Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Musiałam tu przyjść i zobaczyć jak wygląda jego miejsce. Musiałam poznać go choć nie żywego. W tym momencie nie czułam niczego oprócz nienawiści, do swojego dziadka. Nie mogę uwierzyć w to, że zabił swojego jedynego wnuka i dlaczego rodzice dalej z nim utrzymują kontakt, a przede wszystkim mój ojciec. Spuściłam głowę i przyłożyłam swoją zimną dłoń do swojego czoła. Od wczorajszego dnia strasznie mnie bolała głowa, a to wszystko przez płacz, który wywołał mój staruszek. Staruszek? Prychnęłam w myślach. Nie potrafię mu wybaczyć i nie wiem czy zdołam, w końcu dopuścił się morderstwa na moim jedynym bracie. Podniosłam swój wzrok na duży nagrobek i pogrążyłam się w swoich myślach. Teraz doskonale rozumiałam swoje siostry, dlaczego nie rozmawiali z dziadkiem przez ten cały czas. One wiedziały, a może i widzieli. Nikt nie chciał mi powiedzieć o bracie, bo zadawałabym pytania tym samym sprawiając ból najbliższej rodzinie. Przejechałam wzrokiem po wyrzeźbionej na tabliczce imieniu z nazwiskiem i datą urodzenia oraz śmierci.

Anthony M. Redmayne

Ur. XXIII Luty 1978r. Zm. XXII Lipiec 1998r.

Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy wyszeptałam imię swojego brata. Obliczając w myślach i przypominając sobie w którym roku urodziła się moja siostra, zauważyłam, że Anthony jest, a raczej był najstarszym dzieckiem Redmaynów. Nabrałam powietrza po czym go głośno wypuściłam. Od wczorajszej sytuacji w gabinecie nie odezwałam się ani słowem do dziadka i nie chciałam go oglądać przez najbliższe dni. Babcia chciała dowiedzieć się ode mnie o co chodzi, a ja bez zastanowienia zapytałam ją czy wiedziała o wielkiej tajemnicy swojego męża. Jakie było moje zdziwienie, kiedy babcia ze łzami i strachem popatrzyła na stojącego za mną dziadka? Duże. Sądziłam, że oboje ukrywali tą tajemnice przede mną wraz z moimi rodzicami i siostrami. A wyszło, że tylko dziadek wiedział i nawet własnej żonie nie powiedział. No tak! Gdyby to zrobił już dawno wyrzuciłaby go za drzwi. Nie wiem jak teraz będzie wyglądało małżeństwo moich dziadków, czy babcia zdecyduje się na rozwód. Jednak z jednej strony nie obchodzi mnie to, a z drugiej nie chciałabym stracić obojga. Poczułam jak czyjeś ciepłe ramiona obejmują mnie w pasie. Spojrzałam na ten gest i położyłam swoje dłonie na jego ramionach uśmiechając się szeroko. Jedyny jaki mężczyzna, który teraz się dla mnie liczył jest to mój mąż. Mimo naszych kłótni, przemocy, czy wielkich tajemnic, on nie zabił moją najbliższą osobę i nie ukrywał tego przede mną przez tyle lat. Życzyłam teraz dziadkowi takiego samego bólu, który ja odczuwałam w sobie po usłyszeniu o śmierci swojego starszego brata. Żałuje tego, że wcześniej się nie urodziłam, przynajmniej poznałabym i spędziłabym miło czas z Anthonym. Christopher chwycił mnie za dłoń i podciągnął swoją stronę. Nie mógł znieść jak zapadam w rozpacz przez Edwarda. Westchnęłam i zanim podążyłam za Christopherem spojrzałam na niebo, gdzie zapewne jest mój brat szczęśliwy, że prawda wyszła na jaw. Szkoda, że tak szybko odszedłeś i nie doczekałeś się moich narodzin, mam nadzieje, że wkrótce się spotkamy i nadrobimy stracony nam czas. - powiedziałam do niego mając nadzieje, że usłyszy mnie. Przymknęłam oczy wyobrażając sobie siebie i swojego brata rozmawiających, dokuczając sobie nawzajem i śmiejąc się z byle czego. Za każdym razem kiedy widziałam jak jakaś mała dziewczynka, czy chłopiec mają starszego brata to zazdrościłam im i było mi trochę przykro, że ja nie mam swojego ochroniarza, który pozbywałby się wszystkich chłopaków, którzy by mu się nie podobali. Uśmiechnęłam się na to wyobrażenie i ostatni raz spojrzałam na piękne niebo zanim wróciliśmy z Christopherem do jego samochodu. Czas pożegnać się i wrócić do Nowego Jorku.

****

- Na prawdę rezygnujesz? - odkąd wróciłam do domu dziadków, oznajmiłam wszystkim, że wracam do Nowego Jorku, bo nie mogę mieszkać pod jednym dachem z mordercą mojego brata. Twarz dziadka wyrażała smutek kiedy usłyszał moją decyzje, ale nie wyszedł z pomieszczenia tylko dalej mnie słuchał. Babcia razem z Lily przekonywały mnie, żebym została i chociaż skończyła studia, ale ja się uparłam i powiedziałam, że w Nowym Jorku także mogę studiować architekturę. Czułam, że Christopher był z tego powodu szczęśliwy, od wczorajszego dnia sam znienawidził mojego dziadka i jakby mógł to by go zabił, ale wiedział, że nie wybaczyłabym mu tego. Pomimo zdrady mojego dziadka nadal go kochałam, ale to co zrobił tak bardzo mnie bolało, że nie mogłam nawet znieść jego widoku. Od ponad godziny pakowałam swoje rzeczy do walizki i skończyłabym szybko, gdyby moja przyjaciółka nie weszła i nie przeszkodziła mi w pakowaniu.

- Podjęłam już decyzje, Lily. - staranie ułożyłam koszulki do walizki i odwróciłam się w stronę szafki.

- Mieliśmy razem studiować, pamiętasz? - przewróciłam oczami, bo wiedziałam, że za wszelką cenę chcę mnie przekonać. Odwróciłam się do niej.

- Wiem, ale po tym co dziadek zrobił nie zamierzam tutaj zostać. - pokręciłam głową i rzuciłam ubrania na łóżku. Później je poskładam jak wyjmę wszystkie swoje rzeczy ze szafki. - Jeśli chcesz to zostań tutaj, albo wracaj z nami.

- Przecież możemy wynająć mieszkanie w centrum. - położyła swoje dłonie na biodrach. - A co ze stażem?

- Nie chcę być w jednym mieście co zabójca mojego brata. - wyszłam z pokoju kierując się prosto do łazienki. - A co do stażu mogę też w Nowym Jorku znaleźć. - wzruszyłam ramionami trzymając w obu dłoniach swoje kosmetyki. Moja przyjaciółka założyła ręce na piersi i przewróciła oczami na moją odpowiedź. Tak wiem, że to głupie rezygnując ze stażu w danej firmie dopiero co cię przyjęli, ale nie mam wyjścia.

- A co z zemstą na Marku Owenie. - wróciła ze mną do pokoju i nadal nie odpuszczała. Włożyłam cienie do oczów, tusze do rzęs i kredki do ust do swojej podręcznej kosmetyczki.

- Pewnie Christopher zrezygnuje, jeśli wracamy do Nowego Jorku. - westchnęłam i zasunęłam swoją walizkę stwierdzając, że wszystko spakowałam. - Wracasz z nami? - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że wróci. Nigdy mnie nie zostawia samą.

- Nie. - pokręciła głową, a mi uśmiech z twarzy znikł. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi ze strony Lily. Przecież zawsze byliśmy nierozłączne! Więc co mogło się stać, że odmówiła?

- Ale dlaczego nie? - usiadłam na łóżku i spojrzałam na nią smutnym wzrokiem. Blondynka westchnęła i zajęła miejsce obok mnie i walizki.

- Jestem na studiach, które nawet bardzo lubię. - przymrużyła oczy. - Znalazłam pracę dzięki, której będę zarabiała dobre pieniądze. - spojrzała na mnie, a ja przytaknęłam, że rozumiem to. - Nie wiem, czy w Nowym Jorku też tak będzie jak tu w Polsce. - otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale jej głos mi przeszkodził. - Znalazłam mężczyznę, który już pierwszego dnia zawrócił mi w głowie.

- Kogo? - zmarszczyłam brwi.

- Owen. - wyszeptała i zapatrzyła się w jakiś punkt przed sobą. - Teraz będziesz mi mówiła, że to mężczyzna nie dla mnie, ale nie wiecie czy jest nawet groźny. W przeszłości może był, a teraz nie wiadomo. - odwróciłam wzrok na swoje pomalowane paznokcie na czarno u stóp. Lily miała racje. Nie wiemy z Christopherem, czy Mark Owen nadal jest niebezpieczny, przecież ma własną firmę i to z ludźmi. Christopher też ma swoją firmę z żywimy ludźmi, a jest bossem mafii. Głosik w mojej głowie miał racje. Może Mark też maskuje swoją twarz tak samo jak Christopher. - Nie będę cię zatrzymywać. - zauważyłam jak przeciera nadgarstkami swoje mokre policzki i wstaje na równe nogi. - Powinnaś już iść, bo spóźnicie się na samolot. - wskazała głową na drzwi od pokoju i odwróciła wzrok. Była na mnie zła, że zostawiam ją samą w całkiem obcym mieście. Widziałam w jej oczach gniew, ból, a także nadzieje. Podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno chowając swoją twarz w jej włosach, chciałam w tej sposób ukryć siebie, żeby nikt nie widział jak płaczę. Pierwszy raz rozstawałam się ze swoją przyjaciółką na tak długo, a może i na zawsze. Odsunęłam się od niej i spojrzałam na jej czerwone oczy od łez.

- Kocham cię. - wyszeptałam i chwyciłam za swoją małą walizkę. Resztę moich rzeczy było już w samochodzie, ale zostawiłam na końcu coś bardzo ważnego i drogiego. Wzięłam to w dłonie i podeszłam z tym do Lily wyciągając w jej stronę swoją dłoń. Najpierw spojrzała na mnie, a potem na dłoń.

- Co to jest? - uśmiechnęłam się lekko i otworzyłam dłoń pokazując jej, że w środku trzymałam swoje kluczyki od Audi R8. Dziewczyna aż z wrażenia otworzyła usta i podniosła na mnie wzrok. - Czy ty?

- Jesteś moją siostrą. - przechyliłam głowę w bok. - Muszę coś tobie zostawić po sobie. - blondynka uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mi się na szyje dusząc przy tym. Objęłam ją obiema ramionami i przymknęłam oczy, móc poczuć ostatni raz jej ciepło i miłość siostrzaną. Będę za nią tęsknić i zastanawiała się co zamierza zrobić po studiach. Odsunęła się ode mnie, a ja wręczyłam jej kluczyki i bez żadnego gadania wyszłam ze swojego dawnego pokoju. Przez najbliższy czas tutaj nie wrócę, dopóki moja nienawiść do dziadka żyje.

***

Sześć miesięcy później

Wreszcie nastał kwiecień, a to znaczy, że Christopher za miesiąc będzie obchodził swoje trzydzieste ósme urodziny, ja będę mogła się wykazać swoją kreatywnością i urządzić mu największe przyjęcie o jakim nie śnił. Przez te sześć miesięcy wiele wydarzyło się w naszych życiach. Clarie z Roberto spodziewają się nowego dziecka i oboje chcieliby, żeby był to chłopczyk. A co jeśli Bóg zrobi im psikusa i da im bliźniaki? Zaśmiałam się na tą myśl i wyobraziłam sobie minę swojej siostry kiedy dowiaduje się od ginekologa, że spodziewa się bliźniaków. Caroline i Leonardo razem ze swoimi córkami postanowili wyprowadzić się ze swojego wielkiego apartamentowca i wybudować własny dom na ziemi, którą przepisał im mój tata. Szybko udało im się stworzyć piękny dwupiętrowy domek na wsi obok miłych sąsiadów. Diana z Nickiem też spodziewają się dziecka i moja siostra jeszcze bardziej panikuje na temat swojego ślubu, który bierze za trzy miesiące. Co do rodziców to nie wiele się w ich życiu zmieniło, może oprócz tego, że tata już nie rozmawia z dziadkiem odkąd wróciliśmy z Christopherem do Nowego Jorku. Mama wiedziała, że to tak się skończy iż dziadek i oni sami będą przede mną ukrywali prawdę, nadal nie mogła uwierzyć, że jej ojciec zrobił coś tak okrutnego i przez niego nie jesteśmy pełną rodziną. Lily po moim wyjeździe odzywała się i powiedziała mi, że nawiązała romans z Markiem Owenem, a ostatnio zaczęli ze sobą chodzić. Nie podobało mi się to, ale nie mogłam jej tego zabronić, w końcu chcę, żeby była szczęśliwa. Christopher odpuścił sobie na razie zemstę na Marku, bo jego zdaniem kiedy jest daleko od niego nie będzie miał idealnego celu. Zaczął częściej i bardziej zajmować się swoim gangiem, tak też ostatnio pozbył się kilka ludzi, którzy byli mu winni pieniędzy. Jego aktorstwo przybiera tempa, bo od dwóch miesięcy nie widziałam się z mężem dlatego, że jest w Los Angeles nagrywając swój nowy film Annabell opowiadający o kobiecie, która skrzywdzona przez los spotyka na swojej drodze przystojnego mężczyznę, w którym potem zakochuje się z odwzajemnieniem. Nic dziwnego, że mojemu mężowi zaoferowali główną rolę, nie dość, że jest nieziemsko przystojny to także jego gra aktorska jest fenomenalna. Jeśli chodzi o mnie to nie mogłam znieść dłużej bólu, który sprawił mój dziadek. Co noc budziłam się z krzykiem mając ten sam koszmar, w którym był mój dziadek i zabijał Anthonego. Powiedziałam to każdemu, a oni uspakajali mnie, że to minie. I nie minęło. Nim się obejrzałam przyleciałam do Polski i od razu jadąc tramwajem dojechałam na komisariat, gdzie chciałam pomścić śmierć swojego brata i wyśpiewałam wszystko policjantom co wiedziałam. Wydałam swojego dziadka, ale to było nieuczciwe, że przez tyle lat ukrywał się we własnym domu nie przyznając się do własnej winy. Babcia kiedy widziała jak zabierają dziadka nawet nie drgnęła, bo czuła to samo co ja. Jedyne co mogłam w tamtym momencie zrobić to przytulić mocno do siebie babcię i patrzeć jak zabierają dziadka do radiowozu. Spodziewałam się tego, że jego firma upadnie, bo nie będzie miał się kto nią zajmować i miałam racje. Dostałam telefon od Lily, która mi powiedziała, że firma mojego dziadka została zamknięta i nie wiadomo kiedy znów zacznie funkcjonować. Poprosiłam przyjaciółkę, aby zajęła się moją babcią i nie pozwoliła by coś się jej stało. Nikt z rodziny nie miał mi tego za złe, że wsadziłam dziadka za kratki, za co im byłam wdzięczna. Od tamtej pory nie widziałam się z dziadkiem, ani razu go nie odwiedziłam, bo po prostu nie byłam na to przygotowana psychicznie. Moje oceny na studiach były bardzo dobre z czego Christopher był ze mnie dumny. Udało mi się samej je zdobyć, bez pomocy swojego męża. Wracając ze studiów wstąpiłam do baru, gdzie zamówiłam jedzenie na wynos. Nie chciało mi się samej gotować. Christopher tydzień po naszym przyjeździe oznajmił mi, że nie musimy już więcej stać na głowie rodzicom i kupił nasz własny dom, który od razu mi się spodobał. Dwupiętrowy drewniany domek, wybudowany na wsi w śród miłych i wyrozumiałych ludzi. O takim właśnie marzyłam, a Christopher przede wszystkim, chciał być z dala od natrętnych fotografów, którzy czają się za krzakami tylko po to, żeby uchwycić byle jakie zdjęcie i sprzedać je za sporą cenę. Ja też miałam ich powoli dość. Informacja o mojej terapii rozniosła się momentalnie szybko i wszędzie widzieliśmy nagłówki z moim nazwiskiem. Chciałam przechować swoje leczenie w sekrecie przed całym światem oprócz bliskiej rodziny, ale nie udało mi się. Dźwięk przekręconego kluczyka w drzwiach po raz kolejny uświadomił mi, że mojego męża nadal nie ma i tej nocy znów będę sama spała w dużym łóżku małżeńskim. Rzuciłam torebką o komendę stojącą w holu i od razu skierowałam się do kuchni, żeby rozpakować kupione przeze mnie fast foody. Nie odżywiałam się zdrowo, bo kompletnie mi to nie było potrzebne, byłam od dziecka szczupła i nadal jestem. Czasami Christopher boi się mnie dotknąć, bo nie chciałby zrobić mi jakąś krzywdę, ale ja za każdym razem go uspakajam, że jak mnie zaboli to mu o tym powiem. Z kubełkiem Hot Wingsów i szklanką Coca Coli weszłam do salonu kładąc wszystko na szklany stolik. Chwyciłam w dłoń pilota i włączyłam telewizor od razu przerzucając się na Netflixa. Ugryzłam kawałek kurczaka nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, w którym leciał mój ulubiony serial, a mianowicie Lucyfer. Jednak nie mogłam się skupić na upadłym aniele, bo moje myśli zajęła Lily. Naszą tradycją było, że gdy jedna z nas zostawała sama w domu to druga do niej przyjeżdżała właśnie z tym samym kubełkiem, którego trzymam na swoich kolanach. Spojrzałam na swój telefon leżący obok mnie na czarnej skórzanej kanapie. Wahałam się, czy to aby dobry pomysł, żeby wybrać jej numer i poczekać, aż odbierze by móc z nią porozmawiać. Jeszcze przez chwile się zastanawiałam i stwierdziłam, że to moja najlepsza przyjaciółka i chcę usłyszeć jej głos. Tak więc trzymałam telefon przy swoim uchu i czekałam na jej głos po drugiej stronie. Po czterech sygnałach włączyła się poczta głosowa co dało mi do myślenia, że pewnie musi być z Owenem. Z westchnieniem nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wyłączyłam telewizor, mając dość siedzenia. Zabrałam jeszcze niedokończone przez siebie jedzenie odkładając je na blacie w kuchni, po czym po wyłączeniu światła w kuchni i holu wspięłam się do góry kierując się od razu do mojej i Christophera sypialni. Po wejściu przywitało mnie światło księżyca, który dzisiaj był pełnią. Czarno czerwone ściany opisywały idealnie naszą historie, która dzieje się w tym pokoju. Weszłam do garderoby i wyjęłam ze swojej szafki czarną koszule nocną. Christopher zadbał też o to, żebyśmy mieli osobne szafy by każdemu wszystkie ubrania zmieściły się, a że ja jestem kobietą i dużo rzeczy kupuje bardzo mi się to przyda. Rzuciłam ubraniem na pralkę i odkręciłam kurek od prysznica. Najpierw zmyłam swój makijaż, a potem rozebrałam się do naga i weszłam od razu pod prysznic. Umyłam się dokładnie jakbym wpadła do brudniej kałuży i zakręciłam wodę. Wytarłam się białym, puchatym ręcznikiem i założyłam na siebie wybraną przeze mnie wcześniej piżamę. Przejrzałam się w lustrze zauważając, że mam wory pod oczami. Z jękiem wróciłam do pokoju i weszłam pod ciepłą kołdrę przytulając się do poduszki Christophera. Co noc dzwonił do mnie życząc mi dobranoc, ale dzisiaj tego nie zrobił co mnie bardzo zasmuciło i jednocześnie zmartwiło. Czyżby bardzo zaprzyjaźnił się ze swoją partnerką z którą grał w tym filmie? Olivia Bennet była popularną, młodszą i piękną kobietą, więc nie zdziwiłoby mnie, że Christopher wymienił mnie na nią. Wiele nie przeczytałam o niej informacji, bo kiedy zobaczyłam jej zdjęcie poczułam zazdrość, że jest tak piękną kobietą. Myśląc o Christopherowi i Olivii Bennet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.

****

Kolejny dzień był jak każdy inny. Budził mnie budzik ustawiony w moim telefonie, spoglądałam w puste i zimne miejsce obok mnie, przejeżdżając delikatnie dłonią po białym prześcieradle. Wkrótce wróci i nie będę musiała tak bardzo za nim tęsknić. - powiedziałam w myślach i uśmiechnęłam się lekko. W samotności zjadłam śniadanie, które składało się z płatków czekoladowych i przypominając sobie o której mam zajęcia, wskoczyłam szybko do swojego samochodu i pojechałam w stronę szkoły nucąc pod nosem piosenkę Meghan Trainor. Jazda minęła mi bardzo szybko, więc spojrzałam na zegarek wbudowany w samochodzie i zauważyłam, że mam jeszcze pół godziny czasu. Z westchnieniem chwyciłam w dłoń swoją czarną lakierową torebkę i wysiadałam ze swojego drogiego Mercedesa kierując się od razu w stronę swojej uczelni. Przy wejściu na przywitanie zastałam kompletną ciszę, jedyne co było słychać to stukot moich obcasów odbijanych się o podłogę. Stwierdziłam, że siedząc pod klasą lub na korytarzu strasznie bym się nudziła, a do nauki nic nie miałam, bo na razie nauczyciele wstrzymali się z męczeniem nas. Biblioteka będzie lepszym rozwiązaniem zwłaszcza, że kocham książki i może znajdę jakąś ciekawą dla siebie. Przed wejściem zapukałam dwa razy i przywitałam się z starszą kobietą, która pracowała w tym pomieszczeniu. Zapytałam się, czy mogę rozejrzeć się, a blondynka z uśmiechem na ustach dała mi pozwolenie. Krążyłam od działu do działu, szukając interesujące opowiadanie. Ostatnio zaniedbałam swoje hobby, które było czytanie książek, a to przez wiele spraw, które wydarzyły się w moim życiu. Wiadomość o śmierci brata, o którym nigdy nie słyszałam, zdrada mojego dziadka, wyjazd Christophera i nowa miłość Lily. Westchnęłam i pokręciłam głową błądząc wzrokiem po tytułach książek. Nasze życie powinno, być spisane w jakieś książce i jestem pewna, że wszystkie egzemplarze sprzedałyby się w tydzień. W dzieciństwie nigdy bym nie pomyślała, że moje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, a to wszystko zaczęło się odkąd poznałam Christophera. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, które nie skończyło się na byle pożegnaniu, wtedy poprosił kolejne spotkanie.

- Mógłbym prosić o twój numer? - obdarował mnie tym samym uśmiechem, który jak wpadłam na niego. Przez chwilę patrzyłam na niego nie wiedząc co zrobić, ale po minucie otrząsnęłam się i wyjęłam ze swojej tylnej kieszeni IPhone 6s, podając mu od razu. Nasze palce dotknęły się i on także to poczuł, bo jego wzrok stał się ciemny, a zarazem płomienny. Szybko wpisał mi swój numer i oddał telefon w moje dłonie. - Mam nadzieje, że skontaktujesz się ze mną. - powiedział nadal nie zmieniając swojego wyrazu twarzy.

Tamtego dnia nadal nie mogłam uwierzyć, że prawdziwy Christopher Carson stał przede mną i do tego podał mi swój numer, wcześniej przepisując mój do swojego telefonu. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie zatrzymując swój wzrok na jednej książce, która zaciekawiła mnie swoim tytułem. Wyjęłam ostrożnie i delikatnie książkę, trzymając jedną dłonią inne ułożone staranie obok tej, którą trzymałam swojej dłoni. Obejrzałam ją do około i przeczytałam na odwrocie o czym jest ta opowieść. Historia jak prawdziwe życie. Miłość, która przetrwała wszystko i wybory, które zmieniły losy głównych bohaterów na zawsze. Młoda kobieta postanawia spisać swoje całe życie w pamiętniku i upamiętnić wszystkie swoje chwilę spędzone w samotności, mężem, przyjaciółmi i rodziną. Uniosłam brwi po przeczytaniu trzech zdań i nagle wpadł mi genialny pomysł, które chciałam zrealizować jak najszybciej. Jednak nim to zrobię powinnam zając się organizacją przyjęcia urodzinowego Christophera, które odbędzie się pierwszego maja, a to już za kilka tygodni. Powinnam działać jak najszybciej, a na razie mam tylko wybrane dekoracje, jedzenie, a sali brak. Westchnęłam. Zabiorę się do tego jak najszybciej, ale dopiero po zajęciach, które zaraz się zaczną.

****

- Mamy dużo miejsca, więc pomieszczą się tutaj z czterysta osób. - od ponad godziny właścicielka lokalu oprowadzała mnie po całym budynku i namawiała, żebym zgodziła się na imprezę w New York House. Przede wszystkim wybierając wystrój i dekoracje, kierowałam się upodobnieniami Christophera, ale marnie mi szło, bo zamiast czarnych lub szarych balonów, wybrałam niebieskie i białe. Byłam oczarowana wyglądem jak i dużą pojemnością tego klubu. - Podoba się pani?

- Nawet bardzo. - odpowiedziałam patrząc dookoła siebie - Na pewno mojemu mężowi się spodoba. - odwróciłam na nią wzrok, a brunetka uśmiechnęła się do mnie. Omówiliśmy jeszcze parę zdań, po czym zapłaciłam na końcu sporą sumkę i wróciłam szczęśliwa do domu. Będąc już w domu postanowiłam zadzwonić do swojej przyjaciółki i zapytać o jej przyjazd do Nowego Jorku na urodziny Christophera. Wybrałam jej numer i od razu przyłożyłam telefon do ucha czekając aż odbierze.

- Cześć, co słychać? - usłyszałam jej radosny głos po drugiej stronie telefonu i momentalnie sama się uśmiechnęłam wiedząc, że blondynka jest szczęśliwa.

- Chciałam się zapytać, czy będziesz w Nowym Jorku na urodzinach Christophera. - wyjęłam z tylnych siedzeń zakupy, a mianowicie prezenty dla Christophera i zablokowałam drzwi do swojego samochodu.

- Oczywiście, że będziemy. - pisnęła do słuchawki. Zmarszczyłam brwi, kiedy usłyszałam słowo w liczbie mnogiej. Zgasiłam światło w garażu jednocześnie naciskając przycisk na zamykanie drzwi garażowych.

- My? - weszłam na korytarz zamykając kopniakiem drzwi i podeszłam do komody na której położyłam trzymane w siatkach przeze mnie rzeczy. - Jacy my?

- Ja i Mark.

- Mark? - zmrużyłam oczy zastanawiając się, czy dobrze zrozumiałam to co powiedziała. Zdjęłam ze swoich obolałych stopach, czarne obcasy i położyłam obok mebla.

- Tak, Mark. - westchnęła. Nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że za chwilę powie mi wszystko co powinnam wiedzieć. - Wyznał mi całą prawdę, czyli jak się naprawdę nazywa się i że także jest bossem mafii.

- Zaraz, zaraz. - zmarszczyłam brwi. - Jest bossem mafii?

- Tak. - przyłożyłam dłoń do swojego czoła bojąc się, co zrobi Christopher jak dowie się, że Mark Owen nie zszedł z niebezpiecznej drogi. Na dodatek tego pojawi się na jego urodzin. - Wiem, że to dla ciebie ciężkie, bo boisz się, że Mark i Christopher pozabijają się. - prychnęłam na jej kolejną odpowiedź. - Jednak ręczę za Marka, że on już nie planuje zemsty na twoim mężu.

- I ty mu tak po prostu uwierzyłaś?

- Poczułam nawet to. - szepnęła. Pokręciłam głową i chwytając białe siatki poszłam w stronę kuchni.

- Nie chcę żadnej krwi na przyjęciu. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - Ma trzymać się z daleka od Christophera.

- Będę go pilnować jak dziecko. - po jej zapewnieniu trochę złagodniałam i odetchnęłam ulgą. Mam nadzieje, że to przyjęcie nie będzie najgorszym dniem w życiu Christophera. Wszyscy znajomi jego jak i nasze rodziny będą uczestniczyć w urodzinach, a ja staram się jak najlepiej, żeby były jedne z najlepszych. Zatrzymałam się w progu kuchni dostrzegając na wyspie kuchennym wazon, a w nim czerwone róże. Poczułam strach i panikę, że ktoś był w moim w domu i do tego zostawił mi roślinę. Słyszałam jak Lily mówi coś do mnie, ale ja jedyne co słyszałam to szybkie bicie swojego serca. Podeszłam powoli najciszej jak tylko potrafiłam do pięknych róż nie odrywając od nich przerażonego wzroku. - Sarah, jesteś tam? - z transu wyrwał mnie głos przyjaciółki, który tym razem był głośniejszy.

- Tak. - odłożyłam obok wazonu kupione przeze mnie rzeczy i zaczęłam grzebać w bukiecie, żeby odszukać jakiś liścik. - Zadzwonię do ciebie jeszcze przed jego urodzinami. - szepnęłam i nie czekając na jej odpowiedz, rozłączyłam się. Nie znalazłam jebanego liściku, wyjaśniającego mi kim był mężczyzna, który zostawił te piękne róże. Przecież mieszkaliśmy z dala od miasta, a w domu znajdywał się alarm, więc nie rozumiem dlaczego policja do mnie nie zadzwoniła na temat włamania do mojego domu.

- Podobają ci się? - czekałam tak długo, aż usłyszę ten głos. Czekałam prawie dwa miesiące aż wróci do mnie i zostanie dłużej, a nawet i może już nigdzie nie wyjedzie. Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty ramieniem o framugę ubrany w czarny garnitur, białą koszulę, którą kupiłam mu i czarne spodnie. Spojrzałam na jego twarz na której widniał piękny uśmiech i wzrok przepełniony miłością, tęsknotą i szczęściem. Nie czekając dłużej rzuciłam mu się na szyje ściskając go mocno i całując po całej twarzy. Nawet przez chwilę nie wzięłam pod uwagę, że te róże mógł zostawić mój mąż sprawiając mi tym samym niespodziankę. Zawsze na pierwszym miejscu postawiam czarne scenariusze, bo gdy ma się męża bossa mafii to nie wiadomo, czy na ciebie nie czyha śmierć od jego wrogów. Druga opcja może być też taka, że jakiś fan Christophera ujrzał moje zdjęcie w sieci, zakochał się i wysłał mi czerwone róże. Gdyby tak było to Christopher wiedziałby o tym pierwszy, a ja jak zwykle ostatnia. Teraz nie obchodziło mnie przyjęcie urodzinowe Christophera, nie obchodziły mnie zajęcia, rodzina, Lily, dziadkowie, czy nawet Mark. Liczył się w tym momencie mój mąż, którego wreszcie miałam całego i zdrowego przy sobie. I nie puszczę go dopóki się nim nie naciesze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro