Posiadłość Krwiopijców
Biegnąc przez teren wilkołaków czułam ich zapach wszędzie,jednak w pewnym miejscu poczułam kogoś jeszcze kto na pewno nie był wilkołakiem.Alfa ostrzegał mnie przed innymi istotami.Usłyszałam wycie ,jednak bardzo daleko.Wiedziałam że ktoś za mną szedł.Poruszał się bezszelestnie.W pewnym momencie odwróciłam się i zobaczyłam go.Miał bladą twarz,ubrany w czarne ubrania,nie trzeba było się długo domyślać że nie powinno mnie tu być.Poszłam tak daleko że dotarłam do posiadłości ....Wampirów.Chłopak uśmiechnął się odsłaniając białe kły.
?:Chyba nie powinno cię tu być..
Przemieniłam się.
ja:może...
Widziałam w jego oczach coś czego inne wampiry nie miały.....dobroć.
ja:dlaczego nie zaatakujesz mnie?
?:a po co?Jadłem przed chwilą ,nie jestem głodny.
ja:nie jesteś taki sam.
?:zapomniałem się przed stawić..jestem Stefan.
ja:Aurora... nie lubicie się z wilkołakami?
Stefan:ja nic do nich nie mam ,ale muszę słuchać swojej pani
ja: dlaczego za mną idziesz?
Stefan:taki mam rozkaz
Wampiry już wiedzą że tu jestem?Jakim cudem?
ja:skąd twoja pani wie że tu jestem?
Stefan:ma swoje sposoby,jesteś także na jej terenie.
Cholera.Nie dość że uciekam przed zamkiem to teraz jeszcze przed Wampirami i Wilkołakami.Zapadła cisza która nie trwała długo.
Stefan:chodź,chce cię zobaczyć
ja:kto?!
Stefan:moja pani
Zawahałam się ,ale poszłam. Weszliśmy do wielkiego domu.Czułam zapach krwi ,ale nie wampirów ,umieli je maskować.Od wejścia nie widziałam żadnego wampira.Spostrzegłam jakiś rusz w sali przed nami,weszliśmy do środka.Siedziało tam mnóstwo Wampirów.
?:a więc to ta zmiennokształtna..
Stefan:tak
Staliśmy na środku gdzie wszyscy się na mnie patrzyli.
?:Co tutaj robisz
ja:po drodze...
?:po drodze gdzie?!
ja:jak najdalej z tąd..
Przełknęłam ślinę.Przypomniało mi się jak ktoś mi kiedyś powiedział że Wampiry boją się zmiennokształtnych.
?:gdzie chciałaś iść?!
ja:a co cię to?!
Chciałam wyjść ale drzwi zamknęły mi się przed nosem.
ja:serio na tyle cię tylko stać...?
Widziałam że ją wkurzyłam.
?:pamiętaj kim jestem,i gdzie jesteś.
ja:dobrze wiem gdzie jestem , ale ciebie słuchać się nie muszę.
Przejechała mnie swoim spojrzeniem.Nie zwracałam na to uwagi.Otworzyłam drzwi i wyszłam.Za mną wybiegł Stefan.
Stefan:heh nie boisz się jej?
ja:a czego mam się bać jestem silniejsza...
Stefan chwycił mnie i spojrzał mi w oczy.
Stefan:jeżeli ty jesteś tym kim myślę to masz szanse pogodzić nas z wilkołakami.
ja:a czemu akurat ja?
Stefan:bo ty jesteś ....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro