4.
Weszłam do swojego małego pokoju. Czarno-fioletowe ściany, duże łóżko z masą poduszek, wielka szafa na książki i ubrania, biurko i moja ulubiona rzecz wielkie drewniany parapet.
Siadałam zawsze na niego i rozmyślałam. Widok zza okna ujmował każdego, a szczególnie gdy padał śnieg. Porównywałam go wtedy do Papierowego Miasta ( a/n moja ulubiony film, a także książka).
Wzięłam mój ulubiony kocyk i usiadłam na parapecie. Małe płatki śniegu tańczyły razem z wiatrem. Delikatnie spadały w dół. W dół. I w dół. Odwróciłam wzrok na kalendarz przede mną. Trzydziesty października. Za dwa dni pierwszy listopada. Dzień pamięci o zmarłych. Wszystkich Świętych. Pragnęłam być teraz w Rosji. Z rodziną.Wzięłam telefon i wybrałam numer Danny'ego.
- Hej kicia po co dzwonisz?
- Pojedziesz ze mną, Sashą i Rose do Rosji?
- Pewnie maleńka. Już ci mówiłem tyle razy, że zawsze z tobą pojadę nawet na sam koniec świata.- w moich oczach zaszkliły się łzy.
- Kocham cię Danny. Jesteś dla mnie jak brat- wyszeptałam
- Ja ciebie też, a teraz księżniczko idź spać. Jest 1 w nocy. Dobranoc.
Podobnie minęła rozmowa z Rose. Po załatwieniu wszystkich spraw poszłam do kuchni. Dobrze wiedziałam,że na pewno spotkam tam Sashę.
-Siostra czemu nie śpisz?- usłyszałam jego głos za sobą
- Jedziemy dziś do domu- odpowiedziała szczęśliwa
- Okey. Ale mam jedno, ale. Jedzie z nami Mark. Nie pozwolę mu siedzieć cały dzień na mailami twoich fanów.
-Spoko brat.
....................
Sześć godzin później( około 9)
Czekaliśmy na nasz samolot. Mówią nasz miałam na myśli prywatny.
- Za ile będzie wujek - zapytał mnie Sasha. Popatrzyłam przed siebie. Nagle wylądował przed nami czarny samolot.
- Teraz- odpowiedziałam ze śmiechem.
Z samolotu wyszedł wujek Divker i Borys. Popatrzyłam z Rose z niedowierzaniem. Po dobrych parunastu sekundach byłyśmy uwieszone na moim kuzynie. Borys troszkę przypominał z budowy Popka, ale był o wiele przystojniejszy. Nie miał żadnych sztucznych blizn ani złoty zębów czy wytatuowanych oczu.
- Oj kuzyneczku stęskniłam się za tobą- powiedziałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors.
- Ej ja też- zaprotestowała Rose.
- Dziewczyny spokojnie. Ja za wami stęskniłem się jeszcze bardziej- powiedziawszy to podrzucił nas i położył na ziemie.
-Hej stary- zawołałam mój brat
- Hej Sasha, Mark u Danny. Gdzie Funny Luke?
- Dan chora, a on jedyny się zgodził się nią opiekować- odpowiedziałam
- Dzieci wsiadajcie jeśli chcecie być o 5 rano na miejscu
- Głupia zmiana czasowa- powiedziałam i weszłam do samolotu.
Zajęliśmy miejsca na dwóch wielkich kanapach. Na jednej usiadłam ja, Rosie i Danny, na drugiej Sasha Borys i Mark. Wujek poszedł do kabiny z pilotem. Po około pięciu minutach wystartowaliśmy. Wytrzymałam pół godziny po czy zasnęłam na ramieniu Danny'ego.
... Spanie...
Otworzyłam oczy. Leżałam na czymś twardym. Lekko podniosłam się. Zobaczyłam Marka i Rose rozmawiających ze sobą. Wstałam z mojej poduszki czyli ud Danny'ego. Podeszłam do nich i usiadłam na kolanach Marka.
- Maleństwo co ty robisz?- zapytał trochę zdziwiony.
- Siedzę na krześle. Nie widać??-n odpowiedziałam
- I jak z taką dziewczyną się nie zaprzyjaźnić. - powiedziała Rose śmiejąc się
- Haha bardzo śmieszne- odpowiedziałam i wstałam z kolan przyjaciela.
Nie wiem czemu, ale poczułam ukłucie zazdrości.
Poszłam do chłopaków. Sasha i Borys pili coś i oglądali jakiś mecz. Dan czytał książkę. Czasami nie mogłam zrozumieć, że był szkolnym Bad boy'em.
- Danny? Nie wygadasz się jak ci powiem pewną tajemnicę- zaczęłam Najbardziej z paczki mu ufałam.
- Pewnie Katty. Co jest?
- Ja napisałam tą książkę- wskazałam na Crazy Love.
- Ale .... jak? Kto ci pomógł? Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś ?
- Mark jest moim menagerem . Pomógł mi w tym.
- Zawsze wiedziałem , że jesteś uzdolniona księżniczko. I nie martw się nikt się nie dowie.
Popatrzyłam na przyjaciela. Pod tymi tatuażami i szkolną maską kryję się ktoś dobry. To dobro ja w nim znalazłam i wzmocniłam. Jestem szczęściarą!
,, Człowiek jest uniwersalny. Sam w sobie kształci dobro lub zło"
.................
Hej wam. Mam nadzieję , że rozdział się podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro