Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Dzisiejszego dnia wstałam bardzo wcześniej, bo miałam dwie rzeczy do załatwienia na które nie mogłam czekać. Zdziwiłam się, gdy po przebudzeniu zobaczyłam Christophera obok siebie. Pierwszy raz obudziłam się przed nim i mogłam popatrzyć na jego spokojną i pogrążoną w sen twarz. Kiedy tak patrzyłam na niego, jego twarz wydała mi się młoda. Nie golił się co mnie bardzo ucieszyło, bo wolałam mężczyzn w brodzie lub kilku dniowym zaroście. Na trzydzieści osiem lat wygląda nieźle i jak dla mnie młodo. Nie mówię tego Christopherowi, ale jest na prawdę przystojnym mężczyzną. Przedtem tak nie uważałaś. Przewróciłam oczami. Zauważyłam ostatnio, że nie które kobiety posyłają mi piorunujące spojrzenie. Pewnie to jego fanki, które chciały zając moje miejsce. Nie jestem jak one, pokazując innym jak ich nienawidzę. Nie martwię się o to, czy mnie zdradzi. On tego nie zrobi. Codziennie przypomina mi jaka jego miłość jest silna. Co noc mi pokazuje kogo pragnie i będzie pragnął do końca życia. Bardziej to on się boi o naszą przyszłość niż ja. Jestem młodą żoną i mogę sobie znaleźć młodszego od niego kochanka tyle, że ja nie chcę i nie wiem ile razy mam mu to pokazywać. Nie przyznał mi się do swoich obaw, ale widzę to w jego oczach za każdym razem kiedy inni mężczyźni patrzą na mnie. Wiem, że gotuje się wtedy w środku i chcę pozastrzelać wszystkich co mnie dotkną, ale nie robi tego ze względu na mnie. Umówiłam się dziś z Clary, aby omówić kilka spraw na temat odnalezienia jej brata. Zdobyłam dzięki swojemu mężowi numer telefonu blondynki i poprosiłam, żeby przyleciała pierwszym lotem do Londynu. Zdziwiło mnie, że kobieta nie próbowała zmienić miejsca spotkania tylko ucieszona stwierdziła, że zabierze ze sobą ojca i siostrę. Christopherowi jest ciężko znaleźć mężczyznę dlatego, że nie wie jak wygląda. Ja też jestem głupia, że nie poprosiłam Clary o zdjęcie, kiedy zgodziłam się jej pomóc. Oglądając widok za szybą zauważyłam duży bilbord na którym była młoda i piękna modelka reklamująca szampon do włosów. Ciekawa jestem jak to jest pracować jako modelka albo aktorka. Arthur, zatrzymał się przed wejściem do znanej mi już dobrze kawiarni.

- Mam zostać w razie pomocy? - zerknął na mnie w lusterku wstecznym. Spojrzałam w jego odbicie i się uśmiechnęłam.

- Przecież ona mi nic nie zrobi.

- Jeśli to jakaś walnięta fanka pana Carsona i udaje, że szuka brata tylko po to, żeby zbliżyć się do pani męża? - uniósł brwi. Zaśmiałam się lekko.

- Wątpię. - przechyliłam głowę w bok. - A jakby tak było to bym wyczuła. - pacnęłam go w ramię moją kopertówką.

- Nie wiemy jacy są obcy ludzie naprawdę. - pokręciłam głową i wysiadłam z samochodu.

- Zadzwonię do ciebie jak skończę. - spojrzałam na niego z góry.

- Tak jest szefowo. - zaśmiałam się i machnęłam ręką. Otworzyłam powoli drzwi, żeby nie zdradzić swojego przyjścia, ale to nic nie dało. Dzwonek nad drzwiami zadzwonił kiedy tylko przekroczył próg lokalu. Szybko zamknęłam je i odszukałam wzrokiem Clary, która siedziała przy oknie. Podeszłam do stolika z uśmiechem. Kobieta kiedy mnie zobaczyła wstała i rzuciła się na moją szyje ściskając mnie mocno.

- Cieszę się, że spotkałaś się ze mną. - oderwała się ode mnie i gestem ręki zachęciła do przyłączenia się.

- To ja ci dziękuję, jest to dla mnie ważne. - odłożyłam kopertówkę na stolik i położyłam ręce na swoich kolanach.

- Prosiłaś o zdjęcie, tak? - przytaknęłam. Clary sięgnęła po swoją czarną torebkę i wyjęła z niej zdjęcie, które bardzo potrzebowałam. Spojrzała na nie i uśmiechnęła się po czym mi je oddała. Popatrzyłam na fotografie, na której był  nastolatek. Dałabym mu siedemnaście lat. Zmarszczyłam brwi ponieważ twarz wydawała mi się znajoma, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo mogła należeć.

- Wtedy miał osiemnaście lat. - spojrzałam na nią. - Zdjęcie zostało zrobione zanim odszedł od nas. - jej wzrok posmutniał. Położyłam swoją dłoń na jej by zapewnić ją o mojej obecności.

- Powiesz mi co się takiego stało, że się wyprowadził od was? - schowałam zdjęcie do kopertówki i sprawdziłam przy okazji swój telefon. Na wyświetlaczu widniała jedna nieodczytana wiadomość od Christophera.

Od Christopher:

Możesz mi z łaski swojej powiedzieć gdzie ty do jasnej cholery jesteś?!

Przekręciłam oczami na treść wiadomości. Zaczyna się. Mam nadzieje, że jak wrócę nie zacznie na mnie krzyczeć lub mnie nie uderzy.

- Mąż? - odwróciłam wzrok na Clary, która patrzyła raz na mnie raz na moją dłoń w kopertówce. Odłożyłam telefon i skupiłam się na rozmowie z kobietą.

- Tak, ale to nie ważne. - machnęłam ręką.

- Nie lubię wspominać tamtego dnia. - bawiła się swoimi palcami. Widziałam jej zdenerwowanie na twarzy. Rozumiałam ją bardzo dobrze. Sama mam siostry i gdyby, któraś nie odzywała się za długo to także bym zaczęła poszukiwania.

- Powiedź mi tylko to co jest ważne i co pomoże nam w odnalezieniu go. - uśmiechnęłam się do niej zachęcająco.

- Nicolas zmienił się po śmierci naszej matki, miał z nią bardzo dobre relacje , lepsze niż z tatą. - wyjrzała przez okno. -  Któregoś dnia pokłócił się o coś z tatą, a ten uderzył go w twarz. Nicolas wykrzyczał mu w twarz, że nigdy mu tego nie wybaczy i zamierza zniknąć z naszego życia raz na zawsze. - łza spłynęła po jej policzku. - Od tamtej pory nie mamy kontaktu z Nicolasem, nie wiemy czy żyje.  - spojrzała na mnie. - Ma na imię Nicolas Brown. - ulżyło mi kiedy usłyszałam prawdziwe nazwisko mężczyzny. Mogłam wykluczyć, że Christopher nie jest zaginionym bratem Clary.

- Dziękuję ci bardzo, te informacje na pewno przydadzą się mojemu mężowi. - uśmiechnęłam się.

- Opowiesz mi o nim? - uniosłam zdziwiona brwi.

- Nie wiem co ci o nim powiedzieć.

- To co możesz.

-  Więc tak. - przygryzłam wargę przygotowując się do opisu mojego męża. - Christopher, jest wspaniałym mężem i opiekuńczym. - denerwowałam się. Nie chciałam, żeby kobieta wyczuła, iż ukrywam przed wszystkimi jaki Christopher był przedtem i może być. - Jest bardzo tajemniczy i niecierpliwy. - szepnęłam.

- W swoim zawodzie też? - uniosła brew i upiła łyk kawy.

- Nie. - zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową. - W biznesie i aktorstwie raczej nie pokazuje, że jest tajemniczy i niecierpliwy. - przewróciłam oczami. - Woli to ukrywać. - machnęłam ręką i uśmiechnęłam się.

- Twój mąż jest biznesmenem i aktorem? - otworzyła szerzej oczy.

- W jednym. - upiłam łyk pysznego cappuccina o smaku czekolady, które kobieta zamówiła przed moim przyjściem i kelner przyniósł zanim zaczęliśmy naszą rozmowę. Oblizałam usta i zamknęłam oczy na moment rozkoszując się jego smakiem.

- Zazdroszczę ci. - uśmiechnęła się i oparła dłonie o stolik. - Też mam męża, ma własną firmę. - odwróciła wzrok na widok za oknem. - Ale takim znanym jak twój mąż to nie jest.

- Jeśli zapewne słyszałaś o Christopherze Carsonie, to masz racje.

- Zabrzmi to dla ciebie dziwnie, ale pierwszy raz słyszę o takiej osobie. - zdziwiona otworzyłam szerzej oczy. Byłam zaskoczona, że jedna osoba nie wiedziała kto to jest Christopher Carson.

- Nie widziałaś go nawet w telewizji ani na zdjęciach?

- Przykro mi, ale nie. - uśmiechnęła się. Zmarszczyłam brwi zdziwiona, że kobieta nie słyszała nigdy o brunecie. Jednak nie jest tak bardzo sławny jak uważałam. Albo po prostu nie interesuje się celebrytami jak inni.

- Mam nadzieje, że uda wam się szybko znaleźć Nicolasa. - moje rozmyślenia przerwał głos Clary. Spojrzałam na nią. - Tata chciałby go zobaczyć przed śmiercią. - spuściła wzrok.

- Twój tata umiera? - położyłam swoją dłoń na jej złączonych dłoniach. Przytaknęła głową powstrzymując swoje łzy.

- Może nie tak bardzo, ale widzę jak jest z nim powoli źle. - przetarła nie widzialną łzę na swoim policzku. - Boje się, że w każdej chwili może odejść, a ja mu obiecałam, że przyprowadzę Nicolasa.

- Spokojnie. - uśmiechnęłam się pocieszająco. - Znajdziemy go.

- Dlaczego mi pomagasz? - przechyliłam głowę w bok. - Jesteśmy dla siebie obcymi osobami.

- Lubię pomagać ludziom, którzy najbardziej tego potrzebują, a ty jesteś jedną z nich. - na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech, który odwzajemniłam. - Po za tym sama mam siostry, które są dla mnie najważniejsze.

- A co na to twój mąż, nie był zły?

- Na początku powiedział, że zwariowałam, ale jego miłość do mnie jest tak wielka, że się zgodził  mi pomóc.

- Na pewno musisz być z nim szczęśliwa.

- Jestem i to bardzo. - zaśmialiśmy się obie. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.  - Muszę wracać do domu, bo Christopher zapewne będzie się denerwował, że mnie tak długo nie ma.

- Rozumiem. - uśmiechnęła się. - Dziękuję jeszcze raz za pomoc i mam nadzieje, że kiedyś poznam osobiście twojego męża.

-  A może byś wpadła na kolacje do nas? - w myślach przybiłam sobie piątkę za tak durny pomysł. Przecież Christopher mnie zabije za to.

-  Czemu nie. - wzruszyła ramionami.

-  No to jesteśmy umówione. - spojrzałam na okno i zobaczyłam znany mi samochód. Przecież miał przyjechać jak go zawiadomię. - Zadzwonię do ciebie jeszcze związku z tą kolacją.

-  Będę czekać. - odwzajemniłam jej uśmiech i wyszłam z kawiarni udając się wprost  do  samochodu.

-  Długo czekasz na mnie? - zapięłam pasy i odłożyłam kopertówkę obok siebie. - I dlaczego nie zaczekałeś, aż wyślę ci wiadomość?

-  Dwie minuty temu przyjechałem. - przytaknęłam głową i  odwróciłam wzrok na widok za szybą. - Twój mąż do mnie dzwonił. - przewróciłam oczami.

- Co ci mówił? - oparłam się łokciem o szybę.

-  Zapytał się gdzie jesteś, odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. - przytaknęłam głową. Zgodziłam się razem z Arthurem, że nie będzie ukrywał przed swoim pracodawcą prawdy.  - Jest wściekły.

- Po czym poznałeś?

- Po głosie. - już się boje wracać do domu. Westchnęłam i usłyszałam jak Arthur zapala samochód.

****

Wysiadłam spanikowana z samochodu i  jak najciszej potrafiłam, weszłam do  domu. Zdjęłam swoje drogie złote szpilki, które kupił mi Christopher w Irlandii jeszcze przed jego nieszczęsnym wypadkiem. Nie lubiłam w nich chodzić, a do tego w takich drogich, ale jako żona biznesmena i aktora nie wypada być nie zadbanym. Nie uważałam, że byłam niezadbana, ale ubierając się w takie ubrania i buty czułam się atrakcyjnie i modnie. Przystanęłam na chwilę w przedpokoju nasłuchując się odgłosom. Nie słyszałam niczego, więc mogłam się odwrócić i wparować do sypialni nie zauważonym. Krzyknęłam ze strachu, gdy zobaczyłam przed sobą wściekłego Christophera. Widziałam jak się w nim gotowało. Miał zmarszczone brwi, założone ręce na piersi i złą minę. Mam przejebane. - pomyślałam. Usłyszałam jak za mną drzwi się otwierają. Arthur wszedł do środka i  kiedy zobaczył swojego szefa stanął w miejscu jak wryty. Jak dobrze, że nie jestem sama. Odwróciłam wzrok na  męża, który nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Arthur, na dziś masz wolne. - jego głos  rozniósł się echem po pomieszczeniu. Mówiąc te słowa do ochroniarza nie odrywał ode mnie swojego palącego spojrzenia - A ty masz kłopoty. - wskazał na mnie palcem. Arthur wymsknął się szybko jak tylko potrafił, a ja zostałam sama z potężnym Diabłem. Uśmiechnęłam się trochę mając nadzieje, że mój uśmiech złagodzi go chociaż trochę. - Nawet twój uśmiech nie wyciągnie cię z kłopotów. - westchnęłam. - Do gabinetu. - odsunął się na bok, żeby zrobić mi przejście. Wiedząc, że i  tak nic nie wskóram, ze spuszczoną głową szłam do jego gabinetu. Dlaczego on się tak wścieka o głupie wyjście? Raz mu nie powiedziałam, że gdzieś wychodzę, a on zachowuje się jak baba podczas okresu. Przewróciłam oczami. Coś czuje, że szybko zasnę tej nocy. Usiadłam na krześle i czekałam kiedy on zasiądzie na swoim tronie i zacznie rozmowę. Ułożył obie dłonie na oparciu fotela i spojrzał na mnie. - Zadam ci kilka pytań, a ty masz odpowiedzieć na nie zgodnie z prawdą. - przygryzłam wargę. - Wiesz, że nienawidzę kłamstw, a jak mnie okłamiesz to ci nie popuszczę. - trochę przestraszyłam się, bo nie wiedziałam co miał na myśli. - Gdzie byłaś?

- W kawiarni spotkać się z Clary. - bawiłam się swoimi palcami z nerwów.

- Po co? - przechylił głowę w bok.

- Prosiłeś  mnie o zdjęcie jej brata i kilka informacji, więc po to tam pojechałam. - wzruszyłam ramionami. Przytaknął głową jakby o czymś myślał.

- Dalej. - rozkazał. Przewróciłam oczami i wyjęłam z kopertówki zdjęcie, które Clary dała mi.

- Ma na imię Nicolas Brown. - spojrzałam na  zdjęcie byle by nie na niego. - Jego matka nie żyje, a ojciec z tego co mi dziś  Clary powiedziała, jest z nim źle. - podniosłam na niego wzrok. - Miał osiemnaście lat, kiedy go po raz ostatni widzieli.

- Masz jego zdjęcie? - przytaknęłam. - Pokaż. - wyciągnął w moją stronę rękę. Poddałam mu zdjęcie i czekałam na jego reakcje. Dokładnie przyjrzał się zdjęciu. W pewnym momencie jego twarz się zmieniła. Ból, wściekłość, zaskoczenie, nienawiść, to widziałam na  jego twarzy. Zaskoczona uniosłam brwi widząc jak szybko jego twarz w łagodnego zmieniła się na tykającą bombę. Odłożył zdjęcie patrząc na biurko.

- Coś się stało? - zmarszczyłam brwi. Podniósł na mnie swoje lodowate spojrzenie. Chwycił zdjęcie w dłoń i zgniótł je z jednym ruchem.

- Nie będziesz się kontaktować z tobą kobietą nigdy więcej. - jego obojętny głos  przeszył moje ciało.

- Ale dlaczego?

- Bo ja tak mówię! - podskoczyłam na  krześle. - Jeśli dowiem się, że jeszcze masz z nią kontakt zabije twoją rodzinę. - syknął. Otworzyłam usta z przerażenia. Nie zrobiłby tego.

- Nie zrobił byś tego.

- Czyżby? - wstałam z krzesła i spojrzałam na niego z góry.

- Dlaczego tak się wściekłeś? - zmarszczyłam brwi. - Co zobaczyłeś takiego złego na tym zdjęciu?

- Nie twoja sprawa! - wstał z miejsca. - Radzę ci mnie posłuchać, bo gorzko tego pożałujesz. - spojrzał na mnie ostatni raz po czym rzucił zniszczone zdjęcia na podłogę obok biurka i podszedł do drzwi, które potem trzasły. Co go tak rozzłościło jeszcze bardziej? Co zobaczył na tym zdjęciu, czego ja nie mogę zobaczyć?  Jeśli naprawdę jest zdolny zabić moją rodzinę, muszę zakończyć znajomość z Clary. Ale jak ja jej to powiem? Pokręciłam głową i wyszłam z gabinetu udając się do sypialni. Będzie lepiej, jak teraz z Christopherem nie będziemy wchodzić sobie w drogę. Jeszcze nie widziałam go tak wściekłego. Zrobił się, aż czerwony i mogłam zobaczyć wszystkie żyły. Nicholas Brown musiał być znajomym Christophera, albo może i nawet jego ofiarą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro