Dealer oczywiście schował czaszkę, ale szybko Sylwia dodała - I masz jej nawet nie wyciągać z tej kieszeni - powiedziała tak jakby mama swojemu dziecku, ale no teraz musimy się opiekować Dealerem by nie zrobił czegoś głupiego.

- Właśnie. Na temat butelki Doknes. Jak my mamy ją znaleźć skoro nie było ani jednej pustej na wyspie? - zapytała się Pati mnie, ale już wiedziałem co robić.

- Trzeba ją zrobić. Tylko musimy zabrać trochę piasku ze sobą - powiedział, bo czym ona szybko wzięła trochę piasku. Zebrała tyle ile można, żeby zrobić z niego butelkę - Teraz ruszamy do domku na wzgórzu. Tam przy domku jest drzewo i jak będzie noc, to będzie przez jakiś czas naszym miejscem tymczasowego wypoczynku - powiedziałem, po czym chcieliśmy ruszyć do lasu, ale Dealer na swojej drodze zabił zwierzaka, a tym zwierzakiem był lis.

- DEALER!!! - nasza trójka krzyknęła ze strachem w głosie gdy ujrzeliśmy martwego lisa.

- Pogrzało cię?! Co ty wyprawiasz?! - zapytała się wystraszona Sylwia.

- Sorki, ale profesor powiedział żeby to zrobić - powiedział, po czym sam wszedł do głębi dżungli. My zaledwo popatrzyliśmy się na siebie ze strachem w oczach, ale szybko pognaliśmy za Dealerem by się nie zgubił sam w dżungli.

- Idziecie już? - zapytał się nas Dealer czekając już na nas przy świątyni. Chociaż czekał, a nie dalej ruszył jak to zrobił na plaży.

- Dobra. Teraz zobaczyć z świątyni gdzie domek jest - powiedziała Pati i patrzyła w kilka strony - Tam jest. Ruszamy dalej - powiedziała i wszyscy zeszli schodami na dół i szliśmy w stronę domku. Gdy byliśmy już przy domku, zaburczało mi w brzuchu.

- Dealer, masz coś do jedzenia? - zapytałem się Dealera czy ma coś. Poszukał w kieszeniach i wyjął coś. To było ciasto.

- Mam ciasta dla każdego - powiedział Dealer i podał dla każdego po jednym ciastu. Wziąłem ciasto, ale ciekawiło mnie skąd to ma.

- Dealer, ale... skąd ty masz te ciasto? - zapytałem się go bardzo zaskoczony.

- Od naszego przyjaciela, który popłynął łódką - gdy to powiedział, już wiedziałem o kogo mu chodzi, a on zaczął jeść te ciasto, ale ja nie chciałbym jeść coś co było od psychopaty, ale strasznie byłem głodny, ale zacząłem jeść. Dziewczyny też zaczęły jeść swoje ciasta i nawet całkiem dobre jest te ciasto.

- Całkiem dobre te ciasto - powiedziała zadowolona Sylwia gdy jadła te ciasto. Po zjedzeniu ciast poszliśmy do środka domku.

- Dobra. Pójdę szybko po drewno, a wy dziewczyny popilnujcie tutaj Dealera, okej? - powiedziałem do dziewczyn, by wiedziały co robić.

- Jasna sprawa Doknes - powiedziała pewna siebie Pati. Ja wyszedłem z domku, a obok niego jest drzewo. Zebrałem trochę drewna by było też na coś do pisania. Szybko zrobiłem stół rzemieślniczy, zrobiłem kilof i wykopałem szybko kamienia by zrobić piecyk. Gdy chciałem zrobić z kamienia piecyk, aż usłyszałem z góry dziewczyny.

- Doknes! Dealer coś znowu odwala! - powiedziała Sylwia, która stała przy drzwiach. Szybko wziąłem ze sobą rzeczy, które zrobiłem na zewnątrz. Szybko wszedłem do środka i ujrzałem to: czaszki wokół wejścia do balkonu. Przeraziło mnie to.

- Ja i Sylwia na chwilę odwróciliśmy wzrok od Dealera, a on już szybko postawił z kilka czaszek tutaj - powiedziała Pati, co się wydarzyło kiedy mnie nie było z nimi w środku.

- Dealer, możesz już przestać? - zapytałem się go lekko wkurzony, ale Dealer znowu gdzieś poszedł, a ja i dziewczyny baliśmy się Dealera bardziej niż zazwyczaj.

- Dobra. Doknes, ty rób co miałeś robić, a ja i Pati sprzątniemy te czaszki stąd - powiedziała Sylwia z powagą w głosie i zaczęliśmy od tego. Ja robiłem piecyk, a dziewczyny sprzątały czaszki z wejścia do balkonu. Aż wrócił Dealer do środka.

- Coś tu kombinujesz Damian. Przecież możesz mi wszystko powiedzieć - gdy to powiedział coś mu się źle zrobiło i wyszedł za drzwi i wyrzygał prawdopodobnie wodę z morza, ale jak wszedł do środka po tym to zrobił się jakimś cudem normalny - O Jezu, kto te czaszki postawił? - zapytał się dziewczyn, które nadal zdejmują te czaszki z wejścia do balkonu.

- To ty je tutaj postawiłeś Dealer - powiedziała Pati odpowiadając na pytanie Dealera, ale zrozumiała, że odpowiada Dealerowi, który chyba wrócił do normalności.

- Nic ci nie jest teraz?? - zapytała się nieco zaskoczona Sylwia po tym co się wydarzyło Dealerowi przed chwilą.

- No nie, ale... po jakiego czorta postawiałbym tyle czaszek? - zapytał się po raz kolejny i zaczynał wraz z dziewczynami sprzątać te czaszki.

- Po przedawkowałeś wodę z morza, a Doknes i my mówiliśmy ci żebyś tego nie robił, a zrobiłeś to. Nawet wyciągałeś tą dziwną czaszkę, którą miał ten psychopata - powiedziała Sylwia odpowiadając na pytanie Dealera, a on sam był nieco zmieszany tym jak odpowiedziała Sylwia na jego pytanie.

- Ale... nie zabiłem na szczęście nikogo, tak? - zapytał się lekko wystraszony Dealer pytając dziewczyn, ale dziewczyny musiały mu powiedzieć prawdę.

- Na temat zabijania, zabiłeś lisa gdy szliśmy z powrotem do tego domku - odpowiedziała Pati, a Dealer znowu chyba zaczynał się bać samego siebie, ale szybko pocieszyła go Sylwia.

- Ej, całe szczęście, że wyplułeś z siebie tą wodę i jesteś sobą, co nie? - powiedziała Sylwia szczęśliwa, a Dealer się uśmiechnął do niej. Ja między czasie zrobiłem szkło w piecyku i próbowałem zrobić z tego szkło w stole rzemieślniczym, ale nie mogłem jakoś tego zrobić, więc szybko poszłem do Dealera by mi w tym pomógł.

- Dealer, masz tu szkło i zrób z tego butelkę, proszę - dałem szkło Dealerowi, a zauważyłem, że dziewczynom udało się posprzątać te czaszki. Dealer podszedł do stołu rzemieślniczego i udało mu się zrobić butelkę - Super! Teraz napiszę wiadomość i jak ktoś ją przeczyta, to nas stąd uratuję - powiedziałem i napisałem tam dużymi literami "POTRZEBUJEMY POMOCY! OSO, SOS, OSO, SOS, OSO, SOS", a gdy skończyłem to Dealer ciągle mi mówił, że mam napisać, że jedzenie jest paskudne, a dziewczyny ciągle mówiły mu, że lepiej nie - Dobra, Dealer, wsadź tą wiadomość do butelki, okej? - powiedział Doknes podając mu list i butelkę, a gdy Dealer zobaczył wiadomość, to był trochę oburzony.

- Ale... przecież nie ma nic o jedzeniu - powiedział Dealer, a Sylwia z jego kieszeni wyciągnęła wszystkie ciasta jakie miał przy sobie, a gdy Dealer to zobaczył był nieco w szoku - Skąd mam te ciasta? - zapytał się zaskoczony, a ja się tylko uśmiechnąłem, że Dealer znów jest sobą.

- Dobra, trzeba z tym iść na plażę i dajmy do wody, może ktoś tutaj przybędzie i nas ocali - powiedziałem już ruszający w stronę plaży, a przyjaciele wprost za mną. Dotarliśmy na plaże, a Dealer trzyma butelkę z wiadomością w środku - Dobra, teraz rzuć ją do wody Dealer - powiedziałem mu co ma zrobić.

- Lepiej ja to zrobię, albo znowu Dealer napije się tej wody - powiedziała Sylwia zabierając mu butelkę z rąk i rzuciła ją całkiem mocno do wody.

- Widzę ją lekko. Popłynie na pewno gdziekolwiek - powiedziałem pełen nadziei.

- Dobrze, ale chodźmy lepiej iść spać, okej? - powiedział Dealer, a ja na to przytaknąłem na tak i zostaliśmy już na wszelki wypadek na naszym statku, który już powoli gasiliśmy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1675 słów

Widziałam już komentarze pod ostatnim rozdziałem i macie już kolejną część z tych przygód naszej czwórki przyjaciół.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro