Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 9

Od dwóch  dni próbowałam przysłuchiwać się  rozmowom starszych uczniów ,by wybadać kto mógłby być zaginionymi uczniami. Nikt jednak nawet nic nie zasugerował.  Ciekawość nie dawała mi spokoju i nie pozwalała spać w nocy. 

Nie powiedziałam o tym moim współlokatorką. Skoro dyrektor postanowił to utrzymać w sekrecie ,nie powinnam o tym wspominać .  Chodź bardzo mnie korciło. Nie wiedziałam jeszcze na ile mogę im ufać . Hal widział że coś mnie męczy ,ale nie dopytywał. Byłam mu za to wdzięczna . Nie znosiłam kłamać.

Jak się okazało Will ,Louie i Markus to jedni z "ulubionych" uczniów dyrektora . W ciągu tamtych dwóch lat złamali ponad połowę zasad szkolnych i jakimś cudem nadal nie wylecieli. Była to zapewne sprawa Mony która, no cóż … karzdego potrafiła omamić.  Nie dowiedziałam się jakim stworzeniem nadnaturalnym jest , ale i tego niedługo się dowiem .

Zamknęłam zeszyt do Niezwykłych Roślin i przetarłam zmęczone oczy.  Byłam w naszym pokoju sama .Ronnie poszła pobiegać ,bo jak twierdziła, miała za dużo energii , a Gwen postanowiła zaczerpnąć inspiracji z natury i poszła do lasu poszkicować zwierzęta. Nie chciałam jej tam puszczać samej , zwłaszcza że jako jedna z niewielu (jeśli nie jedyna ) wiedziałam o zaginionych uczniach. Ten las wokół szkoły nadal mnie przerażał. Nie wiedziałam jedynie gdzie jest Abigail , ale nieszczególnie mnie to martwiło . Bardziej interesował mnie brak mojej suszarki do włosów . 

Samotna i znudzona jak raz postanowiłam się pouczyć, więc tak oto wylądowałam na  moim łóżku, z całą masą zeszytów i podręczników. Przerobiłam już większość omawianych na lekcjach tematów .   Większość przedmiotów nie stanowiła dla mnie problemów , ale były takie przedmioty jak na przykład Nauka o Rasach Nadnaturalnych , Historia , czy Zielarstwo  na których to w ogóle nie mogłam się skupić. I o ile dwa przedmioty były dla mnie zupełnie nowe , tak Historia była trudna pod względem tego jak bardzo myliły mi się wydarzenia ze świata Ludzi z tymi ze świata Nadnaturalnych . Nauczyciel powtarza mi cały czas że to tylko chwilowe ,ale tak czy siak ,jest to dość trudne.  Dlatego zostawiłam te przedmioty na koniec , czego teraz … w sumie dość mocno żałuję. Dawno nie wpadłam na równie zły pomysł.

Chwyciłam pierwszą z brzegu książkę ( jak się okazało Naukę o Rasach Nadnaturalnych , w skrócie NORN)  i poprawiłam się na poduszkach. Czekało mnie jeszcze parę godzin nauki przed obiadem więc nie zamierzałam marnować czasu .  Czytałam jeden temat w podręczniku nieraz po 10 razy , mimo to nadal nie mogłam zrozumieć nawet tych najbardziej podstawowych rzeczy.  Po jakiejś godzinie stwierdziłam że będę musiała znaleść sobie kogoś do pomocy, albo zacząć zapisywać się na dodatkowe zajęcia . 

PUK PUK PUK 

Ktoś mało delikatnie zaczął walić w drzwi do naszego pokoju. Odłożyłam książkę mocno zirytowana . Zapewne Abigail znowu zapomniała klucza . Często jej się to zdarza , a potem  chodzi wściekła jak osa ,bo musi nas szukać po całej szkole. Zwykle tak czy siak okazuje się że miała klucz w kieszeni. 

PUK PUK PUK ! 

Agresywne walenie się powtórzyło w momencie jak postawiłam stopy na ziemi. Zerknęłam na półkę Abigail. Naprawdę tym razem zapomniała klucza.

PUK PUK PUK!!!!

-oj nie wal tak w te drzwi ! Już otwieram ! -krzyknęłam podchodząc do drzwi. Przy okazji kopnęłam  leżącego na ziemi kapcia Gwen prosto pod jej łóżko . Zamek szczęknął głośno gdy w końcu udało mi się przekręcić ciężko chodzący klucz. Nacisnęłam na klamkę ,by otworzyć drzwi  - i może naucz się nosić klucz przy sobie ,a nie potem masz pretensje do ...

Urwałam zauważając osobę po drugiej stronie drzwi. Nie była to Abigail. Zmylił mnie przez sposób pukania , dlatego zamiast sprawdzić kto się dobija do drzwi ,nawrzeszczałam na zupełnie obcego chłopaka.

Przystojnego chłopaka w roli wyjaśnienia. Był wysoki i dobrze zbudowany . Na pewno starszy  ,bo wizualnie znam cały nasz rocznik ,mimo tego że jest dość duży. Skórę miał nieco ciemniejszą od mojej , usta zaciskał w wąską linię , a niebieskie oczy przeskanowały całe moje ciało , sprawiajac że poczułam się skołowana . 

I to wcale nie dlatego że przyglądał mi się przystojny facet. Chodź to po części też . Chodziło bardziej o to jak wyglądałam . Po porannym treningu wzięłam prysznic więc włosy  nadal wilgotne ( bo suszarka gdzieś zniknęła) związałam w coś co można nazwać kokiem , a ubrałam na siebie czarne szorty do ćwiczeń i zwykły sportowy top. Stwierdziłam jednak ,że nie mogę mu pokazać jak  bardzo skołowana jestem. Dlatego oparłam się jedną ręką o drzwi a drugą podparłam się pod bok .

-A ty to ? - zmarszczyłam brwi 

-Leo , szukam siostry - powiedział patrząc mi prosto w oczy.  Prychnęłam na jego słowa .

-musisz sprecyzować stary , dzielę pokój z trzema innymi dziewczynami więc …

-Jest Ronnie ? Czuć ją bardzo wyraźnie - miałam ochotę się roześmiać. Ten chłopak w ogóle nie był podobny do Ronnie .  Po chwili jednak przypomniało mi się ,że raz czy dwa rudowłosa wspominała coś o braku podobieństwa między nią a resztą rodzeństwa . Zresztą dlaczego miałby kłamać ?

Dlaczego miałabyś mu ufać ?

-nie ma jej , i nie wiem kiedy będzie , coś jeszcze ? -zapytałam niezbyt miło chcąc jak najszybciej z powrotem zająć się swoimi sprawami .

Chłopak uśmiechnął się ,i przeczesał swoje jasne włosy palcami . Obserwowałam go z rezerwą. Naprawdę denerwowałam się coraz bardziej. Skoro był bratem Ronnie musiał być wilkołakiem . A z jakiegoś powodu trochę mnie to niepokoiło. Co było dziwne bo potrafiłam przesiedzieć z rudowłosą cały wieczór na jednym łóżku i czuć się nadwyraz komfortowo .

-złośnica z ciebie -stwierdził opierając się o framugę drzwi. Trochę za blisko mnie jak na mój gust 

-owszem ,bo nie lubię jak ktoś mi przeszkadza 

-chyba raczej wybawia od nauki - stwierdził patrząc ponad moim ramieniem . Miałam okropną ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem. - skoro nie wiesz kiedy wróci to może wiesz gdzie poszła ?

-powiedziała że idzie pobiegać tyle wiem - wzruszyłam ramionami -możesz iść jej szukać , na pewno szybko ją wyniuchasz 

Chłopak prychnął śmiechem jeszcze bardziej nachylając się w moją stronę . Powstrzymałam się od odruchu odsunięcia się od niego . On robił to specjalnie . Chciał mnie zdominować w tej rozmowie . Ronnie też tak czasem robiła .  Nie ze mną te numery.

-wiesz ,to zajęłoby mi cały dzień ,chyba szybciej będzie jak tu na nią zaczekam -

-możesz zaczekać przed akademikiem- warknęłam w jego stronę 

-owszem ,ale tam będzie nudno  , więc jak ?- czując że nie pozbędę się go za szybko  otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam go do środka.

-chyba trafisz na łóżko siostry sam ? -zapytałam gdy mnie mijał. Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi.  Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę chłopaka ,który dziwnie wpatrywał się w łóżka. -coś nie tak ?

-gdzie ty śpisz jeśli można wiedzieć ? - zapytał zerkając na mnie .

-po lewej , a co nie widać ?  - chłopak wzruszył ramionami i wyłożył się wygodnie na łóżku swojej siostry . 

-chyba dużo u ciebie leży bo kołdra jest mocno przesiąknięta jej zapachem 

Stwierdził gdy ponownie usiadłam na swoim łóżku. Tym razem nic nie odpowiedziałam. Prawda była taka że Ronnie skakała po całym pokoju i nie raz nie dwa wskakiwała do mnie wieczorami i leżała w moich nogach dopóki nie zasnęłam. Raz nawet w wilczej postaci i zostawiła całą masę futra na pościeli.

Wróciłam do nauki. Chwyciłam podręcznik do Zielarstwa  jednocześnie otwierając zeszyt. Spisywałam sobie co ważniejsze informacje , starając się ignorować Leo , który zaczął kręcić się po pokoju i grzebać w rzeczach młodszej siostry .  Próbował też zajrzeć do mnie ,ale od razu kazałam mu wracać na stronę Ronnie . Zaśmiał się cicho i wrócił na łóżko siostry. 

Próbowałam się skupić na tym co czytam , naprawdę próbowałam . Nie mogłam jednak osiągnąć pożądanego efektu ,gdy znudzony wilkołak zaczął się we mnie wpatrywać.  W myślach powtarzałam , nazwy i właściwości różnych roślin ,ale czując na sobie jego wzrok stresowałam się i co chwila gubiłam wątek. 

-możesz przestać się gapić?- zapytałam w końcu, nie odrywając oczu od tekstu w podręczniku.

-obawiam się że jesteś najciekawszą rzeczą w tym pomieszczeniu i jedyną na którą warto zwrócić uwagę 

-uważaj bo się zarumienię - rzuciłam z ironią ,przewracając stronę. Znowu się zaśmiał. Byłam bardzo ciekawa co go tak bawi. -coś ty taki wesoły ? 

-nawet mi się nie przedstawiłaś złośnico - zerknęłam na niego. Faktycznie . Przez całą złość zapomniałam mu się przedstawić .

Wzięłam głęboki wdech . Potem następny . Dlaczego ten chłopak tak bardzo działał mi na nerwy ? Przecież ledwo go znam . Nawet Abigail mnie tak nie zdenerwowała przy pierwszym spotkaniu. Co ta szkoła ze mną robi ? 

Wczoraj też miałam jakiś dziwny napad gniewu. Nawet Abigail mnie nie zaczepiała . Ronnie leżała spięta na swoim łóżku . Gwen gdzieś zniknęła na całą noc i wróciła dopiero nad ranem. 

Obudziłam się wtedy ,chodź ona chyba tego nie widziała.  Obserwowałam jak przebiera się w piżamę a potem siedziała przez dłuższą chwilę na łóżku tępo wpatrując się w  łóżko Abigail. Potem przez chwilę wpatrywała się też w powarkującą przez sen Ronnie . Podniosła się nagle i wyjęła coś z pod łóżka. Parę minut później poszła spać.

Zanim zdążyłam ją rano zapytać o co chodzi wyszła z pokoju.

-Cara Hamilton - powiedziałam chwytając następną książkę. 

-siostra tego Hamiltona ? Naszego szkolnego dowcipnisia ? - dopytywał nachylając się w moją stronę - nie wspominał że ma siostrę

-kuzynkę- burknęłam nie chcąc się znowu tłumaczyć

-ciekawe… -kątem oka widziałam jak odchyla się z powrotem na poduszki i zakłada obie ręce za głowę. - o jakiejś kuzynce wspominał ,ale chyba miała na imię Caroline …

-a co za różnica ? - Odłożyłam książkę z trzaskiem odwracając się w jego kierunku. Uśmiechał się niewinnie wpatrując przy tym w sufit . On chyba naprawdę specjalnie mnie prowokował.  Tylko po co ? Co mu to da ? Jedna zdenerwowana nastolatka więcej czy mniej ? Liczy że go w końcu wyrzucę z pokoju ? Bo jestem tego naprawdę bliska. 

-czyli jednak Caroline …  a powiedz ty mi mała syrenko… skąd się wzięła Cara?

-nie jestem syrenką a już napewno nie małą - zaznaczyłam miętoląc w dłoniach skrawek kołdry.

-a drugie pytanie ? - tym razem wbił swoje niezwykle niebieskie oczy prosto we mnie. 

Nagle poczułam się strasznie przytłoczona . Prawie czułam jak coś zaciska mi się na klatce piersiowej i napiera na nią coraz mocniej.  Musiałam wstać i otworzyć okno , chodź niewiele to dało. Potarłam czoło palcami ,gdy poczułam nagły ból głowy . Zupełnie jakby ktoś wywiercił mi otwór w czaszce ,a potem wsadził do wnętrza głowy rozgrzane żelazo .

na parapecie wylądował biały kruk. Ten sam który przyniósł mi zeszyt do klasy zanim łowcy zgarnęli mnie na pogawędkę u dyrektora. Nie byłam pewna skąd wiedziałam że to ten sam ptak który ostatnio przyniósł mi zeszyt ,ale wiedziałam. Chwilowo całą uwagę skupiłam na nim.  Przez chwilę miałam wrażenie że ból ustępuje nieznacznie . 

-nie wiem tak jakoś … - powiedziałam jedynie cicho w odpowiedzi.  -a ty ? Leo czy Leonard - zapytałam chcąc chodź na chwilę odwrócić jego  uwagę od swojej osoby . W oknie widziałam niewyraźne odbicie jego jasnych zębów .

-Leo , nie wolałabyś innego zdrobnienia ? Carrie ?Carol ? Albo Lyn ?   

-zapomnij - warknęłam nagle znowu czując wiercenie w czaszce - jak ci się niepodoba to mów Caroline , ale kombinuj .

-jak wolisz Caroline - stwierdził. 

Gdy przez dłuższą chwilę milczał odwróciłam się do Leo. Wyglądał jakby spał . Zamknięte oczy zakrył przedramieniem na którym zauważyłam dość długą szramę. 

Czułam że nie mam co zrobić z rękami.  Chciałam strzelić na palcach chcąc pozbyć się tego dziwnego uczucia ,ale jeśli wilkołak faktycznie był bratem Ronnie i zasnął , to taki dźwięk może go obudzić.  Zamiast tego zaczęłam zbierać książki z łóżka ,które potem schowałam w komodzie. Gdy odkładałam ostatni zeszyt, w ręce wpadł mi pamiętnik mamy. Przekartkowałam go raz jeszcze , ze świadomością , że nadal nic w nim nie ma. A w każdym razie  jest ukryte przede mną. Przede mną i całym światem . Ale co takiego mama ukrywała ? Kolejne pytanie a odpowiedź mam na wyciągnięcie ręki. Tylko dlaczego nie chcę z tego skorzystać? 

Zamknęłam pamiętnik razem z resztą zeszytów ,  jeśli zacznę grzebać w pamiętniku nie wyjdzie z tego nic dobrego. Przeszłość ,powinna zostać przeszłością . Pytaniami co by było gdyby nie zajdzie się za daleko . 

Moją uwagę przykuła książka wystająca spod łóżka Gwen, tuż obok komody .  Znowu o czymś zapomniała, pomyślałam podnosząc książkę. Na początku wydawała mi się lekka ,ale nagle ważyła prawie tyle co torba sportowa Ronnie.  Czyli bardzo ciężka . Podejrzewam że wilczyca dla dodatkowego obciążenia wrzuca tam cegły by sobie utrudnić ,ale nigdy nie zaglądałam do środka torby.

Książka miała grubą, twardą okładkę z  ciemnobrązowej skóry, na której widniał dziwny napis. Kartki miała pożółkłe i bardzo kruche.  Przekardkowałam parę stron jednak nie było w niej nic niezwykłego . Ot normalna książka. Rzadko widziałam by Gwen cokolwiek czytała cokolwiek, ale nie mnie oceniać.  Może ta książka ją wciągnęła,albo to coś na jej dodatkowe lekcje . W każdym razie postanowiłam ją odłożyć. 

Zwróciłam uwagę na rysunki Gwen wiszące nad jej łóżkiem . Co jakiś czas dokładała nowe. Jak na razie wisiało ich sześć. Wszystkie wykonane jedynie ołówkiem . Na pierwszym rysunku znajdował się dom . Nic szczególnego. Parterowy domek ze skośnym dachem. Z lewej jego strony rosły kępy krzaków  chowające psią budę, a z prawej strony domu , nieco z przodu rosło drzewo . W jego koronie ukryty był nieduży domek na drzewie. Cały z drewna . Na rysunku widać było tylko jedno okno , a za nim ciemny ludzki kształt .

Na drugim rysunku znajdowała się koperta ze stypendium ,leżąca na stole. Trzeci był portretem dziewczyny o długich -chyba jasnych -włosach . Miała poważną minę . Czwarty to martwy kot leżący na drodze. Tylną nogę miał nienaturalnie wygiętą , a z brzucha wypadały wnętrzności.  Przerażające jak realistyczne były te rysunki. Następny był widok na cmentarz . Scena pogrzebu. Nad jednym z nie zakopanych jeszcze grobów stał ksiądz i grupa ludzi . Jakaś kobieta płakała w ramię mężczyzny z przodu . Reszta ciasno otaczała mogiłę. Grabaż stojący za nimi palił papierosa. Na drugim planie kościół był oświetlony przez słońce.  Za olbrzymim witrażem matki boskiej - narysowanym niezwykle precyzyjnie - widać było taki sam cień jak przez okno domku na drzewie . 

Ostatni rysunek … był chyba najbardziej przerażający . Mimo że nie był jakoś szczególnie dramatyczny. Przedstawiał portret chłopaka. Włosy miał kręcone , jeden kosmyk opadał mu na czoło.  Miał niewielką bliznę na lewej brwi. Dosłownie centymetr. Oko było ciemne , wpatrzone prosto przed siebie. Nos miał idealnie prosty i lekko zadarty , a na wąskich ustach nie było uśmiechu . Jednak to była tylko połowa twarzy.  Druga połowa była … okropna . Skóry nie było prawie w ogóle, głównie mięśnie . Na czole nieco dalej od zbłąkanego kosmyka wystawał niewielki róg .w miejscu gdzie powinna być prawa brew był kawałek poszarpanej skóry napięty do granic możliwości i przyszyty za pomocą grubej czarnej nici . Drugie oko chłopaka było czarne , a źrenica była narysowana tak jakby świeciła lekkim światłem . Po tej stronie usta też były opadnięte , ale kącik ust był rozcięty do samego policzka. Z rany wypływała krew  i parę zębów. Na żuchwie znajdował się kolejny kawałek skóry ,ale ten nie był do końca doszyty i jedna jego część wisiała luźno . Nie wiem co przerażało mnie bardziej . Prawa strona jego twarzy, to że lewa strona wydawała mi się znajoma ,czy to jak idealnie się ze sobą łączyły.

PUK PUK PUK 

Drgnęłam zaskoczona , słysząc nagłe pukanie . Zerknęłam na wilkołaka . Nadal spał. Ronnie budziła się przy najcichszym kopnięciu w ścianę . Myślałam nawet że się przesłyszałam.

PUK PUK PUK 

Stłumione pukanie rozległo się znowu. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je cicho . Nikogo nie było na korytarzu.  Rozejrzałam się dookoła. Jedyne co zobaczyłam to oddalający się cień. Zostawiłam uchylone drzwi i ruszyłam za cieniem. Nie wiem co mną kierowało.  

Zgubiłam dziwny cień na schodach . Nikogo nie było. Nie słyszałam też żadnych kroków .  Może wariuję ? Z westchnieniem odwróciłam się w stronę swojego korytarza ,ale coś kazało mi się zatrzymać przy korkowej tablicy.  Nie było właściwie nic nowego . Jedna z dziewczyn zgubiła malachitową kosmetyczkę i prosi znalazcę o zwrot , jakaś inna dziewczyna przypominała o spotkaniu kółka dyskusyjnego w bibliotece .  Jednak jedna wiadomość przykuła moją uwagę "widział ktoś Jo Winston ? Przed rozpoczęciem pożyczyłam jej podręcznik do  Tajników Czarnej Magii ,a teraz nie mogę na nią trafić. Sarah Connors" pod spodem ktoś szpileczką przypiął  odpowiedź " może zrezygnowała w ostatniej chwili jak Ivy Renegade, obie w końcu miały niepokolei. Susie Green" . 

"Zrezygnowała w ostatniej chwili " , chyba mam moje dwie zaginione . Szkoda tylko że  dziewczyny nie podały numerów pokoi. Będę musiała się z nimi skontaktować w bardziej starodawny sposób i o nie popytać. Sarah i Susie muszą coś o nich wiedzieć.   Muszą być z naszego piętra , ale też nie z naszego rocznika . Mogę pukać po wszystkich pokojach po kolei szukając dziewczyn , lub kogoś o nie zapytać. Na przykład o rok starszego chłopaka ,który właśnie śpi w moim pokoju. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało.

Odwróciłam się i szybko ruszyłam do mojego pokoju. Gdy tam weszłam , Leo nadal spał .  Myślałam że minęło kilka minut ,ale gdy spojrzałam na zegarek zorientowałam się że minęły prawie dwie godziny. Co ja robiłam w tym czasie ? Przecież ja …   nieważne . Potem nad tym pomyślę.

-Leo wstawaj ! - powiedziałam stając nad nim . Blondyn ani drgnął. Westchnęłam i ściągnęłam mu rękę z twarzy - daj spokój wiem że już nie śpisz  - Otworzył oczy i przez chwilę przyglądał się mojej twarzy . Zmarszczyłam brwi bardzo zdziwiona . - mam coś na twarzy , że mi się tak przyglądasz ? 

-masz bardzo ładne oczy - wymruczał . Wywróciłam oczami  i odsunęłam się od niego . Czego ja się spodziewałam ? W końcu to facet . Co innego mogłam od niego usłyszeć? - mówię serio  !

-w takim razie dziękuje ,ale nie obudziłam cię by słuchać komplementów. Znasz może Sarah Connors ? Albo Susie Green ?  - usiadłam u siebie na łóżku i oparłam łokcie o kolana . Leo zrobił to samo ,tyle że na łóżku siostry.

-Susie to wilczyca , należy do szkolnej watahy .  Jest uparta i odrobinę władcza , ale do zniesienia. A Sarah jest w klasie mieszanej . To bardzo pozytywny Zombie'ak.  A co ?

-nie , nic . Nie wiesz może w jakich pokojach śpią ? 

-nie , a co to za pytanie ? - zaśmiał się nerwowo ,po czym przeczesał włosy palcami.  

-tak tylko pytam -stwierdziłam i wstałam . - tak w ogóle to dziwne ,że twojej siostry jeszcze nie ma.

-a ile jej nie ma ?

-wyszła po jedenastej,a mamy godzinę wpół do piątej więc …  -wzruszyłam ramionami - no trochę jej nie ma 

-spałem dwie godziny ? - zdziwił się patrząc na mnie . Znowu poczochrał się po włosach .- z resztą nieważne , muszę jej poszukać.

Drzwi  otworzyły się po jego słowach . W przejściu stała Ronnie. Miała na sobie mundurek a na szyi narzucony biały ręcznik. Rude włosy były mokre i przyklejone do jej twarzy . Uśmiechnęła się do nas szeroko .

-o już nie śpisz !  W ogóle fajnie że już się poznaliście i nie będę musiała was przedstawiać . Chyba nie byłeś takim idiotą jak na co dzień co Leo ? 

Patrzyliśmy na nią  z niemym zaskoczeniem. Uważnie przyglądałam się jak ruda po prostu nas mija i rozwiesza mokry ręcznik na krześle ,a następnie ubranie które trzymała w rękach wrzuca do  komody .

-byłaś pod prysznicem ? -zapytałam chodź to było oczywiste .  

Dziewczyna zerknęła na mnie z Uśmiechem wymalowanym na twarzy i pokiwała energicznie głową 

-no tak , przecież biegałam .

-kiedy byłaś po czyste ubrania ?- Leo wpatrywał się w siostrę wyczekująco .

-z pół godziny temu ? Spałeś, a z tobą -tu wskazała na mnie - minęłam się na korytarzu ,ale byłaś tak wpatrzona w tablicę że nawet mnie nie zauważyłaś 

Byłam w szoku. Jak to możliwe , że obok mnie przeszła i tego nie zauważyłam ? Przecież  czytałam tylko te dwie głupie kartki. To nie mogło mi zająć więcej niż dwie minuty ,a korytarz był wtedy pusty. 

-o i spotkałam Gwen i Hala .  Pytali o ciebie . Podobno cały dzień spędziłaś w pokoju. Nawet na obiedzie cię nie było.

-tak ummm nie byłam głodna , z resztą twój brat zaszczycił mnie swoją obecnością - starałam się odwrócić sytuację w żart , więc atak na Leo wydawał się świetnym pomysłem. Wilkołak wyszczerzył się do mnie .

-wierz mi ,moja droga za niedługo nie będziesz na to aż tak narzekać 

-zobaczymy 

-Leo , nie zapędzaj się -warknęła Ronnie która dziwnie pobladła . - ponoć coś ode mnie chciałeś  ? Pogadamy na zewnątrz 

Wilczyca nie pytała go o zdanie . Po prostu postanowiła że tak  będzie. O dziwo blondyn nie protestował. Ukłonił się jedynie przede mną  ,a potem wyszedł . Ronnie ruszyła za nim . Zanim wyszła odwróciła się jednak do mnie i uśmiechnęła promiennie .

-widzimy się na kolacji za piętnaście minut nie ? 

-jasne - odwzajemniłam uśmiech , jednak do śmiechu mi nie było. W głowie kołatało mi się pytanie ,co się dzisiaj ze mną stało?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro