Rozdział 31
- Jak rola żony? - uśmiechnęła się szeroko Lily. Przewróciłam oczami za zasłoniętymi okularami słonecznymi. Rozkoszowałam się świeżym powietrzem i słońcem, które grzało moje ciało. Postanowiłam wyjść z domu i odpocząć od wszystkiego. Odkąd Christopher, wyszedł ze szpitala zasługuje na jakiś odpoczynek chociaż na kilka minut. Tyle przez niego stresu zjadłam jak nigdy dotąd. Nie zjawił się w ogóle na śniadaniu, ale rodzice uspokoili mnie mówiąc, że wyszedł do pracy. Pewnie do swojej ,,tajemniczej pracy". Nie chciałam mówić tego przy rodzinie, lepiej niech nie wiedzą za kogo wyszła ich córka. Westchnęłam.
- Dobrze, nic się przecież nie dzieje. - wzruszyłam ramionami. Wzięłam łyk zimnej coca coli. Poczułam wzrok Lily na sobie.
- Czytałam artykuł. - wyszeptała odwracając wzrok.
- Jaki? - schyliłam się do torebki po książkę, którą miałam zamiar zacząć przeczytać.
- O tobie i Christopherze. - z nerwów bawiła się palcami. Oparłam się o leżak i zmarszczyłam brwi.
- Nie przypominam sobie, żeby był jakiś nowy artykuł o mnie i Christopherze. - otworzyłam na pierwszej stronie i zaczęłam czytać.
- Ale tam był artykuł o tobie, że wybiegłaś z płaczem cała spanikowana do jakieś Amandy. - wymachiwała histerycznie rękami.
- Do tej Amandy, jak pamiętasz. - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od tekstu. - A to było już dawno, kilka dni temu. - machnęłam ręką.
- Powiesz mi o co poszło? - odwróciła na mnie wzrok.
- O firmę - spojrzałam na nią. Zmarszczyła brwi. - Podczas gdy Christopher był w śpiączce postanowiłam bez jego wiedzy przekazać firmę tacie.
- Na prawdę? - uniosła brew. Przytaknęłam. - Oberwało ci się?
- Tak. - przyznałam bez wahania. Westchnęłam i wróciłam wzrokiem na tekst. - Ale wszystko sobie wyjaśniliśmy z Christopherem. Seks na zgodę. - wzruszyłam ramionami.
- O fuj Sarah! - uśmiechnęłam się pod nosem. - Nie chcę znać twoje życie seksualne.
- Moje życie seksualne jest ciekawe. - przekartkowałam stronę. - Mój mąż jest boski w te klocki.
- Sarah! - zaśmiałam się i pacnęłam ją w ramię.
- Wiesz, że cię kocham.
- Dlatego mnie torturujesz?
- Po części. - przechyliłam głowę w bok.
- A jak Christopher się czuje? - położyła się na leżaku i założyła swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Na razie dobrze, przyjmuje lekki, żeby nie czuć bólu po strzale. - na samo wspomnienie jego krwi w sali operacyjnej na mojej twarzy pojawił się grymas.
- To cud, że żyje. - szepnęła. Zamknęłam książkę patrząc przed siebie.
- Gdy zobaczyłam pełno jego krwi pozostawionej w tamtej sali doszłam do jednego wniosku.
- Jakiego? - obróciła się w moją stronę. Spojrzałam na nią.
- Kocham go naprawdę i wiem, że ta miłość jest silniejsza od wszystkiego. - poczułam w swoich oczach łzy. - Gdyby on umarł to i ja bym umarła. - przetarłam szybko swoje oczy, aby ani jedna łza nie spłynęła.
- Sarah. - wzięła mnie w swoje ramiona i objęła mocno. - Ani tobie ani Christopherowi już nic się nie stanie. - przytuliłam się mocno do niej. - Teraz kiedy Christopher przeżył to sam i to naprawdę, ochroni was za wszelką cenne. - zamknęłam oczy. - Jesteś dla niego najważniejsza, jesteś jego oczkiem w głowie. - oderwała się ode mnie i spojrzała w moje oczy. - Widzę jego miłość do ciebie, a to jest cudowne. - chciało mi się płakać kiedy słuchałam to co do mnie mówiła. Jestem szczęściarą, że mam taką przyjaciółkę. Oderwałam się od niej i uśmiechnęłam się patrząc jej w oczy. Odwzajemniła uśmiech. - Mam pomysł. - złapała mnie za ręce i uśmiechnęła się szeroko pokazując swoje białe lśniące zęby.
- Jaki? - zmarszczyłam brwi zastanawiając się , czy to nie będzie głupi pomysł.
- Pamiętasz jak mi opowiadałaś, że twoja mama ma rodzinę w Polsce? - przytaknęłam głową. - Może byśmy wyskoczyli na krótkie wakacje do twojej ciotki i wujka?
- W zasadzie tam mam babcię i dziadka. - uśmiechnęłam się na ich wspomnienie. Ostatni raz kiedy byłam u dziadków było kilka lat temu. Teraz praktycznie tam nie lecimy, bo tata nie chcę zostawiać swojej firmy. Im dłużej tam nie jeździmy tym bardziej tęsknie za swoim dziadkiem i babcią.
- To rewelacyjnie! - krzyknęła zwracając na siebie. - Pojedziemy do twoich dziadków, na pewno za nimi tęsknisz.
- Nie wiesz jak bardzo. - szepnęłam.
- W takim razie nie możesz mi odmówić wycieczki.
- Myślałam, że to ty mnie zapraszasz na wakacje. - przechyliłam głowę w bok i uniosłam brew.
- Jakbym miała rodzinę w innym kraju to tak. - zaśmiałam się. - Jedziemy?
- Nie wiem co Christopher powie.
- Przekonasz go. - unosiła brwi w górę i w dół.
- No wiesz co? - pacnęłam ją w ramię. Zaśmiała się.
- No, a nie tak go przekonujesz?
- Wyobraź sobie, że nie. - nie mogłam przestać się uśmiechać. Lily i jej teksty.
- Proszę. - złożyła ręce jak do modlitwy.
- O co mnie prosisz, Liliano? - zaśmiałam się cicho.
- Nie baw się w pieprzonego Greya ze mną. - przewróciła oczami.
- Lubię cię drażnić.
- Zauważyłam. - uniosła brew czekając na moją odpowiedź do swojego pytania. Z jednej strony bałam się powiedzieć ,,tak", gdyż nie wiedziałam jak Christopher zareaguje i czy mnie puści do innego kraju w dodatku bez niego. Z drugiej strony nie chcę mówić ,,nie". Chcę odwiedzić babcię i dziadka, których dawno już nie widziałam, a że zbliżają się święta to tym bardziej. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która miała minę szczeniaczka proszącego swojego Pana o jedzenie lub uwagę. Cholera! Wiedziała jaką taktykę użyć w związku ze mną. Zawsze się nabieram na to.
- Zgoda. - czułam, że tracę powietrze przez jej silny uścisk na szyi. - Udusisz mnie. - wydusiłam z siebie. Szybko oderwała się ode mnie.
- Przepraszam. - zaśmiała się cicho. Pokręciłam głową na boki. - Tak się ciesze, że się zgodziłaś. Nie mogę się doczekać naszych wakacji. Kiedy wyjeżdżamy?
- Najpierw to ja muszę porozmawiać z Christopherem, a potem ci powiem kiedy masz się szykować.
- Zgoda szefowo. - spiorunowałam ją wzrokiem.
- Nie mów tak do mnie.
- Okey. - zaśmiała się.
****
Od razu kiedy Lily, pojechała do swojego domu, wróciłam do środka i poszłam znaleźć swojego męża. Wczoraj wróciliśmy do Londynu. Obiecałam sobie, że nie wrócę dopóki nie odnajdę brata Clary, ale mogę też stąd poszukać i ewentualnie zadzwonić do kobiety. Nagle sobie przypomniałam, że nie miałam jej numeru telefonu, więc będę musiała inaczej się z nią skontaktować. Byłam przygotowana na krzyki, bo znając Christophera za pewne będzie do mnie mówił z podniesionym głosem. Zaglądałam do wszystkich pomieszczeń na pierwszym piętrze. W kuchni i w salonie go nie było. Nawet w naszej sypialni i pokoju gościnnym. Został mi tylko gabinet. Podeszłam do drzwi i zapukałam dwa razy, kiedy usłyszałam pozwolenie odważyłam się wejść z bijącym sercem. W pomieszczeniu unosił się w powietrzu zapach jego perfum, które były moje ulubione. Ostrożnie i powoli podeszłam do krzesła stojącego przed jego biurkiem. Był pochylony nad jakimiś papierami i ze zmarszczonym czołem czytał małe litery napisane czarnym tuszem. Ubrany był w obcisłą białą koszulę na guziki , szary garnitur i szare spodnie. Odchrząknęłam. Spojrzałam na mnie na sekundę po czym wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
- Co chciałaś kochanie? - jego głos był spokojny i czuły. - Jestem trochę zajęty jak widzisz. - wskazał lewą ręką na dokumenty nie odrywając od nich wzroku.
- Chciałam z tobą porozmawiać na jeden bardzo ważny temat. - patrzyłam jak obraca swoje czarne ulubione pióro z swoim imieniem, które dostał niedawno ode mnie.
- A nie może to poczekać kiedy skończę pracę? - zapytał pisząc coś na papierze.
- Nie, ponieważ jest to ważne i muszę znać twoją odpowiedź. - usiadłam na krześle zarzucając sobie nogę na nogę. Spojrzał na mnie spod rzęs. Widząc mój niecierpliwy wzrok na sobie westchnął i oparł się plecami o swój czarny fotel.
- Słucham cię. - przełknęłam wielką gulę w gardle i wysiliłam swój mózg, aby sobie przypomnieć tekst jak przekonać Christophera do wyjazdu.
- Wiesz, że mam dziadków w Polsce? - zapytałam patrząc mu w niebieskie tęczówki.
- Nic o tym nie wiem. - zmarszczył brwi i zarzucił nogę na nogę.
- To chyba rzeczywiście nie mówiłam. - przygryzłam wargę marszcząc przy tym brwi.
- Chcesz mi powiedzieć tylko to, że masz dziadków w Polsce?
- Nie. - zaczesałam kosmyk włosów za ucho. - Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i pomyślała, że może bym ich odwiedziła.
- Jeśli chcesz żebyśmy do nich pojechali nie ma problemu. - wzruszył ramionami i znów się pochylił nad papierami.
- Ale ja nie chcę z tobą jechać. - podniósł na mnie wzrok. Zatkałam usta swoimi rękami zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało. Zmarszczył brwi. - To znaczy, chcę się tam wybrać z kimś innym. - odwróciłam wzrok.
- Dobra. - odłożył pióro i wyprostował się na siedzeniu. - Robi się ciekawie. - przewróciłam oczami.
- Chcę pojechać na takie krótkie wakacje z Lily do Polski, pokazać jej jak tam jest, a przede wszystkim odwiedzić kochanych dziadków z którymi się nie widziałam tyle czasu. - zrobiłam minę zbitego pieska. Christopher przechylił głowę w bok. Jego oczy pociemniały, co świadczyło o tym, że nici z wyjazdu.
- Kto wpadł na ten pomysł?
- Lily.
- No tak, a kto by inny? - uniósł ręce w górę.
- Co ty masz do niej? - zmarszczyłam brwi.
- Nie lubię jej.
- Dlaczego?
- Bo mi buntuje żonę. - wzruszył ramionami. - I wpada na takie właśnie pomysły.
- Ale to fantastyczny pomysł. - uśmiechnęłam się. - Od roku chciałam odwiedzić dziadków i spędzić z nimi trochę czasu.
- Dlaczego to ja nie mogę z tobą pojechać? - patrzyłam jak obraca się na fotelu.
- Bo ona mnie prosiła o wakacje i to w Polsce.
- A może ja bym chciał z tobą spędzić wakacje w Polsce? - pochylił się nad biurkiem by być blisko mojej twarzy. - Nie pomyślałaś o tym?
- Szczerze to nie, ale jeśli będziesz chciał to chętnie się z tobą wybiorę na jakieś wakacje. - uśmiechnęłam się przekonująco. Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu zastanawiając się nad swoją decyzją.
- To nie jest takie łatwe zgodzić się i cię puścić samą do innego kraju.
- Nie będę sama. - położyłam dłonie na biurku. - Jedzie ze mną Lily.
- A czy ona jest odpowiedzialna? - uniósł brwi.
- Powiedziała mi dziś, że widzi jak mnie kochasz. - szepnęłam. Prychnął.
- Każdy to widzi.
- Może nie każdy. - zrobiłam skrzywioną minę.
- Kto na przykład nie widzi?
- Twoje fanki. - zaśmiałam się.
- Może tak, ale one nie są tak piękne jak ty. - uśmiechnął się. Wiedziałam co to oznacza. Chciał mnie swoim uśmiechem przekupić, żebym nigdzie nie wyjeżdżała. Ja się nie dam, nawet jak mi nie pozwoli to i tak pojadę.
- Więc jak? - uniosłam brew. Westchnął nie odrywając ode mnie wzroku. Ściskałam mocno palce na biurku, żeby się zgodził i nie było żadnej kłótni. Nie chciałam zawieść przyjaciółkę. Wiem, że bardzo chcę ze mną spędzić wakacje i chcę spełnić jej życzenie. Christopher przetarł swoje zmęczone oczy i na sekundę zamknął powieki.
- Dobrze. - wstałam i z krzykiem rzuciłam się mu na szyje.
- Dziękuję. - pocałowałam go w policzek i znów przywarłam do jego szyi. Objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami w pasie i przytulił do siebie.
- Kocham cię. - szepnął w moje włosy. Spojrzałam w jego przepełnione miłością i szczęściem oczy. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego wargi.
- Ja ciebie też. - szepnęłam tuż przy jego ustach. Nie czekając dłużej zaatakował moje usta i przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie.
****
Wybrałam numer Lily i już po dwóch sygnałach odebrała.
- Halo? - odezwał się jej ciepły głos.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość? - nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Jaką? - usłyszałam ziewnięcie.
- Mogę jechać do dziadków.
- Naprawdę?
- Tak. - ściszyłam trochę telewizor. - Christopher się zgodził.
- Jestem w szoku, że ci pozwolił jechać. Jak go przekonałaś?
- Na pewno nie w ten sposób jaki masz na myśli. - usłyszałam jej śmiech w słuchawce. Przewróciłam oczami.
- To kiedy jedziemy?
- Dam ci znać, bo jeszcze muszę załatwić kilka spraw tutaj w Londynie. - spojrzałam na okno.
- A do Nowego Jorku kiedy wracasz? - westchnęłam.
- Ciężko mi jest powiedzieć. - spojrzałam na swoje paznokcie. - Nie wiem co Christopher o tym myśli.
- Ale tu masz dom, rodzinę, przyjaciół.
- Wiem. - przetarłam swoje piekące oczy. - Liczę się ze zdaniem Christophera.
- No tak. - prychnęła. - Zapomniałam, że teraz się jego słuchasz.
- Nie zawsze. - przewróciłam oczami.
- Ta jasne. - spojrzałam na elektryczny zegarek stojący na nocnej szafce.
- Muszę kończyć jest późno, a jutro muszę wstać.
- Nie ma sprawy, trzymaj się i do zobaczenia.
- Pa. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafce. Kiedy kładłam się spać do łóżka, do sypialni wszedł Christopher przebrany tylko w spodnie od piżamy. Podszedł do łóżka od swojej strony, chwycił pilot i wyłączył telewizor. Zgasiłam lampkę i odwróciłam się do niego twarzą.
- Jeszcze nie śpisz? - zapytał się wchodząc pod kołdrę. - Myślałem, że już śpisz. - zmarszczył brwi.
- Czekałam na ciebie. - szepnęłam. Ujrzałam w blasku księżyca jego uśmiech i błyszczące oczy. - Dziękuję.
- Za co? - chwycił kosmyk moich włosów i założył za ucho.
- Za to, że się już wszystko zmieniło. - jego oczy momentalnie stały się ciemne przez co moje serce zaczęło mocno bić, ale po chwili mrok zniknął i mogłam odetchnąć z ulgą.
- Chcę żebyś była szczęśliwa i jeśli ta jedna rzecz sprawi, że będziesz to ja także będę. - uśmiechnęłam się i pogładziłam go po jego zarośniętym policzku.
- Jestem szczęśliwa odkąd jestem twoją żoną. - zamknął powieki wtulając się w moją ciepłą dłoń. - Teraz sprawiasz, że codziennie zakochuje się w tobie od nowa. - spojrzał na mnie z błyskiem w oku. W jednej sekundzie leżałam na jego torsie patrząc w jego piękne oczy.
- Kocham cię. - szepnął. - Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - złapał moją twarz w obie ręce . - Gdybym cię nie spotkał byłbym teraz sam. - przyciągnął moją twarz do siebie. - Nikogo nie darzę takim uczuciem jak ciebie, Saro. - słysząc te piękne słowa wypływające z jego ust chciało mi się płakać, że takie szczęście mnie spotkało. Uwolniłam wreszcie Christophera od mroku, w którym był zamknięty przez kilka lat. Teraz zaczyna się nowy etap. Nowa historia. Nasza historia.
**********
Od dzisiaj po jednym rozdziale dodaje, dlatego, że zbliżamy się do końca książki. W ostatnim rozdziale książki będę miała dla was niespodziankę, chyba się ucieszycie :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro