Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Pov. Dealer

Spałem bardzo spokojnie na statku, dopuki nie obudzili mnie Doknes i dwie przyjaciółki.

- Dealer! Dealer, wstawaj! - budził mnie Doknes z snu. Gdy wstałem i otworzyłem oczy, to ujrzałem właśnie moich przyjaciół.

- O co chodzi Doknes? Dziewczyny, czy wiecie, która jest godzina? - zapytałem lekko zaspany.

- No wyobraź sobie, że nie mamy zegarka na tym statku - odpowiedziała mi Sylwia z lekką powagą w głosie.

- A tak a propo, widzisz tą mapę, tak? - podała mi Pati mapę do ręki.

- No... widzę, jesteśmy na środku oceanu - odpowiedziałem jak się już przyjrzałem mapie.

- No właśnie, chodź zobaczyć za okno - Doknes mi odpowiedział jakby coś się wydarzyło. Gdy ujrzałem przez okno naszego statku, od razu zauważyłem wyspę... ale zaskoczyło mnie to, że nie było jej na mapie!

- O w mordę... - odpowiedziałem zaskoczony. Nie wiedziałem co powiedzieć.

- Widzisz to? - Sylwia zapytała się niespokojna. Też byłem zaniepokojonym tym widokiem.

- No widzę, ale dlaczego tej wyspy nie ma na mapie? Co tu się dzieje? - zapytałem po raz kolejny. Byłem strasznie zaniepokojony. Zaczołem się aż bać od środka, ale zachowałem zimną krew.

- No właśnie nie wiem, ale mnie bardzo ciekawi - Doknes odpowiedział. Nie miałem pewności co do tego by do niej dopłynąć, ale nie miałem innego wyjścia.

- No dobra, ale zróbmy to rankiem. Nie chcę mi się chwilowo wieczorem płynąć na wyspę, której nie ma na mapie - odparłem na szybko.

- No dobrze. Wstajemy o świcie. Dobranoc Dealer - odpowiedziała Sylwia i poszła do swojej kajuty.

- Dobranoc Sylwia. Dobranoc Doknes, dobranoc Pati - odpowiedziałem i powiedziałem do reszty moich przyjaciół.

- Dobranoc Dealer! - opowiedzieli mi obydwaj i poszli do swoich kajut. Gdy poszłem do swojej kajuty, to odrazu powiedziałem do ciebie to.

- To było... dziwne - po tym nawet nie zmrórzyłem oka. Wyspa, na której nie ma na mapie? Od razu mnie to zaniepokoiło. Nie mogłem naprawdę po tym zdarzeniu zasnąć.

Rano przy wyspie...

Dopłyneliśmy do brzegu i od razu wszyscy wyszliśmy by przyjrzeć się tej wyspie.

- Jak tu jest pięknie! - od razu odparłem. Byłem normalnie oczarowany tą wyspą. Te krajobrazy... od razu mi się to spodobało na tej wyspie.

- Wygląda jak dla mnie... jak jakieś małe państwo - Sylwia odparła. Też tak myślałem i to było jak dla mnie niesamowite, aż z moich myśli przerwał Doknes.

- Też mi się tu podoba, ale... dlaczego jej nie ma na mapie? - zapytał się Doknes.

- Właśnie nie wiem - odpowiedziałem na szybko.

- Ale za to mam dwie obcje. Pierwsza jest taka, że możliwe ktoś nie chcę by ta wyspa była odwiedzana, albo... nic na niej nie ma - odpowiedział na swój sposób Doknes. Pati od razu zrobiła facepalma.

- Doknes, mamy XXI wiek, jak niby naukowcy nie znaleźli wyspy, która ma być na mapie, ale jej nie ma na mapie - odpowiedziała lekko zła Pati.

- No właśnie! Ta technologia jest bardzo wielkia, że na bank by znaleźliby tą wyspe - odpowiedziała Sylwia.

- Sylwia ma rację. Technologia wyszukiwawcza lądów na pewno by znaleźliby te miejsce - poparłem zdanie Sylwii.

- Chyba mi się zdaje, że może być ta pierwsza opcja, o którym nam mówił Doknes - Pati trochę nerwowo odpowiedziała.

- Czyli ktoś chce żebyśmy nie odwiedzali tej wyspy, a my się jej nie posłuchamy i wejdziemy tam. To jest nasz plan, tak? - zapytałem się naszej dwójki.

- Tak. To jest nasz plan - odpowiedział Doknes. Lekko pomyślałem przez chwilę.

- Okej, jak dla mnie spoko. To jest nasz plan. Idziemy pozwiedzać wyspę - wyskoczyłem z statku i wpadłem od razu do wody. Reszta też tak zrobiła i weszliśmy razem na brzeg.

- O mamuniu, ale tutejsza przyroda jest niesanowita - odparłem znowu na temat wyspy.

- No tak, ale ona jest taka... straszna... - powiedział przerażony Doknes. On od zawsze był taki... strachliwy. Nie będę nażekać, ale on taki jest.

- Możliwe jest, że mieszkają tutaj jacyś ludzie? - zapytała się zaciekawiona Sylwia.

- Chyba tak, ale jeśli nie to szkoda by było - odpowiedziałem na Sylwii pytanie.

- Łoł! Łoł! Ktoś tu jednak mieszka! - powedziała nam lekko przerażona Pati. Gdy ujrzałem w drzewa to zauważyłem tam jakiegoś starca.

- Oh shit... dzień dobry, czy oan tu hest mieszkańcem tej wyspy? - zapytałem się go tak dla pewności.

- ... Niczego to nie znajdziecie... - odpowiedział nam niewyraźnie starszy człowiek.

- Nie, nie, nie! My niczego nie szukamy, my jesteśmy poszukiwaczami przygód - szybko powiedziałem do starca.

- A czy pan mieszka tutaj? - zapytał się Doknes. Też byłem sam ciekawy czy on ty mieszka czy coś.

- ... Nie ma tu dla was miejsca... oni wam coś zrobią... - po raz kolejny starszy mężczyzna coś niewyraźnie powiedział. Nawet nie miałem pojęcia o czy tam wogóle mówił pod tą brodą.

- Jacy "oni"? O kim pan mówi? - mówi zaniepokojona Pati.

- ... Dziwni ludzie... Jeśli wejdziecie do tej dżungli... to spotka was wielka zguba... - odpowiedział na Pati pytanie i nas ostrzegł, przed jakimś niebiezpieczeństwem? To nie ma prawie sensu. Wymyśliłem cośbna szybko i miałem już zaplanowany mój plan. I tak wejde do dżungli, ale tak aby ten mężczyzna nas nie zauważył.

- Dobrze, to dziękujemy za radę! - powiedziałem do staruchowi i pomachałem do przyjaciół, by poszli za mną i tak zrobili - Chodźcie, na mamy co szukać, co nie? - powiedziałem tak aby skumali.

- Jasne! Lepiej wracajmy do naszego statku! - odpowiedziała tym samym sposobem Sylwia. Wszyscy omineliśmy starszego mężczyzne i weszliśmy w głąb dżungli.

- Te drzewa... ta flora jest nietutejsza - powiedziałem po raz kolejny na temat tutejszej tutaj przyrody.

- A może na serio nic nie znajdziemy? - powiedział nam Doknes pełen strachu.

- Doknes, stary, przed chwilą spotkaliśmy starego człowieka, który nam mówił o jakichś tam dziwnych ludziach, a ty się jeszcze bardziej boisz? - zapytała się Sylwia Doknesa.

- No nie, ale boję się, że ci dziwni ludzie, o których nam mówił starzec mogą nas porwać i coś nam zrobić - powiedział z lekkim niepokojem Doknes.

- Nie przeginaj Doknes. Plus, ty zawsze chciałeś jakąś szaloną przygodę z nami od kiedy miałeś pieluszkę na sobie - powiedziała Pati z mały żartem w głosie, co mnie i Sylwie rozbawił, a Doknes miał lekko obrażoną minę. Gdy odwrócił głowę, to ujrzałem dziwną świątynie.

- Hej! Zobaczcie na to! Jak myślicie, kto to zbudował? - zapytałem się reszty wskazując na świątynie.

- To na pewno nie atsekowie, bo oni inaczej budowali święte miejsca, a tego to ja akurat nie wiem - Sylwia od razu mi odpowiedziała.

- To kto to niby zbudował? Nie mogło to od razu spadnąć z nieba - Doknes jak dla mnie chyba zaczął się bać od środka, ale próbuje to jakoś opanować.

- Lepiej zobaczmy co ta świątynia kryje w sobie - Pati powiedziała z lekką ekscytacją w głosie. Od razu wszyscy poszliśmy po schodach i od razu ujrzaliśmy dół na samą dół. Było strasznie wysoko.

- Ale jest tu pięknie! Normalnie uwielbiam tutaj krajobrazy - powiedziała Sylwia patrząc się na wyspę. Uwielbiam jak Sylwia jest szczęśliwa i lubię patrzeć na jej uśmiech. No dobra... bardzo ją lubię, a wręcz... kocham ją. Całym moim sercem. Od razu z moich myśli zerwał mi krzyczący Doknes. Sylwia szybko pobiegła do nas by zobaczyć co się stało. Gdy ja znowu popatrzyłem się w dół, ujrzałem tam Doknesa na dole.

- Doknes! Nic ci nie jest tam na dole? - krzykneła do niego Pati.

- Nie! Lepiej nie skaczcie tutaj! Nie ma nawet stąd wyjścia! - krzyknął spowrotem do nas Doknes.

- Ja i tak tam do ciebie skoczę! - krzyknęła Pati i skoczyła tam do tej dziwnej wody. Zaskoczyło mnie to, że jej nic się nie stało.

- Czekajcie na mnie! - krzyknęła Sylwia i do nich skoczyła wylądując w te same miejsce.

- Skaczę tam do was! - krzyknąłem dp nich i skoczyłem do nich. Udało mi się skoczyć do tej dziwnej wody. Szybko z niej wyszłem.

- No i jak stąd wyjdziemy? Przecież nie mamy liny! - krzyknął lekko zmartwiony Doknes.

- Na pewno znajdziemy inne wyjście stąd. Teraz trzeba zobaczyć co mamy tutaj w tej świąteni - powiedziała Pati by lekko rozweselić Doknesa.

- To ruszajmy - poszliśmy i zobaczyliśmy tylko wielką ciemność.

- Doknes, masz pochodnie? Bo jestem głupi i wziąłem tylko miecz - powiedziałem tak, bo na serio nie miałem przy sobie żadnej pochodni.

- No mam na szczęście. Poczekajcie tylko chwilę - Doknes szybko sięgnął do kieszeni i wyjął po cztery pochodnie dla każdego z nas. Każdy sobie wziął i ją zapalił.

- Dzięki Doknes - podziękowała Pati Doknesowi, a gdy nasze oczy poszły do przodu, ujrzaliśmy wielki labirynt.

- Powiem wam, że lubię labirynty, ale w magazynach, nie w realu - odpowiedziała nam lekko przestraszona Sylwia.

- Spokojnie Sylwia. Najlepiej trzymajmy się razem, a się nie zgubimy w tym labiryncie - powiedziałem do Sylwii i złapałem ją za rękę by się nie bała. To jest dla niej pierwsza wyprawa do nieznanego miejsca, a wiem doakonale, że się boi, ale lubi przygody. Poszliśmy wszyscy razem do labiryntu. Jakimś cudem znaleźliśmy wyjście.

- Szmaragdy są na podłodze - zauważyłem to bardzo doskonale.

- Ludzie! Zobaczcie tam! - krzyknął do nas Doknes i gdy podniosłem wzrok to ujrzałem coś dziwnego. To wygląda jak dla mnie... nie. To nie jest możliwe.

- Lepiej się temu przyjrzymy z bliska tegi czegoś - Pati powiedziała szybko. Poszliśmy tam no i zobaczyliśmy...

- Czy to jest... statek kosmiczny? - zapytał się lekko zaskoczony jak i przerażony Doknes.

- Jak dla mnie... do jest statek kosmiczny! - Sylwia go popierała z przerażeniem.

- UFO jednak istnieje?! Jak niby to jest możliwe?!

- Ja... nie mogę w to uwierzyć... brak mi słów... - sam byłem zaskoczony. Nie mogłem w to uwierzyć, ale jednak. UFO istnieje.

---------------------------------------------------------

1489 słów

Sorki za to, ale nie mogłam tego na szybko zrobić, ale jak widzicie... długi ten rozdział. Mam nadzieje, że się wam podoba.

Bayo~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro