rozdział 11
.
Zdecydowanie nie czułam się dobrze w szkolnych strojach sportowych. A tak konkretnie były dwa. Jeden do zwykłych ćwiczeń fizycznych - lekkoatletyki,gimnastyki , koszykówki ,siatkówki ,football'u , biegów i całej reszty których nienawidziłam w poprzedniej szkole - drugi był do Przetrwania i Samoobrony . O ile strój do W-F składał się ze zwykłej fioletowej koszulki z dwoma szarymi paskami po bokach , godłem szkoły i nazwiskiem ucznia na plecach oraz szarych spodenek z fioletowymi paskami na boku - tak strój do samoobrony składał się z czarnych leginsów i obcisłej fioletowej bluzki. Moim zdaniem byt obcisłej . Nie miałam jednak nic do powiedzenia . Nauczyciel nawet nie chciał słuchać narzekań na strój sportowy co zaznaczył od na pierwszej lekcji zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. Widać przerabiał ten temat z każdym nowym rocznikiem.
Może i nie czułabym się tak skrępowana gdyby nie grupa chłopaków z piątego rocznika oddziału wampirzego , która rozsiadła się na trybunach akurat gdy miałyśmy rozgrzewkę . Widziałam jak niektóre dziewczyny odwracają się co chwila w ich stronę posyłając wściekłe spojrzenia, albo środkowego palca. Przynajmniej jeden z nich musiał być telepatą. Poza tym czułam się zupełnie niczym nie osłonięta przed ich palącym wzrokiem. Trochę tak jakbym była naga. Nie musiałam słyszeć o czym mówią ,gdy do siebie szeptali, bym czuła się nieswojo.
Nie tylko chłopcy sprawiali, że czułam się nieswojo. Większość dziewczyn była w świetnej kondycji. Były świetnie rozciągnięte , ćwiczenia z gimnastyki szły im bez problemu a do tego nawet nie wyglądały na zmęczone. W wcześniejszej szkole myślałam że nie mam złej kondycji, ale zwątpiłam po pierwszej rozgrzewce . Już po pięciu minutach czułam się jak po paru godzinnym treningu . Lubiłam jednak zajęcia z gimnastyki. Tylko w tedy nie miałam wrażenia że jakoś szczególnie odstaję od innych . Nie byłam może wybitna , ale nie byłam też najgorsza . Bo o dziwo ze sportem w naszej klasy radziła sobie piękna Polly Joven. Zwykle unikała tych lekcji i szukała sobie wymówki by tylko nie uczestniczyć w zajęciach . Jaka szkoda , że niedysponowanie może zgłosić jedynie raz w miesiącu. Próbowała też ze zwolnieniami od pielęgniarki ,czy rozmowami z nauczycielami , ale najśmieszniejsze było chyba gdy próbowała celowo złamać sobie nogę .
Rozgrzewka nie miała trwać długo . Na poprzednich zajęciach prof. Hillwood zapowiedział że czeka nas dużo teorii , ale zawsze robi nam rozgrzewkę byśmy - jak to zawsze powtarza - nie wypadli z formy . Skłony z pogłębieniem nie były dla mnie zbyt dużym wyzwaniem . Bez problemu dotykałam otwartą dłonią podłoża nie zginając kolan . Nora lubiła się popisywać i zamiast robić skłony - które szły jej nawet lepiej niż mnie- robiła mostek ze stania ,a potem podnosiła się z taką lekkością ,jakby robiła to codziennie . Może robiła , po tej dziewczynie mogłam się spodziewać wszystkiego.
-ciężko ci się dostać do głowy pierzynko - głos zdawał się dochodzić ze wszystkich stron. Rozejrzałam się dyskretnie po moich koleżankach . Nikt nie zwrócił na to uwagi . Czyli miałam rację . Jeden z wampirów był telepatą .
-to miał być komplemęt ? kiepski - odparłam w myślach licząc że usłyszy.
-to było raczej stwierdzanie faktu - czyli usłyszał. Wykonałam kolejny skłon dotykając dłońmi świeżo skoszonej trawy. Miałam ochotę podejść i zdzielić go w tą jego śliczną bladą buźkę , za naruszenie mojej prywatności i wtargnięcie w moje myśli. - ale jeśli chcesz usłyszeć komplement to masz naprawdę boski tyłeczek - zacisnęłam dłonie na trawie biorąc naprawdę głęboki wdech by nie dać się sprowokować. Widziałam jak Gwen odpadła opadając na ziemię. Dla niej rozgrzewka się skończyła . Uderzyła szybko w ziemię dwa razy . Więcej nie dałaby rady . Nauczyciel skinął jej głową , na znak że zauważył. Nie naciskał na nas w takich przypadkach . Gwen usiadła na trawie twarzą do słońca . -ciekaw jestem jak długo jeszcze wytrzymasz , bo z chęcią popatrzył bym na ciebie jeszcze trochę.
Tego już nie wytrzymałam. Odklepałam w trawnik tak mocno że zapiekły mnie dłonie i słyszała to połowa boiska. Nie zwracałam jednak uwagi na chwilowy ból . Wyprostowałam się i odwróciłam do tyłu ignorując pytający wzrok nauczyciela i reszty klasy. Nie trudno było odnaleźć wampira który wszedł mi do głowy . Cały czas patrzył bezpośrednio na mnie , nie kryjąc uśmiechu. Najwidoczniej od początku chciał mnie sprowokować . Udało mu się to .
-ty to jesteś bezczelny ! - chłopak obok którego przeszłam wspinając się na trybuny cofnął się jak oparzony .
Pewnie szłam przed siebie czując jak coś we mnie się gotuje . Jakiś głos wewnątrz mnie wręcz krzyczał bym zrobiła mu krzywdę. A im bliżej wampira telepaty byłam , bym uśmiech na jego twarzy robił się mniejszy. Większość jego kolegów cofnęła się o stopień do tyłu .
Fura w moim ciele rosła coraz bardziej aż w końcu stanęłam przed nim . Najpierw po prostu przywaliłam mu z liścia , i to z siłą jakiej bym się po sobie nie spodziewała. Głowa chłopaka tak bardzo uciekła w bok , że pociągnęła za sobą resztę ciała a chłopak a mały włos się nie wywrócił. Przyłożył dłoń do policzka, w tym samym czasie ,gdy nachyliłam się ku niemu. Chwyciłam palcami jego podbródek bh patrzył prosto na mnie. W jego oczach było zdziwienie. Dużo zdziwienia. Chyba się tego nie spodziewał.
-nadal chcesz sobie popatrzeć ? - zapytałam cicho ale wiedziałam że mnie słyszy. Nie odpowiedział więc uderzyłam go drugi raz w drugi policzek. Wampir syknął z bólu .-zadałam ci pytanie , i wypadałoby odpowiedzieć - uśmiechnęłam się przesadnie słodko .
-Nie ,przepraszam - unikał patrzenia mi w oczy , chociaż nasze twarze były dość blisko siebie.
-pamiętaj ,jeszcze raz coś takiego odwalisz to nie skończy na się na obitej twarzy .
Gdy odwróciłam się by zejść po schodkach na dół z powrotem na boisko zobaczyłam że wszyscy na mnie patrzą. Większość dziewczyn przerwała ćwiczenia i stanęło blisko siebie. Z daleka widziałam jak Daniel Morgan trzęsie się ze strachu. Gwen podniosła się z murawy. Nawet nauczyciel stojący na środku boiska przyglądał mi się uważnie. Zupełnie tak jakbym przed chwilą próbowała zabić tego chłopaka.
Kruki nad boiskiem wzbiły się w powietrze skrzecząc i zataczając nerwowo kręgi. Niektóre próbowały wylądować na ziemi ale zaraz na powrót wzbijały się w powietrze. Zupełnie jakby wszystko na czym siadały parzyło je w nogi. Tylko jeden wylądował kawałek za mną skrzecząc rozpaczliwie . Nie odwróciłam się do niego ale gdy pikował widziałam jego białe skrzydła .
Świat wokół mnie stał się bardziej szary . Jedynym wyrazistym kolorem była czerwień. Cała reszta stała się stonowana . Czas jakby na chwilę zwolnił . Skrzeki ptaków stały się odległe i strasznie ciche . Prawie ich nie słyszałam . W przeciwieństwie do innych dźwięków które wcześniej mi umykały. Słyszałam szum liści w koronach drzew. Słyszałam kroki uciekającej w głąb lasu sarny i skrzydła ptaków nad nami.
Dziwnie się czułam . Widziałam że wszyscy wokół mnie się boją ,chodź nie wszyscy to pokazywali. Ja to wiedziałam i czułam. Sama zamiast strachu ,czułam siłę i potęgę . Byłam opanowana ,gdy szłam w stronę nauczyciela . Nie przejmowałam się tym ,czy moje zachowanie poniesie konsekwencje . Czułam że gdybym tylko chciała mogłabym po prostu zabić naszego nauczyciela tu i teraz . Chociaż nie zrobił nic złego .
Nie zrobił nic złego , właśnie to zdanie zaczęło odbijać się wewnątrz mojej czaszki powtarzane na nowo i cały czas . Nie był bez skazy ,ale nie zrobił nic złego . Nie mam powodu by go zabić . Dlaczego miałabym chcieć jego śmierci ?!
Coś za nauczycielem się poruszyło. Na początku myślałam że to kolejny ptak . Czułam przymus spojrzenia w jego stronę . To nie był ptak. Za nauczycielem stał dorosły mężczyzna ze skrzydłami . Ubrany w długą białą szatę . Brązowe loczki opadały mu na czoło. Jego oczy były dziwnie znajome. Miałam wrażenie że emanuje od niego własne , niezwykle jasne światło . Uniósł prawą dłoń i wykonał nią dziwny półokrągły ruch. Czas całkiem się zatrzymał . Mężczyzna podszedł bliżej.Poruszał się bezszelestnie. Przeszedł obok nauczyciela i zatrzymał się dwa kroki przede mną .
Teraz przypominał bardziej chłopca niż dorosłego faceta. Niezwykle delikatne rysy twarzy , cera bez skazy i delikatnie zaróżowione policzki , nigdy nie widziałam tak przystojnego faceta . Uśmiechał się do mnie smutno , gdy mi się przyglądał. Nie mogłam określić jaki kolor miały jego oczy, ale były ciemne.
-a więc to prawda - w jego głosie brzmiał głęboki smutek. Zadrżałam słysząc jego głos . Głęboki i cichy .
-Co jest prawdą ? - zapytałam nadal zła
-Co ona ci zrobiła ? - skołowana postawiłam krok do tyłu. Zmarszczyłam brwi . O czym on mówił ?- Z dala od domu . Całkiem sama , liczyła że dokona niemożliwego ? Wszyscy jej to odradzaliśmy .Nie chciała nas słuchać . Zniszczyła cię .
-Co ? O czym ty mówisz ? Nic mi nie jest ! Kim jest Ona ?! Kim ty jesteś?! - Zaczęłam wymachiwać rękami wyrzucając z siebie pytania jedno po drugim . Byłam jednocześnie zła, wystraszona i skołowana. Widziałam go po raz pierwszy, a czułam jakby był kimś ważnym .
Jednocześnie coś mnie od niego odpychało. Część mnie całkowicie się przed nim buntowała. Sama jego obecność wywoływała niemal fizyczny ból . Głowa pulsowała tępym bólem . Druga część mnie chciała do niego podbiec , tylko po to by być bliżej jego światła. To było absurdalne .
-mam lepsze pytanie ,ukochana - podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy ,gdy chwycił moje dłonie . Jego dotyk parzył moją prawą dłoń. -kim ty jesteś ? kim jesteś Becky ? Przypomnij sobie
wyrwałam gwałtownie dłonie gdy ból stał się nie do zniesienia. Nie tylko fizycznie. Psychicznie też . Mój mózg pracował na pełnych obrotach by przyswoić wszystko co się działo.
-pomyliłeś mnie z kimś - powiedziałam odsuwając się . Znowu posłały mi smutny uśmiech
-nie mógłbym cię pomylić. Jeśli mnie sobie przypomnisz i będziesz potrzebowała pomocy po prostu zawołaj .Pojawię się jak zawsze
-nie skorzystam
tym razem parsknął śmiechem. Cichym i melodyjnym . Takim że aż ciarki przeszły mi po plecach.
-Któregoś dnia sobie przypomnisz . Nie ufaj Martinowi Lovermanowi , to nie jest dobry facet .-odsunął się do tyłu rozkładając swoje duże białe skrzydła- a i jeszcze jedno wspomnienia dają wolność Becky … Czy raczej Carrie
Zdążyłam jedynie pomyśleć o tym żeby mnie tak nie nazywał , gdy wzbił się w powietrze i po prostu zniknął .
Czas znów ruszył , a świat odzyskał swoje barwy . Wszystkie dźwięki nagle we mnie uderzyły . Musiałam przytkać jedno ucho gdy jakiś przelatujący obok mnie ptak zaskrzeczał prosto do mojego ucha .
Po chwili ptaki zaczęły się uspokajać. Widziałam jak od strony szkoły biegnie do nas grupa uczniów i kilku nauczycieli,ale nie bardzo mogłam się na tym skupić. Głowa strasznie mnie bolała, tak samo jak prawa dłoń . Miałam wrażenie że jest nawet lekko zaczerwieniona w miejscach gdzie jego skóra stykała się z moją.
A potem drobne ramiona oplotły mnie od tyłu. Włosy Gwen połaskotały mnie po szyi. Objęłam jej przedramiona swoimi dłońmi by pokazać jej że żyję .
Daniel zaczęła się trząść gdy jedna z uczennic idąca na przedzie pochodu podbiegła do niej i zaczęła nerwowo szeptać . Nad ich głowami latał kruk . Miałam wrażenie że to właśnie on najbardziej przerażał Daniel. Nauczyciele zaczęli podchodzić do nas i chłopaków na trybunach wypytując o to co się stało.
Gwen właściwie odpowiedziała za mnie. Nauczyciel pewnie pomyślał że nadal jestem w szoku ,albo nadal paraliżuje mnie strach ,jak większość dziewczyn , chodź tak naprawdę myślami byłam gdzie indziej.
"Zniszczyła cię" te dwa słowa latały mi po głowie w kółko i w kółko , ale nie mogłam ich do niczego dopasować. Zniszczyła mnie ? Jeśli nawet to kto ? Przez całe życie w moim życiu były tylko trzy kobiety : mama, ciocia Sally i Polly starsza psnj która czasem mnie pilnowała. Nigdy przed Ravenwood nie miałam przyjaciółki ,czy koleżanki ,bo po prostu z żadną nie umiałam się dogadać .
Pomijając fakt że nazwał mnie innym imieniem. Becky ? To już chyba naprawdę wolę to beznadziejne zdrobnienie którego użył. Ten facet gadał jak kompletny szaleniec . Kim on w ogóle był. Nawet się nie przedstawił. I jeszcze to…
-wspomnienia dają wolność…
-co ty znowu mamroczesz w tym swoim języku demonów ?
Westchnęłam i wyrwałam się lekko z jej uścisku . Nie byłam pewna czy chcę jej o tym opowiadać . To było dość … dziwne i niepokojące . Machnęłam tylko ręką , chcąc zbyć tę rozmowę .
Nauczyciele stwierdzili że nie stało się nic niezwykłego. Po prostu jedna z uczennic odkryła swoje wewnętrzne ja , a co wywołało nerwową reakcję ptaków. Daniel poszła z naszym nauczycielem do gabinetu dyrektora , a reszta nauczycieli kazała nam się rozejść.
Co też zrobiliśmy. Gwen pociągnęła mnie w stronę stołówki ,mamrocząc coś o pół demonach . Usiadłyśmy przy jednym z najbardziej odległych stolików gdzie usiadłyśmy . Próbowała mi wytłumaczyć co jej zdaniem i zdaniem nauczycieli stało się podczas lekcji.
Miałam wrażenie że zwariowałam . Ciągle widziałam jakieś dziwne rzeczy których nie widział nikt inny , czytałam napisy w języku, którego nigdy się nie uczyłam … co jeszcze we mnie siedzi ? To dlatego jestem zepsuta ?
-Ej dziewczyny cała szkoła plotkuje , co się dokładnie stało ? - Ronnie dosiadła się do nas zarzucając rudy warkocz do tyłu. Gwen już otwierała usta by coś powiedzieć ale ją uprzedziłam.
-powiem ci co się dokładnie stało . - obie patrzyły na mnie ze szczerym zainteresowaniem . Szczególnie Gwen . Szczegółowo i dobitnie opisywałam wszystko co się działo . Jedyną rzeczą którą pominęłam była rozmowa z tym całym "Aniołem" nie wiem czemu ,ale czułam że jest to dość … prywatne . Zresztą dziwnie mi było nawet o tym myśleć, a co dopiero o tym mówić.
O dziwo nawet Ronnie mi nie przerywała . Wpatrywała się we mnie wielkimi oczami ,podczas gdy Gwen milczała podpierając głowę rękami. Co chwila otwierała i zamykała usta przez co wyglądała trochę jak ryba. Chyba chciała jakoś skomentować moje słowa ,ale w końcu załamana pokręciła głową i schowała twarz w dłoniach .
-chyba nie tylko Daniel odkryła swoją prawdziwą naturę ! - pisnęła w końcu podekscytowana Ronnie . Jakby to co się stało zupełnie jej nie martwiło . Spojrzałyśmy po sobie z Gwen . Ronnie chyba naprawdę urawała się z jakiejś bajki dla przedszkolaków.
-mianowicie ? - zapytałam opierając łokcie i blat przedemną.
-no jak to ? Najpewniej jesteś pół-aniołem !
-jest w ogóle coś takiego , to nie to samo co łowca ?
-może być też pół-demonem i nie . Pół-anioł i łowca to nie to samo . Łowcy mają tylko anielską krew , a pół-anioły to hybrydy człowieka i anioła. -wytłumaczyła Gwen drapiąc się po głowie .- to się praktycznie nie zdarza ,a nawet jeśli to przewarza w nich ludzka natura pełna dobroci ,miłości i łagodności , czyli raczej się nie kwalifikujesz
-dzięki - mruknęłam wracając do jedzenia .
-jestem szczera !
-aż do bólu - dodała Ronnie zatapiając zęby w dużym krwistym kawałku mięsa .
Sama zaczełam grzebać widelcem w moim obiedzie , chodź właściwie nie miałam na niego ochoty . Gwen powoli popijała coś o konsystencji budyniu. Nie wyglądało zbyt apetycznie .
-ale myślę , że lepiej by ta rozmowa została pomiędzy nami . - obie dziewczyny skinęły głowami na znak zgody . Ulżyło mi trochę .
-jak kadra nauczycielska się dowie że jesteś potencjalnym pół-aniołem to zwariuje na twoim punkcie . - Ronnie przewróciła oczami z małym uśmiechem.
-znałam jednego pół-anioła . Chłopak tak idealny że aż nudny - Gwen wzruszyła ramionami .
-dobra a tak zmieniając temat … znacie może Sarah Connor's albo Susie Green ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro