Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. TTM


- Na ten tychmiast masz nam opowiedzieć, co się działo! - rozemocjonowana Dor ciągnęła Allys za rękę, aby wydostać się w mrowia uczniów.

- Właśnie! - poparła ją Ana - Nie odpisywałaś przez pół wakacji! - powiedziała z wyrzutem - A potem, nie wyobrazisz sobie naszego strachu!, nie pojawiłaś na peronie! Nawet Syriusz się pytał, co się z tobą stało!

- Black? A temu co się odkleiło? - zapytała zdumiona niebieskowłosa. Oczy błyszczały złotem obserwując hogwardzki gwar, którego nie spodziewała się już nigdy ujrzeć.

- A widzisz! - wtrąciła się Dor - Skoro Syriusz pytał się gdzie jesteś, pomyśl jak czułyśmy się my!

- To było całkowicie nieodpowiedzialne! - dodała zbulwersowana Ana.

- Dajcie jej się wytłumaczyć! - powiedziała Lil. All rzuciła jej wdzięczne spojrzenie, które szybko zgasło pod kolejnymi słowami rudowłosej - Nie myśl, że jest mi cię żal... co to, to nie! Tylko chcę, jak najszybciej dowiedzieć się, co się z tobą działo! - prychnęła i łapiąc All za drugą rękę, pociągnęła ją w stronę szklarni. W końcu nauka przede wszystkim!

***

- Dziś będziemy zajmować się niezwykle pożytecznym ale również niebezpiecznym zębatym gerarium! - zakomunikowała rozradowana Pamona Sprout, niezwykle młoda i energiczna nauczycielka zielarstwa. Swoją pracę rozpoczęła około piętnastu lat temu. Przynajmniej tyle Allys się o niej dowiedziała.

- Już widzę te kolejki do Pomfrey. - mruknęła zmartwiona Ann i zaczęła pisać początek wypracowania Pottera na eliksiry. Chłopiec cudem ubłagał ją oraz Dor, aby napisały mu to nieszczęsne, karne wypracowanie dla Slughorna. Black zaczął zagadywać do Jasnowłosej Alicji, drugiej pupilki Mistrza Eliksirów! na temat Amortencji. Chciał koniecznie dowiedzieć się, czy można zapobiegać efektom jej działania. Zależało mu na czymś w rodzaju tarczy na tą wyjątkowo silną miksturę. Niestety (a na szczęście dla dziewcząt zadurzonych w Syriuszu Blacku) profesor usłyszał strzępek rozmowy. Tym właśnie sposobem zarobił na setny z kolei karny esej na dwie i pół stopy (zlituj się Merlinie!) o popularnych eliksirach miłosnych.

- No, piguła nie będzie szczęśliwa. - Dor pokręciła głową wyobrażając sobie ilości różnorakich leków, które niebawem trafią do gardeł nieszczęsnych piątoklasistów.

- Może nie będzie tak źle i o geranium będziemy tylko pisać. Ślimak powinien mieć zapas kwiatów tego chwasta. - rozmarzyła się Allys, której nie w smak było narażanie się na pokąsanie przez magiczną rosiczkę.

- ... Oczywiście każdy z was dostanie niezbędne rękawice ze skóry rogogona węgierskiego, jednak nadal proszę was o ostrożność i uwagę przy pozyskiwaniu kwiecia... - nauczycielka kontynuowała dekret ścięcia.

- To po ptokach. - westchnęła pozbawiona ostatniej nadziei Dor - Moje paznokcie nie mają szans tego przeżyć. - poskarżyła się patrząc z troską na zadbane, jasnoróżowe dzieło poprzedniego wieczora.

- Nie jojcz. Bardziej martwię się o całe palce! - skarciła ją Lily. Evans może i ubóstwiała eliksiry, ale babranie się w smoczym łajnie, czy narażanie kończyn jej na pewno nie bawiło.

- Tak więc moi drodzy, dobiorę was w trójki, czas nauczyć się efektywnej pracy w grupie. - pomysł belferki nie spotkał się z poparciem uczniów. Szklarnię numer siedem, największą ze wszystkich, wypełnił jęk zrezygnowanych uczniaków. - Nie marudzić! - ostrzegła pani Sprout. - Zacznijmy od waszego stolika nicponie... - mówiąc to podeszła do tradycyjnego stanowiska Huncwotów.

- Lupin, ty będziesz dziś z... Pandorą i Gretą Catchlove. - zadecydowała. Chłopak odetchnął lekko i skinął na przywitanie dziewczętom. - Black... co ja mam z tobą zrobić? - zapytała zrezygnowana. Widząc błagalne spojrzenia rzucane przez Syriusza w stronę Jamesa parsknęła:

- Zapomnij. Nie pozwolę wam rozsadzić mojej szklarni! Black będzie z panną Allys... - po cieplarni poniosły się dwa, wyjątkowo rozdzierające jęki - oraz z panną Dorcas. - Chociaż tyle pomyślała Allys.

- Pan Potter z panną Evans i panem Snapem. - wiele osób otworzyło szeroko usta. Przecież szklarnia dziesięciu minut nie wytrzyma gdy James i Severus będą pracowali razem! Jedyna nadzieja leży w Lily... może uda jej się ich trzymać w ryzach?

- Panna Ferras z panem Pettigrewem i Erooą Hilmitch. - zakończyła rozdzielanie felernego stoliczka i ruszyła dalej niszczyć życia nieszczęsnych uczniów.

- Mowy nie ma, żebym z nim pracowała! - parsknęła oburzona złotooka. Jej włosy zaczęły się robić niebezpiecznie czerwone.

- Myślisz, że ja za to o tym marzę? - warknął Black patrząc z niechęcią na Allys - Wolałbym, żeby ten chochoł odgryzł mi rękę do łokcia, niż żebym musiał z tobą pracować! - wypluł i zmierzył dziewczynę pogardliwym spojrzeniem.

- To da się załatwić. - powiedziała czerwonowłosa z okrutnym uśmiechem na ustach.

- Ty mał...

- Spokój! Nie mam zamiaru sprzątać na przerwie waszych szczątków! - oznajmiła kąśliwie Dor. Sprzeczki i groźby między All a Syriuszem były dla niej męczące.

- Jej szczątki? Przecież to upiór! - parsknął Black - Ona jest niecielesna.

- Tak? - zapytała ze słodką trucizną dziewczyna - Może się przekonamy? - zanim Black zdał sobie sprawę z zagrożenia, metalowy czubek buta Allys trafił idealnie w piszczel chłopaka. Ten na raz schylił się aby pomasować obolałe miejsce, i jak podejrzewała, zrezygnowana dziecinnym zachowaniem kolegów Dor, oraz ukryć ból malujący się na twarzy Gryfona.

- Ty mała... - w tym momencie pojawił się James i pacnął ostrzegawczo kolegę w ramię. W przeciwieństwie do Blacka, Potter lubił dziewczynę i nie chciał, aby ktokolwiek, w tym momencie, ucierpiał. James zdążył się nauczyć, że czerwony kolor włosów czarownicy nie ma nic wspólnego z miłością. - Masz szczęście mysi wypierdku, dziś jest dzień dobroci dla stworzeń. - stwierdził wspaniałomyślnie. Dziewczyna ledwie powstrzymała atak śmiechu na dźwięk dennej oddzywki Blacka. Pokiwała tylko głową i zakręciła szybko nadgarstkiem dłoni, w której ściskała różdżkę. Syriusza otoczyła fioletowa, skrząca mgiełka. Na nic dało się rozpaczliwe machanie rękoma i próby ucieczki. Magia wplotła się w czarne, długie włosy Blacka i zaplotła je w uroczą kitkę na czubku głowy. Pył osadził się w formie długotrwałego brokatu, a kucyk został dodatkowo ozdobiony liliową kokardką.

James Potter otworzył szerzej oczy, a jego usta niekontrolowanie drgały próbując powstrzymać uśmiech. Niestety pozostali uczniowie nie mieli tyle siły woli i słychać było rozbawione parskania i niewybredne komentarze. Twarz Blacka nabrała bordowej barwy i już już gdy sięgał po magiczny patyk, rozległ się ponaglający głos nauczycielki:

- No, bez obijania się! Migusiem po rękawice, wziąć ma je jedna osoba z grupy! Nie róbcie niepotrzebnego zamieszania! - instruowała pani Sprout. Przez chwilę panowała wrzawa przetykana wrzaskami nauczycielki. Syriusz zaprzestał na nienawistnym spojrzeniu mówiącym Jeszcze się policzymy. To nie koniec., skierowanym w stronę Gryfonki.

Odpowiedziało mu błyszczące, zawadiackie zerknięcie odpowiadające Kiedy tylko chcesz.

***

- To jest jakaś masakra! Niedopuszczalne! Po SUMach, rzucam to dziadostwo! - odgrażała się rozsierdzona brunetka patrząc z troską na zmasakrowany manicure. - Trzy złamane paznokcie, pięć odprysków ! Toż to robota na cały wieczór! -skarżyła się wymachując rękoma we wszystkie strony. Co bardziej rozgarnięci uczniowie umykali przed śmiercionośnymi wahadłami, ale znaleźli się i tacy, co oberwali w ucho czy oko.

Lily wywracała oczami raz po raz, gdy Meadowes podtykała jej dowód zbrodni! pod nos. Anna całkowicie pogrążona w kolejnej publikacji Marelin Kithok Fiołkowe kanarki. Jak je znaleźć., nie zwracała uwagi na dramat rozgrywający się tuż tuż. Allys przegryzała lodowe myszy trzeszcząc przy tym niemiłosiernie.

- Nie moja wina, - czerwonowłosa połknęła lodowy ogon - że ten cymbał Black, starał się wepchnąć mnie w paszczę półmetrowej rosiczki! - oburzyła się All pod karcącym spojrzeniem koleżanki.

- Może i tak, ale to moja ręka trafiła do jej przełyku!!! - zauważyła całkowicie spokojnie. All parsknęła i wyminęła pierwszoroczniaka, który nieudolnie próbował uwolnić podeszwy swoich butów z wyjątkowo ciągnącej się mazi. Zapewne starsi koledzy (może nawet i Huncwoci?) przygotowali psikus dla nieuważnych kotów. Złotooka strzyknęła palcami i kiwnęła niespostrzeżenie palcem. Używanie drobnych zaklęć nie wymagało od gryfonki użycia różdżki, wystarczy że ta była blisko.

Chłopak mocniej szarpnął nogą, ale że kałuża zniknęła, czarodziej wylądował boleśnie na tyłku. Paru uczniów zaśmiało się, jednak rozradowany chłopak popędził w stronę wielkiej Sali. Jednak zdąży na obiad!

- Jak myślicie dziewczyny, SUMy będą trudne? - zapytała zamyślona Lily. Dor popatrzyła na nią jak na czarownicę z wielką, stereotypową kurzajką na orlim nosie.

- Lil, co ty wygadujesz! Jakie SUMy! Mamy prawie cały rok! A ty mi już o SUMach gadasz... - załamała się brunetka.

-Właśnie Dor, mamy tylko NIECAŁY rok. - podkreśliła zatrwożona Evansówna.

- E, Lila, no kto jak kto, ale ty nie masz się czym stresować. - powiedziała znużona All. Dziewczyna spodziewała się, że Ruda prędzej czy później (a jednak wcześniej!) wywlecze temat testów i nie odpuści do ostatniego dnia. - Założę się, że będziesz miała same Wybitne z każdego egzaminu!

- A nie to co my. - zasępiła się Meadowes.

- Mów za siebie! - powiedziała All - Ja, mam bardzo ambitny plan. Od dziś będę uczyła się systematycznie! - ogłosiła z lekkim uśmiechem.

- Lil, zaraz po obiedzie musimy iść do Skrzydła Szpitalnego. - wyszeptała ze zgrozą dotąd milcząca Ana. Koleżanki natychmiast zapomniały o poprzednim temacie i obskoczyły Ferras, tym samym torując wejście do Wielkiej Sali.

- Co się dzieje Ann? - zaniepokoiła się Lil. - Coś cię boli?

- Przecież to oczywiste! - jęknęła zrozpaczona szatynka - All ma niesamowicie wysoką gorączkę! - zaczęła lamentować jakie to powiązania mogą wyniknąć, szczególnie, że domniemana chora zaczęła majaczyć. Przestraszone dziewczyny zaczęły się śmiać i raźno wkroczyły do Wielkiej Sali. Czas uszczuplić zapas bagietek w hogwardzkiej kuchni!

***

- Pamiętasz to Lil, prawda? No i Wilehma wtedy To ja pierwsza miałam tą bluzkę! - relacjonowała przejęta Dor. Oczywiście genialnie odwzorowała piszczący głos gryfońskiej tapeciary, co wywołało śmiech dziewcząt - Oczywiście wiedziała, że to nie możliwe, bo ten top dostałam od siostry kuzyna wujka siostry matki - tak, ta piąta woda po kisielu zwana dalej ciotką pracowała w największym, magicznym domu mody. Dorcas często dostawała najnowsze ciuchy aby promowała je wśród uczennic Hogwartu. - przysłała mi je dobre dwa tygodnie temu. - prychnęła Dor. Anna dalej pisała nieszczęsne wypracowanie Blacka, Lil dziabała resztkę kurczaka z roszpunką a All w geście totalnej rezygnacji, miarowo uderzała głową w stół. Dorcas oczywiście nie spostrzegła, że koleżanki nie przeżywają równie mocno jak ona całego zajścia z gryfonką Jeweret.

- Moi drodzy! - po Sali rozniósł się donośny głos dyrektora. Dzięki temu trajkocząca Dor umilkła, a wszyscy uczniowie zwrócili zaciekawione spojrzenia w kierunku czarodzieja. Dumbledore rzadko przemawiał w dni powszednie. Co więcej, nauczyciele, którzy zjawili się na posiłku, nie mieli wesołych min. To jednak nie pokrywało się z zadowolonym głosem profesora. Uczniowie zaczęli szeptać.

- Proszę o spokój! Tak więc moi mili - zaczął dyrektor omiatając Salę czujnym spojrzeniem - nie chciałem wam zaprzątać głów przed posiłkiem.Niektórzy z was. traktują jedzenie jako cud, i mogli by mnie całkowicie zignorować. - uśmiechnął się widząc parędziesiąt zawstydzonych twarzy, w których najbardziej szkarłatne było oblicze Petera. - Wracając do tematu, mam niezwykłe szczęście ogłosić, że Departament Magicznych Gier i Sportów, po wielu latach prac i przygotowań, postanowiło przywrócić Turniej Trójmagiczny!Teraz jadalnia zawrzała od podekscytowanych dyskusji i okrzyków zachwytu.-Moi drodzy! - zagrzmiał głos dyrektora - Pozwólcie mi dokończyć. Czasu na rozmowy będziecie mieli wiele, ale to później! - zwrócił uwagę i już przy względnej ciszy kontynuował - Turniej odbędzie się na całkowicie innych zasadach, niż było to dotychczas. Rozgrywki odbędą się we francuskiej Akademii Magii Beauxbatons! - teraz zgiełk wywołany tą informacją trwał bardzo długo...zrezygnowany dyrektor stanął wygodniej i postanowił poczekać, aż emocje choć trochę opadną.


***

Witajcie moi Kochani! Najpierw chcę złożyć gorące życzenia wszystkim Nataliom obchodzącym dziś imieniny.

Sprawa druga i najważniejsza! Zgłosiłam się do konkursu „Skrzydlate Słowa" organizowanego przez Laylę Weldon. W związku z tym z całego serca proszę:

Kochana rusałko, poświęć mi chwilkę i zajrzyj na naprawę krótki (jedna strona A4) one shot o tytule W nocy, gdy nie śpię.

Jeśli Ci się spodoba to zagłosuj i skomentuj moją pracę, bardzo mi na tym zależy.

Z góry dziękuję.

A teraz sprawa kolejnego rozdziału.

Myślę, że jest szansa na rozdział przed 15 SIERPNIA. Oczywiście, jeśli gorąco powitacie ten rozdział, powinno pojawić się coś wcześniej.

Mam nadzieję, że rozdział Was nie zawiódł i choć troszkę się podobał.

Aż 1750 słów powinno Wam zrekompensować długi czas ciszy z mojej strony.


Deszcz gwiazdek za TRZY! DWA! JEDEN?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro