Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 11

.

Zdecydowanie nie czułam się dobrze w szkolnych strojach sportowych. A tak konkretnie były dwa. Jeden do zwykłych ćwiczeń fizycznych - lekkoatletyki,gimnastyki , koszykówki ,siatkówki ,football'u , biegów i całej reszty których nienawidziłam w poprzedniej szkole - drugi był do Przetrwania i Samoobrony . O ile strój do W-F składał się ze zwykłej fioletowej koszulki z dwoma szarymi paskami po bokach , godłem szkoły i nazwiskiem ucznia na plecach oraz szarych spodenek z fioletowymi paskami na boku - tak strój do samoobrony składał się z czarnych leginsów i obcisłej fioletowej bluzki. Moim zdaniem byt obcisłej . Nie miałam jednak nic do powiedzenia . Nauczyciel nawet nie chciał słuchać narzekań na strój sportowy co zaznaczył od na pierwszej lekcji zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. Widać przerabiał ten temat z każdym nowym rocznikiem.

Może i nie czułabym się tak skrępowana gdyby nie grupa chłopaków z piątego rocznika oddziału wampirzego , która rozsiadła się na trybunach akurat gdy miałyśmy rozgrzewkę . Widziałam jak niektóre dziewczyny odwracają się co chwila w ich stronę posyłając wściekłe spojrzenia, albo środkowego palca. Przynajmniej jeden z nich musiał być telepatą. Poza tym czułam się zupełnie niczym nie osłonięta przed ich palącym wzrokiem. Trochę tak jakbym była naga. Nie musiałam słyszeć o czym mówią ,gdy do siebie szeptali, bym czuła się nieswojo.

Nie tylko chłopcy sprawiali, że czułam się nieswojo. Większość dziewczyn była w świetnej kondycji. Były świetnie rozciągnięte , ćwiczenia z gimnastyki szły im bez problemu a do tego nawet nie wyglądały na zmęczone. W wcześniejszej szkole myślałam że nie mam złej kondycji, ale zwątpiłam po pierwszej rozgrzewce . Już po pięciu minutach czułam się jak po paru godzinnym treningu . Lubiłam jednak zajęcia z gimnastyki. Tylko w tedy nie miałam wrażenia że jakoś szczególnie odstaję od innych . Nie byłam może wybitna , ale nie byłam też najgorsza . Bo o dziwo ze sportem w naszej klasy radziła sobie piękna Polly Joven. Zwykle unikała tych lekcji i szukała sobie wymówki by tylko nie uczestniczyć w zajęciach . Jaka szkoda , że niedysponowanie może zgłosić jedynie raz w miesiącu. Próbowała też ze zwolnieniami od pielęgniarki ,czy rozmowami z nauczycielami , ale najśmieszniejsze było chyba gdy próbowała celowo złamać sobie nogę .

Rozgrzewka nie miała trwać długo . Na poprzednich zajęciach prof. Hillwood zapowiedział że czeka nas dużo teorii , ale zawsze robi nam rozgrzewkę byśmy - jak to zawsze powtarza - nie wypadli z formy . Skłony z pogłębieniem nie były dla mnie zbyt dużym wyzwaniem . Bez problemu dotykałam otwartą dłonią podłoża nie zginając kolan . Nora lubiła się popisywać i zamiast robić skłony - które szły jej nawet lepiej niż mnie- robiła mostek ze stania ,a potem podnosiła się z taką lekkością ,jakby robiła to codziennie . Może robiła , po tej dziewczynie mogłam się spodziewać wszystkiego.

-ciężko ci się dostać do głowy pierzynko - głos zdawał się dochodzić ze wszystkich stron. Rozejrzałam się dyskretnie po moich koleżankach . Nikt nie zwrócił na to uwagi . Czyli miałam rację . Jeden z wampirów był telepatą .

-to miał być komplemęt ? kiepski - odparłam w myślach licząc że usłyszy.

-to było raczej stwierdzanie faktu - czyli usłyszał. Wykonałam kolejny skłon dotykając dłońmi świeżo skoszonej trawy. Miałam ochotę podejść i zdzielić go w tą jego śliczną bladą buźkę , za naruszenie mojej prywatności i wtargnięcie w moje myśli. - ale jeśli chcesz usłyszeć komplement to masz naprawdę boski tyłeczek - zacisnęłam dłonie na trawie biorąc naprawdę głęboki wdech by nie dać się sprowokować. Widziałam jak Gwen odpadła opadając na ziemię. Dla niej rozgrzewka się skończyła . Uderzyła szybko w ziemię dwa razy . Więcej nie dałaby rady . Nauczyciel skinął jej głową , na znak że zauważył. Nie naciskał na nas w takich przypadkach . Gwen usiadła na trawie twarzą do słońca . -ciekaw jestem jak długo jeszcze wytrzymasz , bo z chęcią popatrzył bym na ciebie jeszcze trochę.

Tego już nie wytrzymałam. Odklepałam w trawnik tak mocno że zapiekły mnie dłonie i słyszała to połowa boiska. Nie zwracałam jednak uwagi na chwilowy ból . Wyprostowałam się i odwróciłam do tyłu ignorując pytający wzrok nauczyciela i reszty klasy. Nie trudno było odnaleźć wampira który wszedł mi do głowy . Cały czas patrzył bezpośrednio na mnie , nie kryjąc uśmiechu. Najwidoczniej od początku chciał mnie sprowokować . Udało mu się to .

-ty to jesteś bezczelny ! - chłopak obok którego przeszłam wspinając się na trybuny cofnął się jak oparzony .

Pewnie szłam przed siebie czując jak coś we mnie się gotuje . Jakiś głos wewnątrz mnie wręcz krzyczał bym zrobiła mu krzywdę. A im bliżej  wampira telepaty byłam , bym uśmiech na jego twarzy robił się mniejszy. Większość jego kolegów cofnęła się o stopień do tyłu .  

Fura w moim ciele rosła coraz bardziej aż w końcu stanęłam przed nim . Najpierw po prostu przywaliłam mu z liścia , i to z siłą jakiej bym się po sobie nie spodziewała. Głowa chłopaka  tak bardzo uciekła w bok , że pociągnęła za sobą resztę ciała a chłopak a mały włos się nie wywrócił. Przyłożył dłoń do policzka, w tym samym czasie ,gdy nachyliłam się ku niemu. Chwyciłam  palcami jego podbródek bh patrzył prosto na mnie. W jego oczach było zdziwienie. Dużo zdziwienia. Chyba się tego nie spodziewał.

-nadal chcesz sobie popatrzeć ? - zapytałam cicho ale wiedziałam że mnie słyszy.  Nie odpowiedział więc uderzyłam go drugi raz w drugi policzek. Wampir syknął z bólu .-zadałam ci pytanie , i wypadałoby odpowiedzieć - uśmiechnęłam się przesadnie słodko .

-Nie ,przepraszam - unikał patrzenia mi w oczy , chociaż nasze twarze były dość blisko siebie.

-pamiętaj ,jeszcze raz coś takiego odwalisz to nie skończy na się na obitej twarzy .  

Gdy odwróciłam się by zejść po schodkach na dół z powrotem na boisko zobaczyłam że wszyscy na mnie patrzą.  Większość dziewczyn przerwała ćwiczenia i stanęło blisko siebie. Z daleka widziałam jak Daniel Morgan trzęsie się ze strachu. Gwen podniosła się z murawy. Nawet nauczyciel stojący na środku boiska przyglądał mi się uważnie. Zupełnie tak jakbym przed chwilą próbowała zabić tego chłopaka. 

Kruki nad boiskiem wzbiły się w powietrze skrzecząc i zataczając nerwowo kręgi. Niektóre próbowały wylądować na ziemi ale zaraz na powrót wzbijały się w powietrze. Zupełnie jakby wszystko na czym siadały parzyło je w nogi. Tylko jeden wylądował kawałek za mną skrzecząc rozpaczliwie . Nie odwróciłam się do niego ale gdy pikował widziałam jego białe skrzydła .

Świat wokół mnie stał się bardziej szary . Jedynym wyrazistym kolorem była czerwień. Cała reszta stała się stonowana . Czas jakby na chwilę zwolnił . Skrzeki ptaków stały się odległe i strasznie ciche . Prawie ich nie słyszałam . W przeciwieństwie do innych dźwięków które wcześniej mi umykały. Słyszałam szum liści  w koronach drzew. Słyszałam kroki uciekającej w głąb lasu sarny i skrzydła ptaków nad nami.

Dziwnie się czułam . Widziałam że wszyscy wokół mnie się boją ,chodź nie wszyscy to pokazywali. Ja to wiedziałam i czułam. Sama zamiast strachu ,czułam siłę i potęgę .  Byłam opanowana ,gdy szłam w stronę nauczyciela . Nie przejmowałam się tym ,czy moje zachowanie poniesie konsekwencje . Czułam że gdybym tylko chciała mogłabym po prostu zabić naszego nauczyciela tu i teraz  . Chociaż nie zrobił nic złego .

Nie zrobił nic złego , właśnie to zdanie zaczęło odbijać się wewnątrz mojej czaszki powtarzane na nowo i cały czas . Nie był bez skazy ,ale nie zrobił nic złego . Nie mam powodu by go zabić . Dlaczego miałabym chcieć jego śmierci ?!

Coś za nauczycielem się poruszyło.  Na początku myślałam że to kolejny ptak . Czułam przymus spojrzenia w jego stronę . To nie był ptak.  Za nauczycielem stał dorosły mężczyzna ze skrzydłami . Ubrany w długą białą szatę . Brązowe loczki opadały mu na czoło. Jego oczy były dziwnie znajome. Miałam wrażenie że emanuje od niego własne , niezwykle jasne światło .  Uniósł prawą dłoń i wykonał nią dziwny półokrągły ruch. Czas całkiem się zatrzymał . Mężczyzna podszedł bliżej.Poruszał się bezszelestnie. Przeszedł obok nauczyciela i zatrzymał się dwa kroki przede mną . 

Teraz przypominał bardziej chłopca niż dorosłego faceta. Niezwykle delikatne rysy  twarzy , cera bez skazy i delikatnie zaróżowione policzki , nigdy nie widziałam tak przystojnego faceta . Uśmiechał się do mnie smutno , gdy mi się przyglądał. Nie mogłam określić jaki kolor miały jego oczy, ale były ciemne.

-a więc to prawda - w jego głosie brzmiał głęboki smutek. Zadrżałam słysząc jego głos . Głęboki i cichy .

-Co jest prawdą ? - zapytałam nadal zła

-Co ona ci zrobiła ? - skołowana postawiłam krok do tyłu. Zmarszczyłam brwi . O czym on mówił ?-  Z dala od domu . Całkiem sama , liczyła że dokona niemożliwego ? Wszyscy jej to odradzaliśmy .Nie chciała nas słuchać . Zniszczyła cię . 

-Co ? O czym ty mówisz ? Nic mi nie jest ! Kim jest Ona ?! Kim ty jesteś?! -  Zaczęłam wymachiwać rękami wyrzucając z siebie pytania jedno po drugim . Byłam jednocześnie zła, wystraszona i skołowana. Widziałam go po raz pierwszy, a czułam jakby był kimś ważnym .

Jednocześnie coś mnie od niego odpychało. Część mnie całkowicie się przed nim buntowała. Sama jego obecność wywoływała niemal fizyczny ból . Głowa pulsowała tępym bólem  . Druga część mnie chciała do niego podbiec , tylko po to by być bliżej jego światła. To było absurdalne .

-mam lepsze pytanie ,ukochana - podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy ,gdy chwycił moje dłonie . Jego dotyk parzył moją prawą dłoń. -kim ty jesteś ? kim jesteś Becky ? Przypomnij sobie 

wyrwałam gwałtownie dłonie gdy ból stał się nie do zniesienia.  Nie tylko fizycznie. Psychicznie też . Mój mózg pracował na pełnych obrotach by przyswoić wszystko co się działo.    

-pomyliłeś mnie z kimś - powiedziałam odsuwając się . Znowu posłały mi smutny uśmiech

-nie mógłbym cię pomylić. Jeśli mnie sobie przypomnisz i będziesz potrzebowała pomocy po prostu zawołaj .Pojawię się jak zawsze 

-nie skorzystam

tym razem parsknął śmiechem. Cichym i melodyjnym . Takim że aż ciarki przeszły mi po plecach.

-Któregoś dnia sobie przypomnisz . Nie ufaj Martinowi Lovermanowi , to nie jest dobry facet .-odsunął się do tyłu rozkładając swoje duże białe skrzydła- a i jeszcze jedno wspomnienia dają wolność  Becky … Czy raczej Carrie 

Zdążyłam jedynie pomyśleć o tym żeby mnie tak nie nazywał , gdy wzbił się w powietrze i po prostu zniknął .

Czas znów ruszył , a świat odzyskał swoje barwy . Wszystkie dźwięki nagle we mnie uderzyły . Musiałam przytkać jedno ucho gdy  jakiś przelatujący obok mnie ptak zaskrzeczał prosto do mojego ucha .

Po chwili ptaki zaczęły się uspokajać. Widziałam jak od strony szkoły biegnie do nas grupa uczniów i kilku nauczycieli,ale nie bardzo mogłam się na tym skupić.  Głowa strasznie mnie bolała, tak samo jak prawa dłoń . Miałam wrażenie że jest nawet lekko zaczerwieniona w miejscach gdzie jego skóra stykała się z moją.

A potem drobne ramiona oplotły mnie od tyłu.  Włosy Gwen połaskotały mnie po szyi. Objęłam jej przedramiona swoimi dłońmi by pokazać jej że żyję .

Daniel zaczęła się trząść gdy jedna z uczennic idąca na przedzie pochodu  podbiegła do niej i zaczęła nerwowo szeptać . Nad ich głowami latał kruk . Miałam wrażenie że to właśnie on najbardziej przerażał Daniel. Nauczyciele zaczęli podchodzić do nas i chłopaków na trybunach wypytując o to co się stało. 

Gwen właściwie odpowiedziała za mnie. Nauczyciel pewnie pomyślał że nadal jestem w szoku ,albo nadal paraliżuje mnie strach ,jak większość dziewczyn , chodź tak naprawdę myślami byłam gdzie indziej. 

"Zniszczyła cię" te dwa słowa latały mi po głowie w kółko i w kółko , ale nie mogłam ich do niczego dopasować. Zniszczyła mnie ?  Jeśli nawet to kto ? Przez całe życie w moim życiu były tylko trzy kobiety : mama, ciocia Sally i Polly starsza psnj która czasem mnie pilnowała. Nigdy przed Ravenwood nie miałam przyjaciółki ,czy koleżanki ,bo po prostu z żadną nie umiałam się dogadać . 

Pomijając fakt że nazwał mnie innym imieniem. Becky ? To już chyba naprawdę wolę to beznadziejne zdrobnienie którego użył.  Ten facet gadał jak kompletny szaleniec . Kim on w ogóle był. Nawet się nie przedstawił. I jeszcze to…

-wspomnienia dają wolność…

-co ty znowu mamroczesz w tym swoim języku demonów ? 

Westchnęłam i wyrwałam się lekko z jej uścisku . Nie byłam pewna czy chcę jej o tym opowiadać .  To było dość … dziwne i niepokojące . Machnęłam tylko ręką , chcąc zbyć tę rozmowę .

Nauczyciele stwierdzili że nie stało się nic niezwykłego. Po prostu jedna z uczennic odkryła swoje wewnętrzne ja , a co wywołało nerwową reakcję ptaków.  Daniel poszła z naszym nauczycielem do gabinetu dyrektora , a reszta nauczycieli kazała nam się rozejść.

Co też zrobiliśmy.  Gwen pociągnęła mnie w stronę stołówki ,mamrocząc coś o pół demonach .  Usiadłyśmy przy jednym z najbardziej odległych stolików gdzie usiadłyśmy .  Próbowała mi wytłumaczyć co jej zdaniem i zdaniem nauczycieli stało się podczas lekcji.   

Miałam wrażenie że zwariowałam . Ciągle widziałam  jakieś dziwne rzeczy których nie widział nikt inny , czytałam napisy w języku, którego nigdy się nie uczyłam … co jeszcze we mnie siedzi ? To dlatego jestem zepsuta ?

-Ej dziewczyny cała szkoła plotkuje , co się dokładnie stało ? - Ronnie dosiadła się do nas zarzucając rudy warkocz do tyłu. Gwen już otwierała usta by coś powiedzieć ale ją uprzedziłam.

-powiem ci co się dokładnie stało . - obie patrzyły na mnie ze szczerym zainteresowaniem . Szczególnie Gwen .  Szczegółowo i dobitnie opisywałam wszystko co się działo . Jedyną rzeczą którą pominęłam była rozmowa z tym całym "Aniołem" nie wiem czemu ,ale czułam że jest to dość … prywatne . Zresztą dziwnie mi było nawet o tym myśleć, a co dopiero o tym mówić. 

O dziwo nawet Ronnie mi nie przerywała . Wpatrywała się we mnie wielkimi oczami ,podczas gdy Gwen milczała podpierając głowę rękami.  Co chwila otwierała i zamykała usta przez co wyglądała trochę jak ryba. Chyba chciała jakoś skomentować moje słowa ,ale w końcu załamana pokręciła głową i schowała twarz w dłoniach . 

-chyba nie tylko Daniel odkryła swoją prawdziwą naturę ! - pisnęła w końcu podekscytowana Ronnie . Jakby to co się stało zupełnie jej nie martwiło . Spojrzałyśmy po sobie z Gwen .  Ronnie chyba naprawdę urawała się z jakiejś bajki dla przedszkolaków.

-mianowicie ? - zapytałam opierając łokcie i blat przedemną.

-no jak to ? Najpewniej jesteś pół-aniołem !

-jest w ogóle coś takiego , to nie to samo co łowca ?

-może być też pół-demonem i nie . Pół-anioł i łowca to nie to samo . Łowcy mają tylko anielską krew , a pół-anioły to hybrydy człowieka i anioła. -wytłumaczyła Gwen drapiąc się po głowie .- to się praktycznie nie zdarza ,a nawet jeśli to  przewarza w nich ludzka natura pełna dobroci ,miłości i łagodności , czyli raczej się nie kwalifikujesz 

-dzięki - mruknęłam wracając do jedzenia .

-jestem szczera !

-aż do bólu - dodała Ronnie zatapiając zęby  w dużym krwistym kawałku mięsa .  

Sama  zaczełam grzebać widelcem w moim obiedzie , chodź właściwie nie miałam na niego ochoty  . Gwen powoli popijała coś o konsystencji budyniu. Nie wyglądało zbyt apetycznie . 

-ale myślę , że lepiej by ta rozmowa została pomiędzy nami . - obie dziewczyny skinęły głowami na znak zgody . Ulżyło mi trochę .

-jak kadra nauczycielska się dowie że jesteś potencjalnym pół-aniołem to zwariuje na twoim punkcie . - Ronnie przewróciła oczami z małym uśmiechem.

-znałam jednego pół-anioła . Chłopak tak idealny że aż nudny - Gwen wzruszyła ramionami  .

-dobra a tak zmieniając temat … znacie może Sarah Connor's albo Susie Green ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro