Trzeci dzień wycieczki.
Wstajemy wcześnie.
Trzeba jeszcze pokuj ogarnąć.
Muszę wspomnieć, że poprzedniego wieczoru była bitwa na kabanosy i trzeba to było posprzątać.
Oczywiście gdy ja i Rajanna wyszłyśmy to potem dziewczyny nas obwiniły, że nie pomogłyśmy posprzątać( posprzątałyśmy, a kabanosy to były Martyny!)
Potem śniadanko, znoszenie walizek( ja, Rajanna, Julka Pałka i Agata zniosłyśmy jako pierwsze)
I do świątyni czaszek!
Gdy dojechaliśmy byliśmy pierwsi.
Weszliśmy i szczerze mówiąc to bardziej podobała mi się świątynia czaszek w Czechach.
Potem ( po zwiedzeniu)
Poszliśmy na szlak ginących zawodów.
Było tam bardzo fajnie.
Podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna najpierw lepiła garnki( czy cuś), a druga to jest ja jedliśmy chlebek z masłem/ smalcem, coś tam pani o haftowaniu też opowiadała, a potem wolne dopuki garków lepić nie skończą.
I były też zwierzątka!
Koza Andrzej do boju!
Iluminati w świątyni czaszek.
Potem lepiliśmy garki.
I było fajnie!
Potem jeszcze pojechaliśmy do kopalni złota tu już ble.
I płukaliśmy złoto jak za dawnych czasów. Ale wszyscy się skapneli, że złoto prawdziwe nie jest, bo jakby tak rozdawali, bo by zbankrutowali. A i tak nic.nie pobije tego co w muzeum przy kopalni widzieliśmy!
I powrót do domu!
Jedziemy. Już niedaleko domu, ale stop!
Toaleta!
Pani powiedziała, że zatrzymamy się na Orlenie( najbliższym).
Skończyło się to jednak tak, że minęliśmy 10 stacji i na ŻADNEJ się nie zatrzynaliśmy.
Ale okazało się, że mamy postuj w McDonald'zie.
Oczywiście prawie wszyscy hamburgerki itd.
Ja osobiście miałam zakład z Rajanną ile osób będzie rzycać, ale ku baszemu rozczarowaniu nikt nie zwymiotował:-(:-(:-(:-(:-(
W końcu dotarliśmy do Barlinka gdzieś 22/23 godziną. I mieliśmy potem wolne.
Koniec wycieczki.
***
Time Skip
Tak wyglądał ostatni dzień wycieczki. A i mam info w ostatnim rozdziale nie zamieściłam wizyty w kopalni złota. Przepraszam za ten błąd.
Przepraszam!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro