Rozdział 1
Pov. Dealer
Spałem bardzo spokojnie na statku, dopuki nie obudzili mnie Doknes i dwie przyjaciółki.
- Dealer! Dealer, wstawaj! - budził mnie Doknes z snu. Gdy wstałem i otworzyłem oczy, to ujrzałem właśnie moich przyjaciół.
- O co chodzi Doknes? Dziewczyny, czy wiecie, która jest godzina? - zapytałem lekko zaspany.
- No wyobraź sobie, że nie mamy zegarka na tym statku - odpowiedziała mi Sylwia z lekką powagą w głosie.
- A tak a propo, widzisz tą mapę, tak? - podała mi Pati mapę do ręki.
- No... widzę, jesteśmy na środku oceanu - odpowiedziałem jak się już przyjrzałem mapie.
- No właśnie, chodź zobaczyć za okno - Doknes mi odpowiedział jakby coś się wydarzyło. Gdy ujrzałem przez okno naszego statku, od razu zauważyłem wyspę... ale zaskoczyło mnie to, że nie było jej na mapie!
- O w mordę... - odpowiedziałem zaskoczony. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Widzisz to? - Sylwia zapytała się niespokojna. Też byłem zaniepokojonym tym widokiem.
- No widzę, ale dlaczego tej wyspy nie ma na mapie? Co tu się dzieje? - zapytałem po raz kolejny. Byłem strasznie zaniepokojony. Zaczołem się aż bać od środka, ale zachowałem zimną krew.
- No właśnie nie wiem, ale mnie bardzo ciekawi - Doknes odpowiedział. Nie miałem pewności co do tego by do niej dopłynąć, ale nie miałem innego wyjścia.
- No dobra, ale zróbmy to rankiem. Nie chcę mi się chwilowo wieczorem płynąć na wyspę, której nie ma na mapie - odparłem na szybko.
- No dobrze. Wstajemy o świcie. Dobranoc Dealer - odpowiedziała Sylwia i poszła do swojej kajuty.
- Dobranoc Sylwia. Dobranoc Doknes, dobranoc Pati - odpowiedziałem i powiedziałem do reszty moich przyjaciół.
- Dobranoc Dealer! - opowiedzieli mi obydwaj i poszli do swoich kajut. Gdy poszłem do swojej kajuty, to odrazu powiedziałem do ciebie to.
- To było... dziwne - po tym nawet nie zmrórzyłem oka. Wyspa, na której nie ma na mapie? Od razu mnie to zaniepokoiło. Nie mogłem naprawdę po tym zdarzeniu zasnąć.
Rano przy wyspie...
Dopłyneliśmy do brzegu i od razu wszyscy wyszliśmy by przyjrzeć się tej wyspie.
- Jak tu jest pięknie! - od razu odparłem. Byłem normalnie oczarowany tą wyspą. Te krajobrazy... od razu mi się to spodobało na tej wyspie.
- Wygląda jak dla mnie... jak jakieś małe państwo - Sylwia odparła. Też tak myślałem i to było jak dla mnie niesamowite, aż z moich myśli przerwał Doknes.
- Też mi się tu podoba, ale... dlaczego jej nie ma na mapie? - zapytał się Doknes.
- Właśnie nie wiem - odpowiedziałem na szybko.
- Ale za to mam dwie obcje. Pierwsza jest taka, że możliwe ktoś nie chcę by ta wyspa była odwiedzana, albo... nic na niej nie ma - odpowiedział na swój sposób Doknes. Pati od razu zrobiła facepalma.
- Doknes, mamy XXI wiek, jak niby naukowcy nie znaleźli wyspy, która ma być na mapie, ale jej nie ma na mapie - odpowiedziała lekko zła Pati.
- No właśnie! Ta technologia jest bardzo wielkia, że na bank by znaleźliby tą wyspe - odpowiedziała Sylwia.
- Sylwia ma rację. Technologia wyszukiwawcza lądów na pewno by znaleźliby te miejsce - poparłem zdanie Sylwii.
- Chyba mi się zdaje, że może być ta pierwsza opcja, o którym nam mówił Doknes - Pati trochę nerwowo odpowiedziała.
- Czyli ktoś chce żebyśmy nie odwiedzali tej wyspy, a my się jej nie posłuchamy i wejdziemy tam. To jest nasz plan, tak? - zapytałem się naszej dwójki.
- Tak. To jest nasz plan - odpowiedział Doknes. Lekko pomyślałem przez chwilę.
- Okej, jak dla mnie spoko. To jest nasz plan. Idziemy pozwiedzać wyspę - wyskoczyłem z statku i wpadłem od razu do wody. Reszta też tak zrobiła i weszliśmy razem na brzeg.
- O mamuniu, ale tutejsza przyroda jest niesanowita - odparłem znowu na temat wyspy.
- No tak, ale ona jest taka... straszna... - powiedział przerażony Doknes. On od zawsze był taki... strachliwy. Nie będę nażekać, ale on taki jest.
- Możliwe jest, że mieszkają tutaj jacyś ludzie? - zapytała się zaciekawiona Sylwia.
- Chyba tak, ale jeśli nie to szkoda by było - odpowiedziałem na Sylwii pytanie.
- Łoł! Łoł! Ktoś tu jednak mieszka! - powedziała nam lekko przerażona Pati. Gdy ujrzałem w drzewa to zauważyłem tam jakiegoś starca.
- Oh shit... dzień dobry, czy oan tu hest mieszkańcem tej wyspy? - zapytałem się go tak dla pewności.
- ... Niczego to nie znajdziecie... - odpowiedział nam niewyraźnie starszy człowiek.
- Nie, nie, nie! My niczego nie szukamy, my jesteśmy poszukiwaczami przygód - szybko powiedziałem do starca.
- A czy pan mieszka tutaj? - zapytał się Doknes. Też byłem sam ciekawy czy on ty mieszka czy coś.
- ... Nie ma tu dla was miejsca... oni wam coś zrobią... - po raz kolejny starszy mężczyzna coś niewyraźnie powiedział. Nawet nie miałem pojęcia o czy tam wogóle mówił pod tą brodą.
- Jacy "oni"? O kim pan mówi? - mówi zaniepokojona Pati.
- ... Dziwni ludzie... Jeśli wejdziecie do tej dżungli... to spotka was wielka zguba... - odpowiedział na Pati pytanie i nas ostrzegł, przed jakimś niebiezpieczeństwem? To nie ma prawie sensu. Wymyśliłem cośbna szybko i miałem już zaplanowany mój plan. I tak wejde do dżungli, ale tak aby ten mężczyzna nas nie zauważył.
- Dobrze, to dziękujemy za radę! - powiedziałem do staruchowi i pomachałem do przyjaciół, by poszli za mną i tak zrobili - Chodźcie, na mamy co szukać, co nie? - powiedziałem tak aby skumali.
- Jasne! Lepiej wracajmy do naszego statku! - odpowiedziała tym samym sposobem Sylwia. Wszyscy omineliśmy starszego mężczyzne i weszliśmy w głąb dżungli.
- Te drzewa... ta flora jest nietutejsza - powiedziałem po raz kolejny na temat tutejszej tutaj przyrody.
- A może na serio nic nie znajdziemy? - powiedział nam Doknes pełen strachu.
- Doknes, stary, przed chwilą spotkaliśmy starego człowieka, który nam mówił o jakichś tam dziwnych ludziach, a ty się jeszcze bardziej boisz? - zapytała się Sylwia Doknesa.
- No nie, ale boję się, że ci dziwni ludzie, o których nam mówił starzec mogą nas porwać i coś nam zrobić - powiedział z lekkim niepokojem Doknes.
- Nie przeginaj Doknes. Plus, ty zawsze chciałeś jakąś szaloną przygodę z nami od kiedy miałeś pieluszkę na sobie - powiedziała Pati z mały żartem w głosie, co mnie i Sylwie rozbawił, a Doknes miał lekko obrażoną minę. Gdy odwrócił głowę, to ujrzałem dziwną świątynie.
- Hej! Zobaczcie na to! Jak myślicie, kto to zbudował? - zapytałem się reszty wskazując na świątynie.
- To na pewno nie atsekowie, bo oni inaczej budowali święte miejsca, a tego to ja akurat nie wiem - Sylwia od razu mi odpowiedziała.
- To kto to niby zbudował? Nie mogło to od razu spadnąć z nieba - Doknes jak dla mnie chyba zaczął się bać od środka, ale próbuje to jakoś opanować.
- Lepiej zobaczmy co ta świątynia kryje w sobie - Pati powiedziała z lekką ekscytacją w głosie. Od razu wszyscy poszliśmy po schodach i od razu ujrzaliśmy dół na samą dół. Było strasznie wysoko.
- Ale jest tu pięknie! Normalnie uwielbiam tutaj krajobrazy - powiedziała Sylwia patrząc się na wyspę. Uwielbiam jak Sylwia jest szczęśliwa i lubię patrzeć na jej uśmiech. No dobra... bardzo ją lubię, a wręcz... kocham ją. Całym moim sercem. Od razu z moich myśli zerwał mi krzyczący Doknes. Sylwia szybko pobiegła do nas by zobaczyć co się stało. Gdy ja znowu popatrzyłem się w dół, ujrzałem tam Doknesa na dole.
- Doknes! Nic ci nie jest tam na dole? - krzykneła do niego Pati.
- Nie! Lepiej nie skaczcie tutaj! Nie ma nawet stąd wyjścia! - krzyknął spowrotem do nas Doknes.
- Ja i tak tam do ciebie skoczę! - krzyknęła Pati i skoczyła tam do tej dziwnej wody. Zaskoczyło mnie to, że jej nic się nie stało.
- Czekajcie na mnie! - krzyknęła Sylwia i do nich skoczyła wylądując w te same miejsce.
- Skaczę tam do was! - krzyknąłem dp nich i skoczyłem do nich. Udało mi się skoczyć do tej dziwnej wody. Szybko z niej wyszłem.
- No i jak stąd wyjdziemy? Przecież nie mamy liny! - krzyknął lekko zmartwiony Doknes.
- Na pewno znajdziemy inne wyjście stąd. Teraz trzeba zobaczyć co mamy tutaj w tej świąteni - powiedziała Pati by lekko rozweselić Doknesa.
- To ruszajmy - poszliśmy i zobaczyliśmy tylko wielką ciemność.
- Doknes, masz pochodnie? Bo jestem głupi i wziąłem tylko miecz - powiedziałem tak, bo na serio nie miałem przy sobie żadnej pochodni.
- No mam na szczęście. Poczekajcie tylko chwilę - Doknes szybko sięgnął do kieszeni i wyjął po cztery pochodnie dla każdego z nas. Każdy sobie wziął i ją zapalił.
- Dzięki Doknes - podziękowała Pati Doknesowi, a gdy nasze oczy poszły do przodu, ujrzaliśmy wielki labirynt.
- Powiem wam, że lubię labirynty, ale w magazynach, nie w realu - odpowiedziała nam lekko przestraszona Sylwia.
- Spokojnie Sylwia. Najlepiej trzymajmy się razem, a się nie zgubimy w tym labiryncie - powiedziałem do Sylwii i złapałem ją za rękę by się nie bała. To jest dla niej pierwsza wyprawa do nieznanego miejsca, a wiem doakonale, że się boi, ale lubi przygody. Poszliśmy wszyscy razem do labiryntu. Jakimś cudem znaleźliśmy wyjście.
- Szmaragdy są na podłodze - zauważyłem to bardzo doskonale.
- Ludzie! Zobaczcie tam! - krzyknął do nas Doknes i gdy podniosłem wzrok to ujrzałem coś dziwnego. To wygląda jak dla mnie... nie. To nie jest możliwe.
- Lepiej się temu przyjrzymy z bliska tegi czegoś - Pati powiedziała szybko. Poszliśmy tam no i zobaczyliśmy...
- Czy to jest... statek kosmiczny? - zapytał się lekko zaskoczony jak i przerażony Doknes.
- Jak dla mnie... do jest statek kosmiczny! - Sylwia go popierała z przerażeniem.
- UFO jednak istnieje?! Jak niby to jest możliwe?!
- Ja... nie mogę w to uwierzyć... brak mi słów... - sam byłem zaskoczony. Nie mogłem w to uwierzyć, ale jednak. UFO istnieje.
---------------------------------------------------------
1489 słów
Sorki za to, ale nie mogłam tego na szybko zrobić, ale jak widzicie... długi ten rozdział. Mam nadzieje, że się wam podoba.
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro