Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Allys...

Zerwałam się z łóżka. Szybko sięgnęłam ręką pod poduszkę. Jest! Wyłączyłam budzik. Jest godzina szósta pięć. Może pomyślicie, że jestem mega dziwna, ale ja zawsze budzę się minutę, dwie przed alarmem. Pognałam do łazienki, chcę sprawdzić czy, czasem jej wygląd nie jest efektem zmęczenia i niewyspania. Ale nie, wszystko nadal jest takie niesamowite i piękne. Wróciłam do mojego kufra aby zabrać ubrania. Dzień zapowiadał się słoneczny, więc postanowiłam przewietrzyć pokój. W łazience wykonałam wszystkie poranne czynności i wróciłam żeby się ubrać. Niebieski T-shitr, krótkie czarne spodenki i błękitne trampki za kostkę. Wróciłam do łazienki zmienić kolor włosów. Dzisiaj spiszę zamówienie na soczewki i farby o których wcześniej wsponinałm, więc dzisiaj ostatni raz się metamorfuję. Oczy pod kolor trampek i również niebieskie włosy. Hmmm... ten jednolity kolor jest nudny więc czas na improwizację! To może tak...

O, to jest to! Sięgnęłam do szkatułki z biżuterią którą wcześniej przyniosłam. Na dzisiaj moja wena co do wyglądu się wyczerpała, więc wybrałam mój stały zestaw. Małe czarne kuleczki i naszyjnik z zawieszką przedstawiającą liść dębu. Spryskałam się jeszcze cytrusowymi perfumami i popędziłam do pokoju wspólnego. Jak mogłam się spodziewać, dziewczyny jeszcze spały. Złapałam więc telefon (tu nie ma zasięgu, zrobiłam to z przyzwyczajenia) i spojrzałam na zegarek. 7.16. cisza nocna niedawno się skończyła. W takim razie, idę do biblioteki. Wzięłam ze sobą parę książek, ale wszystkie są mugolskie. Ciekawi mnie jaką lierature mają czarodzieje. Zerknęłam na tablicę ogłoszeń, by nie mieć potem problemu z hasłem (nowe hasło pojawia się w każdą sobotę).

Teraz to „ Karmelowe Fistaszki" są naszym kodem. Powoli spaceruję po starych korytarzach zamku. Spojrzałam na niebo. Obok jasnego słońca widać blady księżyc. Czyli za tydzień pełnia. Westchnęłam. Szkoda że tak piękny księżyc, musi tak bardzo przeszkadzać w życiu...

Zanim się zorientowałam, stałam przed wielkimi drzwiami do Biblioteki. Ale jakim cudem tu doszłam to ja nie wiem, nawet nie patrzyłam gdzie dokładnie idę! Pchnęłam przepięknie rzeźbione skrzydła i pewnym krokiem weszłam do pomieszczenia. Okazało się że ma dwa piętra. Nade mną jest sklepienie kolebkowe wykonane w całości z drewna. Przeszłam kilka kroków i zaczęłam wdychać najcudowniejszy zapach na świecie, zapach książek. Skóry, papieru, atramentu i kurzu. Podeszłam do masywnego biurka. Rzeźbienia przedstawiały sceny mitologiczne. Za kontuarem siedzi kobieta, średni wiek, jasnobrązowe oczy, okulary w szarych oprawkach i w wełnianej, fioletowej sukience. Podniosła na mnie srogie spojrzenie. Aha, czyli ma już wyrobione zdanie o uczniach. Przychodzą tylko po to, żeby skatować biedne książki i w celu siania zamętu. Uśmiechnęłam się do niej ładnie. Przynajmniej się starałam.

-Dzień dobry. Nazywam się Allys. Chciałabym się dowiedzieć, gdzie znajdę dział książek z fantastyką?- zapytałam szeptem. Spojrzała na mnie zdziwiona- wie pani, nie chcę obudzić książek, dlatego mówię szeptem- wiem co sobie myślicie. Czy ona jest tak bardzo szurnięta, że myśli, że można obudzić książkę? Ale książkoholicy wiedzą, że książki mają duszę i pozwalają nam przenieść się do innego świata, więc im też należy się szacunek i odpoczynek.

-Fantastyka?- powtórzyła z niedowierzaniem- W której ty jesteś klasie?

-Pierwszej, proszę pani. Jest sobota więc szkoda marnować wolnego dnia nie czytając książki- powiedziałam zgodnie z prawdą. Pani Catherine jak przeczytałam na plakietce.

-Oprowadzę cię po bibliotece jeśli chcesz- zaproponowała wyraźnie uradowana.

-Naprawdę? Bardzo chętnie!- nie dowierzałam we własne szczęście. Przecież ona może znać wszystkie tajemnice biblioteki! To była by niesamowita przygoda! Teraz jednak podążam za bibliotekarką. Pokazywała mi wszystkie działy i tłumaczyła funkcjonowanie wypożyczalni. Gdy doszłyśmy do pożądanego przeze mnie regału, księgarka odeszła. Lawirowałam między tomami. Zanim się zorientowałam minęły już dwie godziny. Zdecydowałam się na jedne z najgrubszych jakie znalazłam. Trylogia o bogach egipskich, pierwsza część nosi tytuł „Czerwona Piramida" autorstwa Riordan'a. Pogładziłam okładkę. Dłonie aż mnie świerzbią, żeby wziąć kolejne części. Ale chyba nie, będę pewnie miała dużo nauki. W mugolskiej szkole byłam naprawdę dobra. Zawsze miałam najlepsze oceny. Ale co to za filozofia poprawiać szlaczki i liczyć kredki? O czytankach nie wspomnę. Jak teraz pomyślę, że musiałam się ich pół dnia uczyć, żeby dostać najwyższą ocenę, chce mi się śmiać. No ale nie zapomniałam o pojedynku z tym przeklętym Blackiem. Poszłam więc do działu z zaklęciami.

- A... nie. B,bbb. Ach! Jest C!- mamrotałam pod nosem- Cu, cu, cukiernictwo... Mam!- złapałam opasły tom. Okładka jest wykonana z bladoróżowej skóry, grzbiet jest opisany pięknymi, złotymi literami. Delikatnie pogładziłam je opuszkami palców. „ Ciasta, babeczki i inne słodkości" pióra Amelii Jons. Główna okładka była ozdobiona malunkami przyborów cukierniczych i różnych przysmaków. Pierwowzór był wykonany kredkami akwarelowymi. Wiem, bo to moa ulubiona technika malowania. W środku książki, znalazłam niesamowite zaklęcia. Między innymi jak wyczarować mąkę, cukier, marcepan, lukier a nawet gumę do żucia! Zerknęłam na zegarek. Już 8.06?! zaczęło się śniadanie! A ja muszę jeszcze zostawić te książki w pokoju! Szybkim krokiem wróciłam do biurka pani Catheriny.

-Bo widzi pani, zaczęło się już śniadanie i nie zdążę zostawić książek w domitorium. Czy mogłaby pani przechować je dla mnie? Wrócę od razu po śniadaniu.- powiedziałam nieśmiało. Ona posłała mi tylko ciepły uśmiech i skinęła głową- Bardzo pani dziękuję, to do widzenia- gdy tylko znalazłam się na korytarzu, pomknęłam szybko do Wielkiej Sali. Spiszę się tak, ponieważ dzisiaj są rozdawane plany zajęć. Z tego, co zdążyłam się dowiedzieć, od pierwszej do piątej klasy chodzimy na prawie wszystkie przedmioty. Po SUMACH wybieramy tylko te, z których mieliśmy najlepsze oceny. Pochłonięta tymi myślami nie zauważyłam schodów. I już lecę na łeb na szyję. Widzę kamienną podłogę. Ale trzeba być łamagą, żeby pierwszego dnia się zabić. Nie wiem dlaczego, ale zamiast usłyszeć gruchot moich kości, słyszę śmiech. Śmiech przypominający szczekanie. Najpierw otworzyłam jedno oko, zobaczyłam rozbawione szare oczy i czarą czuprynę. Natychmiast spróbowałam się wyrwać. Te tajemniczy 'kotośek' ma jednak mocny uścisk. Podirytowana prychnęłam.

- Czy mógł byś z łaski swojej mnie puścić Black?- warknęłam.

- Ktoś wstał lewą nogą, już zapomniałaś, kto pomagał ci w nocy przenosić nielekkie koleżanki?- zapytał. Znowu prychnęłam.

-Puść mnie, albo wcale nie dam ci fory w dzisiejszym pojedynku. A poza tym, cała szkoła się gapi- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Jego oczy robiły się wielkie jak spodki. Poczułam, że jego uścisk słabnie więc szybko szarpnęłam swoim jednak ciałem i pobiegłam ze śmiechem. Wślizgnęłam się niepostrzeżenie do stołówki. Rozejrzałam się w poszukiwaniu koleżanek. Sądzę, że zdążyły już wstać.

CDN...

Ojciec Allys jest mugolem, a poza tym, czy zastanawialiście się, gdzie czarodzieje uczą się przed Hogwartem? No ale panna M. do tej pory uczęszczała do szkoły mugolskiej. Prawdopodobnie jeszcze wspomnę o jej wcześniejszej edukacji

|¤|¤|¤|¤|¤|¤|

1060 słów. Rozdziału spodziewajcie się dopiero w czwartek. Podobał się? Przepraszam za błędy i literówki jeśli jakieś są. Jakieś sugestie, rady? Proszę o opinię 😘

Ps dedyk dla:
Laniaania
whitee_girl__
LilyEvansPotter1
PatrycjaWinchester

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro