Rozdział 17
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po wczorajszej kąpieli posiedziałam dłużej w łazience, żeby Christopher, mógł zasnąć. Nie chciałam z nim tamtej nocy rozmawiać o tym co zrobiłam źle lub wysłuchiwać jego kłamstw. Po jakiś dwu godzinach, które dłużyły się dla mnie, wróciłam do sypialni i zastałam bruneta, śpiącego na swojej stronie. Kiedy kładłam się obok niego wiedziałam, że na drugi dzień czeka mnie poważna rozmowa z nim. Będzie chciał, żebym go przeprosiła za swoje zachowanie, które według mnie nie było jakimś grzechem. W jego ciele jest tyle demonów, że nie jestem w stanie ich zliczyć. Położyłam dłoń na zimnej stronie. Christopher, musiał wcześniej wstać co było dla mnie zaskoczeniem. Zrezygnował z firmy więc nie miał żadnych obowiązków. Oprócz aktorstwa. Nie przypominam sobie, żeby mi mówił o jakimś swoim projekcie. Westchnęłam. Jak długo to będzie trwać? Te wszystkie jego kłamstwa i mój strach przed jego osobą. Wstałam z łóżka i udałam się prosto do garderoby, która była połączona z naszą sypialnią. Pomieszczenie było większe niż nasza sypialnia. Na przeciwko znajdywały się wielkie okna za którymi rozciągał się piękny widok na nasz las. Po obu stronach zajmowały miejsce moje i Christophera szafy i półki. W szafach były starannie poukładane sukienki i koszulę, natomiast na półkach były przeznaczone na luźne ubiory. Chwyciłam w dłonie czarne jeansy, biały T-shirt z napisem Love Me i białą skórzaną kurtkę. Wzięłam zimny prysznic, który miałam nadzieje, że ostudzi mój strach. Po odświeżającym prysznicu wskoczyłam w ubrania, które wcześniej wybrałam dla siebie i nałożyłam na swoją twarz lekki makijaż, składający się z tuszu do rzęs i pomadki do ust. Nie obchodziło mnie to, że paparazzi za mną chodzili i robili mi zdjęcia. Nie chciałam się stroić na siłę tylko ze względu, że byłam żoną Christophera Carsona. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni gdzie zamierzałam zjeść pyszne śniadanie. Myślałam, że zastane tutaj swojego męża, ale jednak się myliłam. Zmarszczyłam brwi podchodząc do lodówki i wyjęłam z niej zimny karton soku. Kiedy zamknęłam drzwi od lodówki mój wzrok przykuła żółta kartka, która była na nich przyczepiona. Oderwałam ją.
Dostałem telefon od swojego menadżera. Mam spotkanie na temat nowego filmu, w którym wystąpię. Wrócę za trzy dni. Chciałem ci o tym wczoraj powiedzieć, ale nie chciałaś ze mną rozmawiać. Pieniądze zostawiłem ci w szklanej misce. Klucze do twojego samochodu nie zabierałem. Możesz jeździć gdzie chcesz, byle byś się nie wyprowadzała! Poleciałem do Irlandii. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to po prostu zadzwoń do mnie. Uważaj na siebie i nie rób żadnych głupstw. Przepraszam cię też za moje wczorajsze zachowanie...poniosły mnie nerwy.
Kocham Cię!
Twój C.
Karton soku wypadł z mojej dłoni. Czy on na tej małej karteczce przeprosił mnie za to co mi wczoraj zrobił? Nie widzisz tego jednego słowa? Przepraszam. To słowo od dzisiaj zostanie moim ulubionym słowem. Zostałaś sama w tym pustym i wielkim domu. Na to wygląda, że od dzisiaj jestem zdana tylko na siebie. Uśmiechnęłam się. Przez trzy dni nie będę widziała go, ani słyszała. Jestem teraz najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Chyba żadna inna żona nie cieszyłaby się na moim miejscu, ale gdyby przytrafiałoby się jej to samo co mi, to by razem ze mną skakała z radości. Ciekawa jestem, czy aby na pewno napisał mi prawdę. Dlaczego miałby cię okłamać? Zapomniałaś, że robi to cały czas? Więc sprawdź i przekonaj się. Internet powie mi prawdę. Wszyscy śledzą każdy krok Carsona, więc i tym razem tak będzie. Nie zastanawiając się dalej odwróciłam się napięcie i pomaszerowałam do salonu. Mam nadzieje, że zostawił swój laptop, bo mój oczywiście nie pozwolił zabrać z mojego rodzinnego domu. Laptop leżał na stole na którym był pościelony biały obrus, a na środku wazon z czerwonymi różami. Czerwone róże? Uniosłam brew. Nie przypominam sobie, żebym je kupowała lub dostała od kogoś. Chyba, że...nie. Przecież nie kupiłby mi duży bukiet, skoro przed ślubem żadnego mi nie wręczył. Podeszłam na środek stołu i chwyciłam małą i czarną karteczkę. Jedno słowo, które świadczyło o tym, że ten piękny bukiet składający się z czterdziestu róż został podarowany dla mnie przez mojego drogiego męża. Przepraszam. - zostało napisane na karteczce białym piórem. Aż tak mu zależało? Czy może zrozumiał swoje błędy, albo chcę mnie w sobie rozkochać. Odłożyłam karteczkę na swoje miejsce i usiadłam przy laptopie uruchamiając go od razu. Weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam to co szukałam. Kliknęłam w pierwszy link jaki mi wyskoczył.
Christopher Carson na planie nowego filmu!
Wielki biznesmen i najpopularniejszy aktor w jednym wraca do gry! Christopher Carson, wraca na plan filmowy. Wiemy, że znajduje się teraz w Irlandii i przygotowuje się do swojej roli w filmie Aleksander. Mamy już nowe zdjęcia aktora na planie. Nie wiemy czy Christopher zabrał ze sobą swoją żonę, czy raczej zostawił ją w domu, który położony jest na drugim końcu Londynu. Mamy tylko nadzieje, że ten film nie będzie ostatnią pracą Carsona i nadal będzie kontynuował swoją przygodę z aktorstwem. Film ma trafić na ekrany kina w przyszłym roku we wakacje.
Aleksander. Ciekawy tytuł. Uniosłam zaskoczona brwi i spojrzałam na zdjęcia, które zostały dodane na bloga. Christopher, rozmawiający z reżyserem. Christopher, siedzący na przeznaczonym dla niego specjalnym krześle. Christopher, na lotnisku i ani śladu mnie. Bo mnie tam nie ma. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech szczęścia. Gdyby mi dał wybór to bez zastanowienia się powiedziałabym, że chcę zostać w domu. Pewnie teraz jakieś będą bzdury pisać o nasz temat. Kryzys w związku. Romans jednego z nas, albo ciąża. Pokręciłam głową odganiając od siebie złe myśli. Wyłączyłam laptopa i zamknęłam od niego klapę. Czas odwiedzić Anie, którą zostawiłam wczoraj bez słowa.
****
Zablokowałam drzwi do swojego samochodu i weszłam do królestwa Any. Dziewczyna na dźwięk dzwonka nad drzwiami, uniosła głowę i spojrzała na mnie. Na jej twarzy zagościł uśmiech radości. Już po chwili wisiała na mojej szyi, obejmując mnie mocno. Odwzajemniłam jej uścisk jeszcze mocniej bojąc się, że któregoś dnia mogę ją stracić.
- Tak się cieszę, że cię znów widzę. – odsunęła się ode mnie i chwyciła za obie dłonie.
- Przecież mnie wczoraj widziałaś. – zmarszczyłam brwi.
- No, ale mnie tak rzadko tu odwiedzasz. – udawała obrażoną na mnie, ale po chwile wybuchnęła głośnym śmiechem przez co klientki zwrócili na nas uwagę. Dziewczyna widząc moje zmieszanie na twarzy przestała się panicznie śmiać. – Coś się stało? – zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią. Patrzyła na mnie uważnie tymi swoimi ciemnymi oczami. Jej wzrok przynajmniej nie przerażał mnie tak jak Christophera.
- Nie, czemu pytasz?
- Bo widzę w twoich oczach ból i smutek. – szepnęła. Westchnęłam odwracając od niej wzrok na pracę dziewczyn. Muszę bardziej się postarać ukrywać swoje uczucia przed przyjaciółmi i rodziną.
- Chyba coś ci się przewidziało – spojrzałam na nią uśmiechając się lekko. – Przecież jestem szczęśliwa i zakochana. – skłamał. Zmrużyła oczy i przyglądała mi się tak przez chwilę. Zdenerwowana w środku przeczesałam dłonią swoje kasztanowe włosy. Gdyby Ana, dowiedziała się, że Christopher, wyładowuje na mnie swoją złość była bym skończona. Wszyscy obwinialiby mnie o to, dlaczego im nie powiedziałam o wszystkim.
- No dobrze. – westchnęła. – Wierze ci. – uśmiechnęła się unosząc ręce do góry. Odetchnęłam z ulgą. – Ale jeśli coś się stanie to mi o tym powiedz, zgoda? – wycelowała we mnie palcem. Przytaknęłam z szerokim uśmiechem. – A teraz chodź pójdziemy do jakieś kawiarni. – pobiegła po swoją torebkę.
- A twój salon? – zmarszczyłam brwi.
- Dziewczyny popilnują, prawda? – spojrzała na jedną z nich.
- Oczywiście. – blondynka, która siedziała najbliżej nas uśmiechnęła się do szefowej, po czym wróciła do swojej pracy. Brunetka pobiegła do mnie i chwyciła za rękę.
- Opowiesz mi wszystko od początku. – na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a na mojej grymas. To się zapowiada ciekawy dzień.
***
Usiedliśmy przy wolnym stoliku, który miał idealny widok na to co działo się na zewnątrz. Przewiesiłam swoją kurtkę i torebkę na oparcie krzesła. Razem z Aną, zamówiliśmy dwie kawy i kawałek czekoladowego ciasta. Nie wiedziałam, czy dam radę wcisnąć w siebie jakiekolwiek jedzenie. Od dłuższego czasu nic nie jadłam i nie jestem pewna, czy mój żołądek przyjmie to dobrze.
- To opowiadaj. – rozkazała z uśmiechem. Zaczęła jeść swoje ciasto. Ja na swoje musiałam jeszcze trochę poczekać. Dzisiaj był duży ruch, przez co kilka zamówień było opóźnionych.
- Co mam ci opowiadać? – wzruszyłam ramionami.
- No jak poznałaś się z Christopherem i jak wam się układa. - przeczesała swoje długie włosy dłonią, nie odrywając ode mnie wzroku. Powiesz prawdę, czy kłamstwo?
- Poznaliśmy się w kawiarni. – skinieniem głowy podziękowałam kelnerowi za zamówienie i zaczęłam bawić się uchwytem od filiżanki. – Zaczęliśmy się spotykać od razu i szybko zakochaliśmy się w sobie. – skłamałam. – Szybko też Christopher, zdecydował się, że ożeni się ze mną. - spojrzałam na nią. Jednak wolałaś kłamać.
- Twoi rodzice nie byli zdziwieni szybkim ślubem? – uniosła brew do góry.
- Nie. – oderwałam od niej wzrok. – Po za tym rodzice potrzebowali pieniędzy i uznali, że Christopher, będzie idealnym partnerem dla mnie. – uśmiechnęłam się blado. Może gdyby firma ojca wtedy nie upadła uratowaliby mnie od tego ślubu. Zwłaszcza, że mogli spojrzeć na różnice wieku między nami.
- Pamiętam twoją suknie ślubną. – westchnęła z zachwytu. – Biała, długa, prosta, dekolt w koronkę i do tego małe prawdziwe diamenciki. – położyła swoją dłoń na mojej. Uśmiechnęłam się lekko. – Ty to masz szczęście.
- Dlaczego? – przechyliłam głowę w bok.
- Seksowny mąż do tego popularny i luksusowe życie. – zamknęła oczy i oparła podbródek o rękę. – Chciałabym być na twoim miejscu.
- To się wymieńmy. – wyrwałam się z jej uścisku. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie z zmarszczonymi brwiami. Oparłam się wygodnie o swoje krzesło spoglądając na widok za oknem.
- Co jest Sarah?
- Nic. – odpowiedziałam oschle i założyłam ręce pod piersią.
- Mówiłam, żebyś mi mówiła o wszystkim.
- Przecież mówię, że nic się nie dzieje! – warknęłam i spojrzałam na nią. Dobrze, że muzyka głośno grała i było sporo ludzi pogrążonych w swoje rozmowy. Kiedy zobaczyłam na twarzy brunetki smutek, westchnęłam i podniosłam się z krzesła. – Pojadę do domu i odpocznę. – rzuciłam pieniądze na stół i chwyciłam torebkę i kurtkę. – Pewnie mam zły humor przez to, że Christopher wyjechał. - po raz kolejny tego dnia skłamałam.
- Christopher, wyjechał? – zmarszczyła brwi. Przytaknęłam. – Dokąd i czemu cię ze sobą nie zabrał?
- Do Irlandii. - odpowiedziałam. - Dostał propozycje zagrania w nowym filmie. – westchnęłam. – A mnie czemu nie zabrał, to tego nie wiem. – wzruszyłam ramionami. – Zostawił tylko kartkę.
- Dzwoniłaś do niego?
- Nie i nie zamierzam, sam zadzwoni jak będzie chciał. – włożyłam na siebie kurtkę. – Ja nie będę się wtrącała w jego życie zawodowe.
- Ale to twój mąż. - wstała z krzesła. Spojrzałam na swoje nie zaczęte ciasto i kawę, która nie została tknięta i za pewne zrobiła się zimna.
- I co z tego? – zmarszczyłam brwi. – Lepiej będzie jak się odzywać nie będę. – podeszłam do niej i ucałowałam w policzek. – Odezwę się jeszcze, do zobaczenia. - uciekłam tak szybko, żeby nie mogła mnie zatrzymać.
- Pa. – usłyszałam zanim drzwi zamknęły się za mną. Jest mi szkoda Any, że muszę ją okłamywać. Nie zasługuje na to. Tak samo jak Lucy i Lily. Lily! Od dnia w którym Christopher, wparował do niej z bronią nie odezwała się do mnie w ogóle. Nie mam pojęcia, czy wszystko z nią dobrze. A jeśli on coś jej zrobił? Czyżby wrócił i jednak pozbawił moją przyjaciółkę życiem? Nie. Muszę się dowiedzieć, czy wszystko z nią w porządku. Wsiadłam do swojego samochodu i odpaliłam samochód do życia kierując się prosto do domu blondynki.
***
Zapukałam do ciemnych drzwi czekając aż ktoś mi otworzy. Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie. Christopher musi już pewnie spać, nawet nie napisał do mnie durnego SMS. Jakby ci na tym zależało, przecież go nie kochasz. Schowałam telefon do torebki wiedząc, że i tak nic nie napiszę. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Spojrzałam na kobietę, która była zdziwiona moim pojawieniem się. Nie dziwię jej się, powinnam przyjść na drugi dzień po tym co się stało. Jednak tego nie zrobiłam.
- Wpuścisz mnie? – odezwałam się w końcu. Przytaknęła głową nie odpowiadając mi na pytanie. Weszłam do środka i stanęłam w holu czekając aż zamknie drzwi za sobą. Gestem dłoni zaprosiła mnie do swojego salonu. Kierując się do niego wiedziałam, że ta rozmowa będzie trudna. Co się dziwić jak mój własny mąż celował do niej z bronią. Usiadła na przeciwko mnie w fotelu i spuściła wzrok w dół. – Wiem, że jest ci ciężko na mnie patrzyć po tym co Christopher, zrobił. – zobaczyłam jak zaciska powieki powstrzymując się od płaczu. – Musiałam tu przyjść, żeby sprawdzić jak się czujesz. – złapał ją za dłoń.
- A jak mam się czuć? – wyszeptała. Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. – Twój mąż groził mi bronią. - westchnęłam i odwróciłam wzrok na okno.
- Wiem, że cię to boli i jest ci w to trudno uwierzyć, ale zrozum, że mi także.
- To twój mąż, więc musisz o tym wiedzieć. - wzruszyła ramionami. Odwróciłam na nią wzrok.
- On mnie tylko bije. – wyszeptałam spoglądając w jej oczy. – Nic po za tym.
- A gwałt? – puściłam jej dłoń i oparłam się o kanapę. Kiedy słyszałam to słowo obawiałam się powtórki. Jednak nie sądziłam, że do tego dojdzie, bo widziałam jak Christophera to zabolało.
- Zrobił to tylko raz, do dziś mnie nie dotknął jak tamtego wieczoru.
- A z miłości?
- Co z miłości? – zmarszczyłam brwi.
- Oddałaś mu się kiedyś z miłości?
- Przecież go nie kocham, wiesz o tym doskonale.
- Nie którzy potrafią pokochać takie potwory jak Christopher Carson. - spojrzała na mnie. Westchnęłam i spojrzałam na swoje palce. – Dlaczego zniknęłaś?
- Musiałam przemyśleć.
- Co? – zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na nią.
- O wszystkim. – machnęła ręką. Przytaknęłam głową. Chciała zapewne zapomnieć o tym co się wydarzyło kilka dni temu. – Nie zapomnij wrócić na noc.
- Nie martw się. – uśmiechnęłam się blado. – Christophera, nie ma.
- Jak to nie ma? – zmarszczyła brwi i uniosła na mnie zaciekawione spojrzenie.
- Wyjechał do Irlandii pracować nad nowym filmem. - przewróciłam oczami.
- I ciebie nie zabrał? – wzruszyłam ramionami.
- Gdyby się mnie zapytał, czy z nim wyjadę to bym od razu powiedziała, że nie chcę. - uśmiechnęłam się.
- A gdyby powiedział, że nie masz nic do gadania i musiałabyś z nim wyjechać? - westchnęłam. W nie których kwestiach Lily, miała racje i tak też było teraz. Znała bardzo dobrze Christophera, dzięki mnie przez co wiedziała co by się stało, co by powiedział i co zrobił. Nie musiałam jej odpowiadać na to pytanie, bo sama dobrze wiedziała doskonale co bym zrobiła.
- Pójdę już bo się ściemnia. – przytaknęła i wstała razem ze mną. Ruszyliśmy w kierunku jasnego ganku. Ściany były pomalowane w kremowy kolor, na przeciwko mnie stała wielka rozsuwana szafa, w której Lily trzymała płaszczę, kurtki i buty. Otworzyłam drzwi i stanęłam w progu. – Chciałam cię przeprosić. - spuściła wzrok na swoje czarne szpilki, które pod wpływem światła świeciły.
- Za co?
- Za Christophera. - odpowiedziałam. - Nie wiedziałam, że jest do tego zdolny. – spojrzałam na nią. Położyła dłoń na moim ramieniu i uśmiechnęła się. Zawsze tak robiła, żeby tylko mnie uspokoić.
- To nie twoja wina. – szepnęła. – Tylko on ma problem ze sobą. – wzruszyła ramionami. Nie czekając długo rzuciłam się w jej ramiona. W moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia, że miałam taką przyjaciółkę jak Lily. Każdy zabiłby się o moje miejsce, żeby tylko być na pierwszym miejscu u tej przecudownej blondynki. Starłam łzy, żeby kobieta nie zobaczyła ich. Oderwaliśmy się od siebie.
- Do zobaczenia. - szepnęłam i odwróciłam kierując się w stronę swojego samochodu.
- Do zobaczenia. - krzyknęła za mną i zaczekała, aż odjadę swoim Jeepem z jej podjazdu. Byłam prze szczęśliwa, że udało mi się wyjaśnić wszystko z Lily, że nie była na mnie zła o to co się stało i najważniejsze, że była cała i zdrowa. Sądziłaś, że wyjechała po tym wszystkim? Takie właśnie miała uczucie, że mogła to zrobić i zostawić mnie samą z tym wszystkim. Jednak pamiętam, że za każdym razem gdy jej o czymś złym mówiłam, zawsze powtarzała mi, że nie ważne co się stanie ona zawsze będzie przy mnie. Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Teraz muszę tylko zadbać o to, żeby więcej to się nie powtórzyło. Nie mogę targać życie Lily, na śmierć. Christopher, jest nieobliczalny i nie wiadomo co strzeli mu do tej głowy. Słuchając I Wanna Know wykonaniu przez Bea Miller, przemierzałam ruchliwe ulicę Londynu tylko po to, żeby dostać się na drugi koniec miasta. Do swojego domu? Czy mogłam go nazwać w ogóle swoim domem? Nie czułam się tam bezpiecznie i szczęśliwie. Takie uczucia odczuwałam jedynie w swoim domu rodzinnym. Wjechałam samochodem na podjazd i wyjęłam klucze ze stacyjki. Odpięłam pasy bezpieczeństwa i wyszłam z samochodu nie zapominając o torebce. Zablokowałam drzwi i ścieżką zrobioną z kamieni szłam do domu. Kiedy stałam już przed drzwiami i je otwierałam, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Może Lily, zapomniała o czymś mi powiedzieć. Weszłam do środka, zapaliłam światło na korytarzu i poszukałam telefonu w swojej torebce. Odblokowałam go i weszłam w wiadomości.
Od Christophera:
Śpij dobrze.
Kocham Cię.
Uniosłam zaskoczona brwi. W co ty grasz Christopherze Carsonie? Czy ty kiedykolwiek zaczniesz mówić mi prawdę? Jako żona tego wymagam od niego. Nie toleruje kłamstw, ani zdrad. Chociaż go nie kocham to nie chcę zostać tak upokorzona przed swoją rodziną i przyjaciółmi. O obcych ludziach się nie martwię, bo oni mnie prywatnie nie znają, jedynie tylko ze zdjęć. Pokręciłam głową i usunęłam wiadomość od bruneta kierując się prosto do łazienki, gdzie chciałam wziąć gorącą kąpiel. Nie chcę, żeby ta wiadomość zaśmiecała mój telefon lub moje myśli. Jestem ciekawa, czy Christopher, bił także Amandę. Zapytaj ją. Westchnęłam. Czy powinnam to zrobić? No śmiało. Nie trudno jest znaleźć adres byłej narzeczonej Christophera, internet wie wszystko. Muszę to wszystko przemyśleć i później zdecydować.
[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro