Rozdział 8
Siedziałam w samotności popijając czerwone wino. Nadal nie docierało do mnie to, że Christopher, wyznał mi swoją miłość do mnie. Jednak potwór potrafi kochać. Przyłożyłam swoją prawą dłoń do czoła i zamknęłam powieki. To nie tak miało być. Sądziłam, że mnie nie kocha i nigdy nie pokocha przez co któregoś dnia da mi upragnioną wolność. Sytuacja się skomplikowała. A jeśli i ty mu wyznasz później swoje uczucia? Nie! Nie wyznam mu swoich uczuć, bo ja nigdy go nie pokocham. Usłyszałam zbliżające się kroki do kuchni, w której siedziałam przemyśliwając sobie wszystko.
- Dlaczego uciekłaś? – usłyszałam jego szept za sobą. Westchnęłam i wzięłam kilka łyków czerwonego wina o nazwie Grey Carmenere. Ciekawe ile kosztuje takie wino. Choć na moje oko nie przekroczyłoby dwustu złotych. Wygląd podobał mi się butelki i etykietki, w czarnych kolorach dodawał urokowi. Nie dziwiłam się, że Christopher, miał takie wino w swoim barku skoro sam zachowuje się jak Christian Grey z Pięćdziesiąt Twarzy Greya.
- A dlaczego to cię tak obchodzi? - nie zaszczyciłam go ani jednym spojrzeniem. Teraz interesował mnie kieliszek wypełniony czerwoną cieczą. Usłyszałam westchnienie, które wydostało się z jego ust. Kątem okiem zauważyłam jak staje obok mnie. Pan Christopher Carson, zdążył już ochłonąć i będzie się przy mnie teraz płaszczył? Prychnęłam w myślach na swoje pytanie. Przecież on nigdy się nie płaszczy przed nikim, więc dlaczego miałby to robić akurat przed swoją żoną?
- Przestań tak mówić. - zaczął łagodnie. - Jesteś moją żoną i obchodzi mnie to co robisz, z kim to robisz i jak się czujesz. - wypiłam ostatnie krople napoju i nalałam kolejną porcje tym razem do pełna.
- Wiesz jak się czuje? Fatalnie. - uśmiechnęłam się lekko i wzięłam większy łyk wina.
- Niby dlaczego? - och! Ktoś się tutaj powoli już zaczyna denerwować. - Przecież nic takiego nie powiedziałem oprócz tego, że cię kocham. - uniosłam brew do góry. - I na miłość boską przestań tyle pić! - walnął dłonią obok mojej ręki, którą oparłam o stół. Uniosłam na niego wściekłe spojrzenie.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. - wysyczałam w jego stronę.
- Będę bo jesteś moją żoną. - uśmiechnął się złowieszczo. Miałam dość tego jego uśmiechu i marzyłam, żeby któregoś dnia zmazać ten jego przeklęty uśmiech z twarzy.
- Jestem twoją żoną. - podniosłam się ze stołka barowego. Nie miałam już najmniejszej ochoty przebywać w tym pomieszczeniu. Zwłaszcza, że mój mąż nie zamierzał zostawić mnie w spokoju. - Ale nie jestem twoją niewolnicą. - mężczyzna nie spodziewał się moich słów, bo zaniemówił i zrobił się cały czerwony. Jest wściekły, diabelnie wściekły na ciebie. Wiem o tym i co z tego? Po kilku minutach lub godzinach nie będzie Diabła, a jedynie łagodny Christopher, który zrobiłby wszystko dla swojej żony.
- Nie wasz się tak myśleć o sobie. - uniósł wskazujący palec. Spojrzałam na ten ruch, chwytając od razu swój kieliszek w którym zostały ostatnie resztki czerwonego wina.
- Sam mi to okazujesz, więc co się dziwisz. - wzruszyłam ramionami.
- Nigdy nie okazałem ci tego, że jesteś moją niewolnicą! - podniósł głos. Jednak ani nie zaskoczyło mnie to, ani nie przeraziło. Przyzwyczaiłam się do krzyków mojego Diabła. Zaraz. Sarah, czy ty powiedziałaś mojego? Tak. Pokręciłam głową i łapiąc się przy okazji za nią.
- Głowa mi pęka. - zacisnęłam powieki odczuwając duży ból głowy. Coś czuje, że jutro będę miała niezłego kaca. - Zaczynam od tego wina mówić głupoty.
- Jakie głupoty? - założył ręce na piersi i patrzył na mnie zaciekawionym spojrzeniem.
- Nie ważne. - warknęłam. - Pójdę się położyć. - z grymasem na twarzy odwróciłam się w stronę wyjścia z kuchni. Głos Christophera, jednak mnie zatrzymał w progu.
- Odłóż ten kieliszek na blacie. - nie przejęłam się zbytnio jego rozkazem. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się złowieszczo. Ja też potrafiłam być uparta jak on. A jako żona Diabła potrafiłam też wywołać piekło.
- Nie zamierzam. - pokręciłam głową. - To wino. - spojrzałam na kieliszek w mojej dłoni. - Będzie od teraz jednym z moich ulubionych win. - odwróciłam na niego wzrok. - A wiesz dlaczego? - pokręcił głową nie mając żadnych pomysłów. - Dlatego, że to wino trafiło w ręce Diabła. Diabła, którego się nie boje. - nie czekając na jego reakcja pobiegłam prosto do swojej sypialni, w której się zamknęłam. Warto było powiedzieć to mu prosto w twarz, żeby tylko zobaczyć jego minę. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk napoju. Diabeł. Od dzisiaj będę tak przezywała Christophera, który na prawdę wygląda jak Diabeł z piekła. Nosi czarne ubrania, jeździ czarnymi samochodami i ma czarny charakter. Jego wzrok kiedy staje się wściekły także przybiera czarną barwę. Powinnam go w takim razie nazywać Czarny, ale jednak Diabeł, pasuje do niego idealnie. Bo jest Diabelnie seksowny? Co? W życiu! Może jest przystojny, ale na pewno nie zawróci mi w głowie, bo ja mu na to nie pozwolę.
****
Patrzyłam na siebie w lustrze i zastanawiałam się jak będą wyglądały moje kolejne dni. Odkąd wyszłam z uniesioną głową z salonu nie widzieliśmy się. Nie przyszedł nawet na kolacje na którą go wołałam. Nie myście, że jak go nie kocham to o niego nie dbam. Miałam małą nadzieje, że zjadł talerz z kolacją, którą mu zostawiłam na blacie kuchennym. Przemyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Ten dzień na prawdę mnie wykończył na tyle, że miałam ochotę wyjechać do Polski i zostać tam w niej na kilka dni. Podeszłam do łóżka i wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę. Nadal przeszkadzał mi fakt, że dzieliłam jedno łóżko z tym Diabłem. Nawet jego zapach nie mogłam znieść, a co dopiero jego osoby w tym samym pomieszczeniu, w którym byłam ja. Na zewnątrz straszne padało co oznacza, że jutro trawa będzie mokra i będzie zimno. Na tę myśl przewróciłam oczami i westchnęłam. Nienawidziłam brzydkiej pogody, wolałam jak świeciło słońce i było ciepło. Już nie mogłam się doczekać lata, które zaczynało się dopiero w czerwcu, a mieliśmy marzec. Teraz uświadomiłam sobie, że za cztery miesiące kończę liceum i będę musiała szukać studiów, które zacznę od października. Kiedy zamknęłam oczy usłyszałam jak On wchodzi do pokoju i kieruje się do łazienki. Delikatnie podniosłam się by sprawdzić co zamierza robić. Ale ty jesteś głupia Sarah, nie wiesz po co idzie się do łazienki albo toalety? Moja druga ja miała racje, że jestem nie domyślna. Christopher, zdjął ubrania. Został w samych bokserkach na chwilę by włączyć prysznic. Kiedy woda lała się, mąż zdjął ostatnią rzecz z siebie i wszedł pod prysznic. Przewróciłam oczami. Inna kobieta na moim miejscu, w tym łóżku, w jego domu i jako jego żona na pewno zareagowała by inaczej, ale ja nie potrafiłam się podniecić ciałem własnego męża, bo mnie nie pociągał. Jak tak możesz mówić? Przecież jest przystojny. Może jest, ale ja niczego do niego nie czuje tak samo nie czuje, żeby się z nim kochać. Ostatni raz spojrzałam na męża i położyłam się z powrotem do łóżka. Mam nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie lepszy i pozwoli mi na chwilę zapomnieć o moim zimnym mężu.
Otworzyłam powoli swoje zaspane powieki. Słońce świeciło prosto na moją twarz, ale nie przeszkadzało mi to, bo wiedziała dzięki niemu, że dzień będzie piękny. Odwróciłam głowę w lewą stronę. Christopher, nadal spał jak zabity. Zabity, a może by tak pozbyć się go? Zwariowałaś Sarah! Chcesz trafić na resztę lat za kratki? Kto powiedział, że ja go zabije? Mogę kogoś do tego wynająć, albo upozorować, że popełnił samobójstwo. Kiedy śpi wygląda na spokojnego i niewinnego chłopca, ale tak na prawdę nie jest taki. Westchnęłam. Nie ma co się oszukiwać, że jestem żoną tyrana. Nazwałaś go Diabłem. Wiem o tym i to dobre przezwisko na niego. Ostatni raz na niego spojrzałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam twarz dłońmi. Dziś szkoła. Po raz kolejny nauka, widok nauczycieli i znajomych. Jak się ciesze, że chociaż tego Christopher, nie zabronił. Usłyszałam wibracje mojego telefonu, który znajdował się na szafce nocnej. Zmarszczyłam brwi i chwyciłam urządzenie w dłoń.
Od Lily:
Podjedziesz po mnie?
Przewróciłam oczami. Wiedziałam, że będzie chciała coś ode mnie. Jednak moja kochana przyjaciółka zapomniała chyba, że wyprowadziłam się od rodziców co za tym idzie, że musiałam zostawić swojego ......
Od Lily:
Nie masz swojego samochód?
Od Lily:
Ojciec mi zabrał.
Do Lily:
Why?
Od Lily:
Bo dostałam pałę z historii i nie pisz do mnie po angielsku
Przewróciłam oczami.
Do Lily:
Za 20 minut prawdopodobnie będę, więc czekaj na mnie na zewnątrz
Odłożyłam telefon z powrotem na szafkę i poszłam do garderoby. Na dzisiejszy dzień wybrałam białą koronkową koszulkę i czarną spódniczkę. Schyliłam się do szuflady z bieliznami. Czarny komplet koronkowej bielizny będzie idealnie pasował do mojego ubioru. I tak jakbym chciała co innego włożyć to nic innego nie mam. Same eleganckie ubrania i seksowne bielizny. Nie czekając dłużej udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam codzienny makijaż. Wróciłam się do sypialni. Christopher, nadal spał co mnie bardzo cieszyło. Nie miałam samochodu swojego, ale wpadłam na pomysł jak dostanę się do swojej szkoły. Zabrałam swój telefon, ładowarkę i słuchawki oraz swoją torebkę z książkami i zeszytami. Nie zamierzałam jeść śniadania bo uznałam, że szybciej będzie mi zjeść w szkole. Ubrałam kremowe baleriny i czarną skórzaną kurtkę. Otworzyłam drzwi do garażu i zaświeciłam światło w pomieszczeniu. Od razu w oczy rzucił mi się piękne audi q7 w czarnym kolorze. Uśmiechnęłam się ironicznie i podeszłam do ściany obok drzwi garażowych. Nacisnęłam jeden wielki guzik i już po chwili szare drzwi zaczęły podnosić się do góry. Chwyciłam kluczyki od samochodu, które wisiały w nie wielkiej szafce i odblokowałam samochód, od razu wsiadając do środka. Kiedy odpaliłam samochód w głośnikach rozniósł się głos Liama Payne'a, śpiewającego Get Low. Położyłam swoje palce na kierownicy i uśmiechnęłam się szeroko. O takim samochodzie to mogłam sobie jedynie pomarzyć. Nawet moi rodzice, którzy mieli firmę nie mogli pozwolić sobie na taki samochód. Nie mam swojego samochodu, a przecież muszę się jakoś dostać do szkoły. Ciekawe czym pojedziesz idioto do pracy skoro zabrałam twój jedyny samochód. Zaśmiałam się i ruszyłam w stronę domu przyjaciółki. Jeśli się wkurzy za ten numer i zamierzy mnie ukarać to lepiej, żeby tego nie robił, bo ja sama mu nie popuszczę. Po pięciu minutach zaparkowałam obok domu Lily. Blondynka kiedy mnie zobaczyła wstała niepewnie ze schodów i pobiegła w moją stronę. Usiadła na miejscu pasażera.
- Hej. – zapięła pasy i ułożyła wygodnie swoją torebkę na kolanach .
- Hej. – odpowiedziałam ciszej słuchając piosenki, która leciała z mojej playlisty na Spotify
- Twój samochód? – spojrzała na mnie unosząc brew. Wiedziałam, że jak mnie zobaczy w tym samochodzie to zada wiele pytań. Przewróciłam oczami i zmieniłam bieg na czwórkę.
- Nie – pokręciłam głową.
- W takim razie czyj? – spojrzałam na nią przez chwilę. Patrzyła na mnie z ciekawością jakby odpowiedź, którą za chwilę usłyszy ucieszy ją.
- Christophera.
- Dał ci go?
- Nie, ukradłam mu. – uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Wiesz, że się wkurwi jeśli bez jego zgody mu zabrałaś?
- Wiem. – przytaknęłam głową. - Jednak to jego wina, bo nie kazał Arthurowi, przywieść mój samochód. - zacisnęłam palce na skórzanej kierownicy. Wyobraziłam sobie jak dusze Christophera, za każdym razem kiedy wyprowadza mnie z równowagi. Czemu Boże tak nie jest? Czemu to on musi mieć zawsze ostatnie słowo, a ja przedostatnie?
- Mogłaś mnie o to poprosić, albo swojego ojca lub siostry. - przewróciłam oczami. Myśli, że Christopher z uśmiechem zgodziłby się na to? Nie. Wątpię w to. Zaparkowałam samochodem męża na swoim stałym miejscu i zgasiłam silnik. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która czekała na mój ruch.
- Christopher, sam by o tym pomyślał jako mój mąż. - zabrałam swoją torebkę z tylnego siedzenia. - Ale, że mnie kocha i ja jego to o tym nie pomyślał.
- A pokochasz go kiedyś? - jej pytanie zaskoczyło mnie tak bardzo, że nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież sama cały czas się upierałaś, że nie pokochasz Diabła. Przełknęłam silne, która zebrała się na moim języku.
- Tego nawet sam Bóg ani Lucyfer nie wie.
[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro