Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Siedząc w salonie i słuchając swojej ulubionej playlisty na Spotify, szukałam dobrych uczelni w Polsce, żebym mogła tam studiować architekturę. Kiedy odwiedzę dziadków, mam zamiar im powiedzieć o moich planach i zapytać o zamieszkanie z Lily, u nich w okresie studiów. Rodzice jeszcze o niczym nie wiedzą, ale mam nadzieje, że mnie zrozumieją i pozwolą realizować moje plany na przyszłość w innym państwie i mieście. Co do Christophera, to jeszcze z nim nie rozmawiałam. Od razu jak wróciłam z zakupów wzięłam laptopa i zaczęłam swoje poszukiwania. Pytałam mamy gdzie jest brunet. Odpowiedziała mi tylko, że pojechał do taty, żeby pomóc mu w firmę. Ojciec jeszcze nie jest dobrze tak wyszkolony, żeby móc nazwać się najbogatszym biznesmenem. Co jak co, ale dla mnie z tej rodziny tylko najbogatszym jest Christopher. On sam założył tą firmę od podstaw, a tata dostał gotową, ze wszystkimi pracownikami. Parę rzeczy zmieniło się w firmie odkąd Christopher, oznajmił, że nowym szefem jego pracowników będzie mój ojciec. Tata zwolnił asystentkę Christophera, która była nie ukrywając piękną blond włosom o szczupłej figurze ubierającą tylko mini spódniczki kobietą. Uśmiechnęłam się zwycięsko kiedy tata mi powiedział kogo, a raczej kim zastąpił tę kobietę. Zatrudnił na jej stanowisko stażystę, który dopiero co miał wkroczyć w świat biznesu. Tym bardziej nie musiałam się martwić o mamę, że będzie non stop mi narzekać, że nie podoba jej się pomoc tatowa, bo o młodego chłopaka, który w dodatku jest starszy ode mnie o trzy lata nie będzie zazdrosna. No chyba, że jest gejem. Zaskoczyło mnie jednak to, że Christopher nie do końca przepisał firmę mojemu ojcu, bowiem ojciec wspomniał nam tylko, że nadal Christopher jest nadal prezesem firmy, ale takim na ,,emeryturze".Pojawia się w firmie kiedy to jest pilne i jeśli tata sobie nie radzi, no i oczywiście robi inspekcje. Christopher lubi kontrolować nie tylko mnie, ale też to co należy do niego. W skład wchodzi firma, dom, pieniądze, hotel i ja. Hotel. Ciekawa jestem, czy kiedykolwiek był w nim, żeby sprawdzić co się w nim dzieje. Po naszym ślubie nie widziałam ani nie wiedziałam o niczym co by było związane z hotelem. W końcu dowiedziałam się o nim nie dawno. Moje zaciekawienie wzrosło tak, że chciałabym zapytać męża, czy ma więcej takich hoteli. Wiem, że nie namówię Christophera do rozmowy na ten temat, ale mogła bym poszukać w internecie. Opanuj się Sarah, masz teraz studia na głowię. Moja podświadomość miała racje. Powinnam się skupić na swojej przyszłości, jeśli nie chcę być na utrzymaniu Christophera. Przewróciłam oczami na to stwierdzenie. Wiem, że czeka mnie poważna i ciężka rozmowa z mężem. Jestem na to przygotowana, ale mam nadzieje, że to znów nie skończy się kłótnią. Natrafiłam na ciekawą uczelnie, która przykuła moją uwagę. Politechnika Krakowska im. T. Kościuszki. Wpisałam nazwę w wyszukiwarkę i otworzyłam pierwszy link, który mi wyskoczył. Weszłam w kategorie ,,studia" i ku moim zdziwieniu w tej uczelni mieli studia architektury w języku angielskim. Muszę szczerze przyznać, że z tego co tu przeczytałam uczelnia wydaje się być w porządku miejmy nadzieje, że tak jest. Mogłam też chodzić na normalne w języku polskim. Dziadek razem z moją mamą uczyli mnie przez kilka lat polskiego dzięki temu znałam go biegle jak nikt inny, który jego językiem jest angielski.

****

Krojąc ogórki i pomidory trochę stresowałam się przed rozmową z rodzicami zwłaszcza, że przy tej rozmowie będzie też Christopher, ale w końcu muszę im powiedzieć. Rekrutacja trwa na studia, a ja i Lily jeszcze nie wysłaliśmy odpowiednich dokumentów. Czeka na mnie, aż powiem wszystkim o swoich planach, a potem razem przystąpimy do rekrutacji. Za jakieś dwa tygodnie powinnam polecieć już do dziadków, żeby przygotować się na okres naukowy. Westchnęłam.

- Co się dzieje Sarah? - usłyszałam głos mamy za swoimi plecami. - Widzę, że jesteś zamyślona.

- To nic takiego mamo. - uśmiechnęłam się krzywo.

- Powiedź mi dziecko co się dzieje. - usłyszałam jak odkłada nóż i staje obok mnie. - To coś ma wspólnego z tobą i Christopherem?

- Nie mamo. - pokręciłam głową. Trochę mnie zabolało jak mama wspomniała o tamtej sytuacji nie wiedząc, że jeszcze się nie pogodziliśmy z Christopherem.

- Więc o co? Rozmawiałaś z Christopherem? - westchnęłam. Oderwałam się od krojenia warzyw i spojrzałam na swoją mamę.

- Nie. - oparłam się biodrem o szafkę. - Nie widziałam się jeszcze z nim. Rano byłam na zakupach z Lily i zeszło mi to do popołudnia, a gdy wróciłam jego nie było jeszcze.

- Nie byłaś firmie u taty? Pewnie z nim przyjedzie.

- Nie chciałam im przeszkadzać. - wróciłam do przerwanej mi czynności.

- To twój mąż, a po za tym pokłóciliście się. - szepnęła. - Tym bardziej powinnaś tam jechać i z nim porozmawiać. - objęła mnie.

- Wiem mamo, ale zdenerwowałby się jakbym mu przeszkodziła.

- Czy coś złego się dzieje w twoim małżeństwie? Powiedź mi prawdę. - moja mama jak zwykle nie odpuszczała nie odpowiednich sytuacji. Wiedziałam, że robi to dlatego bo się martwi o mnie i chcę dla mnie jak najlepiej. Ale lepiej jakby na razie nie wiedziała co się dzieje.Nie teraz kiedy znów pewnie zdenerwuje Christophera. Znów się do mnie pewnie nie odezwie, albo powie mi że źle robię. Dla niego może tak, ale dla siebie nie. Nie chcę go słuchać w kwestii moich studiów, albo tego, że mi powie żebym studiowała tutaj, w Nowym Jorku.

- Mamo. - zamknęłam na chwilę oczy, żeby się uspokoić i odgonić złe myśli. - Powiem ci, ale nie teraz. Nie dzisiaj.

- Dobrze, jak uważasz. - ze smuciłam ją tą odpowiedzą, ale tak będzie lepiej. - Pamiętaj, że ja ci pomogę we wszystkim. W końcu jesteś moją małą księżniczką. - przytuliła mnie do swojej piersi. Poczułam łzy w oczach. Tak właśnie do mnie mówił Christopher, kiedy miał dobry humor. Kiedy był szczęśliwy. Mama musiała usłyszeć mój płacz bo oderwała mnie od siebie i spojrzała na zapłakane oczy. - Dlaczego płaczesz? Powiedziałam coś złego?

- Nie mamo. - uśmiechnęłam się przekonująco. - Tylko Christopher tak do mnie mówi i przypomniało mi się kiedy to do mnie powiedziałaś.

- Och dziecko. - znów znalazłam się w ramionach mamy, ale tym razem wypłakując się jej. - Płacząc przez to rozumiem, że coś złego dzieje się u ciebie i Christophera. - objęłam mocno mamę.

- Mamo proszę nie zaczynaj znów. - powiedziałam na jednym tchu.

- Przepraszam, już nie będę. - poczułam jej wargi na czubku mojej głowy. W dzieciństwie kiedy o coś płakałam, mama zawsze tak mnie uspokajała. Zawsze mogłam liczyć na moją mamę, bo była obok mnie. Nie to, że na tatę nie mogłam, bo mogłam. Ale z mamą miałam najlepszy kontakt i do tej pory mam. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Mama wyjrzała przez próg, żeby sprawdzić kto przyszedł. - Tata z Christopherem, wrócili. Powinniśmy podać już kolacje. - mama odsunęła mnie delikatnie od siebie, złapała moją twarz w dłoniach. - Spójrz na mnie. - spełniłam jej kazanie. - Wszystko będzie dobrze. Jesteś moją dzielną córeczką i kocham cię nad życie, gdyby był taki dzień oddałabym za ciebie życie. - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. - Nie pokazujmy im, że płakałaś. - przytaknęłam głową zgadzając się z jej teorią i wytarłam o rękaw swojej bluzy łzy. Do kuchni weszli mężczyźni rozmawiając o czymś gęsto.

- Witaj kochanie. - tata podszedł do mamy i pocałował ją w policzek na przywitanie. - Cześć córeczko. - mnie było stać tylko na krzywy uśmiech. - Sarah, co się stało? Dlaczego płakałaś? - tata podskoczył szybko do mnie i chwycił delikatnie za ramiona.

- Nic takiego John. - odezwała się mama. - Po prostu Sarah, kroiła cebulę i wiesz jak to jest krojąc ją. - machnęła ręką spoglądając to na mnie, to na tatę.

- Gdyby kroiła to bym sam ją poczuł. - odpowiedział tata nie odwracając się do mamy. - Skarbie powiedz co się stało. - tata nie przestawał dręczyć mnie tym pytaniem.

- Nic tato na prawdę.

- Sarah, co się stało? - tym razem odezwał się Christopher, którego nie słyszałam od wczorajszego wieczora.

- Mówię, że nic. - odpowiedziałam oschle spoglądając na niego przez ułamek sekundy. Tata westchnął zrezygnowany i puścił moje ramiona.

- Podam kolacje. - mama wróciła do przygotowania jedzenia. Tata nim odszedł w stronę łazienki spojrzał jeszcze raz na mnie i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. Na miejsce taty stanął Christopher.

- Porozmawiajmy. - rozkazał.

- Teraz będziemy jedli kolacje, idź się przygotuj. - chciałam odejść, ale mąż mi nie pozwolił tylko przyciągnął do siebie i spojrzał w oczy.

- Powiedź mi czemu płakałaś. - szepnął.

- Jeśli chcesz wiedzieć to przez ciebie. - odparłam cicho i uwolniłam się z jego uścisku i podeszłam do mamy, żeby jej pomóc. Usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i tam gdzie miała stać sylwetka Christophera, już jej nie było.

- Nie martw się. - spojrzałam na swoją rodzicielkę. - Dojdziecie do porozumienia. - mama tymi słowami chciała mnie pocieszyć, ale nic mnie nie pocieszy. Może oprócz tego, że mój mąż przestanie się tak zachowywać jak się zachowuje.

****

Siedzieliśmy w ciszy i jedliśmy dzisiejszą kolacje przygotowaną przeze mnie i mamę. Nikt nic nie powiedział od momentu kiedy odprawiłam Christophera z kwitkiem. Mężczyzna siedział obok mnie i za każdym razem gdy przeżuwał jedzenie zaciskał mocno szczękę. Wiedziałam, że moje słowa go zdenerwowały, ale mógł się z tym liczyć kiedy wiedział, że po naszej ostatniej kłótni nie będę miała ochoty z nim rozmawiać. Mama nie odrywała wzroku od swojego talerza, a tata co jakiś czas zerkał na wszystkich zastanawiając co się dzieje. Jednak boje się tego, że w którymś momencie wybuchnie i będzie żądał wyjaśnienia co się dzieje, a jemu tym bardziej nie chcę o tym mówić. Mama postanowiła przerwać tą niezręczną ciszę i uśmiechnęła się ciepło w stronę taty.

- Jak ci minął dzień w pracy, kochanie? - złapała go za rękę.

- Dobrze. - uśmiechnął się. - Było kilka spotkań, papierów do podpisania, ale Christopher mi pomógł. - spojrzał na bruneta.

- Bez przesady. - Christopher, machnął ręką. - To nie ja rządzę w tej firmie tylko ty. - przewróciłam oczami.

- Ale ty jesteś nadal prezesem, a to znaczy, że jesteś kimś ważnym w niej. Ja tylko jestem szefem twoich pracowników i moich. - wzruszył ramionami.

- Zgodzę się z tatą. - przytaknął głową spoglądając na moją mamę. Według mnie był to odpowiedni moment, żeby oznajmić im, że wyjeżdżam do Polski na studia.

- Chciałabym wam coś powiedzieć. - rodzice przerwali swoją rozmowę i spojrzeli na mnie. Odwróciłam wzrok na męża, który nie przejął się moją zapowiedzią. - Wszystkim. - Christopher, odłożył sztuce i spojrzał na mnie wyczekująco.

- O co chodzi kochanie? - mama uśmiechnęła się dodając mi otuchy. Wiedziałam, że bardziej zaboli to mamę. Bo tylko ja z sióstr zostałam w Nowym Jorku i miałam zostać na dobre, ale teraz kiedy mam zacząć studia to się zmieni. Po za tym bardziej mi zależy na dziadkach, których bardzo długo nie widziałam. Ostatni raz widzieliśmy się na mojej komunii, a to było bardzo dawno. A studia będą odpowiednie dla mnie i dla dziadków, żebyśmy mogli spędzić ze sobą czasu.

- Lecę do Polski, do dziadków. - zapanowała chwilowa cisza przy stolę. Usłyszałam jak Christopher nabiera dużego powietrza. Tata i mama spojrzeli kątem oka na siebie, a potem rodzicielka uśmiechnęła się szeroko i złapała mnie za rękę.

- Córeczko to wspaniale, że chcesz odwiedzić dziadków. - spuściłam wzrok. - Na pewno się ucieszą jak ich odwiedzisz na kilka dni.

- Nie mamo. - pokręciłam głową wyszarpując się z jej uścisku i schowałam rękę pod stół. - Nie jadę tylko do dziadków.

- Nie rozumiem. - pokręciła głową. Widziałam po minach wszystkich, że niecierpliwie wyczekiwali na moją odpowiedź. Spuściłam wzrok na swoje ręce, które miałam schowane pod stołem.

- Będę tam studiowała architekturę. - powiedziałam na jednym tchu. Nie podnosiłam wzroku, bo bałam się zobaczyć ich miny. Tak, wiem. Jestem dorosła i dlaczego boje się swoich rodziców, jak mam przecież męża, którego zresztą się bardziej jego boje. I to jego reakcji się najbardziej obawiałam. Postanowiłam przełamać strach. Spojrzałam po kolei na każdego. Mama patrzyła w biały obrus, którym był przykryty stół i miała zaciśnięte usta w linie. Tata złożył ręce jak do modlitwy i patrzył przed siebie. Christopher za to patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, nie rozumiejąc tego co powiedziałam.

- Co powiedziałaś? - odezwał się.

- Że będę studiować architekturę w Polsce. - szepnęłam jak mała dziewczyna bojąca się, że zrobiłam coś złego i za chwilę nakrzyczy na mnie tata.

- Dlaczego? - spojrzałam na niego. Nie unosił głosu, nie patrzył na mnie jakby chciał zabić. Mówił wszystko ze spokojem, a przede wszystkim ściszonym głosem.

- Dlatego, że marzę żeby zostać architektem, a po za tym dziadek tego też pragnie, a ja liczę się z jego zdaniem.

- Przecież w Nowym Jorku też możesz studiować ten kierunek, a możesz też w ogóle nic nie studiować. Mamy tyle pieniędzy, że nam wystarczy do końca życia.

- No właśnie, to też powód moich studiów. - uśmiechnęłam się lekko. - Nie chcę twoich pieniędzy i dlatego pójdę na te studia.

- Sarah, czy ty jesteś pewna? - tym razem odezwała się mama, która zwróciła moją uwagę na siebie.

- Tak mamo. - przytaknęłam. - Przemyślałam to. - westchnęłam. - Razem z Lily, lecimy do Polski.

- No tak, mogłem się tego spodziewać! - Christopher uniósł ręce do góry. - Wiedziałem, że ten głupi pomysł będzie tej głupiej zdziry.

- O co ci chodzi? - podniosłam na niego głos. - I nie nazywaj tak Lily.

- Chodzi mi o to, że ona cię zmienia na gorszę, a będę mówił o niej jak chcę bo nie podoba mi się to, że za każdym razem ją słuchasz, a nie mnie. - jedynie w salonie było słychać uniesiony ton Christophera, który zarzucał Lily to, że mnie psuje.

- Ona nie zmienia mnie na gorsze po pierwsze, po drugie nie możesz mówić o niej jak ci się podoba, bo to moja najlepsza przyjaciółka, a po trzecie w niektórych kwestiach to my z Lily się nie kłócimy tak jak ty ze mną. - wyliczałam na palcach wszystkie swoje prawdy.

- Sugerujesz mi coś? - uniósł brwi do góry.

- Nie, po prostu uświadamiam ci jaka jest prawda, której ty nigdy nie widzisz.

- Christopher o co chodzi Sarze? - tata spojrzał na mojego zdenerwowanego męża ze zmarszczonymi brwiami.

- Nic takiego tato. - odpowiedział ze spokojem nie spuszczając ze mnie swojego morderczego wzroku. - Sarah, po prostu coś sobie ubzdurała. - zmarszczyłam brwi. Odwrócił się w stronę rodziców z lekkim uśmiechem. - Wybaczcie, ale zabiorę żonę do naszej sypialni tymczasowej, żeby porozmawiać. - złapał mnie mocno za rękę i siłą zaciągnął na górę.

- Puść mnie to boli. - próbowałam się z całych sił wyrwać z jego uścisku kiedy zniknęliśmy z zasięgu wzroku moich rodziców, ale to było na marne. Christopher był silniejszy ode mnie i sprytniejszy. W końcu to był mężczyzna, czego mogła bym się spodziewać. Otworzył drzwi od mojego dawnego pokoju, zamknął je kopniakiem i popchnął mnie na łóżku.

- Co ty sobie myślisz?! - stanął przede mną i patrzył lodowatym wzrokiem na mnie. - Że zrobisz ze mnie idiotę?

- Powiedziałam tylko prawdę. - masowałam obolałe miejsce, gdzie jeszcze kilka sekund temu były palce Christophera.

- Nagle wielkiej pani zachciało się studiować. - oparł ręce na biodrach i prychnął ze śmiechu.

- Przecież skończyłam liceum co dopiero, a teraz powinnam iść na studia.

- I ty myślisz, że ja się na to zgodzę? - zmrużył oczy. Zastanawiałam się nad planem A i B. Plan A miał być taki, że Christopher się zgodzi, że jakoś go przekonam, ale na razie idzie mi marnie. Plan B będzie taki, że po prostu wymknę się w nocy dwie godziny przed lotem i nawet rodzice nie domyślą się, że zeszłej nocy uciekłam. - Mówię coś do ciebie! - Christopher potrząsnął mną tym samym sprawiając, że przestałam obmyślać plany wydostania się od jego chorej miłości do mnie. O ile mnie kochał.

- Puszczaj. - szarpnęłam nim. Zrobił kilka kroków do tyłu i uśmiechnął się.

- Widzę, że ktoś tu się zdenerwował. - założył ręce na piersi.

- A coś sobie myślał? - stanęłam przed nim. - Że mnie ucieszy to, że przyprowadzisz mnie tutaj siłą i mi powiesz, że nigdzie nie wyjeżdżam?! Tak myślałeś? - poczułam w swoich oczach łzy.

- Tak w zasadzie to myślałem, że przegadam ci do rozumu i pożałujesz tego co powiedziałaś przy kolacji. - spojrzałam na niego jak na jakiegoś wariata.

- Ty sobie robisz ze mnie żarty?

- Nie, absolutnie. - włożył dłonie do kieszeni swoich drogich spodni od garnituru.

- Nie zmienię swojego zdania. - przetarłam łzy ze swoich policzków. - Czy tego chcesz, czy nie będę studiowała w Polsce i zamieszkam na ten czas u dziadków. - przewrócił oczami i ciężko westchnął.

- Jestem twoim mężem i nie zgadzam się na to.

- Ty na wszystko się nie zgadzasz! Nasza ostatnia kłótnia doprowadziła do tego, że dopiero teraz się do siebie odzywamy! Dlaczego nie możesz zrozumieć tego, że ci chcę pomóc. - upadłam na kolana szlochając w miękką kołdrę leżącą na dwuosobowym łóżku.

- Nie potrzebuje niczyjej pomocy, sam sobie poradzę. - odparł oschle.

- Tak jak ze swoją agresją?! - podniosłam na niego swój wzrok.

- Denerwuje się głównie przez ciebie, bo wymyślasz głupoty i pytasz mnie o coś o co nie powinnaś. - zniżył się do mnie i wysyczał przez zaciśnięte zęby.

- Wiesz co? - przetarłam swoje mokre oczy. - Masz racje, to wszystko przeze mnie, przeze mnie denerwujesz się. - stałam na równe nogi. - To przeze mnie wpadasz w agresje i chcesz wszystkich zabić, to przeze mnie dopuszczasz się przemocy na mnie. - spojrzałam na niego. - Ale wiesz co? Studia i dziadkowie to nie tylko powód prawdziwy żeby polecieć do Polski. - zmarszczył brwi i przechylił głowę w bok zaciekawiony dalszymi moimi słowami. - Prawdziwy podwód mojego wyjazdu jest taki, żeby zrobić sobie przerwę w małżeństwie. Należy się nam po tym wszystkim co się wydarzyło. Od naszego ślubu non stop się kłócimy. Twoja była narzeczona, twoje postrzelenie na planie, to zdjęcie które nadal nie wiem dlaczego się zdenerwowałeś po jego zobaczeniu, a teraz jeszcze ten hotel o którym też nie zamierzałeś mi wspomnieć tylko zataić wszystko.

- Sarah...

- Nie przerywaj mi! - przerwałam mu podnosząc głos. - Miałam ci tego nie mówić, ale powiem. - złapałam się mocno za swoją drugą rękę ściskając ją aż nie poczuje bólu. Zawsze to robiłam kiedy płakałam, pomagało mi to w uspokojeniu się. - Kiedy byłeś w szpitalu zajrzałam do twojego gabinetu i znalazłam pewną książkę. Opisywałeś w niej swoje ofiary. Imiona, daty, powody śmierci. - zobaczyłam strach w jego oczach. - Zaakceptowałam to, ale pod jednym danym sobie warunkiem. - zrobiłam wielki krok w jego stronę. - Że się dla mnie zmienisz. Myślałam, że tak będzie, ale jednak się myliłam. - uśmiechnęłam się krzywo. - Dlatego postanowiłam, że potrzebna nam będzie przerwa, która da nam do przemyślenia co dalej.

- Nie dam ci rozwodu. - pokręcił energicznie głową.

- Jeśli o rozwód chodzi to jego też wzięłam pod uwagę. Kiedy nam nie pomoże ta przerwa i nadal będziesz się zachowywał tak jak Lily powiedziała ,,damski bokser". To złoże papiery rozwodowe.

- Jasne. - uśmiechnął się. - Ona podsunęła ci ten pomysł i wypaliła przez to mózg.

- Nie. - pokręciłam głową. - To nie ona. - uśmiech zniknął z jego twarzy. - Sama na to wpadłam podczas naszych zakupów dzisiejszego ranka. Lily wie tylko o studiach i o Polsce, a o tym że rozważam rozwód i główny powód studiów w Polsce to nasza przerwa, tego jej nie powiedziałam.

- Dlaczego chcesz mi to zrobić. - zobaczyłam w kącikach jego oczów łzy. Tym razem nie będę głupia i naiwna.

- Nie robię tego tobie z zemsty. Po prostu uważam, że tak będzie najlepiej żeby cię to ruszyło i zaczął mnie traktować jak powinieneś.

- Ale ja się zmienię. - złapał mnie za dłonie.

- Nie Christopher. - wyszarpnęłam się z jego uścisku. - Postanowiłam już. Wyjeżdżam do Polski, żeby studiować. Możesz mnie odwiedzać jeśli chcesz. Jeśli tylko się zmienisz. - to były moje ostatnie słowa do niego zanim wyszłam z pokoju. Wiedziałam, że ta rozmowa nie obejdzie się bez kłótni i doda swoje litery. Jednak robię to dla nas, żeby się zmienił. Nie chcę się z nim rozwodzić bo go kocham, ale cały czas myśląc jaki będzie jego krok, czy mnie uderzy czy nie, przechodzą mnie ciarki. Wiem, że to głupie z mojej strony zostawiając go tutaj, a zabierając ze sobą najlepszą przyjaciółkę. Do cholery to jest mój mąż, nic złego się nie stanie. Oprócz tego, że wymorduje połowę miasta. Pokręciłam głową na boki i otworzyłam drzwi na taras. Wiem, że Christopher to najniebezpieczniejszy człowiek zdolny do zabicia nawet swoich teściów, ale jednego jestem pewna że nie wymorduje wszystkich mieszkańców Nowego Jorku. Obyś się nie myliła Sarah. Też mam taką nadzieje. Usiadłam na drewnianej huśtawce i zaczęłam kołysać się wysoko. Nie ukrywam też tego, że siedząc w Polsce, a on tutaj będę zazdrosna o niego. Christopher jest przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzną. Wszystkie kobiety się za nim oglądają, on tego nie dostrzega bo widzi tylko mnie. Jednak to się pewnie zmieni kiedy wyjadę. Zobaczy, że jest obiektem westchnień i zostawi mnie dla innej, ale mam głęboką nadzieje, że jednak tak nie będzie i cały czas będzie myślał o mnie, o nas. O uratowaniu naszego związku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro